Posterunek straży

1
Posterunek Turońskiej straży do którego trafił rzemieślnik nie różnił się nazbyt od otaczających go domostw. Wzniesiony z kamienia, z solidnymi drzwiami i niewysoki wyglądał z daleka jak każda kamienica czy warsztat na ulicy. Dopiero z bliska dało się zauważyć parę drobniejszych szczegółów mówiących o prawdziwym przeznaczeniu budynku. I tak drobne okna kamienicy były dodatkowo zakratowane, drzwi wejściowe wyglądały jak mikroskopijna brama mogąca wytrzymać taran... i która już kiedyś taran wytrzymała. Podobnie zresztą jak cały budynek który nosił więcej znamion uszkodzeń i napraw niż jego sąsiedzi. Krasnoludy ponad wszystko szanowały prawo i widać było, że miasto nie szczędziło funduszy by posterunek prezentował się godnie... ale zawsze trafi się kilak zepsutych jabłek w sadzie. Spod świeżego tynku wystawała odrobina jaskrawej farby, niektóre płyty były zdecydowanie nowsze, schody wiodące zaś do wejścia wyglądały jakby były świeżo wykute... w starych schodach.

Przekraczając prób budowli można więc było mieć to dziwne uczucie wchodzenia na okręt który "prawie zatonął pięć razy". