Krainy Północy
: 27 lip 2021, 23:56
Północ to nazwa krainy geograficznej rozciągającej się, jak sama nazwa wskazuje, na północy kontynentu Herbii. Jedyną lądową trasą wiodąca do niej z południa kontynentu jest trakt z Białego Fortu - najbardziej wysuniętej na północ fortecy Keronu. Po przekroczeniu zaś owej umownej granicy centralnej i północnej części świata trafia się do krainy zgoła odmiennej od reszty. Podczas gdy reszta Herbii już od wielu pokoleń była zjednoczona pod czyimś berłem lub butem, Północ pozostała dzika. Jakby jej surowy klimat nie tylko zmroził jej ziemię, ale i podział krainy w czasie. Ten bowiem przypomina bardziej stan świata z II Ery.
Mimo dwóch prób ludzkich podbojów i projektów zjednoczenia, Północ dalej pozostaje rozdarta między wiele drobniejszych państewek, których historia wypełniona jest wzajemnymi konfliktami. Znaczna część krainy pozostaje też opustoszałym, mroźnym i surowym pustkowiem, o które nikt nie dba i na którym nikt nie sieje. Stulecia krwawej historii sprawiły, że nie sposób czasami rozstrzygnąć co należy do kogo. Czasami rodzi to zatarg między dwoma wioskami, czasami między dwoma lordami, a w przeszłości i całe państwa walczyły o złoża i pasma górskie. To jest właśnie Północ – pełna konfliktów i wiecznie skłócona kraina, na dodatek targana od dziesięcioleci niekończącymi się hordami demonów z Wieży.
Historia
Niewiele wiadomo o faktycznej historii Północy z okresu Ery Bogów. Krasnoludzcy uczeni uparcie twierdzą, że ziemia ta została im darowana przez samego Turoniona w chwili ich stworzenia, a wszystkie inne zamieszkujące ją rasy to najeźdźcy i bezbożnicy. Salurowie oczywiście temu negują, twierdząc iż Ul od zawsze miał w planach utworzenie na ziemiach Północy ich królestwa. Gnomy lubiły wytykać, że pierwsze zapiski o jakimkolwiek mieście w rejonie mówiły o ich stolicy. Barbarzyńscy Uratai swoje argumenty ograniczają zaś do użycia topora. Jedną z ciekawych teorii jest także, iż to trolle są rdzenną populacją tych nieprzyjaznych ziem.
Trudno dojść prawdy, bo ta nie leży najpewniej po niczyjej stronie. Wszystkie zamieszkujące obecnie Północ rasy przywędrowały na nią gdzieś u zarania dziejów i nie sposób jednoznacznie stwierdzić kto był pierwszym osadnikiem. Wiadomo jednak, że u zmierzchu I Ery na tych mroźnych terenach znajdowali się już przedstawiciele obecnie zamieszkujących ją ras. Istniała także obecna stolica krasnoludów – Turon oraz gnomów – Morlis. Tymczasem mieszkańcy zachodniej części Północy, w skład których, jak twierdzą uczeni, wchodzili głównie ludzie i trolle, skupiali się w daleko mniejszych społecznościach o naturze bardziej plemiennej niźli państwowej.
*
Druga Era była zdecydowanie bardziej bogata w konflikty dla rejonu oraz okresem wzrostu wpływów ludzi na Północy – choć niektórzy twierdzą, że jedno wynika z drugiego. To właśnie wtedy odbyła się pierwsza udokumentowana bitwa Północy, wtedy też pojawiły się pierwsze wzmianki o wojowniczym plemieniu ludzi – Uratai – zamieszkujących północno–wschodnie krańce krainy. Tereny te są tak niegościnne, że uczeni po dziś dzień spierają się, skąd owi barbarzyńcy tam się wzięli i jakim cudem przeżyli dość długo, by wybudować tam swoją fortecę. Nie byli oni jednak jedynymi przedstawicielami ludzkiej rasy, którzy zapuścili korzenie w zamarzniętej północnej ziemi. W Zatoce Salu inna grupa ludzi poczęła tępić trolle powoli spychając je na granice wymarcia i budując na zdobytych terenach port – Salu, od nazwy którego ich potomkowie wzięli miano "Salurów". Czy to na wschodzie czy to na zachodzie ludzie walczyli zażarcie i niestrudzenie o ziemie, zasoby i wpływy, wynosząc niegdyś najmniej znaczącą w rejonie rasę do rangi godnego rywala dla krasnali i gnomów.
