Wybrzeże Lodu i Wiatru

46
POST BARDA
— Koniecznie muszę nauczyć cię podstaw z... obserwowania nieba nocą, żebyś wiedziała kiedy możesz sobie na takie... przyjemności pozwolić. Nie ma nic gorszego w świecie niż niechciane dziecko, moja droga. — Pouczyła ją, aż Thusnel odniosła wrażenie, że cofnęła się nieco parę lat, znów słysząc jej ton, niby mentora. — Acz nie zabieraj sobie młodości, to piękny przywilej. A i z dzieckiem ci pomogę, nie martw się. — Złagodniała, znów roztaczając wokoło siebie przyjemną, spokojną aurę.

Mając ją blisko siebie, Mette zawahała się, aby odpowiedzieć na to pytanie. Pewien konflikt zabrał jej chwilę i dwa przedłużone oddechy, nim zdecydowała się odezwać. — Gorąco! — Zaczęła dość nieumiejętnie od pojedynczego określenia, ale chwila moment i już zaczęła opowiadać. Thusnel jawnie słyszała drobne rozbawienie i nostalgię w głosie swojej matki — Śnieg nigdy nie pada, a wiatr nie przynosi zimno tylko gorąc, sprawiając, że nie trzeba się wysilać, aby człowiek sam się spocił. Ludzie poubierani są w delikatne przewiewne tkaniny w mieście, zaś poza nim, podróżując, chronią swoje ciało warstwami ubrań przed słońcem, aby nie doznać oparzeń, tak jest gorąco! — Uczyniła pauzę — Ojcowie również i tam chcą, aby córki miały dzieci — Zaśmiała się — Tyle, że często bywa tak, że wybierają im partnera, wbrew opinii swego dziecka. I to na całe życie. I nie masz na to wpływu! — Chrząknęła, jakby chyba mówiła o sobie — Ludzie za pomocą metalowych krążków wymieniają się towarami na obszernych połaciach terenu, wypełnionych prostymi konstrukcjami do pokazywania przechodnim swoich towarów, aby ci mogli je wziąć za wspomniane krążki, które nazywają pieniędzmi. Wierzą nawet w boga, który rozpościera swój patronat wobec tych, którzy gromadzą i wydają olbrzymie ilości złotych krążków. Ehhh... całe życie na południu kręci się w około tych pieniędzy. Cóż mieszkając tam za każdym razem dziwiło mnie co można za pieniądze dostać... Z pewnością krajobrazy są takie, że mogą zaprzeć dech w piersiach. Bywa tam pięknie, acz i też ciężko. Pod tym względem, prawie tak samo jest tam jak tutaj Thusnel.

Wybrzeże Lodu i Wiatru

47
POST POSTACI
Thusnel
Thusnel przytknęła jej głową na słowa o obserwacji nieba. Brzmiało to rozsądnie. Z całą pewnością nie chciałaby zajść w ciążę i wychowywać dziecko właśnie teraz. Byłoby to co najmniej kłopotliwe i z całą pewnością stojącą na jej drodze do osiągnięcia jej własnych celów i ambicji. Z pewnością jednego dnia, gdy będzie odrobinę starsza, gdy matczyny instynkt się w niej obudzi, gdy uzna, że nadszedł czas przedłużyć wodzowską linię klanu Folvangra. Ale jeszcze nie teraz. Teraz kochanie było źródłem przyjemności i radości, a nie koniecznością czy chęcią posiadania potomstwa. To już jednak dopiero wtedy kiedy wróci ze swej wyprawy lub...?
- Skoro wybywam, to może powinnaś mnie nauczyć już teraz? Albo jakąś herbatkę ziołową? W końcu długo mnie nie będzie, kto wie kogo spotkam na swojej drodze... - Pochyliła się do niej z zadziornym uśmiechem i błyskiem podniecenia w oczach.

Thusnel słuchała Mette z zainteresowaniem i niedowierzaniem, co dawała wyrazem wydawanymi dźwiękami w postaci: Oh! Ah! Czy charakterystycznymi słowami w postaci niemożliwie czy niewiarygodne. Bo i niewiarygodne dla niej to było. Tutaj, na tak dalekiej północy koncept gorąca był dla niej całkowicie obcy. Nawet w wigwamach czy szałasach nigdy nie było gorąco. Gorąco było konceptem dla niej dość abstrakcyjnym. Brak śniegu również był dla niej czymś niewyobrażalnym. Co prawda dalej na południu, nie na samym Wybrzeżu czy górach, śniegu nie było tak wiele, ale ona sama tak daleko nigdy się nie wyprawiła i na samym Wybrzeżu żyła odkąd pamięta. Jak wyglądała ziemia bez śniegu? To było jej sobie trudno wyobrazić.
- Żałujesz, że kiedykolwiek się tu znalazłaś? - Zadała też pytanie, które było interesujące. Z pewnością nie miałaby jej za złe, gdyby wolała zostać w domu. Była po prostu ciekawa. Tymczasem zaś Thusnel przysunęła do siebie miskę z wodą i obmyła palce po jedzeniu i twarz. Następnie przesunęła do siebie inną i wrzuciła do niego kilka węgielków z ogniska, które zaczęła rozdrabniać, dodała odrobinę wody i tłuszczu. Nieważne jak się jej dobrze rozmawiało czy kiedy jej ojciec wróci, wkrótce będzie musiała ruszać. Thusnel włożyła do tej mieszaniny palce i zaczęła przyozdabiać swoją twarz malunkami, takimi jakie zazwyczaj miała na twarzy - wokół oczu i drugi na jej dolnej wardze, pionowo do podbródka.

Wybrzeże Lodu i Wiatru

48
POST BARDA
— Thusnel, to potrzeba czasu, aby nauczyć się nieco o astrologii. Żeby się nie pomylić we wnioskach... A wywary na wywołanie poronienia są niebezpieczne. I też trzeba wiedzieć, kiedy można z nich skorzystać, aby nie zrobić sobie krzywdy. Zdobądź się na tymczasową wstrzemięźliwość i potraktuj to jako formę próby, skoro już zasmakowałaś w miłości, a chcesz się nauczyć robić to mądrze. Na południu niektóre kobiety praktykują to nawet przez całe życie, aby poświęcić się innemu celowi, aniżeli wychowaniu dzieci. Dyscyplina buduje charakter — Wyjaśniła z troską, chcąc, aby córka zrozumiała, że to nie są już żarty, a poważna sprawa, której nie można bagatelizować. Decyzje w tym temacie mają wpływ na resztę swego życia, często nieodwracalnie.

Matka z każdym swoim słowem, coraz bardziej ulegała pokusie przybierania rozmarzonej miny i oddalania się myślami. Kiedy padła kwestia żalu, zamyśliła się dłużej — Z pewnością na początku. Kto chce zostać wywieziony w klatce i wywieziony daleko od domu? Miałam inne życie, ale ono się już zakończyło córko. Zostawmy to, skupmy się na tym, abyś wróciła cała i zdrowa z tego co jest ci pisane. Nauczę cię nieco astrologii, czyli tego czym się zajmowałam w swoim starym życiu. Czyli wiedzy o patrzeniu w niebo, aby wiedzieć, kiedy można mieć dziecko — Zaśmiała się z własnego nawiązania, po czym spostrzegła, że jedzenie się skończyło, miała zamiar już zabrać się za sprzątanie. Thusnel dostrzegła, że podczas rozmowy Mette miała nieco większy apetyt niż zwykle.

Wybrzeże Lodu i Wiatru

49
POST POSTACI
Thusnel
- W takim razie zajmiemy się tym po moim powrocie. Teraz już nie mam na to czasu... - Thusnel otrzepała swoje ręce i wytarła w futra. Wstała z zajmowanego przez siebie miejsca i zaczęła się pakować. Prawdę mówiąc miała już wszystko, teraz tylko pozosanie jej udać się być może do szamana by uzupełnić kilka ziół i bandaży, które użyła na Eidgrimie i była gotowa do wędrówki. - Uważaj ile jesz bo przytyjesz... Chociaż może troszkę więcej tłuszczu by ci się przydało. - Zaśmiała się. - Zajdę jeszcze do Harsfalda i będę gotowa do drogi. Przyjdę się jeszcze pożegnać, ale potem będę musiała już ruszać. Nawet jeśli ojciec nie przyjdzie.
Powiedziawszy to wyszła z wigwamu i skierowało do szałasu Harsfalda. Prawdę mówiąc nie planowała żadnej dłuższej rozmowy. Słowa wszelkie zostały już wypowiedziane, teraz tylko pozostało jej tak naprawdę ruszać. Dlatego na miejscu poprosiła jedynie o uzupełnienie zapasu ziół, które już zużyła, kilka bandaży i miała zamiar wrócić do wigwamu rodziny. Nadszedł wreszcie czas się pożegnać i ruszać - w kierunku wschodnim na sam początek, a potem skierować się bardziej na południe. Czas zapolować na Yeti.

Wybrzeże Lodu i Wiatru

50
POST BARDA
Czas spędzony z matką nieznacznie posunął słońce po łuku nieboskłonu. Chmury zaczęły się zbierać. Wiatr zdecydował się na przerwę. Po drodze spostrzegła, jak wojownicy zbierają się i kierują ku Kamiennemu Domowi. Harsflad ponownie oczekiwał jej przybycia, jakby znów wiedział, że przyjdzie. Zaopatrzył ją w potrzebne zioła, a ona sama dostrzegła, że coś się zmieniło od ostatniego razu, jak witała w schronie szamana. Nie sądziła, że będzie jej tak ciepło, choć nie paliło się ognisko. Ten dostrzegł jej chwilową konsternację, kiedy zawitała u niego. W końcu mężczyzna niewiele na sobie nosił, a już z pewnością nie oznaki wychłodzenia i zamarznięcia. Uśmiechnął się na to. Krótko skomentował, że nie powinna się lękać, a jeśli już to przekuć strach w siłę. Idzie i wróci, tak jej rzekł.
Mając plecak z zapasami i niezbędnikiem. Łuk w pokrowcu i strzały w futerale, przypięte za pas. Toporek i miecz wzdłuż nóg czekały na swoją kolej w nadchodzących dniach. Ledwie kilkadziesiąt kroków, a już mogła poczuć to pełnią swoich płuc. Była kompletnie sama, zdana tylko i wyłącznie na własne możliwości.

zt. Thusnel
Wątek przenosi się do: Przedgórze Wiatru i Lodu
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Thirongad”