Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

46
Hermiona słuchała żywiołowej opowieści Septo, lustrując go chłodnym, acz ciekawskim spojrzeniem. Jej kielich prędko opustoszał, podobnie jak dzban, który jeszcze chwilę temu wypełniony był czerwonym, wytrawnym trunkiem.

– A więc pozostał jeden świadek – powiedziała beznamiętnym głosem. – Zdajesz sobie sprawę, że jeśli ta dziewczyna nawali, cała odpowiedzialność spadnie na ciebie? Jaką możesz mieć pewność, że nie ucieka teraz z moim skarbem? Czym ją przekupiłeś? Nauką kilku sztuczek? – Hermiona uśmiechnęła się ironicznie. – Nie mnie jednak pouczać ludzi Thoma. Tym, jak i twoją nagrodą, bądź karą, zajmie się już sam Mistrz. Umówię cię z nim na spotkanie. Tymczasem możesz odpocząć. Wyglądasz na wyczerpanego – stwierdziła.

Wtedy do drzwi pokoju zapukała Józefina i ukłoniła się nisko. Gosposia nie była osobą ani wykształconą, ani wychowaną w wyższych sferach, jednak w towarzystwie szlacheckich osobistości zachowywała się z należytym szacunkiem oraz manierą podpatrzoną na stołecznych rynkach, ulicach czy w karczmach. Septo zauważył nawet, że jej fartuch, zwykle zakurzony lub przybrudzony, tego dnia lśnił śnieżną bielą.

– Gorąca woda na kąpiel gotowa, panie Septo. Na obiad będzie kaczka i pieczone ziemniaki. Kupiłam dziś rano na targu – oznajmiła uroczyście.

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

47
Hermiona wysłuchała jego historii. Septo Jak to on nadal nie był pewien czy dobrze zrobił. Jadnak o już nie miało znaczenia, ruch został wykonany. Sprawiło to że odpowiedział do niej.
Zdaję sobie sprawę. Dobrze, poinformuj mnie kiedy, ja trochę dojdę do siebie.
Wytłumaczył spokojnie, czuł że mogą nastąpić spore komplikacje Thom może być niezadowolony. Zobaczy jednak jak bardzo. Z drugiej strony zadanie wykonał, czy wzorowo okaże się od jednej osoby. Ta niepewność dobijała Septo. Widząc gosposię która stara się zaadaptować do nowych warunków uśmiechnął się, przynajmniej jej jakoś idzie.
Dziękuję, już ruszam do kąpieli. -
Septo wówczas zamierzał ruszyć aby zwyczajnie się wykąpać. Rozmyślał o wszystkim, myśląc o swoich poczynaniach jak i konsekwencjach. I tak rozpoczął, kąpiel ubrania miał w razie czego niedaleko. Z niepokojem również obejrzał się aby zobaczyć czy czasem nie ma jakichś oznak plagi. Samemu rozmyślał jednak nie tylko o tym czy Yela go zawiedzie, była też kwestia tych znaków. Te przedmioty które otrzymał od nie wiadomo kogo, sprawiły one że ożywił martwą wiwernę. To jednak nie wydawało się końcem. Teraz w bali wody mógł skupić się na tym co pominął czego nie zrozumiał. Myślał już o drodze do kryjówki bandytów. Wówczas ogarnął go zimny dreszcz, nawiedzony sporą dawką myśli.