*
Dalsze losy Północy były ciągiem mniejszych i większych konfliktów, potyczek i zdrad. Morlis i Turon rywalizowały o hegemonię w rejonie tylko po to, by później sprzymierzyć się przeciwko Konglomeratowi Wysp... tylko po to, by gdy Port Salu walczył z Morlis o złoża Karelinów i Błyszczącej Góry, krasnoludy przybyły gnomom z pomocą, ale za opłatą. Starzy rywale stawali się więc sojusznikami tylko po to, by potem zostać porzuconym lub zdradzonym; stawali się znowu rywalami i tak owe błędne koło toczyło się do przodu. Wszystko w imię ziem i zasobów, w imię pychy i dumy oraz w imię przekonania każdej rasy, że Północ należy tylko do niej. Zjednoczona Północ zdawała się być odległym snem. Snem które się nigdy nie spełni, lecz los sprawił, że sen ten stał się prawdą.
"Państwo Północy" istniało dość krótko. Było jeno iskrą w wielkim płomieniu historii. Kroplą w oceanie dziejów. Lecz zostawiło ono piętno w umysłach nie tylko mieszkańców samej Północy. Powstało przez pokojowe pertraktacje Turonu, Morlis i Portu Salu, na wieść o szykowanej przez Keron kampanii na Północ. Salurowie, Gnomy i Krasnoludy stanęli do bitwy z potęgą, która obaliła Wysokie Elfy, odpierała ataki Hordy i bezsprzecznie górowała nad skłóconą Północą pod względem organizacyjnym jak i liczbą mieszkańców. Jednak w niespodziewanym zwrocie losu Północ wygrała. Wojska Keronu zostały rozgromione, a jego flota zatonęła w odmętach Mroźnego Morza. Porażka zmusiła Keron do podpisania Pokoju Przełęczy i wstrzymała agresywną politykę królestwa względem Północy na wiele lat. Mogło się zdawać, że Północ była na granicy świetności. Lecz nim po nią sięgnęli, całą Herbię uderzyła Długa Zima. Głód obrócił dawnych sojuszników przeciw sobie skuteczniej niż konflikt z Keronem ich zjednoczył i Państwo Północy rozpadło się niemal równie szybko jak powstało.
*
Początek Trzeciej Ery wskazywał na powrót Północy do jej zwyczajowych sporów, wojen i konfliktów między królestwami. Uratai wszczęli krwawy konflikt z Morlis i Turonem, Salu zdawało się nie mieć zamiaru interweniować, lecz wszystko uległo zmianie w roku 52 III Ery. Północ uderzyła katastrofa niepodobna do żadnej w dziejach Herbii – Inwazja Demonów. Wyłaniające się z tajemniczej Czarnej Wieży demony stanowiły zagrożenie nie tylko dla miejscowych, ale i dla całego kontynentu. Królestwa Północy zostały wciągnięte w gigantyczny Sojusz, który starł się z demonami w wyniszczającej bitwie, w której poniósł sromotną porażkę. Demony podbiły Morlis i rozlały się po Północy przez następne kilkadziesiąt lat, stanowiąc bezpośrednie zagrożenie dla wszystkich tamtejszych królestw. Krasnoludy zostały odepchnięte aż pod bramę swojej stolicy, Uratai zmuszeni byli schronić się w swej fortecy, a na zachodzie demony podeszły aż do Zatoki Salu, zagrażając poważnie zamieszkującym wkoło niej ludziom. Jakby tego było mało, Sojusz rozpadł się, gdy każdy jego członek zmuszony był do walki o własne przetrwanie.
*
W ostatnich latach sytuacja Północy odrobinę się ustabilizowała. Marsz demonów został wstrzymany a nawet cofnięty, jednak za niemałą cenę dla każdego z królestw. Dla Turonu była to konstrukcja gigantycznego tunelu ciągnącego się od stolicy aż do Szklanego Morza. Dla Salu było to porzucenie części moralnych zasad na rzecz sprowadzenia do portu nekromantów i używania zwłok własnych mieszkańców jako nieumarłej armii. Thirongad zapłacił zaś krwią rzekomego wybrańca, którego bohaterska śmierć wstrzymała druzgoczący atak biesów na barbarzyńską fortecę. Choć po Sojuszu i Państwie Północy nie pozostało prawie nic, i na arenie międzynarodowej państwa rutynowo okraszały się tytułami "heretyków", "zdrajców" i "tchórzy", to współdziałają obecnie dla wspólnego celu – wypędzenia demonów z Północy. A co będzie potem? Czas tylko pokaże...
