Matka HERBIA rozesłała wszystkim uczestnikom liściki z zadaniem do wykonania. Było nim napisanie specjalnej wróżby dla wylosowanej osoby - zarówno wymyślenie jej treści, nawiązującej w zawoalowany sposób do jej fabularnych losów, jak i stworzenie całej magicznej oprawy, w której wróżba ta została wypowiedziana. Z zadania wszyscy się grzecznie wywiązali, a efekty możemy podziwiać poniżej. A teraz czas zgadnąć, która wróżba kogo dotyczy! I
No właśnie, która wieszczba dotyczy której postaci? Szukajcie śladów pośród paproci, pytajcie księżyców albo przekupcie okolicznych guślarzy, może coś sypną. Swoje propozycje w formie listy numerków i dopasowanych do nich nicków graczy piszcie w tym temacie, a Matka HERBIA za każdym razem powie, ile odpowiedzi mieliście poprawnych. Do zgadywanki można podchodzić dowolną liczbę razy, do skutku, ale jedna osoba nie może pisać kilku postów pod rząd.
Adresatami wróżb (tak jak i ich autorami) są jedynie osoby, które zapisały się powyżej. Aha, Evony zrezygnowała, więc nie bierzcie jej pod uwagę, ale to nic nie zepsuło, bo jej miejsce zajął Septo.
Oczywiście kto pierwszy zgadnie wszystko, ten zostanie nagrodzony. II
To także czas, aby napisać w tym samym temacie numerek wróżby, która najbardziej przypadła Wam do gustu, najbardziej Was zaczarowała i zasługuje Waszym zdaniem na wyróżnienie. III
Jest to też całkiem właściwy moment, by wysmarować natchnioną interpretację jednej wybranej wieszczby (a można i kilku), a ta, która zostanie uznana za najbardziej fantazyjną, zostanie także hojnie nagrodzona.
Aha, w tej części zabawy mogą spokojnie brać udział też ci, którzy nie zapisali się wcześniej, więc zapraszam najserdeczniej!
Czas macie do najbliższego piątku (godzina 23.00).
Czytajcie i poczujcie tę magię.
1.
Spoiler:
Wschodnia elfka siedziała na ściętym pieńku przy ognisku. Płomień był mały, lecz kobieta co i rusz dorzucała coś do niego, dzięki czemu w nozdrzach dawało się wyczuć ziołową nutę przemieszaną nieco z korzenną, a nawet z nieco bardziej egzotyczną. Można było zauważyć, że elfka jest dziwna. Ubrana w iście wyspiarskim stylu, kolorowo. Szerokie, fioletowe jedwabne spodnie ściągnięte u kostek prześwitywały, dając rozmówcy ujrzeć jej ciemne, wytatuowane nogi. Równie cienka czarna koszulka oplatała jej biust, barki i kończyła się wysoko nad pępkiem. I przez nią dało się ujrzeć różne interesujące szczegóły dotyczące anatomii jej ciała. Chustę o krwistym, czerwonym kolorze, miała zarzuconą na plecy oraz ramiona. Gdzie by nie spojrzeć, posiadała tatuaże, na nogach, na brzuchu, stopach, dłoniach, ramionach, biuście, plecach, a nawet na szyi oraz twarzy. Kształtów były przeróżnych, a w rzucanym na nie cieniu ogniska zdawały się poruszać w hipnotyzującym wręcz tańcu, tym bardziej, gdy sama kobieta poruszała jakąś częścią ciała. Obwieszona była na nagich stopach, kostkach, nadgarstkach, ramionach, nawet na całej twarzy biżuterią przeróżnego rodzaju. Samo zaś oblicze było piękne, ale także i dzikie w jakiś sposób, bardziej egzotyczne niż u innych wschodnich elfów. Czarne, lśniące loki opadały kaskadą na plecy, lico zdawało się być o ostrych rysach, usta pełne, a oczy czarne jak noc. Podchodząc bliżej, nie tylko wzmacnia się odór ziół, które wyciąga z z małych woreczków poprzyczepianych na pasie, ale także słyszysz cichy śpiew w jej ojczystym języku. Stojąc w jej polu widzenia, płomienie buchają nieco wyżej, a ona przerywa i spogląda przeszywającym spojrzeniem, taksując cię od góry do dołu. Nie potrafisz określić jej wieku. A więc zabłąkana dusza postanowiła spojrzeć w przyszłość płomieni, w czasie takim jak ten, w Noc Podwójnej Pełni? Podejdź tu, dziecko, do Aly'sh. Obróć się, dziecino, o tak. Spory cień, spory jak na tak młodą istotę. Podejdź no tu bliżej, masz. Co to, pytasz? Błogosławieństwo Płomienia, dzięki temu będę mogła zajrzeć w twój los. Nie bój się, zaciągnij się. Widzisz? Już po wszystkim, teraz jesteś połączona z Płomieniem. Przysiądź zamiast mnie, tak. Nie, nie chcę znać twego imienia, dziecino, dam radę bez niego. Elfka zrzuciła z ramion chustę. Zaczęła dziwnie się gibać, śpiewając coś przy tym gardłowym głosem o akcencie tak ciężkim, że nijak można byłoby go zrozumieć. Jej dziwna pieśń splatała się z dzikimi westchnieniami, zmysłowymi, a czasami gwałtownymi ruchami ciała, narwanym tańcem, być może rytuałem. Ogień strzelał co chwilę w górę tylko, gdy wyciągała doń rękę. Cień rzucany na tatuaże powodował omamy, zaczęły one się bowiem poruszać razem z nim, jakby ciągnąc do niego. W pewnym momencie płomienie buchnęły na strasznie jasny, złoty kolor, a Aly'sh upadła na kolana, przysiadając na piętach i z ciężkim dechem wpatrując się nieruchomo w ognisko. Twoja głowa stała się ociężała i widzisz nagle, jak płomienie układają się w fantazyjne kształty. W końcu elfka rzekła niezwykle głośno: Droga. Droga wybojna, kręta, leśna ścieżka. Twoje dłonie... ubarwione czernią, twarz spocona, również smolista, w ręku trzymasz kilof. Idziesz do rzeki... tak, to mała rzeka. Wpadasz do niej, noga ci się poślizgnęła na moście! Biedne, biedne dziecię, płyniesz z nurtem, chwytasz się korzeni, ale nic z tego! Nie! To ty jesteś rzeką! Płyniesz prosto do serca lasu, tam, gdzie wszystkie drogi się ścierają, lecz natrafiasz na tamę. Znów jesteś sobą, lecz otaczają cię martwi. Ich napęczniałe, zgnite dłonie chwytają cię i rozdzierają ubranie, dotykają, wciągają między siebie. Och... jesteś deszczem na pustyni. Ciężkie chmury wiszą nad sparzonym piaskiem, aż w końcu wybuchają. Wszędzie wyrastają oazy, oazy, którym ty dajesz życie. Spójrz, spójrz tam. Widzisz? Szkło. Twoje stopy są poranione, ale ty stąpasz po nim, żeby zdjąć tą brzydką maskę. Dążysz do morza, do tej palmy na horyzoncie. Ciągnie się za tobą spory ślad krwi, kiedy biegniesz przez morze, by tam dotrzeć. Ale... och! Wschodnia elfka przybliżała się coraz bardziej do ogniska, by widzieć więcej, aż w końcu niemalże wpadła tam. Widzisz, że jej twarz jest usmolona, gdy ciężko oddychając, wspiera się na łokciach, półprzytomna po wróżbiarskim szale, w jaki wpadła. Mimbra i Zarul rzucały sporo światła nawet, gdy płomienie zaskakująco szybko dogasały.
2.
Spoiler:
Letni zmierzch pachniał lipą i wrotyczem. Rozpalono ogniska, dzikie i rozkrzyczane korowody wyległy na łąki i pola, by przy wtórze śmiechu i trzasku jodłowych pni chwytać ulotne momenty, kolorowe jak letnie kwiaty wplecione we włosy. Poznawać się i zapominać, upajać tańcem, piwem i atmosferą Nocy Podwójnej Pełni, tej najkrótszej w roku.
Gdzieś na skraju lasu i u progu dnia płonęło samotne ognisko. Zupełnie różne od rozsianych po okolicy stosów strzelającymi do niebo błyskami iskier i proporcami dymu. Żarzący się w oddali samotny ogienek, jedyny nieobtańcowywany przez rozochocone tłumy. Przystań wszystkich, którzy upili się jako pierwsi i potrzebowali wytchnienia, witając nadchodzące lato kacem i moralniakiem. Siedzieli niemal w milczeniu, sporadycznie przetykanym dolatującym z oddali echem zabawy przetaczającym się przez polanę.
Noc była jasna i rozświetlona, niemal pozbawiona czerni, jeśli nie liczyć mroku, który zgęstniał nagle w rozfalowanym cieniu ogniska i pełznąc po trawie, rozciągał się stopniowo zmierzając w kierunku zwalonego naprzeciw żaru pieńka. Gęstniejąc, nabierał kształtu, a kiedy skończył, otaczający ogień krąg osób powiększył się o kolejną postać. Bladą i wychudzoną, zajętą wytrzepywaniem sobie sadzy z włosów i gaszeniem płonącego rękawa koszuli.
Wszystkie pary oczu skierowały się na przybysza. Trzymane w rękach butelki zawisły w połowie drogi do ust. Fajki i skręty, powypadały z rozdziawionych gąb. Nieznajomy niespeszony rozejrzał się po towarzystwie, mrużąc zamglone oczy w poszukiwaniu czegoś konkretnego.
– Polecona wróżba. Adresowana na dziecię elfiej krwi. Owoc drzewa wyrosłego na pasie ziemi niczyjej pomiędzy dwoma wrażymi szańcami. Tego, które widzi, choć inni nie widzą. Zrodzonego z martwego łona. Samotnego, choć nigdy tak naprawdę samego. Jeżeli nie ma go, lub jej, bo w sumie to nie mam pewności, pośród was, przekażecie, że zostawiłem wiadomość, dobra? – wychrypiał, częstując wyjętym komuś z ręki gąsiorkiem wódki i pociągając z niego łyk. Złapawszy oddech, otarł usta wierzchem dłoni, by kontynuować.
– Zwyczajowo wypadałoby, żebym gadał wierszem nad kotłem pełnym parującego świństwa gdzieś w środku głuszy – podjął z westchnieniem – Ale nigdy nie byłem w tym dobry. Poza tym... – Unosząc długą dłoń, wskazał nią skraj lasu. W mroku pomiędzy drzewami zarysowały się nastroszone i zjeżone sylwetki przyglądające się ognisku wielkimi, fosforyzującymi ślepiami. Sztywne i nieruchome, czyhały na progu, nie śmiejąc go przekroczyć, dopóki podwójna pełnia trzymała niebo we władaniu. – Z nadejściem świtu znowu będziemy mieli całe zło tego świata na głowie. A tak się składa, że ja mam u niego szczególnie przejebane. Dlatego pozwolicie, że będę się streszczał. Zatem słuchajcie uważnie, bo ongiś i mnie samemu dane było podążać mroczną ścieżką, którą przemierza obecnie to, któremu wróżba jest przeznaczona.
Z grzeczności nikt nie powiedział tego głośno, ale facet sprawiał wrażenie takiego, który nie tyle kroczył po ścieżce, ale sam był po co najmniej jednej lub po kilku. Bynajmniej nie mrocznej. Wprost przeciwnie.
– Nie oglądaj się za siebie. Nie ufaj niczemu co zobaczysz. Cokolwiek zabierzesz ze sobą, zmieni cię bezpowrotnie. Cokolwiek przeklniesz lub pobłogosławisz, powróci do ciebie po siedmiokroć. Jeżeli usłyszysz ukochany głos, biegnij i nie zatrzymuj się tak długo jak będzie trzeba, nawet po kościach swych towarzyszy chrzęszczących ci pod nogami. Uważaj na kobietę z dawnych lat. Pychą wolno zgrzeszyć ci raz, lecz zaniechaniem – nigdy! – Przybysz zawiesił się na moment. I zamyślił, drapiąc w zastanowieniu w głowę. – W sumie nie zaszkodzi ci też wystrzegać się lasu Birnamskiego. I goblińskich szewców. Tak na wszelki wypadek – mruknął, po czym odkaszlnął, podejmując przerwany wątek. – Zresztą, wszystko co dokonało się z twym udziałem, miało już miejsce. W innym miejscu, w innej erze, przynależnej smokowi. Ktokolwiek, kto plecie nić twego losu, budzi go bezwstydnie, każąc połykać mu własny ogon i na nowo rozgrywać zapisaną w jego splotach historię. Jak dla mnie to... – Nikt nigdy nie poznał opinii przybysza na ten temat. Niesione z oddali pianie kura obwieściło nastanie świtu, a wraz z nim – końca nocy podwójnej pełni. Nim posłaniec zdążył wyszeptać choćby urwane „kurwa mać”, szykujące się na ten moment sowy, puchacze i kruki z pobliskiego lasu zleciały mu kark, szarpiąc i bodąc jego ciało dziobami i szponami ostrymi jak żelazne kosy. Wszystko dokonało się w ułamku mgnienia, tak że nikt z obecnych nie miał okazji zareagować choćby poruszeniem.
Kiedy istotny nocy odleciały już w kierunku lasu, porzucając martwe i ciało swej ofiary, blade jak owinięty ze szmatki twaróg, zaskoczona kompania z ogniska, zerwała się ze swoich miejsc, gromadząc wokół nieboszczyka.
– Zrozumieliście coś z tego?
– Z tego co udało mi się usłyszeć, to miał być jakiś rodzaj wróżenia, czy czegoś w tym guście.
– Wróżenia? Niby jakiego?
Zapadło milczenie, a wraz z nią cisza wśród, której słychać było tylko budzące się do życia świerszcze.
– Tyromancji – powiedział w końcu ktoś, patrząc na białe, podziurawione ciało tajemniczego przybysza, a reszta pokiwała głowami.
3.
Spoiler:
"Nocne niebo rozświetlał piękny widok, pełnia dwóch księżyców. Jednak słabo pamiętasz tę noc… Był tam ogień, pożar? Może ognisko? Nie mogłeś sobie przypomnieć, jednak coś ci zapadło w pamięć, dziwny zapach dymu, palone kości? Jakieś zioła? Może oba?
Z kolejnymi próbami przypomnienia sobie co się zdarzyło widziałeś coraz więcej, migające obrazy, trzy staruszki siedzące przy ognisku, które co chwilę zmieniało kolor swych płomieni szaleńczo buchających z każdym momentem gdy temperatura zaczynała trawić kolejne przedmioty. Spojrzałeś w niebo, struga deszczu moczyła wszystko wokół, lecz nie ciebie.
Dostrzegłeś coś na dłoniach, to był czarny gryzoń, który zamienił się w kupkę popiołu, gdy tylko spotkał się z twoim wzrokiem, wiatr rozwiał pozostałości a płomień buchnął na różowo, upadłeś na plecy i zasnąłeś.
Leżąc na mokrych kamieniach powoli osuwałeś się, teraz to usłyszałeś, rwący nurt. Było już za późno na cokolwiek, przed tobą był wodospad. Ostatnie co pamiętasz to zbliżający się widok buzującej wody i zapach mokrej trawy."
4.
Spoiler:
Jak zwykle z samego rana staruszek siedział przed swoją chatką i obserwował otaczającą go przyrodę, jednocześnie racząc się dymem z tajemniczej mieszanki ziół. Niewielu wiedziało że był on mistrzem belomancji, a jego wróżby sprawdzają się w większości wypadków. Jednak czym jest belomacja? Ano to zdolność przepowiadania przyszłości z lotu strzały. Była to zdolność trudna do opanowania i może to zająć dziesiątki lat, tak jak w jego przypadku. Obserwuje on kierunek strzał, prędkość i kąt nachylenia, ale także wpływ natury. Tego dnia akurat był świadkiem jak niepozorny młodzian napina swoją cięciwę i wypuszcza zabójczy strzał. Dla tajemniczego staruszka odruchem było aby to przeanalizować. Zaczynając od pozycji strzelca, jego postury i sylwetki. Następnie to jak zachowywała się lecąca strzała. Wiatr tego dnia był spokojny, ale akurat kiedy pocisk znajdował się w trakcie lotu zerwał się silny powiew. Strzała na chwilę zboczyła z kursu, aby zaraz wrócić na właściwy tor z kolejnym podmuchem. Starzec już myślał że tak zakończy się długa wędrówka pocisku, ale na sam koniec zerwał się jeszcze silniejszy wiatr całkowicie wybijając strzałę z rytmu, jednocześnie powodując chybienie. Jakie były jego wnioski obserwując jej lot? Nieznany strzelec był młody i pewny siebie, ale sądząc po sposobie puszczenia strzały do lotu, był w stanie powiedzieć że łucznik dba o swój kunszt i traktuje swą broń z dozą delikatności. Co do wiatru utożsamił go z kimś bliskim strzelcowi. Osoba ta mogła być podparciem w trudnych chwilach, ale także powodem problemów. Pierwszy silniejszy podmuch oznaczał zdradę lub też popełnione przestępstwo, ale pomimo to łucznik nadal ją szanował. Jednak ostatecznie, sądząc po drugim dużym podmuchu, na sam koniec ponownie dopuści się jakiegoś złego czynu, co wprawi nieznajomego użytkownika łuku w duże problemy. I to ostatecznie symbolizuje spudłowany strzał. Jeśli miał to jakoś podsumować to bliska osoba łucznika, która już raz go zawiodła uczyni to ponownie w niedalekiej przyszłości, niszcząc tym samym jego plany i sprawiając mu problemy. Staruszek na sam koniec podszedł do niego i rzekł mu takie słowa. -Ten kto cię zawiódł uczyni to ponownie. Dlatego wystrzegaj się bliskich, aby nie utracić tego na czym ci zależy.
5.
Spoiler:
Ten amulet w kształcie łzy był kawałkiem ususzonego soku na długim sznurku. Był ciepły w dotyku i tak samo blady, jak wschodzący księżyc. Zaś sam rytuał proroctwa otoczony winien być głęboką czcią. Ci, którzy byli mu poddani, musieli odbyć najpierw okres głębokiej medytacji, oczyścić swój umysł i ciało. Gdy nadchodziła ich pora, wieszczka opalała klejnot nad rozżarzonym rusztem. Niegdyś błękitny, w dniu proroctwa krasny lądował w dłoni żłobiąc bliznę z gorąca. Odbywało się to w całkowitej ciszy. Okrzyk bólu oznaczał słabość. Jeśli ktoś nie potrafi znieść bólu przepowiedni, nie jest gotów, by wziąć na siebie ciężar jej mądrości. Tetryczka oplatała wnet gorejącą pięść i spoglądawszy w oczy rzutowała projekcję.
Cmentarzysko - krzyże, trawa, pęknięta płyta. Nie ma kwiatów, ani światła. Dawno umarło, dawno nie żyje. Nie patrz tyłem. Sztubackie trwanie odchodzi w niepamięć, żyj na rubinowym piedestale.
Rękawiczki - białe i długie. Powściągnij mowę. Emocje skryj głęboko. Bądź cichą istotą. Dyskrecja i tajemniczość niech ci przyświecają, a zyskasz jego miłość całą.
Złote krążki, złote nici - pięknej pani strzeż się zza mównicy. Choć wyniesiona niesłychanie, działa na odległym planie. Choć węzłem wierności z nim związana, podła jest i cwana. Swego zawsze doszukuje, obcych zaś eliminuje.
Dalej nie patrzyłam, bom kres twój zwieńczyłam. Z ręki jej waszmości pożegnasz się z żywotem radosnej panieńskości.
6.
Spoiler:
Próba odtworzenia w całości minionego dnia z początku kończyła się niepowodzeniem. Nieliczne przebłyski wspomnień, jakie udało ci się odkopać, to widok niepełnego woreczka z napisem “MĄKA NA CHLEB” oraz nietrzeźwy elf szczerzący do ciebie mordę.
Teraz, w miarę wybudzania się z nienaturalnie długiego snu, o którym świadczyły okropnie obolałe plecy i kark oraz usta wyschnięte jak pustynie Wschodniej Baronii, przypomniałeś sobie więcej.
Elfowi brakowało co najmniej pięciu zębów, ale na pewno nie języka. Gadał jak najęty o swojej zwichniętej nodze, coś o przerośniętych rybach i słonej wodzie, coś tam klął i bez przerwy pluł sobie w brodę. Niezbyt trzymało się to kupy, choć jednomyślnie przyznawałeś mu rację. Później wyciągnął z sakwy jakiś twardy obiekt i ci go wręczył w podzięce za poświęcony czas na rozmowę i poczęstunek.
Po twoim przebudzeniu prezent leżał na stoliku, obok pryczy. Ot, zwykły kamień, ale ze względu na swój połysk i dosyć fantazyjny kształt, wiedziałeś że jest wart więcej niż twoja ostatnia kolacja. Może nawet dwie. Gdy przyjrzałeś mu się na trzeżwo, dostrzegłeś że kształtem przypomina ptaka i ki diabeł wie dlaczego, ale pewne przeświadczenie czy też nieopisana, wręcz magiczna siła, kazała ci uznać to za niezwykle istotny symbol. Na tyle istotny, by otrzymany podarunek potraktować jako ważny znak i zachować go jako talizman.
– Ciemne ścieżki losu kręte są i zdradliwe – powiedział donośny głos, kiedy tylko twoje palce zetknęły się z połyskującym kamieniem. – Długa droga za tobą, a jeszcze dalsza przed tobą – głos mówił dalej, robiąc niepotrzebne, przedłużające się pauzy, co niezwykle cię drażniło, pomimo twojego zaintrygowania sytuacją. – Skrzydła, wiatr i gniazdo będą twoim przeznaczeniem. – Głos zakończył swój krótki wywód i zaraz potem całkiem odpłynąłeś opadając na łóżko, a zasłyszane słowa dudniły ci pod czaszką jeszcze długo podczas snu.
7.
Spoiler:
Choć widok, który uświadczyła, byłby dla każdego śmiertelnika czymś co najmniej niecodziennym, na jej licu nie widać było choćby najmniejszego śladu zdziwienia. Miast tego przypatrywała się jeno z oddali, spoglądając skrycie na poczynania szmaragdowej panny, męczennika i węża. Ten ostatni, nieumyślnie, zwrócił wzrok w jej stronę, zwabiony jakimś nieuważnym ruchem. On nie dostrzegł w gęstym listowiu niczego ponad mrok, natomiast ona... Wejrzała go na wskroś, zamierając w transie i szepcząc pod nosem słowa. Stoję na przeciw trzech luster i widzę. Zdradzieckie bestie — białodziob, czarnodziob i gad obślizgły. Każden z nich wieści inną tragedię w swej paszczy. Każden z nich gotów zabić pozostałą trójkę. Każden tylko czeka na gest jednego... Gad syczy słowa starej przysięgi, która choć zębem czasu dotknięta, wciąż płynie z krwią tych, którym wojna wpisana w urodzenie. A w niej słowa, wypowiedziane w gniewie... Czarnodziob dumnie stroszy swe pióra, jakby będąc ludziom panem. Skrzek jego wieści władczość, siłę, lecz i zdradę. Jego wizerunek pływa, zmieniając co rusz twarze. Tyle z nim grałeś, w końcu złapie cię na swe sztuczki i miraże... Białodziob milczy tak, jak milczeć będzie On. Kiedy sam przyjdziesz tam, odkąd każdy trzymać się chce z dala. Czujny słuch sędzi, zimny wzrok kata. Otworzy dziób niemo i pierwszego pytania nie zada, wiedząc, że sam sobie nań odpowiada...
8.
Spoiler:
Zima szaleje na zewnątrz, przy karczmie górskiej "Kolubryna",
Lecz zajrzyjmy do wewnątrz, tam historia się rozpoczyna!
Grajek siedzi na stole, flet wydaje z siebie dźwięki,
Karczmarz mieszając w rosole, pyta kiedyż koniec tej męki?
Nagle TRACH! Co się dzieje? Flet sam mówić zaczyna!?
Instrument mocno się śmieje, i krzyczy głośne NOWINA!
Dostałem ja magiczny przekaz, ze świata demonów i duchów!
Wieszczba to czyli drogowskaz, więc nadstawcie proszę słuchu!
I tak wieczorem po lesie, odchodząc od wielkiego ognia,
Krzyk minstrela się niesie, gdy płonie niczym pochodnia.
I każdy w myślach swoich, ponurą wieszczbę powtarza,
Flet ją powiedział do nich, złe wizje ona stwarza.
Złe jest to co od złego pochodzi, dobre ze złego nie może się wywodzić,
Osoba gdy ze złem w spisek wchodzi, nie wie że może za nos ją wodzić.
Tak więc spłonie ona w blasku Sakira, obróci się w proch ciało.
A demony białe jak kieł wampira, zabiorą to co zostało!
9.
Spoiler:
Dwójka znużonych wędrówką chłopów zapukała do starej chaty po środku lasu. Wówczas chropowate
— Wędźże. —
Dobiegło z wnętrza budynku. Dwójka chłopów przełknęła instynktownie ślinę i uchyliła drzwi do starej rudery widząc dookoła ogromne ilości ziół i skór najróżniejszych leśnych zwierząt. Powolnymi krokami zagłębiali się do wnętrza tego zaniedbanego przybytku kiedy dostrzegli że w kotle jest jakaś zupa. Wędrowali od wielu dni sprawiło to że jeden z nich młodszy odważniejszy przysunął się do zupy i poruszył chochlą znajdującą się w jej wnętrzu po czym otępiały odsunął się od niego. Widać było po nim przerażenie. Kiedy drugi z chłopów zajrzał do kotła dostrzegł oko i maluteńką jakby ludzką dłoń i jakieś oko. Wtem rozległ się ponownie chropowaty głos który przeraził chłopów.— Zostawcie moją zupę, po cóż żeście przyszli ? Zupę mi podjadać ? —
Stara kobieta, wiedźma jak niektórzy by nazwali patrzyła na nich podparta jakimś kijem. Chłopi patrzyli z przerażeniem jednak wiedzieli że pała się ona straszliwymi sztukami magicznymi. Była w końcu znachorką. Temu to też ucieczka skończyła by się dla nich przekleństwem.— Wybacz pani. —
Powiedział starszy z nich.
— Pani ? Panią byłam zanim wy wytrysnąłeś z worka twojego ojca. —
Wyrzuciła mu starsza kobieta i ruszyła w kierunku fotela podpierając się kijem. Na którym siedział kot.
— Po wróżbę zawitaliście to dostaniecie. Nie mówcie w czym problem dowiem się sama. —
Powiedziała siadając i lekko chichrając się pod nosem, rudy kot wówczas zasiadł na jej kolanach.
— A teraz podajcie mi owoc waszej utrapionej ziemi ! —
Dwójka przybyszy wówczas zdębiała.
— Ale pani nie mamy żadnego owocu. —
Babulka słysząc to złapała się za głowę. Podpierając przy tym umęczoną przygarbioną szyję.
— Urodził się któryś z was w waszej wiosce ? —
Zaczęła spoglądać na chłopów którzy nie byli pewni czy odpowiadać.
— On się urodził. —
Powiedział starszy wydając młodszego. Wiedźma popatrzyła na niego, a potem na młodszego.
— Śliczny chłopczyk nada się. —
Młody chłopak spodziewał się najgorszego, już chciał uciekać kiedy ten starszy złapał go i uświadomił że nie ucieknie.
— Spokojnie, chłopakowi nic złego się nie stanie. Potrzebuję tylko jego soku. —
Młody chłopak patrzył z przerażeniem na wiedźmę, kiedy starszy dalej trzymał młodszego.
— Krwi ! Potrzebuję trochę jego krwi... Przeżyje ten zabieg... —
Wytłumaczyła starsza kobieta nieogarniętym gościom.
— Zróbcie to tym nożem ! —
Powiedziała, pokazując na pierwszy lepszy nuż.
— Już ! —
Popędziła ich. Wówczas młodszy z nich chwycił nuż i przeciął sobie rękę z oporem.
— Przysuń ją ! —
Powiedziała znachorka. Chłopak podszedł bliżej.
— Połóż ją na kocie ! —
I kiedy chłopak chciał położyć krwawiącą dłoń na rudym kocie stało się ! Kot drapnął jego rękę.
— Widzę ! Nieczysty ! Niegodny ! Mieszaniec ! —
Powiedziała kobieta wpadając jakby w trans a może to coś innego.
— Daj mu sok tej ziemi ! —
Złapała jego dłoń zaciskając nad kotem i kropla jego krwi skapnęła na kota konkretniej na jego oko, po czym poleciała następna kropla, która upadła na jego nos przez co kot zlizał ją.
— Widzę ! —
Wykrzyczała.
— On zrozumie. On dostrzeże coś czego nikt nie powinien widzieć. Martwym okiem, zaczerpnie prawdy. Przejrzy wasz problem rozwikła go ! —
Stara wiedźma złapała jednak nagle rękę chłopca nad kotem i przytuliła ją do kota który tym razem nie miał oporów i lizał jego krew zaczął nawet mruczeć.
— Widzę Kobietę. Nie zrobi tego sam ! Potrzebuje jej. Towarzysza, który go zaakceptuje, pozwoli mu na zaakceptowanie tego kim jest, Tego kim musi się stać ! —
Starsza kobieta puściła dłoń młodszego chłopaka. A ten szybko cofnął ją do siebie z przerażeniem.
— Dziękujemy za przepowiednię my już będziemy wracać. —
Odpowiedział starszy. Wówczas baba popatrzyła na nich złowrogim wyrazem twarzy, aż kot nastroszył się w lekkim przerażeniu.
— Porozmawiajmy teraz o zapłacie ! —
Co działo się potem kto wie ...
10.
Spoiler:
Gdzy bezeceństw najdzie pora,
wsadzi chłop kotów do wora.
Kijem grzmocąc, kopiąc w locie,
wnet wywróży tobie kmiocie:
oko w lewo, jelit kupa,
nie pisana tobie kusza.
Tu śledziona, tam dwa pyski,
pomnożone twoje zyski.
Sierść co wpadła do ogniska,
iskrzy niczym magia bliska
Nienormalna to chołota -
wróży tobie szkielet kota.
Ładny blondas, żwawy brunet,
Wnet stworzycie zgrany duet.
Wszystko z kiszek wyczytałem,
Nic przed Tobą nie chowałem.
Przeszłość - przyszłość, wszystko blaga,
kiedy najdzie chwila naga.
Dwie dziewczęta, obie gołe,
roześmiane i wesołe.
Przyjdzie w krzaki wnet uciekać,
i przyczyny tej dociekać.
Znajdziesz cel swój jak poszukasz,
może nawet coś wyniuchasz
kiedy spytasz tej co z tobą,
podzieliła się swą dolą.
Kotów brakło, koniec czarów,
A ty wizję tą spreparuj.
Ja z niej nic nie wyczytałem,
Bo się w flakach wybrabrałem.
11.
Spoiler:
- Słuchajcie, słuchajcie! - Zawołał wróżbita, robiąc sobie przerwę na kolejnego łyka wódki. - Zbierzcie się wokół ognia! Powiadam wam, zaraz wpadnę w... trans! Słuchajcie, bowiem opowiem wam przyszłość!
Jak powiedział, tak się stało. Wyrzucił pustą butelkę gdzieś za siebie. Jego głowa opadła na pierś i wszyscy zebrali patrzyli na niego w bezdechu. Dało się słyszeć ciche chrapanie - znak, że wieszcz właśnie wszedł na wyższy poziom świadomości, niedostępny dla zwykłych śmiertelników. Minęła minuta. Jakieś dziecko zaczęło się dusić i zostało odsunięte od kręgu zapatrzonych. I nagle, bez żadnego ostrzeżenia starzec wstał i rozejrzał się po zebranych. Mogli odetchnąć, widząc jego przekrwione oczy. Chwiejnym krokiem przeszedł dookoła ognia. Spojrzał w dym, a następnie przeniósł swój wzrok w sam środek ogniska. Zaczął mówić niskim, przerażającym głosem.
Tam... Daleko... z Daleka, z innego świata przybywa!
Gdzie on był... Ach, gdzie on nie bywał...
Widzę wyraźnie to co on widział...
Widzę kraj obcy, odległy, baśniowy
Tam mieczami potwory mordują potwory
Dwa srebrne grosze złamane
Za życia zabite i uratowane
Tu serce kochanki jest mu darowane
Widzę ogród, w którym chadzają magusy
Było to zanim przyszły zakute w zbroję fallusy
Dzielnie szukał pomocy
Nieświadom swej niemocy
Aż za sprawą żartu znalazł się w potrzasku
Widzę las i nocne niebo i jasniejący ogień
Widzę wężowe drzewa i złe oczy boga
Serce w piersi
i Serce przy piersi
Pani umarła tam gdzie spadł gniew patrona
On może zbawić tę odległą krainę
Lecz musi pogodzić bóstwa w wojnie straszliwej
Niech wsniesie modły
I dobry i podły
Wtedy nad martwą puszczą zapanuje spokój
Powiadam wam, na nic starania jego i przyjaciela
Nie stanie po jednej stronie Krinn i Orusela
Będzie szukał pomocy
Nieświadom swej niemocy...
W tej chwili wróżba się urwała a sam wieszcz osunął się na ziemię by znów popaść w trans i wrócić z wróżbą dla kolejnej osoby. Przez całą króciutką noc co chwila zapadał w sen i się budził, a cała wieś co chwila zapierała dech w piersiach i słuchała majaków zapijaczonego starca.
Wrzucam jako pierwszy swoje domysły, bo reszta się ociąga. Kolejna osoba będzie miała o stokroć łatwiej, ale zaryzykuję. Nad interpretacjami jeszcze trochę pomyślę.
Aishele pisze:Adresatami wróżb (tak jak i ich autorami) są jedynie osoby, które zapisały się powyżej. Aha, Evony zrezygnowała
And nothing of value was lost.
I
4. Autor: Nainsi, chuj wie o kim to.
5. Sherds dla Renaty.
7. Callisto Vultowi
8. Kot Czeladnik dla Callisto. Nawet jeśli to nieprawda to serdecznie dedykuję niniejszą wróżbę naszemu kochanemu Calowi!
9. Tę napisał Septo, jeszcze nie wiem dla kogo.
10. Banalny strzał ale trudno: Lewak zgotował to Kotu.
11. Vult dla Skiron? II
Typuję ósemkę jako faworyta.
III
Nie oglądaj się za siebie. Nie ufaj niczemu co zobaczysz. Cokolwiek zabierzesz ze sobą, zmieni cię bezpowrotnie. Cokolwiek przeklniesz lub pobłogosławisz, powróci do ciebie po siedmiokroć. Jeżeli usłyszysz ukochany głos, biegnij i nie zatrzymuj się tak długo jak będzie trzeba, nawet po kościach swych towarzyszy chrzęszczących ci pod nogami. Uważaj na kobietę z dawnych lat. Pychą wolno zgrzeszyć ci raz, lecz zaniechaniem – nigdy! –
Ktoś będzie miał bad tripa po przeterminowanych grzybkach.
Ten kto cię zawiódł uczyni to ponownie. Dlatego wystrzegaj się bliskich, aby nie utracić tego na czym ci zależy.
Pisałem na shoucie, ale powtórzę — to o prowadzących albo współgraczach, którzy zawalają z odpisami w terminie.
Cmentarzysko - krzyże, trawa, pęknięta płyta. Nie ma kwiatów, ani światła. Dawno umarło, dawno nie żyje. Nie patrz tyłem. Sztubackie trwanie odchodzi w niepamięć, żyj na rubinowym piedestale.
Rękawiczki - białe i długie. Powściągnij mowę. Emocje skryj głęboko. Bądź cichą istotą. Dyskrecja i tajemniczość niech ci przyświecają, a zyskasz jego miłość całą.
Złote krążki, złote nici - pięknej pani strzeż się zza mównicy. Choć wyniesiona niesłychanie, działa na odległym planie. Choć węzłem wierności z nim związana, podła jest i cwana. Swego zawsze doszukuje, obcych zaś eliminuje.
Dalej nie patrzyłam, bom kres twój zwieńczyłam. Z ręki jej waszmości pożegnasz się z żywotem radosnej panieńskości.
Pierwszy wers, traktujący o cmentarzysku, opisuje oczywiście życie forum w przeciągu ostatnich miesięcy. Podkreśla to dodatkowo fragment o sztubackim trwaniu odchodzącym w niepamięć, zwiastującego nadejście dodatkowego spadku aktywności w okresie wakacyjnym. Może też odnosić się wprost do adresatki wróżby, która zakończyła pewien etap swej edukacji. Dodatkowo "nie patrz tyłem" to cenna porada życiowa odnosząca się do tego, by nie mieć oczu we własnej dupie.
Drugi fragment w sposób oczywisty sugeruje, że osoba o której mowa, byłaby zdecydowanie bardziej lubiana, gdyby nie odzywała się tak często. Długie i białe rękawiczki sugerują, by nabrać nieco ogłady i nie babrać się w gównie gołymi rękoma.
Trzeci to nad wyraz odważna krytyka najwyższej władzy forum.
Czwarty i ostatni przewiduje rychłe i nieuniknione odebranie rangi z rąk administracji.
— Widzę Kobietę. Nie zrobi tego sam ! Potrzebuje jej. Towarzysza, który go zaakceptuje, pozwoli mu na zaakceptowanie tego kim jest, Tego kim musi się stać ! —
To akurat łatwe. Ktoś utraci prawictwo i stanie się mężczyzną.
Ciemne ścieżki losu kręte są i zdradliwe. Długa droga za tobą, a jeszcze dalsza przed tobą. Skrzydła, wiatr i gniazdo będą twoim przeznaczeniem.
Przestańcie pisać, że to o mnie, bo jakiś zafajdany gryf porwie mnie z pokładu, biorąc za swoje pisklę. Ewentualnie moja postać się nafura, wejdzie na bocianie gniazdo i z niego wyskoczy, wierząc że może latać.
Ostatnio zmieniony 29 cze 2018, 20:19 przez Guede [Bot], łącznie zmieniany 4 razy.
1. Nainsi (Most...)
2. Sherds
3. Jo żech tu był
4. Septo
5. Ren
6. Gouda Wybawiciel
7. Vult
8. Callisto
9. Kot
10. Skiron
11. Praavaak [*]
Wybieram 8 jako faworyta.
Interpretacje:
2. Sylvius powróci.
3. Poświęcę się żeby ratować karzełka z pierścionkiem?
4. Kolejna wiwerna w wykonaniu Ren.
6. Gouda zostanie Asasynem.
11. Lewy musi zabić jedną ze zwaśnionych bogiń żeby ta druga mu pomogła ocalić Panią.
Ostatnio zmieniony 26 cze 2018, 14:21 przez Geriath, łącznie zmieniany 2 razy.
Near a tree by a river
There's a hole in the ground
Where an old man of Aran
Goes around and around
And his mind is a beacon
In the veil of the night
For a strange kind of fashion
There's a wrong and a right