-Te szczury które o mały włos mnie nie zabiły, one były białe. Takie zwierzęta wykorzystuje się w eksperymentach. To mogły być przerośnięte szczury. Dodatkowo były gdzieś w drodze z mojej posiadłości do kryjówki. Może to laboratorium o którym słyszałem jest gdzieś niedaleko. Może to nie przypadek, w tym laboratorium dowiem się co mam zrobić dalej! Muszę się ich jednak pozbyć... Czy Wiwerna zmieści się do kanałów? Czy dam radę ją tam jakoś wprowadzić? Może jednak powinienem poprosić o pomoc ludzi, takich którym mógł bym zaufać albo ich pomoc była by niezbędna. Yela czy mogę jej ufać? Chyba zbytnio się rozpędzam. Przydała by się jednak pomoc Hexa, mógł by pomóc znaleźć nieco informacji. Thoma raczej nie przekonam, chociaż może to też jest częścią planu? Dlaczego jednak ta plaga niszcząca życie? Miała mnie zawrócić? Muszę być ostrożny. Tylko o co może chodzić?
Septo uspokoił się nie myślał już o tym że Yela go zdradzi, czuł że ktoś lub coś ma jakiś plan wobec niego. Choć nadal całość przytłaczała go. Im bardziej o tym myślał, tym bardziej potrzebował mieć coś w co będzie wierzyć.
Kariila... -
Wyszeptał niepewnie, z zwykłym strachem. Zastanawiając się nad tym elementem układanki, czy to jej sprawka? W końcu nagle zdał sobie sprawę że wybiegł aż do bogów, zdecydowanie siedzi zbyt długo, pewnie Juzefina go zaraz przeklnie. Zamierzał teraz ubrać się i ruszyć aby zjeść posiłek aby następnie pójść zwyczajnie spać. To były długie dni.
Obrazek

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

48
Kąpiel dłużyła się i dłużyła, kiedy Septo wpadał w kolejne ciągi myślowe, przywołując wspomnienia, analizując je i planując kolejne kroki. Niemalże zasnął, jednak wybudziło go burczenie brzucha, wzmożone przez zapach pieczonej kaczki.

– Zapraszam do stołu! – zawołała Józefina.

Septo szybko zebrał się z wanny, osuszył i ubrał. W salonie czekała już przygotowana zastawa, ta najładniejsza, która zwykle stanowi ozdobę za szklaną witryną. Na środku stołu leżała przyrumieniona kaczka w ziołach, garnek gotowanych ziemniaków i dzban wina. Hermiona już czekała na krześle po drugiej stronie. Milczała, zajęta kontemplacją, z rękoma złożonymi na stole i przymrużonymi powiekami, pogłębiona w kontemplacji. Wkrótce rozpoczęła się skromna uczta. Do dwójki dołączyła się Józefina. Szlachetna pani uśmiechnęła się do niej życzliwie, ale z nutą zdziwienia. Gosposia nie wiedziała, że wedle szlacheckich zwyczajów służba nie jada z właścicielami domu i gośćmi.

Potem przyszła pora na odpoczynek. Septo zasnął prędko. I spał jak kamień, nie zbudziwszy się aż do wczesnego poranka dnia następnego. Był wypoczęty, choć mięśnie miał nieco zastane. Odczuł również pełną regenerację energii magicznej, która ostatnimi dniami częściej opuszczała jego ciało aniżeli do niego napływała. Po wstaniu i porannych rutynowych czynnościach, dowiedział się od Józefiny, że Hermiona kazała mu się pojawić na rynku w samo południe, a sama pani wyszła bardzo wcześnie załatwiać sprawunki w mieście.

Do południa było jeszcze trochę czasu. Można było porobić to i owo, zająć się czymś pożytecznym, odwiedzić kogoś albo zwyczajnie poleniuchować.

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

49
Septo w milczeniu i swoistym zamyśleni zjadł posiłek. Martwiło go nieco milczenie Hermiony. Raczej go nie zabije ale zdawał sobie sprawę że teraz mniej był jej potrzebny.

Noc minęła spokojnie. Septo nieco odetchnął z ulgą wyglądało na to że jeszcze nikt nie chce go zabić ani przymknąć. W końcu gdy spał najłatwiej było by się go pozbyć czy przymknąć. Znaczyło to że jeszcze wszystko idzie dobrze. Juzefina przekazała mu wiadomość od Hermiony sprawiło to że odpowiedział nawet wyglądając na zadowolonego biorąc pod uwagę okoliczności.
Dziękuję Juzefino świetnie się spisałaś, jednak podpatrzyłem jeden błąd służba nie jada z gośćmi szczególnie takimi wyższego stanu. Poza tym Jednak dobrze się spisałaś.
Uśmiechnął się pocieszając Juzefinę która robiła za swoistą służącą.


Teraz jednak miał czas dla siebie co to oznaczało? Musiał zjeść coś wypić. Wielkie rozliczenie trzeba było jednak zacząć, schować nieco przedmiotów. Srebrne przetopione groty podczas tego rytuału, zbroja która była niebezpieczna dla otoczenia. Wszystko to ukrył razem z dodatkowymi pieniądzmi. Gdy teraz tak policzył na oko wychodziło mu że ma sporo gryfów. Aż bał się liczyć. Wziął jednak dwieście gryfów ze sobą. Zawsze dobrze było mieć nieco gotówki. W skrytce wówczas pozostało tysiąc trzysta. Oczywiście ukrył jak tylko potrafił, nawet w kryjówce kryjąc. Znaczy się nie dość że pod podłogą to jeszcze trochę przysypał ziemią te pieniądze aby były lepiej ukryte. Wziął jeszcze ze sobą tę kulkę. Miał przeczucie że ta kulka kiedyś mu się przyda. Ubrał się więc w przeszywanicę. Zamontował pasy na łuk i sztylet razem z bronią i amunicją. Amunicją którą sprawdził czy jakieś strzały które użył nie były uszkodzone. Również buty przyodział i był gotowy do wyjścia. Septo jak to Septo nie usiedział by w domu do rana. Ruszył więc spokojnie na miejsce spotkania. Przedwcześnie, w końcu wolał się rozejrzeć po okolicy, drugą sprawą było to że wypadało się nie spóźnić. Rynek również był dobrym miejscem aby bez konsekwencji podpytać o jakieś plagi czy inne poczwary. Możliwe że usłyszy jakieś plotki. W końcu rynek ustępuje w plotkowaniu tylko karczmom, gdzie czasem ktoś zbyt wiele wypije.
Obrazek

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

50
– Oh, nie wiedziałam – spochmurniała Józefina, która starała się jak najlepiej dostosować do nowych warunków w domu. – Dziwne mają te zwyczaje – skomentowała i wróciła do swoich zajęć.

Krótka inwentaryzacja i chowanie przedmiotów przebiegły szybko. Niezła umką, którą Septo skradł z kufra Gerarda, wiwernia zbroją, przetopione grotamy, metalową kulka, zestaw dwudziestu pięciu nieuszkodzonych strzał i... moneta. Magiczna moneta, która zniknęła krótko po wykonaniu rytuału na martwej wiwernie. Skąd się nagle wzięła w kieszeni jego spodni? Był niemal pewien, że jej tam nie było.

Po przygotowaniu do wyjścia, Septo opuścił swoją posiadłość i udał się na rynek.

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

51
Septo skierował się do domu swoich sióstr, oddalonego dosłownie o jedną przecznicę od posiadłości, którą odziedziczył po matce. Po drodze miał czas, by zostawić u siebie rzeczy, które nabył na rynku i zabrać to, co najpotrzebniejsze.

Drzwi domu otworzyła mu Enie, witając brata szerokim uśmiechem. Zaprosiła go do środka i wprowadziła do salonu. Niespodziewanie zastał tam znajomą twarz. Veriana siedziała przy okrągłym stoliku, sącząc wino ze szklanego kielicha. Zajęta była też żywiołową rozmową z Ejmi. Twarze obu kobiet promieniały uśmiechem. Wyglądały, jakby przyjaźniły się od lat, choć naprawdę poznały się kilka dni temu i to w całkiem nietypowych okolicznościach.

– O, Septo! – zawołała Ejmi, widząc brata w progu. – Siadaj z nami.

Skrytobójczyni mrugnęła do Neherisa i zmoczyła uśmiechnięte usta w czerwonym trunku. Kobiety zrobiły miejsce dla łucznika. Enie postawiła na blacie czysty kielich.

– Veriana przyniosła nam swoje nieużywane suknie z myślą, że może któraś się nam spodoba – Enie wskazała na stos ubrań ułożony na kanapie przy kominku. – Zabawne, bo okazało się, że wszystkie trzy mamy ten sam rozmiar.

– A ciebie co sprowadza, drogi bracie? – zapytała Ejmi.

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

52
Septo wykonując zakupy dotarł do domu, mógł wypocząć jednak nie na to czas. Odłożył graty ruszając w kierunku domu siostry. Otwarcie drzwi przez Ejmi sprawiało że poczuł swoistą ulgę zdążył. Większym przerażeniem jednak napawała go Veriana, od kiedy ona już tak siedzi z jego siostrami? Kobiety zaiste były przerażające. Septo jednak przyodział uśmiech. Nie jest źle więc czemu miał by się nie przysiąść.
A dziękuję.
Odpowiedział na zaproszenie siadając w dość naturalny sposób. Widząc mrugnięcie i czysty kielich Septo uśmiechnął się mocniej.
Ale troszeczkę.
Postanowił nieco sobie nalać tak troszkę. Cały dzień przed nim więc nie było co przesadzać. Sprawa sukni była nieco nieistotna, jednak cieszyło go że się dogadują. Kiedy w końcu usłyszał co go sprowadza.
Niestety nic dobrego, chciałem się upewnić że nie wpakujesz się w tą plagę, wyrosła taka pomiędzy Saran Dun a Nowym Hollar. Nie wiem czyja to sprawka ale na rynku również psioczyli na jakąś uzurpatorkę z Nowego Hollar. Martwię się co teraz poczniesz i czy jest jakaś opcja abym pomógł.
Septo nieco żałował że ma tak mało tego alkoholu, w końcu natrafił na dość ciężki temat. Jednak było zbyt wcześnie, na upijanie się.
Obrazek

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

53
Jedynie Ejmi nie piła w towarzystwie, wszak była przy nadziei już od trzech miesięcy. Jej brzuch nie był jeszcze widoczny, ale było to kwestią kilku tygodni, nim jej sylwetka zacznie przybierać typowo ciężarne kształty. Przyszła matka raczyła się ziołowym naparem o bardzo egzotycznym zapachu, który przywodzić na myśl mógł ciepłe wyspy tropikalne Wschodniego Archipelagu. Było całkiem wesoło, ale do czasu. Uśmiechy z twarzy sióstr bliźniaczek zrzedły na wieść o klątwie-pladze. Nawet Veriana, wyraźnie zdziwiona, spojrzała w poważne do bólu oczy Septo.

– Mówisz, jakby to nie były tylko plotki. Jakbyś ją widział. Naprawdę jest aż tak źle? – zapytała Enie.

– Nie, nie... to na pewno plotki – drżącym głosem odezwała się Ejmi. – Mój Caspian miał przyjechać do stolicy z Nowego Hollar za kilka dni. Mieliśmy zapraszać przyjaciół na ślub. Miał się tutaj wprowadzić... – Kobieta skryła twarz w dłoniach.

– Na pewno znajdzie się jakaś okrężna droga. Twój narzeczony sobie poradzi – uspakajała ciężarną Veriana.

– Czy w mieście jest bezpiecznie? Skoro ty wiesz o pladze, to władze powinny już dużo wcześniej być poinformowane. Dlaczego nikt nie wydał żadnego oświadczenia? – pytała Enie podniesionym głosem. – Chyba tylko tobie mogę zaufać, Septo. Czy mamy się zacząć pakować?