*
Północ to nie tylko wspomniane niżej państwa. Te są największymi strukturami, które zdołały oprzeć się zębowi czasu, zaś dużo mniejszych samozwańczych księstewek wielkości przeciętnego folwarku rozsiane jest po nieprzyjaznych tundrach i ośnieżonych zboczach gór. Nawet tam, gdzie istnieje ryzyko ataku demonów, potrafi znaleźć się szaleniec obwołujący się dziesiątym z rzędu baronem..
*
Przydatne linki:
Mimo dwóch prób ludzkich podbojów i projektów zjednoczenia, Północ dalej pozostaje rozdarta między wiele drobniejszych państewek, których historia wypełniona jest wzajemnymi konfliktami. Znaczna część krainy pozostaje też opustoszałym, mroźnym i surowym pustkowiem, o które nikt nie dba i na którym nikt nie sieje. Stulecia krwawej historii sprawiły, że nie sposób czasami rozstrzygnąć co należy do kogo. Czasami rodzi to zatarg między dwoma wioskami, czasami między dwoma lordami, a w przeszłości i całe państwa walczyły o złoża i pasma górskie. To jest właśnie Północ – pełna konfliktów i wiecznie skłócona kraina, na dodatek targana od dziesięcioleci niekończącymi się hordami demonów z Wieży.
Historia
Niewiele wiadomo o faktycznej historii Północy z okresu Ery Bogów. Krasnoludzcy uczeni uparcie twierdzą, że ziemia ta została im darowana przez samego Turoniona w chwili ich stworzenia, a wszystkie inne zamieszkujące ją rasy to najeźdźcy i bezbożnicy. Salurowie oczywiście temu negują, twierdząc iż Ul od zawsze miał w planach utworzenie na ziemiach Północy ich królestwa. Gnomy lubiły wytykać, że pierwsze zapiski o jakimkolwiek mieście w rejonie mówiły o ich stolicy. Barbarzyńscy Uratai swoje argumenty ograniczają zaś do użycia topora. Jedną z ciekawych teorii jest także, iż to trolle są rdzenną populacją tych nieprzyjaznych ziem.
Trudno dojść prawdy, bo ta nie leży najpewniej po niczyjej stronie. Wszystkie zamieszkujące obecnie Północ rasy przywędrowały na nią gdzieś u zarania dziejów i nie sposób jednoznacznie stwierdzić kto był pierwszym osadnikiem. Wiadomo jednak, że u zmierzchu I Ery na tych mroźnych terenach znajdowali się już przedstawiciele obecnie zamieszkujących ją ras. Istniała także obecna stolica krasnoludów – Turon oraz gnomów – Morlis. Tymczasem mieszkańcy zachodniej części Północy, w skład których, jak twierdzą uczeni, wchodzili głównie ludzie i trolle, skupiali się w daleko mniejszych społecznościach o naturze bardziej plemiennej niźli państwowej.
*
Druga Era była zdecydowanie bardziej bogata w konflikty dla rejonu oraz okresem wzrostu wpływów ludzi na Północy – choć niektórzy twierdzą, że jedno wynika z drugiego. To właśnie wtedy odbyła się pierwsza udokumentowana bitwa Północy, wtedy też pojawiły się pierwsze wzmianki o wojowniczym plemieniu ludzi – Uratai – zamieszkujących północno–wschodnie krańce krainy. Tereny te są tak niegościnne, że uczeni po dziś dzień spierają się, skąd owi barbarzyńcy tam się wzięli i jakim cudem przeżyli dość długo, by wybudować tam swoją fortecę. Nie byli oni jednak jedynymi przedstawicielami ludzkiej rasy, którzy zapuścili korzenie w zamarzniętej północnej ziemi. W Zatoce Salu inna grupa ludzi poczęła tępić trolle powoli spychając je na granice wymarcia i budując na zdobytych terenach port – Salu, od nazwy którego ich potomkowie wzięli miano "Salurów". Czy to na wschodzie czy to na zachodzie ludzie walczyli zażarcie i niestrudzenie o ziemie, zasoby i wpływy, wynosząc niegdyś najmniej znaczącą w rejonie rasę do rangi godnego rywala dla krasnali i gnomów.
*
Dalsze losy Północy były ciągiem mniejszych i większych konfliktów, potyczek i zdrad. Morlis i Turon rywalizowały o hegemonię w rejonie tylko po to, by później sprzymierzyć się przeciwko Konglomeratowi Wysp... tylko po to, by gdy Port Salu walczył z Morlis o złoża Karelinów i Błyszczącej Góry, krasnoludy przybyły gnomom z pomocą, ale za opłatą. Starzy rywale stawali się więc sojusznikami tylko po to, by potem zostać porzuconym lub zdradzonym; stawali się znowu rywalami i tak owe błędne koło toczyło się do przodu. Wszystko w imię ziem i zasobów, w imię pychy i dumy oraz w imię przekonania każdej rasy, że Północ należy tylko do niej. Zjednoczona Północ zdawała się być odległym snem. Snem które się nigdy nie spełni, lecz los sprawił, że sen ten stał się prawdą.
"Państwo Północy" istniało dość krótko. Było jeno iskrą w wielkim płomieniu historii. Kroplą w oceanie dziejów. Lecz zostawiło ono piętno w umysłach nie tylko mieszkańców samej Północy. Powstało przez pokojowe pertraktacje Turonu, Morlis i Portu Salu, na wieść o szykowanej przez Keron kampanii na Północ. Salurowie, Gnomy i Krasnoludy stanęli do bitwy z potęgą, która obaliła Wysokie Elfy, odpierała ataki Hordy i bezsprzecznie górowała nad skłóconą Północą pod względem organizacyjnym jak i liczbą mieszkańców. Jednak w niespodziewanym zwrocie losu Północ wygrała. Wojska Keronu zostały rozgromione, a jego flota zatonęła w odmętach Mroźnego Morza. Porażka zmusiła Keron do podpisania Pokoju Przełęczy i wstrzymała agresywną politykę królestwa względem Północy na wiele lat. Mogło się zdawać, że Północ była na granicy świetności. Lecz nim po nią sięgnęli, całą Herbię uderzyła Długa Zima. Głód obrócił dawnych sojuszników przeciw sobie skuteczniej niż konflikt z Keronem ich zjednoczył i Państwo Północy rozpadło się niemal równie szybko jak powstało.
*
Początek Trzeciej Ery wskazywał na powrót Północy do jej zwyczajowych sporów, wojen i konfliktów między królestwami. Uratai wszczęli krwawy konflikt z Morlis i Turonem, Salu zdawało się nie mieć zamiaru interweniować, lecz wszystko uległo zmianie w roku 52 III Ery. Północ uderzyła katastrofa niepodobna do żadnej w dziejach Herbii – Inwazja Demonów. Wyłaniające się z tajemniczej Czarnej Wieży demony stanowiły zagrożenie nie tylko dla miejscowych, ale i dla całego kontynentu. Królestwa Północy zostały wciągnięte w gigantyczny Sojusz, który starł się z demonami w wyniszczającej bitwie, w której poniósł sromotną porażkę. Demony podbiły Morlis i rozlały się po Północy przez następne kilkadziesiąt lat, stanowiąc bezpośrednie zagrożenie dla wszystkich tamtejszych królestw. Krasnoludy zostały odepchnięte aż pod bramę swojej stolicy, Uratai zmuszeni byli schronić się w swej fortecy, a na zachodzie demony podeszły aż do Zatoki Salu, zagrażając poważnie zamieszkującym wkoło niej ludziom. Jakby tego było mało, Sojusz rozpadł się, gdy każdy jego członek zmuszony był do walki o własne przetrwanie.
*
W ostatnich latach sytuacja Północy odrobinę się ustabilizowała. Marsz demonów został wstrzymany a nawet cofnięty, jednak za niemałą cenę dla każdego z królestw. Dla Turonu była to konstrukcja gigantycznego tunelu ciągnącego się od stolicy aż do Szklanego Morza. Dla Salu było to porzucenie części moralnych zasad na rzecz sprowadzenia do portu nekromantów i używania zwłok własnych mieszkańców jako nieumarłej armii. Thirongad zapłacił zaś krwią rzekomego wybrańca, którego bohaterska śmierć wstrzymała druzgoczący atak biesów na barbarzyńską fortecę. Choć po Sojuszu i Państwie Północy nie pozostało prawie nic, i na arenie międzynarodowej państwa rutynowo okraszały się tytułami "heretyków", "zdrajców" i "tchórzy", to współdziałają obecnie dla wspólnego celu – wypędzenia demonów z Północy. A co będzie potem? Czas tylko pokaże...
*
Północ to nie tylko wspomniane niżej państwa. Te są największymi strukturami, które zdołały oprzeć się zębowi czasu, zaś dużo mniejszych samozwańczych księstewek wielkości przeciętnego folwarku rozsiane jest po nieprzyjaznych tundrach i ośnieżonych zboczach gór. Nawet tam, gdzie istnieje ryzyko ataku demonów, potrafi znaleźć się szaleniec obwołujący się dziesiątym z rzędu baronem..
*
Przydatne linki: