Fenistea

1
Królestwo Fenistei zajmuje gęsto zalesione tereny na wschód od Ściany Wschodniej - górskiego masywu niemal w całości izolującego ten obszar od reszty Centralnej Herbii. Obfite w zwierzynę łowną, naturalne sady i kwieciste łąki, cała puszcza na pierwszy rzut niewprawnego oka wygląda na dziewiczą ziemię.
W istocie jest jednak zamieszkana również przez drapieżniki oraz Leśne Elfy, które coraz bardziej oddalają się od stereotypu wąchającego kwiatki romantyka. Obecnie na terenie Fenistei można trafić na chaotycznie rozsiane gospodarstwa hodujące kozy, bydło lub uprawiające ziemię, na samotnie stojące rezydencje szlachetnie urodzonych i na druidzkie kręgi.

Poza druidami, jedyną siłą polityczną zdaje się być królewski dwór, gdzie rozgrywane są intrygi i podpisywane najważniejsze traktaty handlowe. Szlachta jest bardzo nieliczna i wcale nie przysługują jej istotne prawa - arystokratyczne pochodzenie to bardziej tytuł honorowy.

Kraj jest raczej ubogi, ale całkiem samowystarczalny. Jedyne kilka kopalń znajdujących się przy północnych rejonach Wschodniej Ściany pozostaje nieczynne od czasu wybuchu wojny z Keronem. Żywność i skóry, w które obfituje królestwo sprzedawane były głównie na Archipelag, a później do Turonu, który oferował Elfom bardzo atrakcyjne ceny. Była to niezwykła okazja na polepszenie stanu zubożałego kraju i z tego też powodu mało który Elf chciałby zrezygnować z turońskiego rynku, ustępując miejsca znienawidzonemu Keronowi. Eksportowano także sztukę, zwłaszcza użytkową. Piękne szaty, naczynia, meble, biżuterię. W ostatnim czasie też drewno, ale to się Sulonowi nie bardzo podobało...

Godnym uwagi rejonem kraju są Bagna Serathi - rozległe moczary ciągnące się na południu wokół delty Zielonej. Przed wiekami zostało zalanych tam wiele osad i niewielkie miasto, gdy w efekcie zaklęć użytych w Bitwie przeciw Śmierci oblicze Herbii zostało zdeformowane. Dziś na Bagna udają się najgorsi banici i wyrzutki, stanowiąc tam prawdopodobnie nie mniejsze zagrożenie, niż tajemnicze drapieżniki, opustoszałe ruiny i nieumarli.


Druidzi

Druidzi są stanem kapłańskim, właściwie jedyną wyraźną klasą społeczną, która posiada realne wpływy w królestwie. Cieszą się powszechnym szacunkiem i autorytetem, choć w czasie wojny większe wpływy posiadają nieliczni szlachcice dowodzący zbrojnymi oddziałami. Gromadzą się w kilku lub kilkunastoosobowe zgromadzenia i opiekują się poszczególnymi druidzkimi Kręgami lub podróżują wspólnie po Herbii, starając się wzmocnić przyrodę swą opieką. Jest to o tyle trudne, że od trzydziestu lat stają naprzeciw nowego zagrożenia - wypaczającej, plugawej magii demonów.

Druidzi byli znani ze swojego ogromnego szacunku do natury i magię widzieli jako jej nieodłączną część, a nie coś obcego, zewnętrznego. Prosili naturę o udostępnienie im części swej siły, żeby mogli wykorzystać ją w słusznym celu, pamiętając o zachowaniu harmonii pomiędzy poszczególnymi żywiołami. Niechętnie patrzono na tych druidów, którzy zawsze sięgali po te same przejawy natury i popadali w skrajności, na przykład zafascynowani ogniem brnęli ze swoją magią tylko w tę jedną stronę. Niemile widziane były też dążenia do budowania swojej własnej potęgi, zwłaszcza kosztem przyrody. Zawsze należało pamiętać, że od natury coś się tylko pożycza - i należy to w jakiś sposób później oddać, najlepiej z nawiązką (przykładowo jeśli druid rzuciłby w obronie własnej przysłowiową kulę ognia, przy czym ucierpiałoby kilka sosenek, to zdecydowanie powinien później zadbać o ten teren i posadzić nowe drzewka).

Czy była to magia ogólnodostępna - tak, w sumie tak, bo ona co do zasady nie była jakaś inna od tej, której naucza się w innych stronach świata. To było po prostu nieco odmienne podejście, odmienne myślenie o niej, dostępne każdemu, kto taką wizję podzielał.

Żeby zostać członkiem druidzkiego kręgu, należało odbyć najpierw naukę u jakiegoś wybranego druida, poznać dogłębnie ich filozofię - a później przejść jakiś rytuał inicjacyjny (rytualne tatuowanie, kilka nocy spędzonych samotnie w milczeniu w lesie, zakopanie ciała aż po szyję w ziemi na całą noc, skakanie przez ognisko, wdychanie dymu...).

UWAGA! Jesienią 83r. miała miejsce Noc Spadających Gwiazd. Leśne elfy zostały wygnane z puszczy, nad którą płonie odtąd przedziwna łuna...
„Przyroda już od jakiegoś czasu przestała sprzyjać Leśnym Elfom. Świadczyły o tym osobliwe incydenty, jakie miały miejsce w fenistejskiej puszczy, a także przerażające wizje, jakich w ostatnich miesiącach doświadczyła długoucha brać porozrzucana po całej Herbii. Ptactwo płoszyło się na elfie kroki, ryby kryły w najgłębszych wodach, byleby tylko nie natrafić na żadnego długouchego, a same Dzieci Sulona i jego kapłani skarżyli się na narastające koszmary i lęki.

Elfy przestały szanować naturę - Sulon postanowił więc odwrócić od nich swoje boskie oblicze. Wyrzekł się ich. Wyrzekł się własnych dzieci. Wygnał na zawsze z ich odwiecznego domu. Leśne Elfy nie mają już wstępu do Puszczy. Ich miejsce ma zająć ktoś inny...

Noc, która zmieniła na zawsze obraz świata była ciemniejsza od wszystkich innych nocy. Tylko raz w roku zdarza się, że gasną zupełnie obydwa księżyce - i ciepły Mimbra, i lodowaty Zarul. Wtedy, powiadają, dobry Hyurin-Stwórca ma zamknięte oczy i nie strzeże swojej krainy. Najgorsze zło hula bezkarnie po herbiowej ziemi, wydzierając dzieci z kołysek i rozkosznie przedłużając cierpienie umierających, śmiałków wypełniając chorym lękiem i zatruwając świąteczne jadło...

Tym razem nawet zło bało się hulać po Fenistei. Tej bowiem nocy wszystkie gwiazdy wiszące nad Puszczą jedna po drugiej spadły z ciemnego nieba. Nocny mrok rozjaśniło światło, które nikogo nie napawało otuchą. Świetliste punkty, symbole nadziei i doskonałości, runęły w dół, ciągnąc za sobą płonące barwami ogony przypominające krwawe ślady. Nie był to ciepły blask domowych ognisk, lecz nienaturalna, opalizująca łuna, a to, co ją emitowało, było dla tego świata tak bardzo obce, że w żadnym z języków Herbii nie znaleziono na to słów. Kule zimnego ognia roztaczając wokół siebie dźwięczną ciszę osłupienia, zdewastowały każde miejsce, w którym spadły, deformując drzewa i wybuchając oślepiającym błyskiem.

Chore światło ponad wielkim lasem miało od teraz płonąć dzień i noc, bez ustanku - kto wie, czy nie aż do skończenia świata - nie dając usnąć i nie dając normalnie żyć. Nikt jeszcze nie wiedział, czym to naprawdę grozi ani czy da się z tym uporać.

Część zbiegów z elfiego lasu opowiadała o spaczonych druidzkich kręgach. O dziwnym świetle, które je opanowało, dzieląc się na wiele mniejszych źródeł blasku, a przy tym nadal pozostając jednością. Inni mówili o prastarych elfich posągach rozsadzonych od wewnątrz, lecz związanych jasnymi smugami, jak gdyby najprawdziwsze błyskawice trzymały je w swoich objęciach. Posągi i światła ruszyły na nich, wypierając z domów i gospodarstw, bez cienia emocji wysysając życie z każdego, kto choć trochę się ociągał.

Część znów lamentowała, iż w ciągu jednej nocy uschły wszystkie kwitnące drzewa, pod którymi leśny lud chował swoich zmarłych. Dopóki okrywały się kwieciem, a potem owocowały, elficcy przodkowie pozostawali wciąż żywi, nie opuszczając zaklętego obiegu natury... Tak, jakby śmierć ich nie dotyczyła... A dziś? Dziś dopiero Elfy zaczęły rozumieć jej nieuchronny i nieodwołalny charakter. Przodkowie zmienili się w pył, który został rozwiany w cztery strony świata przez zastęp służących Sulonowi wichrów. Ich dzieci czekało to samo - a tymczasem, zostawało jedynie poczucie odrzucenia i wypaczona zorza rozświetlająca czarną rozpacz.

Niebawem niektórzy poczęli przytaczać fragmenty ostatnich proroctw Marii Eleny, wspominając, że przewidziała przecież tę Noc Spadających Gwiazd - lecz jak zwykle zrozumiano jej słowa zbyt późno.”
O władzy królewskiej w Fenistei

Ostatni panujący w Fenistei ród: Harve'roa (co znaczy tyle, co Wierzba). Pochodząca ze wspomnianego rodu królowa Y'asmanaya i król Eorian z dynastii Kaara'el (Wiąz).

Ich losy są aktualnie nieznane, nie ma dowodów ani na to, że zginęli, ani na to, że przeżyli. Być może chowają się gdzieś w żebraczym przebraniu lub zaklęci w zwierzęta czy kamienie. Wiadomo natomiast (choć w sumie nie jest to powszechna wiedza), że przeżył królewicz, młody następca tronu, jedyne dziecko królewskiej pary, Sanven Cho'ran z rodu Harve'roa, korzeń z rodu Wierzb. Jego losy można śledzić w elfim wątku - pojawił się tam w obozowisku Wielkiej Trójki zaklęty w osła (przez sprawującego nad nim opiekę druida Cenariusa, dla własnego bezpieczeństwa w całym tym chaosie związanym z Nocą Spadających Gwiazd), potem było już tylko gorzej.

Władza królewska była silna i ważna, zarówno dosłownie, jak i symbolicznie - od zawsze istotne było, że krainą elfów muszą rządzić wspólnie mąż i żona, jako dopełniające się części, tylko razem tworzące harmonijną całość, inaczej państwu groziłaby destabilizacja. Każde z nich miało swoje obszary w życiu krainy, za które było odpowiedzialne. W przypadku któregoś z małżonków drugie miało zawsze rok na znalezienie sobie nowego partnera, w przeciwnym wypadku musiało przekazać koronę komu innemu (najstarszemu potomkowi, jeśli mieli dzieci, albo wybranemu przez siebie członkowi jednego ze szlachetnych rodów). Rządząca królewska para zasięgała niekiedy porad co znakomitszych druidów czy magów. Bardzo wysoką pozycję zajmował też główny królewski ogrodnik, sprawujący pieczę nad wspaniałymi ogrodami (jego losy po Nocy Spadających Gwiazd również są nieznane).

Symbolem królewskiej władzy były dwie bliźniacze korony, splecione ze złotych gałęzi. Każda z nich miała w centralnym miejscu niepozorny, ale ogromnie cenny klejnot - przejrzystą perłę ze Szklanego Morza. W perle królowej zatopiony był niepozorny czerwonawy pyłek - malutkie ziarenko świętego drzewa nand'caleen, w perle króla zaś - szczypta fenistejskiej ziemi.

Edukacja

Nie było w Fenistei żadnej tak znakomitej uczelni jak w Oros czy Nowym Hollar, dlatego spragniona nauki młodzież od zawsze udawała się właśnie do tych dwóch ośrodków (rzadziej do Saran Dun i Karlgardu). Oczywiście były na pewno jakieś pomniejsze szkółki prowadzone przez druidów, a przede wszystkim kwitło indywidualne nauczanie na zasadzie "mistrz-uczeń". W królewskich ogrodach spotykano się często na dyskusje o filozofii, magii, sztuce itp.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Geografia”