2
autor: Lisa
Kobiety dotarły na miejsce - Dwór Sarakaron. Uritris zeszła ze swojego konia, wzięła głęboki oddech i odwróciła się w stronę Lisy, która z podziwem, spoglądała na dom, który przed nią stał. Złotowłosa uśmiechnęła się i spoglądając na swoją towarzyszkę, powiedziała:
- Piękny, prawda? To jedyny dwór, pozostały po mojej matce. Otrzymała go od jednego ze szlachcica, za uratowanie jego rodziny... Ten dom przywołuje wiele wspomnień... Mieszkałam tutaj, kiedy najemnicy walczyli w buncie chłopskim. Wejdźmy do środka.
Lisa otworzyła drzwi. Zapach, jaki wydobył się z wnętrza budynku, wywołał uczucie wspomnienia u złotowłosej. W całym budynku panował mróz i ciemność. Wszystkie okna były pozasłaniane, a kominek stał już pusty. Złotowłosa podeszła do okien i zerwała z nich stare zasłony. Pomieszczenie nagle rozświetliło się, ukazując piękne całego salonu. Jedyne, co było widoczne, to wszechobecny kurz, który unosił się w powietrzu. W momencie, w którym Lisa zachwycała się wnętrzem, w tle słychać było zamknięcie drzwi i głośne kichnięcie, spowodowane przez Uritris.
- Strasznie tu zimno, panienko. Ten dom musiał być opuszczony przez wiele lat. Ten charakterystyczny zapach... Niech panienka pozwoli, że napalę w piecyku - powiedziała elfka, spoglądając na złotowłosą.
- Nie. Ja to zrobię, zajmij się końmi, proszę. Mamy mała stajnię za płotem po prawej stronie. Kiedy zamkniesz drzwi, konie powinni być bezpieczne. - przerwała Lisa.
- Tak jest. - odpowiedziała elfka i wyszła z pomieszczenia. Złotowłosa odłożyła swój miecz obok kominka i wzięła się za kawałki drewna, które leżały obok niego. Pomału układała kawałki drewna na miejsce w taki sposób, aby zmieścić ich jak najwięcej. Następnie złapała za podpałkę i przecierając ją o krzem, rozpaliła malutkie części drewna w taki sposób, aby powoli zajęły się ogniem.
Blask ogniska rozświetlił całe pomieszczenie żółto-czerwonym światłem, a okolice kominka zaczęły się ogrzewać. Lisa przez chwilę spoglądała na światło ognia, aby chwilę potem zdjąć z siebie swoją zbroję, zostawiając ją obok swojej broni. Kobieta była teraz ubrana tylko i wyłącznie w swoje skórzane ubrania, które nosiła pod zbroją. Usiadła ona na podłodze, naprzeciwko ogniska i zaczęła ogrzewać swoje ręce. W tym samym momencie, do pomieszczenia weszła Uritris, która widząc siedzącą przy kominku Lise, podeszła do niej i siadając obok, zapytała.
- O wiele cieplej, prawda? Tak się zastanawiam... Mamy jakieś dalsze plany?
- Tak. Musimy zebrać ludzi, którzy z chęcią będą walczyć. Potrzebujemy pieniędzy, na utrzymanie tych ludzi. Myślę, że naszym pierwszym krokiem, będzie zapytanie tutejszych mieszkańców o to, czy potrzebują pomocy w zamian za nieco srebrników. Pewne jest to, że najemnicy nie zostaną przy nas, kiedy nie będziemy im płacić. Na początku nie będzie łatwo, ale mam nadzieję, że damy radę. - powiedziała Lisa.
- Oczywiście, że damy radę! Panienka na pewno stworzy armię, która zniszczy tych, kogo szukamy. Kiedy tak się stanie, będę dumna z tego, że mogę służyć obok Panienki.
- Uritris, czy mogę zadać pytanie? - zapytała Lisa, spoglądając w głąb kominka. Elfka kiwnęła tylko głową. 26-latka kontynuowała:
- Dlaczego za mną podążasz? Dlaczego zdecydowałaś się podróżować ze mną, a nie uciekłaś, jak reszta wojska? Pomagasz mi, pomimo tego, że mogłabyś zatrudnić się do wojska królewskiego.
- Nie chciałam zostawiać wojska Panienki Adrianne. Ale jeżeli jej córka - Panienka Lisa, chce ją pomścić, moim zadaniem jest w tym pomóc. - odpowiedziała.
W pomieszczeniu nastała cisza. Nawet drewno przestało strzelać. Lisa wzięła głęboki oddech i szepnęła:
- Dziękuję...
Uritris spojrzała na zamyśloną złotowłosą i z uśmiechem na twarzy złapała za swój łuk i odpowiedziała:
- Ja i mój łuk jest teraz gotowy, na rozkazy Panienki
Kobiety uśmiechnęły się w swoją stronę, po czym wzięły się za sprzątanie pomieszczenia.