Podczas pogadanki z Aishele padło z jej strony takie coś:
"Ale widzę, że Wy - cała trójka - jesteście z tych, co czytają uważnie opisy i łapią spokojnie klimat Herbii. Może chcielibyście zacząć sobie jakoś tak luźno, bez prowadzącego, poznać się, pogadać, a w odpowiednim momencie ktoś Wam się wtrąci i zrzuci jakieś pianino na łby?
Nie chciałabym, żebyście się poczuli porzuceni (będę czuwać nad Waszym wątkiem, bez obaw) ale po prostu brakuje nam bardowskich rączek do roboty..."
Jak grupa bez barda się ustosunkuje?