Losy bastionu mogły odmienić się dziś, lecz równie dobrze... Wcale nie. Pewności ku temu nie było żadnej – Wiem! — Powiedziała ciut głośniej gdy wspomniał o tym jak wielką zmianę mogłaby wywołać, po jego kolejnych słowach nie była jednak pewna czy jej inicjatywa zyska odpowiedni poklask. Przedstawienie przed Moxiclawem było wszak jedynie tym, przedstawieniem. Nie chciała mordować całych stad goblinów, tylko po to by tłuścioch się cieszył. Miała inny plan, lecz obawiała się, że nie uda się go zrealizować, a nawet jeżeli się powiedzie - to konsekwencje mogą być okropne.
Mimo to - nie miała problemu, by częstować się tym, co zostało przygotowane, korzystała, póki mogła i z tego co mogła, wszak - jak dawali, to należało brać, choćby i całymi garściami. – Myślisz, że warto? — Było to chyba najważniejsze pytanie, jakie zadała bardowi w trakcie tego wieczoru/popołudnia. Tak naprawdę nie widziała czy tak duży rozlew krwi po prostu jej odpowiada, szukała w głowie jakiegoś innego sposobu na rozwiązanie tego konfliktu, choć z drugiej strony... Wszystkie gobliny były małymi istotami, którym najczęściej zależało na zysku i wymiana jednego watażki na drugiego to też nie było rozwiązanie. Może należało wybrać trzecią ścieżkę? Tę, która jeszcze nie była jasna i klarowna.
Co prawda bard był zabawny i potrafił odciągać uwagę od problemów, które miały nadejść - to te jednak wracały gdy kończył, a im bliżej - tym miały większą siłę.
W końcu musiała też pojawić się i ona, tym razem ubrana, jakby przygotowana do przeprowadzenia tajnej operacji i nastawiona na karcenie zarówno czarodziejki jak i samego barda. Kamirin nie kryła nieco nadętych policzków gdy tylko owa blondyna zdecydowała się oficjalnie ujawnić. – N-nakryła? — Spytała zakłopotana czerwona czarodziejka. Również gwałtownie się cofnęła wraz z poduszką. W tej chwili zdawała się zupełnie niepewna tego co właśnie tutaj miało miejsce, wszak - odbierała to jako jakiś dziwny gest dobroci ze strony barda, niżeli cokolwiek innego, choć... Teraz zaczynało jej co nieco świtać. Szybko się podniosła gdy i ze zmarszczonymi brwiami obserwowała blondynkę. – Nie jestem workiem mięsa, wiesz! — Odpysknęła pewnej siebie "przywódczyni", nie mniej wstała i powoli ruszyła do schodów. – Czy oni myślą, że mogą sobie ze mną tak pogrywać? — Szła z wyraźnie krzywą miną i założonymi rękami. Gdy znalazły się na zewnątrz, szybko dotarło do niej, że te puste słowa, rzucone w jakże pustoszejącą okolicę, były skierowane do niej. – Najlepszy — Odparła na pytanie o plan, stuknęła też swoim kijem w ziemię, delikatnie by dodać powagi swoim słowom. Zarówno w jej głosie jak i geście było odczuwalne zwątpienie. Prawda była jedna - nie miała żadnego planu, bardzo liczyła na to, że bard również weźmie w tej akcji udział. Obecnie niestety się na to nie zapowiadało – Kto zajmie bastion jeśli nie będzie ani Moxiclava, ani Rifaxi? — Spytała dość głupim tonem Qlarę. Tak jakby zupełnie nie zdawała sobie sprawy z Anarchii, jaka mogłaby wtedy wystąpić. Nie mniej zadała pytanie głupio i z kosmosu nie bez powodu, nie chciała by zostało ono odebrane całkowicie na poważnie, jak coś, do czego mogłoby dojść. Po chwili przerwy i możliwie udzielonej odpowiedzi zdecydowała się odezwać znowu – Chciałam umówić Rifaxi na spotkanie z przedstawicielem Moxiclava. Tobą, za bastionem, by wynegocjować rozejm. Wtedy pozbyć się tego co przyjdzie. Później wykończyć resztę. Na pewno przyjdzie ze świtą. Na ciebie będą patrzeć krzywo. Na mnie mniej. — Westchnęła ciężko podpierając się o kostur, a drugą ręką chwytając kapelusz – Opowiedz mi o tej Rifaxi wszystko czego czerwona Kamira może potrzebować by ją przekonać — Bez wiedzy czego się spodziewać - zbyt wiele oczekiwać nie mogła, ani tym bardziej przygotować planu... Który na dobrą sprawę zakładał w obecnej chwili pozbycie się obojga, w ten czy inny sposób, dzisiaj, czy jutro.
Nie myślała o tym co robi jak o głupocie, choć w żadnym wypadku nie mogło to jej przysporzyć ani fanów, ani pieniędzy na spłatę długów. Patrzyła na to bardziej jak na wyświadczenie przysługi okolicy i pozbycie się dwójki niebezpiecznych watażków, chociaż przeszło jej przez myśl, że Moxiclav wprowadza JAKIŚ porządek, którego następca nie utrzyma, z drugiej strony... Liczyła, że uda się jej to rozwiązać jeszcze inaczej. Masowy mord był ostatnim na czym jej zależało.
Spoiler: