Mordownia Papuga.

1
Tam gdzie statki przypływają, dziwki często zaglądają, wóda leje się strugami.
Tawerna stoi niemała, poczerniała niczym skała w środku zaś się gawiedź bawi.
Kto rozrabia w mordę zbiera od wykidajła pakera. Kto ma złoto ten szczęśliwy
Przybywajcie, czy kto chciwy czy krasnolud czy też elf. Każdy może dostać w łeb.

Izba główna jest zaś karczmą stołów pełną jak i gwarną,
tutaj trunek polewają strawę dają i witają.
Ponad izbą na pięterku ktoś zabawia się z kelnerką,
mieszek zmienia właściciela a ochota opromienia.
Zaś dla zadziornego tłuka, takiego co zwady szuka,
ring zrobiono na zapleczu, tam w siniaki przyobleczon,
siedzi sędzia nasz ringowy co kanty wybije z głowy.

Chcesz zaś wstąpić do tawerny? Się zabawić nabrać werwy?
Wszak nikt nie wie czy żeś wierny, czy też może kawał drania
więc wypowiedz bez pytania jakże niemagiczną frazę "Papug Rządzi"
I się przenieś w jednej chwili w klimat miłej krotochwili.


Każdy kto szuka chwili odpoczynku od gry, utknął albo zwyczajnie nie ma co robić może wleźć do Mordowni i porozmawiać z współgraczami, zawalczyć z przeciwnikiem na ringu czy zwyczajnie się nawalić, śpiewając pirackie piosenki z Papugiem. Porządku pilnuje Ghardak barbarzyńca więc bez chamstwa i drobnomieszczaństwa, poza tym wszelkie rozrywki dozwolone.
Podstawową zasadą Mordowni, jest to, że niema ona wpływu na postacie w grze. Można dostać łomot 10 razy i zostać okradzionym albo przepuścić całe złoto na wódę a i tak po powrocie do Herbii być bogatą dżentelistotą.

Re: Mordownia Papuga.

2
W pierwszej wędrówce na połowie drogi,
co się zrodziła z napisaniem karty,
miast do fabuły skierować swe kroki,
czarnoksiężnik w złocie wagi swej warty,
Zawitał w podłą spelunę Papugi...

*
Łysnęła błyskawica i trafiła barda w pierś. Odziany na biało mag chuchnął we wskazujący palec, z którego unosiła się zawinięta jak świński ogon wstęga dymu. Bard też dymił, po mordowni rozniósł się zapach przypieczonego ciała. Bard był elfem, toteż woń przywodziła na myśl kurczaka z rożna.
- Nie cierpię mowy wiązanej - mruknął czarodziej, a humor wyraźnie miał paskudny.
- Jak ja się wpakowałem w to gówno? - myślał na głos, przybity. - Skąd do cholery wytrzasnąć złoto, by opłacić tych wszystkich wariatów. Z tą Wieżą to był taki żart... i niby skąd wziąć cholernego barda, który to poprowadzi...

Re: Mordownia Papuga.

3
Cass strzelił pierwszy, bywalcy Mordowni pokiwali z uznaniem głowami po czym wrócili do chlania gorzały na kubły. Chudawy staruszek z ciekawością pochylił się nad porażonym błyskawicą bardem.
- Ni ma dziury na wylot żyć będzie - zawyrokował ekspert medycyny naturalnej, wykidajło i pomywacz w jednym - po czym niedbałym ruchem zarzucił sobie barda na ramię i kulturalnie wypierdolił z tawerny. - Dobrze, że tyn błyskawicom strzelał, raz jeden rozpuknął takowego barda, to żem mózga z powały musiał kijem zdrapywać. Skomplementował kulturalne zachowanie maga, barmanowi, który z radosnym uśmiechem postawił przed czarodziejem kielich wina. - Na koszt firmy, tym razem...

Re: Mordownia Papuga.

4
- Siądźcie, barbarianie, zjecie co... znaczy napijecie się czego - Cassiv podstawił krzesło, by i barman miał nieco spoczynku we własnym przybytku. - Papug winien dać sobie radę z obsługą gości.
Na koszt firmy, znaczy za elfa albo inaczej "za frajer". Czarodziej chwycił puchar i chciwie przytknął doń usta.
- Jak interes? Nie widzę za wielu awanturników? Gdzie się wszyscy podziali? Bo chyba nie utknęli w przygodzie?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Śmietnisko”