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

54
Septo widział że dziewczyny słyszały plotki, jednak nie zdawały sobie sprawy z tego że są one prawdziwe. Dlatego też starał się zachować powagę aby brzmiało to wiarygodnie.
Widziałem ją na własne oczy.
Dalej wsłuchiwał się w słowa sióstr. Zdając sobie sprawę z sytuacji jaka powstaje.
Nie martw się, nie jest to jakieś szybkie, wystarczy to objechać.
Powiedział pocieszając Enie, choć widział że padła od tego Wiwerna aczkolwiek ten fakt wolał przemilczeć. Co do pakowania sam nie był pewien z jednej strony, stolica była na drodze tego czegoś i dość szybko mogła ta plaga dotrzeć do niej, do tego zapowiadała się wojna. Z drugiej te same powody sprawiały że poza miastem również było niebezpiecznie. Sprawiło to że Septo powiedział.
Zapewne nie chcą siać paniki, magowie na pewno pracują nad tym jak pozbyć się tej zarazy.


Zamilkł na chwilę zbierając myśli co robić dalej.
Zakupił bym większe zapasy jedzenia, zanim polecą w górę jak szalone. Też wyjazd w jakieś bezpieczniejsze miejsce wydaje się rozsądny, kiedy dotrze do ludzi że plotki o pladze są prawdziwe to mogą wyniknąć z tego jakieś zamieszki. Wówczas bycie w bezpieczniejszym miejscu było by lepsze. Trochę jak taka wycieczka.
Wytłumaczył całkowicie jak by postąpił. Może lekko popadał w paranoję jednak, nie znał tego co zbliżało się do miasta, a widział martwą Wiwernę. Nie wróżyło to nic dobrego. Kiedy nagle powiedział.
Najbezpieczniej wydaje się uciec gdzieś bliżej morza, zarazy zazwyczaj mają problemy z przekroczeniem słonej wody. Gdyby była to absolutna apokalipsa w co wątpię to może udało by się uciec statkiem. Najpierw jednak trzeba by zostawić jakoś wiadomość do Caspiana i ja też musiał bym porozmawiać z kilkoma ludźmi.
Obrazek

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

55
– Od razu zrobimy większe zapasy – odparła Enie, obejmując swoją siostrę. – Daj nam znać jak będziesz wiedział coś więcej. Zdaje się, że ostatnio obracasz się w całkiem wpływowych i poinformowanych kręgach – dodała z nieco żartobliwym akcentem.

– Pomogę twoim siostrom – zaproponowała Veriana. – Jeśli jest jak mówisz, mamy dużo czasu, zanim ta plaga dotrze pod stolicę. Dużo czasu, żeby władze mogły zareagować i coś z tym zrobić.

Zbliżała się pora obiadowa. Po uspokojeniu ciężarnej Ejmi, siostry namówiły Septo, żeby został i zjadł z nimi wspólnie posiłek. Enie przygotowała klasyczną pieczeń według starej, rodzinnej receptury, której nauczyła jej matka lata temu. Cała czwórka zasiadła do stołu. Atmosfera była bardzo ciepła i rodzinna, pomimo okoliczności jak i nietypowego gościa.

– Widzimy się dzisiaj u naszego przyjaciela, Septo? – zapytała Veriana po obiedzie, puszczając łucznikowi charakterystyczne mrugnięcie. Słowo "przyjaciel" zaakcentowała w taki sposób, że mogło chodzić tylko o jedną, konkretną osobę.

Re: [Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

56
Dam znać gdy dowiem się czegoś istotnego.
Odpowiedział zdecydowanie. Choć również miał wrażenie że ostatnio jakby nieco awansował społecznie. To jednak mogło być złudne, miał zwyczajnie więcej ważnych kontaktów.

Dziękuję. — Odpowiedział na propozycję pomocy Veriany, czuł się jakoś pewniej gdy ona była gdzieś przy nich.

Septo zjadł obiad w końcu jeść musiał, a jedzenie w doborowym towarzystwie zawsze smakowało nieco lepiej. Veriana wydawała się bez problemu dogadywać z siostrami. W końcu jednak nadszedł czas aby wyruszyć dalej. Wówczas to Veriana zapytała o coś istotnego na co odpowiedział.

Tak, powoli tam zmierzam.
Wytłumaczył, nieco zamyślony. Teraz miał nieco czasu aby jeszcze coś załatwić. Oczywiście najpierw jednak pożegnał się z wszystkimi. Aby wyruszyć najpierw do domu Hermiony, tego który spłonął. Chciał wydobyć z zgliszcz nuż który pożyczył od Vierany. Pozbywając się przy tym dowodu który mógł uczynić nieco problemów.
Obrazek

[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

58
Do miasta Septo wjechał bez najmniejszych problemów. Straż przy bramie zajrzała jedynie na wózek pełen jedzenia i przepuściła podróżnego dalej. W mieście zmieniło się od ostatniego w nim pobytu, przeszło rok temu. Na ulicach dolnego miasta było zauważalnie więcej żebraków, co tłumaczyć mogło jedynie masowe wysiedlenie z terenów objętych plagą. Dom Septo nie zmienił się za to wcale. Okna lśniły czystością, sień była zamieciona i wywietrzona. W saloniku pachniało jakimś kwiatowym zapachem, z kuchni natomiast unosiły się wodzące za nos opary jedzenia.
Pan Septo! A to ci niespodzianka! — zawołała Józefina, zostawiając łyżkę w garncu z polewką i odwracając się, by przyjrzeć się gospodarzowi. — Czy panny Enie i Ejmi również przyjechały? Od tak dawna nie miałam z kim porozmawiać. Naszej sąsiadce, Stefie, zmarło się dwa miesiące temu, jej mąż za to powiesił się parę dni później, dzieci zabrali do przytułków i chata stoi pusta... Ludzie strasznie wariują odkąd ta plaga dobiła aż tutaj. Targi coraz skromniejsze, a ludzi przybywa. Gości też żeśmy od prawie roku nie mieli, bo gospody tańsze albo na ulicach śpią. Oj bida, bida... — lamentowała gosposia. — Pan wraca na stałe, czy tylko przejazdem? Może przygotuję kąpiel i strawę. To będzie miła odmiana zrobić coś nie tylko dla siebie. — Uśmiechnęła się przyjaźnie, odsłaniając srebrny ząb.

[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

59
Udało się, trafił do Domu. Dotrwał dojechał, o dziwo nawet w całości. Można było powiedzieć że szczęście mu dopisywało. Pewne problemy jednak nadal wisiały nad nim. W teorii Thom nie powinien być na niego wściekły. Jednak z drugiej strony zawalił swoje zadanie. Z drugiej strony Septo przypuszczał że on wie wszystko. No może prawie wszystko nie ma opcji aby wiedział o tym co stało się nad górą Erial. Z jednej strony powinien udać się do Hermiony z drugiej to Thoma. Miał niezły dylemat. Na całe szczęście ostatecznie to Juzefina wybiła go z tych rozmyślań. Była cała zdrowa. Mimo szalejącej plagi Septo miał czasem wrażenie że lepiej z nią nie zadzierać. Dlatego też gdy zaproponowała obiad jak i strawę odpowiedział.
- Juzefino! Dobrze panią znów widzieć. Widzę że dzielnica nigdy nie straci blasku dopóki pani tu jest. Przyjadą za kilka dni. Ja się śpieszyłem, a i trochę im podpadłem. Ale to chyba u mnie normalne. Obiad dobrze, ale przywiozłem jedzenia ba nawet mnie trochę poniosło. -
Popatrzył na wóz z jedzeniem który zakupił pod wpływem chwili. Nie żałował zawsze się zje a wóz choć mały to i przydatny.
- Sam nie jestem pewien jak długo zawitam. Kompiel, właściwie masz rację lepiej abym nieco wypoczął po tej podruży, bo jeszcze zemdleję. A mam kilka spraw do załatwienia. Wiesz może Juzefino gdzie zatrzymała się teraz Hermiona? -
W końcu musiały się znać Hermiona mieszkając w tym domu zapewne znalazła się pod wpływem Juzefiny z którą nie było łatwo wygrać. Wiadomo mogły się pogryźć ale to chyba niemożliwe. Nawet gdyby demony i nekromanci próbowali podbić stolicę na spółkę, to ta gosposia stała by się ich pracownikiem którego by szanowali. Właściwie to zdał sobie sprawę że Thom sam może kogoś po niego wysłać, raczej od razu nie będzie chciał go zabić. Dobra spaprał jednak nie czynił mu zagrożenia szczególnie nie szukając go na siłę. Była też kwestia szlachectwa. Śmieszna sprawa ale Thom wydawał się być bandytą interesu, dlatego pewnie dowodził a wpadka nowego to raczej nie powód do natychmiastowej egzekucji było by to raczej marnotrawstwo. A przynajmniej tak pocieszał się Septo. Bo mimo wszystko paranoja go kuła. Był też jeden dodatkowy powód dla którego chciał wejść do gildii martwił się o Yelę. Nadal pamiętał o tym rudzielcu. Miał nadzieję że Thom nie przesadził z tym co jej zrobił. Septo miał zbyt wiele przemyśleń. Czuł to.
-To ja zaparkuje konia i podjadę tym wozem.
Wytłumaczył nagle Juzefinie łapiąc się za głowę aby najzwyczajniej zaparkować konia w stajni zdjąć z niego nadmiar zabrać swoje rzeczy I zmagazynować jedzenie. Podsumowując nadal nie zdecydował co robić... Kiedy skończył zamierzał wrócić do Domu. Oczywiście jak to on doskonale pamiętał że ma dwa obiekty potencjalnie niebezpieczne dla otoczenia, Zbroję i tę ampułkę Więc je odłożył aby nieco ukryć w domu. schowek pod łóżkiem zawsze bezpieczny na drobne obiekty a zbroja do szafy na spód.
Obrazek

[Dolne Miasto] Posiadłości Neherisów

60
Panna Vicenti wyprowadziła się kilka miesięcy temu. Zasłyszałam, że udało jej się odkupić kamienicę od jakiegoś chorowitego magnata. Potem już nic nie słyszałam. Bardzo miła to kobieta, choć nie rozumiem całego tego szlacheckiego dostojeństwa. Łech, to nie moja bajka — skwitowała i machnęła ręką.
Gosposia wyszła na zewnątrz, zaciągnęła z przydrożnej studni do wiadra i wróciła do domu, po czym wlała zawartość do balii stojącej w łaźni. Powtórzyła tę czynność kilkukrotnie, a w międzyczasie nastawiła jeszcze nad ogniem wielki kocioł na gorącą wodę. W czasie gdy ta się grzała, Józefina nakryła do stołu i podała posiłek, gdy Neheris udomowił się już dostatecznie.
Na talerzu Septo wylądowała zupa na sezonowych warzywach, z chudą kiełbasą i zagęszczona mączną zasmażką. Gosposia zasiadła po drugiej stronie.
Jeżeli pan chce się widzieć z panną Hermioną, to zostawiła swój nowy adres — podjęła i od razu podała wskazówki jak dotrzeć do wspomnianej wcześniej kamienicy.
Kiedy kobieta skończyła swój posiłek wstała i zniknęła za drzwiami do przedpokoju. Wróciła po kilku chwilach, by zawiadomić:
Kąpiel już gotowa. To ja może zajmę się teraz wozem i zniosę wszystko do spiżarki. Jeżeli będę potrzebna to wołać!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Saran Dun”