Bractwo Wolnych

1
Kim oni tak naprawdę są? Jedni mówią, że to zwykli najemnicy. Inni, że płatni zabójcy. A jeszcze inni powiedzą, że to jedyny w Herbii prawdziwi obrońcy sprawiedliwości. A jacy są naprawdę? A któż potrafi to stwierdzić…
Historia Początku Bractwa Wolnych sięgają „bezkrólewia” (w rzeczywistości osłabienia władzy centralnej) w Keronie z lat 69-71. Wzrosła wtedy pozycja feudałów, którzy prowadzili prywatne wojny pomiędzy sobą, kompletnie nie zważając na dobro królestwa, a tym bardziej jego obywateli. Stale podnosili podatki, aby móc wyposażyć swoje armie, kompletnie zaniedbane zostały interesy mieszkańców, we wszystkich miastach zdecydowanie podniósł się poziom przestępczości. Właśnie w takich warunkach część mężczyzn z Saran Dun, na czele z przebywającym tam wówczas magiem imieniem Daktar, zdecydowało się założyć coś na kształt obywatelskiej milicji, która broniłaby mieszkańców stolicy przed rzezimieszkami, z którymi feudałowie kompletnie się nie liczyli.

Początkowo interes szedł świetnie. Wolni, którzy utrzymywali się tylko i wyłącznie z dobrowolnych datków, skutecznie bronili domów, sklepów i całej własności obywateli, skutecznie likwidowali przestępczość i sprawiali, że te trudne dla mieszkańców Keronu czasy we względnym spokoju dało się przetrwać. W kilka miesięcy pomysł Daktara i jego kompanów podchwycili mieszkańcy innych miast i stworzyli coś podobnego u siebie. Wtedy jednak zaczęły pojawiać się pierwsze problemy… Jako że prości obywatele Keronu bardzo szanowali Wolnych i cenili sobie ich usługi, bardzo szybko należenie do Bractwa stało się zajęciem dosyć dochodowym. Spowodowało to przenikanie w jego szeregi ludzi o niekoniecznie czystych intencjach oraz wzajemną rywalizację pomiędzy poszczególnymi grupami działającymi w różnych miastach królestwa. Niektórzy Wolni sami zamienili się w przestępców porywających ludzi dla okupu, wymuszających haracze czy działając jako płatni „rozwiązywacze wszelkich problemów”. Kłopoty te paradoksalnie oznaczały jednak, że Bractwo jeszcze bardziej urosło w siłę i stało się znaczącą siłą. Siłą, której nowy król Aidan zaczął się obawiać…
Obrazek

Saran Dun - miejsce powstania Bractwa
To właśnie on postawił się Wolnym, nie chciał być ich zakładnikiem, za to chciał położyć ręce na ich całkiem już sporym majątku. Rozpoczął więc z nimi wojnę ukazując ich działalność (częściowo słusznie zresztą) jako przestępczą i niebezpieczną dla królestwa. Od tej pory większość grup działających w Keronie zaczęło popierać Jakuba, sabotując działania jego brata. I jakkolwiek Aidan by ich nie lubił, musi liczyć się z ich siłą i wpływami oraz z tym, że jest w jego królestwie całkiem spora część obywateli, którzy uważają ich za prawych ludzi, jego zaś za tyrana, który tylko zdziera z nich podatki i nie interesuje się ich losem. Wolni zaś od czasu do czasu prowadzą akcje pomocy biedocie (po pierwsze, aby zyskać poparcie, a po drugie dlatego, że niektóre grupy mają już tyle pieniędzy, że nie mają na co ich wydać, żeby nie stało się to dla nich niebezpieczne), wspierają upadające przedsiębiorstwa, zapewniają realną ochronę i pomoc tym, którzy się z nimi sprzymierzą. Zwłaszcza w ostatnich latach Wolni zaczęli penetrować inne części Herbii niż Keron, ich organizacja bardzo się rozrosła i mają już swoje wpływy dosłownie wszędzie.

Jednak część Wolnych to naprawdę niebezpieczni przestępcy. Pomimo istnienia wspólnej władzy (o tym poniżej), jest ona niezwykle luźna i dlatego nie jest w stanie (i nie zawsze chce…) powstrzymywać swoich członków przed działaniami o wiele gorszymi niż wymuszanie haraczu czy płatne zabójstwa. Niektórzy z nich mają dużo wspólnego ze sprawami, którymi Zakon Sakira bardzo by się zainteresował…
Obrazek

Niektórzy Wolni posunęli się nawet do sprzymierzania się z demonami z Północy
Organizacja Bractwo Wolnych to w dużej części drobne organizacje, w większości o charakterze przestępczym, mniej lub bardziej niebezpieczne, które jedynie dostosowują się do warunków tegoż towarzystwa, aby zyskać większy majątek i wpływy. Właściwe Bractwo posiada jednak pewną zorganizowaną strukturę. Na jego czele stoi kolegialny organ nazywany Wysoką Radą, której członkami są wszyscy lokalni przywódcy nazywani zindiqami. Wysoka Rada decyduje głównie o tym, czy danego kandydata przyjąć do Bractwa, czy też nie, ma także władzę usuwania członków i wstrzymania wsparcia dla poszczególnych grup, które uzna za niespełniające wymagań. Tak jest jednak tylko teoretycznie. W praktyce bowiem straciła już jakąkolwiek kontrolę nad zindiqami, którym pozostanie na stołkach zapewnia wysokie poparcie wiernej sobie grupy. Zbiera się ona zatem jedynie dla formalności dwa razy w roku, w dzień przesilenia wiosennego i jesiennego, ewentualnie po to aby wyznaczyć ogólny kierunek działań, co i tak nie jest decyzją wiążącą. Czasem jedynie zdarza się, że w obliczu bardzo silnego wspólnego interesu zindiqowie jednoczą się zapominając chwilowo o prywatnej rywalizacji i działają ramię w ramię. Wtedy to Bractwo staje się niezwykle silne i jest w stanie zmieść nawet największą siłę na Herbii. To jednak zdarza się niezwykle rzadko.

Członków Bractwa obowiązuje tylko jedna zasada – cokolwiek robisz, rób to w ukryciu. Wolni nie chcą, aby ktokolwiek wiedział o ich działaniach, nikt spoza Bractwa też nie zdawał sobie sprawy kto do nich należy. Mają charakterystyczny znak rozpoznawczy, na który jednak nikt inny niż Wolny nie zwróci uwagi – miedziany pierścień noszony na palcu wskazującym. Pierścienie te, choć niepozorne, obdarzone są pewnymi właściwościami magicznymi. Dzięki nim można zawsze danego członka Bractwa zlokalizować bądź na taki czy inny sposób przekazać mu jakąś wiadomość. Najczęściej dzieje się to poprzez zsyłanie na nich snów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dział Archiwum”