Najlepsi kompani!

1
RPG to pole dla drużyn, a i w literaturze, filmie czy grach towarzysze głównego bohatera mają ogromne znaczenie. Jacy są Wasi ulubieni kompani bohaterów albo kogo uważacie za najfajniejsze drużyny?

Z całą pewnością kompanem numer jeden jest dla mnie HK-47, robot-zabójca z serii cRPG Knights of The Old Republic (przedstawiony tutaj). Z jednej strony zachowywał klimat Sztucznej Inteligencji, a z drugiej - posiadał własny charakter i rzucał świetnymi tekstami. Gdyby jakiś wór mięcha ich nie znał, to cytaty postaci można znaleźć tutaj.

Kolejna postać, również z cRPG, to Morte - lewitująca czaszka z Sigil z gry Planescape: Torment. Choć nie ma ciała, to nie brak mu chuci, przekomarza się z niejednym bohaterem, a do tego przeklina, jakby za życia był szewcem z rodziną małych szewczyków (parę jego tekstów). Z Tormenta bardzo fajnymi postaciami w drużynie były również Anna oraz Nie-Sława - jedno to potomikini Diabłów, druga to potomkini Demonów; obie się nienawidzą, a że głównym bohaterem jest facet, który może się z którąś z nich związać... No, ciekawe sytuacje zachodzą ;)

No i na koniec Szarlej oraz Samson Miodek z Trylogii Husyckiej - kompani Reinmara von Bielau, zwanego Reynevanem, których wyraźnie złączył los, a nie naturalna sympatia, ale którzy po wypiciu paru piw, spraniu kilku pysków i jednej czy dwóch wspólnych ucieczkach stworzyli naprawdę fajną, zgraną drużynę. Właściwie każda z tych postaci była wyjątkowa (na tle społeczeństwa), ale właściwie nie byli jakimś uber-squadem, a przy tym mieli różne spojrzenia na przeżywane przygody i różne cele.

Re: Najlepsi kompani!

2
Zapodam taki przypadek Marii Teresy Józefiny Anny księżniczki Poniatowskej, była wdową po hrabim Tyszkiewiczu. Była bliską przyjaciółką francuskiego ministra spraw zagranicznych "Kulawego Diabła" Talleyranda. Tak o niej wspominam, że pomimo tego, że Talleyrand był najbardziej podłym typem polityka (jednak nie można mu odmówić elegancji) to sama Maria Teresa, była wzorem kompana. Choć jej samej też można zarzucić parę przywar. Na dowód samej wierności to dorobiła się takich określeń jak "Niewolnica Talleyranda" albo "Gwiazda Haremu Arcyszubrawca". Ponoć tylko nad jej grobem Talleyrand uronił łzę. Jak dla mnie taka nietuzinkowa historia, prosto z życia :P

Re: Najlepsi kompani!

3
Ja zawsze miałem słabość do Sapkowskich krasnoludów. Byli dla mnie mistrzami i wzorami do naśladowania jeżeli chodzi o dowcip, styl życia i filozofię. Jeszcze nigdy przy żadnej książce się tak nie uśmiałem jak przy Wiedźminie, zwłaszcza kiedy byli w pobliżu Zoltan Chivay i Yarpen Zigrin jak i inni krasnoludcy wojowie!
"Na pohybel skurwysynom"
"Człowiek, poświęciwszy swe życie na dobre uczynki i czynienie dobra, umrze zapomniany i bez słowa podzięki. Jeśli wykorzysta swój geniusz niosąc niedolę i śmierć miliardom, jego imię echem rozbrzmiewać będzie przez milenia. Niesława jest lepsza niż zapomnienie.”

Re: Najlepsi kompani!

4
Haha. Poza HK-47, krasnalami z wieśka i Morte dodać mogę jeszcze Minsca z Baldur's Gate'a razem z Boo, jego miniaturowym kosmicznym chomikiem olbrzymem.
Po oczach go Boo! Po oczach! Raaaaaghhh
Jeśli broń nie może zadać przeciwnikowi obrażeń - Nic się nie stało? Potrzebuję większego miecza!
[wyjustuj]W życiu powinieneś spróbować wszystkiego. Potem dopiero, wyzbytym ignorancji, obierać własną drogę.[/wyjustuj]

Re: Najlepsi kompani!

5
Ostatnio pograłem w Mass Effect 1 i stamtąd biorę Wrexa - może to zasługa dubbingu z nawalonymi k**wami, a może, że komentarze, czy pogadanki w windzie, po prostu rozwalaly, choć i jako wojak się sprawdzał super. Z ME2(choć coś nie pograłem długo) wybieram Miranda z racji hmm...krągłości i tyle starczy :P A co Boo od Sggs, to nawiązanie w ME2 jest: "Olbrzymi niniaturowy chomik" - chyba jako jakaś technologia. Chya wrócę do Baladur's Gate :P

Re: Najlepsi kompani!

6
Aleks. W mass effect trudno rzeczywiście nie wspominać Wrexa czy Obiektu Zero ;). Co jeszcze do powiązań między baldurem i massem to w dlc Citadel do ME3 Shepard mówiąc o swoim chomiku (który po aktywacji z kajucie wydawał z siebie taki sam odgłos jak Boo Minsca w ME2 i 3) wspomina coś o atakowaniu oczu ;)


Właśnie przypomniał mi się kolejny, a w sumie kolejni, kompani, którzy w świecie fantazy dopełniali by moją zgraję. Mam na myśli Kostucha i bliźniaków z opowiadań Jacka Piekary o Inkwizytorze Madderdinie. Kostuch porażał wyglądem i bezwzględnością, bliźniacy... mhmm... nikt się po tych midgetach nie spodziewał, że są w miarę niezłymi zabójcami ;).
[wyjustuj]W życiu powinieneś spróbować wszystkiego. Potem dopiero, wyzbytym ignorancji, obierać własną drogę.[/wyjustuj]

Re: Najlepsi kompani!

7
Może ciężko nazwać ją "kompanem", ale ja jestem absolutnie zauroczona Companion Cube z gry Portal.
Fabuła gry jest prosta, nasza główna bohaterka musi uciec z laboratorium, w którym została uwięziona przez ironiczną, sztuczną inteligencję GLaDOS a do tego celu służy jej tzw. podręczne urządzenie do tworzenia portali. To typowa gra logiczna, z każdym poziomem wzrasta trudność zagadek.

Twórcy gry popisali się jednak poczuciem humoru, i w czasie jednej z misji, wśród pustych korytarzach natrafiamy właśnie na nią.

Jako iż przez całą grę przemierzamy zawiłe korytarze w pojedynkę, Companion Cube na krótko staje się naszym towarzyszem, dzięki czemu chroni nas przed popadnięciem w szaleństwo z samotności. Traktowana jest ona jak żywa osoba. Dla każdego gracza (w tym mnie! :P) największą traumą była konieczność spalenia Kostki na rozkaz GLaDOS żeby przejść do następnego poziomu.

I cytaty GLaDOS:

The Enrichment Center reminds you that the Companion Cube cannot speak. In the event that the Companion Cube does speak, the Enrichment Center urges you to disregard its advice.

While it has been a faithful companion, your Companion Cube cannot accompany you through the rest of the test. If it could talk - and the Enrichment Center takes this opportunity to remind you that it cannot - it would tell you to go on without it, because it would rather die in a fire than become a burden to you.

The Enrichment Center reminds you that the Weighted Companion Cube will never threaten to stab you and, in fact, cannot speak.

I invited your best friend, the Companion Cube. Of course, he couldn't come, because you murdered him.

Kostka w pewnych kręgach stała się kultowa i dla mnie to niesamowicie wykreowany... haha, towarzysz :D

klik!
klik!

Re: Najlepsi kompani!

8
Świetnie grało mi się w Dragon Age, kiedy w drużynie miałem Morrigan. Wiedźma z Głuszy była niezwyciężona, śliczna, choć może trochę mało... towarzyska. Obsypywanie jej kosztownościami i liczne dialogi zawsze będę miło wspominał. Uwielbiałem jej riposty, którymi rzucała w Alistaira i docinki kierowane do Wynne. No, a wątek miłosny między nią i graczem (dostępny, jeśli Morigann lubi nas dość mocno) uważam za bardzo ciekawy. Patrzenie, jak wyalienowana, stanowcza, zimna wiedźma-apostatka rumieni się i wzrusza... bezcenne doświadczenie!

Nie mogę nie wspomnieć o Jaskrze (Julian Alfred Pankratz wicehrabia de Lettenhove)! Jego ballady to przecież klasyka! Oddanie, wierność, przyjacielska postawa, których był wzorem... to przecież one mnie wychowały. Jaskier był znakomitym bardem, bawidamkiem, no i bardzo, bardzo charyzmatyczną postacią. Uwielbiam go! Nawet dziś słucham Zapachniało powiewem jesieni, kiedy jest mi źle. Jaskier, mistrz! Książkowy jaskier - cudo! Zamachowski w roli filmowego Jaskra - aww! Z tego wszystkiego zapomniałem zaznaczyć, w jakim uniwersum i w czyjej głowie się narodził. Dla tych, co nie wiedzą - Jaskier to przyjaciel Geralta, wiedźmina. Sapkowski go wykreował i dał mu takie cechy, że nie sposób nie lubić tego romantycznego grajka.

Chciałem się też rozpisać o kompanach Reynevana z "Trylogii Husyckiej", ale podły Vas mnie ubiegł! :cry:

Re: Najlepsi kompani!

9
Najlepsi kompani? Oczywiście grą będzie Fallout New Vegas, najlepszych towarzyszy spotkałem tam.
Craig Boone, Veronica Santangelo, cyber-pies Rex.
Oraz oczywiście, przy dobrze poprowadzonym wątku Arcade Gannon oraz zebrani przez niego weterani Enklawy, pomagający w walce o zaporę. Warto także pamiętać o Boomersach i ich pilotach B-29. Chociaż żaden z nich nie jest typowym towarzyszem, to cała frakcja może bardzo pomóc pod koniec gry.
W tej grze nie spotkałem złych towarzyszy. Jednak najczęściej pustynie Mohave przemierzałem właśnie z Craigiem. Strzelec wyborowy, bad-ass, cięty na legion. Podobały mi się też teksty Veronicy.

Zmieniając trochę temat: Najgorszy kompan? Legendarny Wrzód z Gothica :D Nikt nie wytrzymał jego towarzystwa dłużej niż parę minut.
Obrazek

Mistrz & Czeladnik Fanpage

Re: Najlepsi kompani!

10
No to pierwszym kompanem, którego będę pamiętać do końca życia jest Varric. Varric Tethras. Krasnolud, łotrzyk, biznesmen. W tych trzech słowach można by było go określić, ale byłoby to bardzo powierzchowne. Powiem szczerze, że bardzo dobrze słuchało mi się go jako narratora całej przygody w Dragon Age II. No i ta jego kusza Bianca, chyba jedyna broń, która była tak celebrowana przez jakąkolwiek postać z gry, a przynajmniej mi się tak wydaje. Jego błyskotliwe teksty i przekomarzanie się z Izabelą. Jeżeli nie pojawi się jako towarzysz w Inquisition to będzie mi go bardzo brakowało.
Trylogia Mass Effect obfitowała w naprawdę sporą ilość nieprzeciętnych postaci. Trudno mi szczerze mówiąc wybrać jakąś konkretną postać, ale chyba postawię na Garrusa Vakariana. Facet był z moim Shepardem na dobre i na złe, przez wszystkie trzy części. Chociaż a każdym razem trzeba go było werbować, nigdy nie był z nami od początku. Najciekawsze chyba było spotkanie w dwójce, bardzo mi się podobało. Nie chcę spoilerować, jak ktoś nie grał to gorąco polecam. Oczywiście należałoby zacząć od jedynki, bo wtedy naprawdę można się zdziwić w dwójce.
Ciekawy towarzysz pojawił się w Oblivionie, a mianowicie był to fan czempiona z Areny, który chodził za swoim idolem wszędzie, niektórych mocno irytował z tego co pamiętam ;).

Re: Najlepsi kompani!

11
Moim zdaniem najlepszym kompanem z jakim kiedykolwiek miałem wirtualną styczność był Wrzód z Gothica. Taka barwna i irytująco zabawna postać była tylko jedna... Doprowadzający do szału, uciekający przed każdą formą zagrożenia natręt, który po bliższym zapoznaniu wyjawia nam, że jest gwałcącym zwierzątka zoofilem. Aż łezka w oku się kręci :)

Re: Najlepsi kompani!

12
Przypomniałem sobie o Neverwinter Nights. W tej grze też spotkałem kilku fajnych, ciekawych towarzyszy, którzy razem ze mną cięli zombie, łuskowatych, demony i bandytów.

Linu La'neral, kapłanka, z pozoru cnotka, bardzo niezdarna i zabawna. Rzucała takimi tekstami, że nieraz stopowałem grę, żeby się pośmiać. Miała wielkiego pecha, dobre serce i niezłe umiejętności bojowe - niezła mieszanka! Jej historia była dość ciekawa, chyba najbardziej mnie urzekła (a każdy z dostępnych towarzyszy przedstawiał swoją własną historię, więc było w czym wybierać). A teraz kilka jej wypowiedzi, które znalazłem tutaj...

- "Pomogłam mu szybko, pocałowałam i zaciągnęłam do sypialni. Tam szybko postarałam się, by o wszystkim zapomniał."

- "Twój ojciec musiał być zaborczym draniem, co? Tak, chyba będę tak to sobie tłumaczyć, może wtedy jakoś łatwiej przełknę twoje towarzystwo."

- "Teraz pokażmy im, jak powstają legendy, skopmy kilka tyłków!

Ale to nie koniec. Z NVN dobrze wspominam też pewnego niziołka, nad którym wyświetlał się napis: Tom "Wyszczerz" Szubienicznik. Kurcze, ile radości przyniósł mi ten złodziejaszek! Był zabawniejszy nawet od Linu! A jego story była tak przerysowana i fantastyczna, że do dziś zastanawiam się, pod wpływem jakich narkotyków byli twórcy gry, gdy ją wymyślali. Tomcio był co prawda mało przydatnym kompanem (o czym przekonałem się już w trakcie gry), ale swoje braki rekompensował poczuciem humoru. I to z nawiązką. A oto przykłady jego tekstów, które bawiły mnie bardziej, niż wszystkie kawały o Jasiu... (źródło to samo, co wyżej)

- "Byłem młody, głupi i naiwny... cechy dobre dla dorodnej dziewki, a nie zabójcy."

- "Zawsze wiesz, co trzeba powiedzieć, prawda? Ty mój miodousty bączku. Cha, cha!"

- "A teraz, nauczmy tą łuskowaną zdzirę, że z grobu się nie wstaje! Hajda!"

Tyle nieprzespanych nocy, tyle wspomnień, tyle expa! Łuskowaci do piachu!

Re: Najlepsi kompani!

13
Tak, zgadliście, to znowu ja. Tym razem biorę na tapetę inną grę, którą wspominam równie dobrze, co NVN z posta poniżej. Chodzi mi o serię RPGów, która szczyci się nazwą Drakensang.

We wszystkich częściach tejże gry mamy do czynienia z pewnym krasnoludem, którego dumne imię brzmi Forgrimm. No, co tu dużo pisać... jest to krasnolud z krwi i kości. Ma długą brodę, topór, mocną głowę, oryginalny humor, stalowe mięśnie i honor. Zgadza się, honorem to on wręcz ocieka. Towarzyszy naszemu bohaterowi od samego początku rozgrywki, już na starcie jawiąc się jako silny i mężny wojownik. Z jego postacią powiązanych jest kilka ciekawych historyjek, których przytaczać nie mam zamiaru. Ci, których uda mi się zaciekawić, doczytają sobie szczegóły w internetach. Lecimy dalej... Forgrimm umie uderzać młotkiem w kowadło, przez co jego przydatność podczas gry wzrasta. Wszystko chce rozwiązywać za pomocą siły, której odmówić mu nie można. I wiecie co? Zazwyczaj daje radę! Na koniec dodam tylko, że z tego krasnala jest świetny przyjaciel, wierny jak pies. Kiedy bliska mu osoba postradała życie, ten co zrobił? Obciął sobie brodę! Cóż za poświecenie, cóż za odwaga, cóż za dobre serce w jego piersi stuka...

Re: Najlepsi kompani!

14
Kolega wyżej , Tom mimo iż był dnem za swój humor i opisy gdy pomagałem mu przez całą gre,zasłużył by mi towarzyszyć przez wszystkie epizody tam, jego historia i opisy miłości jaką żywił do swego przyjaciela była wspaniała.

Baldurs Gate Enchanted Edition- zdecydowanie najlepszy kompan to Neera, bardzo ciekawa i zaskakująca,a jaka kochliwa :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Śmietnisko”