Spoiler:
Pagórkowate tereny, na których wyrasta Lucio Lar, naturalnie przyczyniły się do powstania licznych tarasów i wysokich, wąskich domów z wieżyczkami, które tylko dodają uroku temu prowincjalnemu miasteczku. Wszędobylskie bluszcze i winorośle porastają ściany budynków, murków i dachów, wiosną i latem otulając uliczki zielenią.
Jeszcze dziesięć lat temu znajdowała się tu jedynie stocznia i skromna wioska wielopokoleniowej rodziny szkutników. Z roku na rok miejscowość ulegała coraz szybszej ekspansji. Budowały się nowe domostwa z kamienia, wypierając stare, drewniane chaty. Do miasteczka zaczęli się zjeżdżać kupcy z Meriandos, Saran Dun i Nowego Hollar, rozwijając lokalnie handel. W osiemdziesiątym siódmym roku w Lucio Lar powstała gildia kupiecka pod przewodnictwem Ulryka Zo'andala, Leśnego Elfa, którego uchodźcza rodzina z Fenistei wykorzystała niszę rynkową i zainwestowała w rozwój portu, co doprowadziło do znakomitego wzbogacenia się rodziny i jednoczesnego rozwoju zacofanej gospodarki królestwa.
Dzisiaj, prosperujące portowe miasteczko, rośnie w zastraszającym tempie. Na niezabudowanych obrzeżach miejscowości powstają kolejne lokacje pod nowe budynki mieszkalne i handlowe. Dostawy kamienia i drewna szybko się kończą, bo co rusz powstają kolejne inwestycje. Kupcy i rzemieślnicy upatrzyli sobie w Lucio Lar prawdziwą kopalnię złota. I póki co, nie zapowiadało się na to, by coś mogło zatrzymać rozkwit młodego miasteczka.
Końcówka lata 89 roku.
Portowa dzielnica. Wszystko ma słony smak. Słone włosy, słona skóra, słony wiatr. Bryza uderzała w lekko opaloną twarz Septo siedzącego na skrzyni, tuż obok doków, gdzie właśnie cumował statek pod banderą Keronu, wracający z wód Archipelagu.
Nawet nie wiedział, że jego wakacje przedłużą się do tego stopnia. Minął niespełna rok od wyjazdu ze stolicy, a Septo zdołał jedynie namierzyć Zo'andala, który akurat przebywał na delegacji. Rozleniwiony z braku zajęcia w czasie nieobecności bogatego kupca, Septo podróżował i chwytał się prostych prac, które pozwalały mu wiązać koniec z końcem. Morski klimat oraz długa przerwa od stresu i wysiłku pozwoliły mu za to wypocząć na tyle, by do swojego kolejnego zadania móc podejść z pełnią sił.
Siostry bliźniaczki zatrzymały się w skromnej kamienicy miejscowego kupca, w której podjęły się dorywczej pracy jako gosposie. W końcu zajmowanie się domem i zarządzanie to były rzeczy, w których od zawsze były najlepsze. Veriana, Hex i Septo wybrali jednak nieco mniej wyszukane lokum, bo na piętrze karczmy "Pod Grotmasztem". Cała trójka uznała, że będzie to miejsce idealne na bazę wypadową — względnie blisko zarówno siedziby Gildii Kupieckiej jak i domu Zo'andala.
Ten dzień był dniem, kiedy Ulryk miał powrócić do Lucio Lar. Septo wciąż nie znał jego twarzy, a bez tego szanse na skuteczne wykonanie zadania znacząco malały. Neheris patrzył, jak ze statku schodziła delegatura kerońska złożona z kilku ludzkich szlachciców i... dwóch elfów. Jeden z nich — o ciemniejszych włosach i bardziej ostrych rysach twarzy, poruszał się dumnie i miał w oczach powagę, życiowe doświadczenie. Drugi — o włosach jaśniejszych, gładszej twarzy i nieco niższym wzroście, bez przerwy taksujący przechodniów od stóp do głów, poruszał się energicznie i żwawo, a z jego twarzy biła beztroska, a nawet lekka arogancja i zawadiactwo. Który z nich był Ulrykiem Zo'andalem?