Re: Wioska Wronki

16
Jest dobrze, ale to jeszcze nie to - mówił w myślach chłopak, oglądając efekty swoich prac. Samemu, każdorazowo, przy porannej i wieczornej toalecie przepłukiwał usta wzmocnioną magią wodą, na dodatek odświeżając je miętą. Nie narzekał więc na problemy z uzębieniem. To mu podsunęło pewien pomysł...
Mógłby przygotowywać gotowe mieszanki do płukania ust i sprzedawać je mieszkańcom. Nieco wzmocnionej magią wody - minimalna ilość energii, coby tylko paszcza takiego pacjenta mogła na tym skorzystać. Do tego nieco wyciągu z liści mięty, żeby też zapach był niezgorszy.
To zdecydowanie był projekt, który warto wprowadzić w życie. Pierwsze partie mógłby puścić, testowo, za darmo. Jeśli się przyjmie, to naliczy minimalną marżę.
Wracając myślami do Lomaxa, zastanawiał się, jak usprawnić tę "operację". Mógłby mechaniczne skrobać punkt po punkcie, ale w tym przypadku byłoby to bardzo czasochłonne i mało wydajne. Przyglądając się każdemu wżerowi z osobna, wytężał mózgownicę do granic możliwości.
Dobrze, że chłopina przynajmniej nie czuje bólu. Tylko jak pozbyć się tej zarazy... - pomyślał, i wtedy go olśniło.
Nie miał pewności, czy to się uda, ale warto było spróbować.
Pobierając jeszcze nieco wody z misy, nawet nie dodając jej magicznych właściwości, oddelegował do każdego czarnego punktu małą kroplę. Gdy miał pewność, że wszystkie znajdują się w takiej "wodnej kołderce" wysłał do paszczy Lomaxa impuls czystej energii. Przy maksymalnym skupieniu "zeskanował" każdy z tych punktów, tak jakby wyszukiwał trawiącą organizm truciznę. Jako że przy stosowaniu zaklęcia Antidotum przewodnikiem energii było ciało, które samo w sobie zawierało wodę, tutaj musiał przygotować wspomniane wcześniej "kołderki".
Po skończonym skanowaniu, gdy zrozumiał naturę wżerów, zabrał się do dalszej pracy. Koncentrując się na każdym czarnym punkcie pojedynczo (wolał nie robić tego hurtowo, żeby niczego nie sknocić), jeden po drugim "wyciągał" zgniliznę, tak jakby robił to z cząstką trucizny podczas tworzenia odtrutki.
Przy antidotum musiał mieszać to z wodą i dopiero wtedy mógł podać choremu lekarstwo - jako że usunięcie całej płynącej w ciele zarazy było bardzo trudne do wykonania. Tutaj z kolei mógł usuwać zakażone miejsca w całości, z racji ich małego rozprzestrzenienia.
Jeśli wszystko poszło po jego myśli, to Otto zrobił jeszcze Lomaxowi szybką "umagicznioną płukankę", tak dla zasady i uwieńczenia swojego dentystycznego dzieła.

Re: Wioska Wronki

17
Ottorio miał dużą wprawę w korzystaniu ze swojej magii, jednak był to pierwszy raz jak sięgał pamięcią, gdy spróbował zaaplikować swoje zaklęcia w bardziej elastyczny sposób.

Dodać wodę tam gdzie jej nie ma a następnie uzyć zdolności szukającej trucizn, do rozpoznania infekcji - w końcu jedno i drugie jest niszczącą ciało anomalią przybyłą z zewnątrz. Metoda okazała się skuteczna - udało mu się zrozumieć naturę zepsucia. Jego usunięcie było jednak trudniejsze - nie była to substancja którą można zneutralizować przeciwmiksturą, ale fizyczna zgnilizna pozostawiona przez bakterie które wcześniej wybił.

Magia przyjęła więc nową formę - Zaczęła rozbijać czarne zepsucie na drobinki tak drobne, że zdawały się cieczą i wchłaniać je w siebie. Powoli, wodne "kołderki" zmieniały kolor na mętrny i brudny, pozostawiając jednak po sobie wprawdzie wciąż dziurawe, ale kompletnie oczyszczone z nagromadzonego zepsucia zęby.

Choć końcowy efekt przypominał trochę pobojowisko, było to pobojowisko nareszcie w pełni czyste i pozbawione rozkładu.

Więcej jednak jego magia zdziałać nie mogła i to nie z braku umiejętności. Jedynie naprawdę wysokiej klasy kapłan mógłby magią odbudować zęba, który nie posiada wlasnej regeneracji. Ewentualnie mag ze zdolnością zmiany rzeczywistości lub cofania czasu, tudzież alchemik z naprawdę zaawansowaną miksturą uzdrawiającą. Takie małe cholerstwo a wymaga takich nakładów. Kto by pomyślał.
Z drugiej strony, alchemicy specjalizujący się w felczerstwie zazwyczaj wybierali łatwiejszy (i tańszy w składniki) sposób i mieszali jakąś dziwną, szybko utwardzającą się papkę, którą wypełniali ubytki. Niestety składu tejże Ottorio nie znał - Nie wchodziła ona bowiem w zakres medycyny naturalnej, którą preferował.

Na ten moment z dostępną wiedzą i środkami, zrobił naprawdę wszystko. No, może poza przygotowaniem płukanki do ust, którą planował.

Kowal mógł wreszcie zamknąć usta i z widoczną lubością kręcił żuchwą, sprawdzając językiem swój nowo oczyszczony zestaw żujący.

Och, wielkie dzięki. – Westchnął.
Nie wiem jak to zrobiłeś, ale czuję się jakbym dostał nową szczękę. Ile należy się za tę usługę? – Zapytał z pełną prostotą i bez grymasów, jakby nie nawykły do targowania się i duszenia grosza.

Z pewnością było to na rękę - Wprawdzie Marius pewnie czekał na nich ze śniadaniem, ale nie znaczyło to, że jedzenie znowu będzie darmowe.

Kiedy wszystkie sprawy z kowalem zostały już wyjaśnione i zapłata uzyskana, Ottorio mógł zbierać się do wyjścia. Jego towarzyszka najwyraźniej słysząc rozmowę na górze, także schodziła już po schodach, by nie kazać mu czekać.

Jednak... Aes miała strapiony wyraz twarzy wracając z piętra.

Posegregowałam i spakowałam wszystko co można by sprzedać. Teraz tylko muszę rozmówić się z tym... Fado. – Powiedziała.
Zostawiłam tylko to co się jeszcze nie zepsuło. Reszta idzie do wyrzucenia. Całe szczęście, że nasz poprzednik miał sporo worków poupychanych po kątach.

Po chwili ciszy westchnęła. – Znalazłam coś... – Zawachała się. – Może to drobiazg ale wolałabym o tym porozmawiać. Nie chcę cię wstrzymywać ze śniadaniem więc może jak znajdziemy ustronny stolik w karczmie lub jak wrócimy. – Zasugerowała.
Jestem wybrykiem natury. W pogoni za głosem serca, przemierzam doliny i góry, smagany po plecach batami szaleństwa.
Obrazek

Re: Wioska Wronki

18
Uzdrowiciel z zadowoleniem spoglądał na efekty swojej pracy. Łatwo nie było, pięknie w sumie też nie, ale na pewno było zdrowo. Ludzie często zaniedbywali higienę jamy ustnej, a potem przychodzili z płaczem do medyka. Ottorio policzył Lomaxa standardową, niewygórowaną stawką, po czym odprowadził go do wyjścia.
- Na dniach planuję przygotować specjalny płyn do płukania ust, pierwsze kilka sztuk puszczę gratis. Możesz puścić tę informację dalej i pamiętaj: należy dbać o zęby! - instruował olbrzyma jak nauczyciel strofujący uczniaka.- Higiena dwa razy dziennie, dotyczy to nie tylko jamy ustnej. Zwykła woda, nawet bez magii, potrafi zdziałać cuda - dodał nieco łagodniej. - Miło było cię poznać, do zobaczenia później - pożegnał kowala i zamknął drzwi.
- Cieszę się, że mam cię pod ręką - zaśmiał się młodzieniec, gdy przyjaciółka zeszła na parter. - Fado zajmiesz się później, chodźmy coś zjeść, ja stawiam. - Mrugnął łobuzersko, podrzucając otrzymane od Lomaxa monety.
Zarabianie pieniędzy w uczciwy sposób też miało swój urok. Co prawda nie prowadziło to do szybkiego wzbogacenia się, ale na pewno działało pozytywnie na poczucie własnej wartości. Dobrze wykonana praca napawała dumą, ale sama w sobie nie napełniała pustego brzucha, o czym przypomniało chłopakowi głośne burczenie.
Ottorio już miał zbierać się do wyjścia, lecz zatrzymały go ostanie słowa Aeshynn. Zaintrygowała go tą nutą tajemniczości.
- Śniadanie może poczekać. Wiesz, jak to mawiają, ściany mają uszy. Mów więc, moja droga, co cię tak trapi?
Nie wiedział, czego się spodziewać, lecz dziewczyna wyglądała na naprawdę zmartwioną. Oby to nie były zwłoki schowane w szafie...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Księstwo Ujścia”