POST BARDA
Na okrzyk dziewczyny rycerz zareagował szybciej niż Sofi przyłapana na czytaniu rycerskiego romansu. Ruszając niemal biegiem w ich stronę wyglądał w równym stopniu majestatycznie co groźnie. Sara usłyszała i fizycznie poczuła wręcz westchnienia ulgi pozostałych dziewcząt na widok nadchodzącej pomocy. Ich nogi zaparły się jakoś mocniej w drodze, ich oczy na chwilę zabłyszczały mocniej. Krok czy dwa dzielił ich od wsparcia silnych ramion rycerza... gdy Bedwyr stanął jak wryty tuż przed dziewczętami. Jego dłoń sięgnęła do pasa i nie mówiąc nic dobył miecza. Nim jednak księżniczka zdołała zapytać go co też wyczynia do jej uszu doszedł dziwny... dźwięk. Jakby cały klasztor roztworzył okiennice w trakcie porządków i ją synchronicznie trzepać pościele. Wicher wzmógł się nagle i ledwo dosłyszała okrzyk rycerza...- Na ziemię!
W krwistym półmroku tuż nad ich głowami świsnęła smukła, ciemna sylweta. Zdobiły ją błyszczące szkarłatem łuski. Wspierała para masywnych skrzydeł. Za nią zaś podążał masywny ogon grubszy i dłuższy niż wąż. Do trzepotu i syku płomieni doszedł także ryk. Nagły, głośny i przeszywający kości. Nogi ugięły się pod towarzyszkami Sary a pozbawiona wsparcie dziewczyna opadła na ziemię razem z nimi. Szlachcianki i rycerz podążali jak w transie za łuskowatą sylwetką niknącą powoli w szkarłatnym półmroku... gdzieś na północy. Rycerz wpatrywał się w półmrok w ciszy podczas gdy do uszu szlachcianki jęły dobiegać piski innych dziewcząt.
- To był... smok!? Prawdziwy smok! - krzyknęła Agata głosem pełnym strachu ale i pewnej... ekscytacji?
- Co za głupoty pleciesz. To musiała być wiwerna. Smoki były zdecydowanie większe... no i "były". - jęknęła Kamila.
Dalsze rozważania zostały jednak ucięte przez Bedwyra który pomagając poderwać się dziewczyną zaciągnął je jak najprędzej do karocy i tym razem bez zbędnych ceregieli jął je wpychać do niej jedna po drugiej nie patrząc nawet gdzie i za co chwyta. W efekcie szlachcianki wylądowały na swoich siedziskach kilkukrotnie szybciej... ale suknia Kamili rozpruła się o framugę, wcięcie na dekolt Agaty leżało na niej pod jakimś dziwnym kątem a Sara miała wrażenie, że kilka szwów sukni puściło jej pod pachą. Sofi z kolei wylądowała na swoim siedzisku w podwiniętej kiecce i niezbyt można było ze względu na jej stan pomóc jej w przyzwoitym jej ułożeniu. A nawet gdyby Sara chciała w jej dłonie wepchnięta została mizerykordia w obijanej ćwiekami pochwie. Towarzyszyła jej ciężka rękawica rycerza, która przygniotła broń do samej klatki piersiowej dziewczyny oraz jego stanowczy głos.
- Wiesz jak tego używać!?