Centralna część bagien

1
Znajdując się właśnie w centralnej części bagien, obszaru powstałego w skutek straszliwej wojny i podniesienia się wód, można natknąć się na ślady sugerujące istnienie podwodnego miasta, co bardzo szybko przerodziło się w prawdziwe plotki kuszące wielu poszukiwaczy przygód. Gdzieniegdzie spośród parujących, wręcz toksycznych i śmierdzących bagien wystają fragmenty budowli - dachy, górne części wież, kopuły. Niestety, ślady po dawnej bitwie są dość rzadko spotykane, a te, które jeszcze widać, szybko wchłaniane są przez dzikie bagna. Częściej można natknąć się na trupy wszelkiej maści, w różnym stanie rozkładu, począwszy od szkieletów, kończąc na stosunkowo świeżych zwłokach, które przy odrobinie szczęścia i umiejętności szło by jeszcze zidentyfikować. Ciała noszą ślady nie tylko sugerujące utopienie się czy uduszenie trującymi oparami, lecz również wiele z nich jest dziwnie nadgryzionych, jakby kłami niespotkanych wcześniej stworzeń.
Teren jest zwodniczy, a gęsta para unosząca się znad bagien, rozpraszająca światło zarówno słońca jak i obu księżyców, nie pomaga w nawigacji. Mapy nie zdają się na nic, gdyż teren zdaje się przesuwać, zmieniać swe położenie, a im dalej wgłąb bagien, tym jest to zjawisko częstsze. Jednego dnia nieostrożny podróżnik może iść po trwałym gruncie, następnego jednak w tym samym miejscu może znajdować się zwodnicze bagno, z którego wydostanie się w pojedynkę może być wręcz niemożliwe. Do tego dochodzą poobalane pnie drzew, również tych olbrzymich, które trwały przez setki lat. Cały teren jest jednym, wielkim torem przeszkód, który od przewodnika, tropiciela czy innego łowcy wymaga olbrzymią ilość umiejętności i doświadczenia.
Krążą plotki, jakoby w nocy słychać było przeraźliwe odgłosy, piski, ujadanie, dźwięk łamanych kości czy jedzenia mięsa.

Re: Centralna część bagien

2
Obrazek
Był to mroczny i starożytny las rozciągający się na południowo-wschodnim krańcu centralnej części Bagien Serathi. Dokładnie tam, gdzie jedno z odnóży Wschodnich Wód wpada do morza u jego północno-zachodnich granic. Rosną tu najzawilsze i najciemniejsze drzewa Fenistei. Pokryte gęstym mchem, pnączami, a także wzrastającymi w konarach epifitami, których korzenie żłobią kolejne tunele i tak wyniszczonych klimatem drzew. Wyniszczonych nieustępującą górującemu słońcu wilgocią. Otaczającymi zewsząd wodami. Często ubogimi w substancje odżywcze lub przeciwnie. Nadto urozmaicone rozłożoną zwierzyną, która wpadła w te śmiercionośne moczary, wyziewając ducha pod bulgoczącym kompotem. Martwe ciała czy opadające liście po czasie dają pożywkę szarozielonemu planktonowi, jaki odcina światło od dna jeziora. Zamknięte pod zieloną kopułą organizmy obumierają, a tętniące dotąd życiem bajora zmagają się z zanikiem fauny głębinowej. Brakuje życiodajnego powietrza, więc ryby i pozostałe zwierzęta giną w cierpieniach pod pokrywą szmaragdowego zakwitu. Umiera wszystko, by z popiołów wzniosły się żrące gazy. Jeziora bulgoczą wydając na zewnątrz śmierdzący odór zgniłych jaj. Ten sam gaz pod lustrem wody przechodzi do warstw powierzchniowych, zatruwając często całą okolicę. Przeto nadwodne drzewa wyglądają jak te dotknięte klątwą spaczenia.


***
Przybyto z lasu nad wybrzeżem Fenistei. Elia przez wiele nocy i dni wędrowała przez las nieopodal wybrzeża. Jej zielony trakt chociaż długi, nie odbiegał od zmieniającego się w czasie podróży szumu morza znad Cieśni Barwnych Wichrów. Kruczoczarna elfka ponownie zatraciła rachubę czasu. To podziwiając najwyższe i najgrubsze drzewa Fenistei, to trwoniąc czas na tańczące nad strumykiem motyle o tęczowych skrzydełkach. W tym sielankowym marszu nie była jednak sama. Jelonek, którego obroniła przed gwiazdą mniej lub bardziej regularnie nie odstępował towarzyszki na krok. Innym razem zaś znikał na połowę dnia, może nawet więcej. Mimo to zawsze wracając do swej wybawicielki.

Z każdym kolejnym dniem, z każdym kolejnym krokiem, las znad wybrzeża ustępował bagnistej aurze. Elia w końcu dotarła do ziemi, gdzie twardy grunt był na wagę złota. Musiała uważać na stawiane korki, jak i obierane trakty. Coś ciągnęło ją w te zatopione strony. Nie wiedziała jednak co. Trafiwszy na splecione z korzeni schodki, podążyła ich śladem. Ziemia ta przestawała przypominać dziką naturę. Wyzwoloną z zewnętrznych wpływów. W tych wodach wznosił się duch minionej epoki. Duch zapomnianej cywilizacji.

Raptem ujrzała kamienne skały. O mniej lub bardziej regularnych kształtach. Rozrzucone, ale także poukładane. Jedna na drugiej. Dookoła było mokro. Zmuszona była więc zamoczyć buty, jak zamoczył kopytka jelonek. Pochylony przed najszerszą ze skał, począł bić w nią kończyną. Wilgotne kopyto ślizgało się po powierzchni, jednocześnie ściągając plastry słabo związanego z kamieniem mchu. Powąchawszy odkrytą płytę zwrócił uwagę kobiety. I kiedy podeszła zaintrygowana postawą zwierzęcia, ujrzała staroelfickie pismo. Wyryte w kamiennym bloku.
"Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz.
Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z lasem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. A może utrzymujecie, że na próżno Pismo mówi: Zazdrośnie pożąda On ducha, którego w nas utwierdził? Daje zaś tym większą łaskę, dlatego mówi: Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę.
Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was. Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, elfy chwiejne! Uznajcie waszą nędzę, smućcie się i płaczcie. Śmiech wasz niech się obróci w smutek, a radość w przygnębienie. Uniżcie się przed Panem, a On was wywyższy." *
*
Spoiler:

Re: Centralna część bagien

3
Elia momentami zastanawiała się, dlaczego te zwierzę wciąż za nią podąża. Czyż nie powinno ono zająć się swoim życiem? A może tak jak ona, szukało odpowiedzi na swoje pytania. Czuła jednak z nim jakąś więź.

Elfki uwagę zwróciło zwierzę które najwyraźniej coś znalazło. W sumie to dziwne, że zwierze zwraca uwagę na cokolwiek tak...intelektualnego? Zbliżyła się do kamiennej tablicy i odczytała jego treść.

Chwilę później uniosła głowę znad tablicy i zamyśliła się. Czy to dlatego jej rodacy utracili swoje ziemie, swojego boga i okryto ich hańbą? Zaczęli cenić bardziej podboje, zdobycze technologii i skupili się na sprawach materialnych, a zapomnieli o tym czego mieli strzec i czym mieli się opiekować, lasem, zwierzętami, sferą duchową?

Elia usiadła na wystającym z ponad ziemi korzeniu i wyciszyła się. Skupiła swój wzrok na elementach fauny i flory, po czym powiedziała:

- Wybacz nam, ty który nas stworzyłeś, a którego imienia jeszcze nie znam. Wybaczcie nam wszyscy którzy pełnicie pieczę nad światem śmiertelników. Wskażcie mi kierunek który może prowadzić do odkupienia naszych win. Elfy...na pewno zrozumiały swój błąd. Nie znam tego świata, lecz chcę aby panował na nim pokój i ład, na tyle ile to możliwe.

Spojrzała w niebo i pomyślała, jak kiepska mogła być ta modlitwa. Następnie rzekła do zwierzęcia z uśmiechem:

- Następnym razem będzie lepiej.

Re: Centralna część bagien

4
Tuż po wypowiedzianych słowach, jelon zwrócił się ku Eli. Ciepłym gestem ocierając się o jej szczupłą łydkę. Potem wzniósł łeb, a jego czarne ślepia wpatrzyły się w jedyną żywą istotę - elfkę. Widziała z nich więcej niż pragnęła ujrzeć. A było to tak:

Spowite niebieskim ogniem korony drzew, niesione krzykiem płoszonych elfów. Karawany uchodźców depczących ziemię, która ich wydała. Eksplozje z nieba. Kosmicznych istot, jakie swym jestestwem wnikały w przedmioty codziennego użytku. Skryte w ich wnętrzu, czekały dniami i nocami, aż bezbronne dzieci lasu zbliżą się wystarczająco. Na tyle, żeby jednym zwiewnym podmuchem zmieść ich w żarze gorejącego płomienia eterycznego wybuchu. Nawiedzały domy i ich zawartość. Uschnięte krzewy, a nawet kamienie. Niczym śmiercionośna fala przeganiały spuściznę zielonego gaju, która dotąd go zamieszkiwała. Bezbronne zwierzęta, magiczne istoty w obawie przed nietraktującym ogniem, udały się na południe. Wgłąb bagien, gdzie reżim gwiazd już nie sięga.

Elia zrozumiała, że coś przywiodło ją tutaj. W miejsce, w którym skryły się - zgodnie z wizją - wszystkie dzieci lasu. Znane z podręczników zwierzęta, jak i ich magiczne odpowiedniki. Także niespisane gatunki. Unikatowe dla tego miejsca, niewystępujące poza nim naturalnie, endemity. Hybrydy elfów bądź zwierząt. Leśne nimfy.

W drugiej części wizji wdziała niewiele, bowiem otaczała ją mgła. A w tej mgle mknęły spłoszone orły. Ogromne ptaki o niespotykanych fioletowych piórach i zielonych dziobach. Rumianych szponach. Czuła, że jest jednym z nich. Leciała w kluczu po niebie, widząc z góry dokładnie to miejsce, w którym się teraz znajdowała. Szereg nie poprzestawał, ile sił w skrzydłach tną powietrze. Aż wylądowali na wysokiej skale. Niedaleko na wschód od obecnej lokalizacji. Usłyszała ćwierkanie, a potem widziała jak wybrane kruki zmieniają się w odziane płaszczem z piór elfy. Budowały gigantyczne gniazdo. Ochronę przed nadchodzącym nieszczęściem.

Teraz znajdowała się pośród zatopionych korzeni drzew. Bagnistym bajorze, w którym tonęły leśne nimfy. W pogoni za nowym domem nie dostrzegały pułapek tej niebezpiecznej ziemi. Im bardziej szargały swe zielonkawe ciała, tym szybciej osuwały się w lepkim bagnie. Wiele z nich poległo nim na dobre zamieszkały w pniach drzew na najgłębszych z moczar. Tuż po zachodniej stronie, nieopodal centralnej części bagien.

Po przebudzeniu lub otrząśnięciu się, zwierzę oddalone było o kilka metrów od tablicy, przy której wciąż stała elfka. Jeśli jej umysł nie płatał figla, oznaczało to, że gdzieś tutaj żyją zahibernowane dzieci lasu. Być może, jak Elia, pragnęli odzyskać dawny dobytek. Dom.

Re: Centralna część bagien

5
Elia chwilę dochodziła do siebie po wizji, a kolejną chwilę spędziła nad rozmyślaniem tego co zobaczyła. Spojrzała na jelonka i uśmiechnęła się lekko.

- Sprawdźmy co się stało z elfkami które tu przybyły.
- rzekła do zwierzęcia.

Elfka wstała i spojrzała w górę aby sprawdzić w którą stronę jest zachód, jednak korony potężnych drzew uniemożliwiały jej to. Bez zastanowienia zwróciła swój wzrok na pobliskie drzewo, aby sprawdzić od której strony rośnie mech, jak gdyby było to dla niej zupełnie wiadome. Ustalając zachód ruszyła w jego kierunku, z jednej strony pełna obaw tego co może zastać, z drugiej pełna nadziei na spotkanie kogoś jej podobnego.

Re: Centralna część bagien

6
Wkraczając w głąb bagna nie mogła oprzeć się wrażeniu, że podąża w kierunku istot, o których wie więcej niż powinna. W głębi duszy czuła z nimi niewyjaśnioną więź. A przecież nigdy ich nie widziała. Prawda?
Driada [quote]Pamiętała, że driady są niezwykle pięknymi, dobrymi duchami drzew o chaotycznej naturze. Żyją zazwyczaj opiekując konkretnymi, bardzo starymi drzewami, zielonymi zagajnikami lub urokliwymi źródełkami z deseniem zieleni liści, krzewów czy dzikich roślin. Legendy głoszą, że są one duszami starych drzew. Niezależnie od tego, czy jest to prawda, są w jakiś sposób połączone z drzewami, źródłami, którymi się opiekują. Jeśli z jakichś powodów (na przykład porwania) to nastąpi, obdarzone protekcją zielonej nimfy drzewo, gaj lub źródło usycha i umiera. Driady czują wszystkie rany zadane ich miejscu i żyją tylko tak długo jak ono, co czasem wykorzystywane jest przez różne nikczemne istoty do szantażowania ich. Złoczyńcy ci muszą jednak liczyć się z gniewem i żądzą zemsty obrończyń wschodniego lasu.

Chaotyczna natura driad objawia się tym, że hołdują one swoim pragnieniom i kaprysom. Choć są życzliwe dobrym istotom, czasem zdarzają się sytuacje gdy wybierają sobie jakiegoś elfiego lub rzadziej ludzkiego tropiciela, a nawet zwykłego podróżnika po puszczy. Jeśli dany osobnik zapuści się w obszar objęty ich protekcją i - nie daj Sulon - nie poszanuje przyrody. Wtem czeka go straszliwa kara. Niemniej jednak zdarza się to niezwykle rzadko, gdyż driady to istoty niesamowicie skryte, które raczej nie pokazują się innym stworzeniom, dlatego też nawet stali mieszkańcy lasu nie zawsze wiedzą wszystko o tych istotach.

Z wyglądu driady przypominają młode elfie dziewczyny. Kolor oczu zawsze jest intensywny i niejednokrotnie o niezwykłym odcieniu, jak fiolet lub intensywna żółć, choć zdarzają się oczy w barwie jasnego błękitu czy wyjątkowo intensywnej zieleni. Natomiast kolor włosów lub skóry uzależniony się od pory roku. Wiosną i latem, w okresie wegetacji roślin, driady mają jasnobrązową skórę, wyglądającą jak opalenizna. W ten czas ich włosy mają kolor świeżych, zielonych liści. Jesienią skóra ciemnieje, dopasowując się do włosów które nabierają koloru jesiennych liści, czyli żółci, czerwieni, pomarańczy czy brązu. Zimą natomiast, upodabniając się do ośnieżonego otoczenia, skóra jak i włosy stają się kredowo białe. Ubierają się w luźne szaty w kolorach także dostosowanych do pory roku. Liczne rzemyki, wisiorki w kształcie liści lub łez. Często obserwuje się drewniane trzewiki splątane leśną lianą. Niekiedy zaś do zwiewnych sukni dołączają liczne tarczki, jako formę ochrony przed nieprzyjacielem. Bywa że noszą się prawie nagie, o czym piszą pieśni grane w ludzkich karczmach na wschodzie.

Driady wyjątkowo gardzą przemocą i walką. Wolą pozbyć się intruza zauraczajac go i nakazując oddalić się od ich ukochanych drzew. Podejmują walkę tylko w jednej sytuacji, kiedy intruz niszczy ich dom. Wtedy wpadają w furię i atakują z całą zawziętością. Jeśli muszą uciekać, czynią to. Driady mówią elfim i staroelfickim językiem, co może wskazywać na fakt, iż wywodzą się od tej rasy. Kolejnym przemawiającym za tą tezą argumentem jest fakt, iż driady posiadają spiczaste uszy, a posturą przypominają właśnie leśne elfki. Potrafią też komunikować się z roślinami. Znane są z zaklinania wiadomości w wiatr, który niesie treść z krańca lasu, lecz odczytać ją może wyłącznie inna leśna nimfa. Jeśli zmuszone są do podjęcia walki, wykorzystują swą zwinność i spryt. Nie zapominając o zdolnościach magicznych, jakie bazują na siłach natury. Wiele domniemań jest na temat broni leśnych nimf. A prawda jest taka, że większość przybrała krótkie łuki, jako swój rozpoznawalny oręż. Rzadziej krótkie ostrza lub splecione z mięsistych lian pejcze.
[/quote]

I tak minął cały dzień, a potem noc. Ta utrudniając przemarsz, zmusiła Elię, a także jej leśnego towarzysza do zaprzestania wędrówki na zachód. Nocą drogę oświetlał im tylko blask Zurala. Podłoże było wilgotne i niepewne. Coraz częściej noga po kostkę tonęła w grząskim bagnie. Naprzemiennie wymiennym z potencjalnie twardym gruntem. Odpoczynek zdawał się być najbardziej racjonalnym posunięciem, tak też uczyniła.

Kolejnego dnia, jasny błysk wznoszącej się kuli ognia wybudził ją z głębokiego letargu. Podniosła powieki, a wtem kurczące się źrenice uchroniły ją przed następną dawką jasności. Tuż przy głowie leżało jabłko pośród rozrzuconych niechlujnie jagód. Zajadając leciwe śniadanie rozejrzał się dookoła. Była blisko celu - przynajmniej tak sądziła. Otaczały ją zewsząd bagna, a stałego gruntu było jak na zbawienie. Im dalej w las tym więcej drzew. Im dalej w bagnisty las, tym więcej było wysokich drzew i smolistej mazi. Bulgoczącego kompotu matki ziemi na wschodzie. Kroczyła zdeterminowana, chcąc odnaleźć driady. Ale chyba to one odnalazły ją...

Zielonoskóra nimfa spadła z korony drzewa, upadając prosto pod stopami Elii. Wznosząca się szarozielona grzywa z pąkiem liści między kępami włosów, co rychlej ujawniła oblicze spochmurniałej twarzyczki. Idealnie napiętej, o owalnych rysach, skośnych oczach koloru mieniącego się błękitu z przebłyskami zgniłej żółci. Rozpływające się po szyi zielonkawe włosy, niczym drobne wężyki, otulały
ramię. Ramię, które zwrócone było wprost na Elię. Tak samo jak dzierżony w dłoni łuk. Solidnie napięty z zamocowaną w nim strzałą. Zaś jej grot wymierzony między pełne oczyska elfki. Oddalony o kilka centymetrów, tak blisko, że puszczenie lotki mogłoby natychmiast przeszyć czaszkę kobiety. Stały oko w oko. Tyle że Elia była na celowniku leśnej nimfy.

- Kto zagraża dzikiej puszczy? - wysyczała przez zaciśnięte zęby, potrząsając grotem strzały przed nosem ciemnowłosej elfki. Nie tylko jej mimika, ale także ton wskazywały na chęć uzyskania błyskawicznej odpowiedzi. Nimfy, od kiedy utraciły swój dom bywały agresywne. Znalazły nowy, ponury zaułek gdzieś w zachodniej części bagien. Gdzie ów czas zaniepokoił ich kolejny obcy. Elia - nadzieja elfów. Mimo że nie była groźna jak gwiazdy z nieba, które paliły drzewa driad, jej obecność zaniepokoiła je.

Re: Centralna część bagien

7
Gdy po przebudzeniu Elia zauważyła owoce przy sobie, za pierwszą możliwość wzięła przyjacielskie zwierze które się o nią zatroszczyło. Uśmiechnęła się w jego stronę i podziękowała jednym słowem. Złapała za jagody i zaczęła je jeść, rozkoszując się smakami które czuje po raz pierwszy w swoim życiu. Następnie wzięła jabłko i ugryzła je, zaczęła rzuć i ni stąd ni zowąd zjawiła się przed nią ciemnowłosa elfka z wycelowaną strzałą przed jej nosem. Jabłko wypadło z jej ręki na ziemię i momentalnie zaprzestała żucia, zamarła w bezruchu wpatrzona w grot strzały. Gdy usłyszała pytanie z ust istoty podobnej do niej, przełknęła z trudem część owocu i odpowiedziała przyciszonym lekko głosem, jakby nieśmiało.

- Me imię Elia, nie przybyłam siostro wyrządzać krzywd i zła, lecz uczyć się i czynić dobro tej ziemi i jej mieszkańcom. - słowa odruchowo wypowiedziała w staroelfickim, miała nadzieję, że ta krótka odpowiedź zawiera najważniejsze dla gościa informacje.

W jej głosie i ruchach ciała można było dostrzec szacunek dla jej broni, lecz nie czuła strachu przed nią, nie wiedziała do czego może być zdolny taki oręż, nie znała zabijania i wojen.

Re: Centralna część bagien

8
Cięciwa łuku wciąż napięta niczym struna w skrzypcach podczas Oroskiego koncertu akademickiego. Ni zadrżała na wietrze, który lekkim zwiewnym szmerem wdarł się pomiędzy korony drzew, a i ulokowane tam wschodnie piękności. Zielonoskórą driadę z wplątanymi losowo we włosach liśćmi dębu oraz Elię, drobną elfkę w czarnej sukni. Elfkę o pełnych, wyrazistych i eliptycznych oczach, które w niewyjaśniony sposób łagodziły troski jeśli się w nie głęboko wpatrywało. Nie zadrżało też ramię, jak i ostry grot strzały, który jeszcze chwilę temu balansował na krawędzi lewego oraz prawego oka. Ów czas, do krzty nudno, w bezruchu, w linii nosowej na wysokości górnego krańca nasady nosa. Czasem delikatnie zbaczał w kierunku lewego skrzydełka, ale precyzja leśnej nimfy jeszcze prędzej dokonywała korekty.

Dlaczego zakłócasz nasz spokój? Wyjaśnij — tempr głosu podniósł się z lekka, mimo to empatia elfki pozwalała jej na wyczucie pozostałej nie lada nieufności. Być może strachu lub naturalnego rozsądku. Gdzieś zza pleców dobiegły świeże szmery. Wiedziała, że są obserwowane. Tego mogła być pewna. Wciąż tocząc pogawędkę z jedną driadą, czuła jak otaczają ją dziesiątki innych spojrzeń. Skrytych za zielenią i szarością leśnego bagna.

No to introdukcję mielibyśmy za sobą. Przyszedł czas na wyjaśnienia. Rzetelne omówienie swego celu. Sprawozdanie nieprzyjaznych doświadczeń z opuszczonych domostw elfów w lesie nad wybrzeżem. Szczerość a także zrozumienie, ale to było już w Elii głęboko zakorzenione.

Re: Centralna część bagien

9
Elia spokojnie wyjaśniała więc:

- Zostałam zesłana na ten świat kilka dni temu, nie posiadam wspomnień i własnej historii. Jako za prawdę uznałam słowa pewnej wyższej istoty, zostałam tu posłana aby uratować naszą rasę, zawrócić ją ze złej drogi. Wczoraj napotkałam na tablicę która zwracała uwagę na nasze błędy, dlaczego utraciliśmy nasz dom. Pomodliłam się i otrzymałam wizję która doprowadziła mnie do was, kochane siostry. - w tym momencie rozejrzała się po okolicznych krzakach i zaroślach.

- Nie okazujmy sobie nieufności, wszyscy jesteśmy dziećmi jednego ojca, rodziną którą łączą wyjątkowe więzy.

Tu zatrzymała się i oczekiwała na jej odpowiedź.

Re: Centralna część bagien

10
Mina driady nie wskazywała na pozytywny odbiór przekazanej treści. Wręcz przeciwnie, była dobitnie skonfundowana, jak nigdy dotąd. Niezbyt pojmowała skąpą wypowiedź elfki. Przeto cięciwa w łuku wciąż pozostawała napięta, zaś ramię ani drgnęło. Mimo że zrywał się wiatr.

Sulon wypędził nas z lasu. Jego gwieździste duchy spaliły nasze drzewa. Wysuszyły źródła i spopieliły całą zieleń, o którą dbałyśmy. Zmuszone uciekać na to bagno, utraciłyśmy połowę swych zdolności. Ta ziemia nam nie sprzyja. To nie jest nasz dom... — wyjaśniała powoli. Mimo to utrzymując łuk z dozą niepewności.

Jeśli mówisz prawdę, kto cię zesłał? Skąd przybyłaś? — nie dowierzała. Wtem Elia zorientowała się, że brakuje jej przybocznego towarzysza. Cóż, zwierzę najwyraźniej lubiło znikać w najmniej odpowiednim momencie.

Re: Centralna część bagien

11
- Nie jestem pewna czy to był Sulon o którym mówisz. Tamta postać była kobietą z opiekuńczą aurą, była pięknie ubrana i łagodna, z koszem owoców.

Wskazała delikatnie palcem na jej łuk.

- Czy mogłabyś już to opuścić? Czułabym się bezpieczniej a i tobie byłoby lżej. - lekko się uśmiechnęła z dozą niepewności.

Re: Centralna część bagien

13
- Kariila. To była Kariila. - odpowiedziała szybko gdy tylko zobaczyła mocniej naciągniętą cięciwę. Ale skąd znała to imię? Jej usta wypowiedziały je jakby same. Nie wiedziała jak zareaguje rozmówczyni, mogła tylko czekać na dalszy rozwój sytuacji.

Jej serce przyśpieszyło tętna, gdzieś z tyłu głowy zaczęła rozumieć, iż jeśli ta odpowiedź ich nie zadowoli, może zakończyć swój żywot tu i teraz.

Re: Centralna część bagien

14
Pani macierzyństwa. Pani plonów i dostatku. Jeśli naprawdę przysłała cię Kariila, możesz być ostatnią nadzieją dla puszczy — driada ściągnęła łuk, a napięta cięciwa ponownie oscylowała na wschodnim wietrze. Ciepłym uśmiechem przeprosiła za wcześniejszą agresję. Za szorstkość jaką potraktowała przybyszkę. Bez zbędnych uprzejmości czy ludzkiego patosu jeszcze raz podniosła wzrok, a jej oczy wpoiły się w jedyną żywą duszę naprzeciwko. Elię - ostatnią nadzieję elfów.

Kiedy przyjdzie odpowiednia pora. Wezwij nas — odparła czempionka leśnych nimf. Jej prawa dłoń powędrowała w okolicę serca. Chybko zwinięta w pięć została dociśnięta do śródpiersia. Wyprostowana jak dotąd postura ugięła się przed Elią. Zielona driada pochyliwszy czoło, niemalże uklękła przed ciemnowłosą elfką. Lecz, jak się okazało, w rezultacie był to zwykły pokłon.

Masz mój łuk. Mój i mych sióstr. Spraw, by nikt więcej nie zagroził dzikiej puszczy.

Zza krzewów wyłoniły się pozostałe driady. Było ich dziesięć, dwadzieścia lub czterdzieści. Wyłaniały się z konarów drzew. Z ich koron i spod zielonego mchu, który chronił wejścia do podziemnych tuneli pod kolosalnymi korzeniami. Podchodziły do elfki, dotykały jej niepewnie, lecz z dozą ciekawości. Tak jakby wiedziały o niej więcej niż ona sama. Niektóre przedstawicielki nimf lasu podejmowały rozmowę, jednak było to rzadkością. Wszystko kończyło się zazwyczaj na obserwacji czy miłych gestach. Przyniesiono Elii zbiór leśnych owoców. Nieco słodkich grzybów o zielonych kapeluszach. Kilka otrębów wraz z orzechami. Spożywała to rano i w nocy, a spędziła ich tutaj niespełna cztery. Pod opieką driad poznawała tę część lasu. Słuchała historii, douczała się o magii lasu.

Czas pobytu pośród leśnych nimf Elii dobiegł jednak końca. Wznoszące się ponad koronę drzew słońce, przesmykiem ożywiało ponure bagno. Był to piękny poranek, nowy dzień przed kolejną przygodą. Tuż przed odejściem, czempionka zgromadzenia odciągnęła Elię z dala od pozostałych. Gdzieś na uboczu, na miękkim zielonym dywanie porozumiały się w staroelfickim języku.

Nauczyłyśmy cię tego, co mogłyśmy. Jesteś gotowa w dalszą podróż. Tylko swą dobrocią zjednoczysz puszczę. Niech las ci sprzyja. Przyjmij ten podarek — nimfa wyciągnęła kilka krótkich strzał ze spierzchniętego drewna. Grubych, pokrytych piachem oraz liśćmi. Nie nadawały się do zadawania bólu. W tej kwestii były bezużytecznie, jednakże nie w tym celu zostały stworzone.

Gdzie się teraz udasz, Elio? — spytała głosem pełnym przejęcia.
Spoiler:

Re: Centralna część bagien

15
Elia z radością spędziła te kilka dni wśród swoich sióstr. Czuła do nich niezwykle silną więź, jakby były dla niej kimś więcej niż zwykłą rodziną. Do każdej siostry podchodziła z uśmiechem na twarzy i jeśli była tylko możliwość, chętnie rozmawiała z każdą.

Gdy spotkała się z czempionką ostatniego dnia, miała w głowie więcej pytań niż odpowiedzi, czuła jednak, iż musi ruszać w dalszą drogę.

- Na wschód, na wysoką skałę. Miała wizję i czuję, że tam teraz muszę się udać. Powiedz mi tylko siostro, jak mam was wezwać gdy będę was potrzebować? Nie wyjawiłaś mi także swojego imienia. - uśmiechnęła się ciepło.

Kiedy Elia pozna odpowiedzi na swoje pytania, ciepło się pożegna, przytulając nimfę jak własną siostrę i uda się na wschód.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Bagna Serathi”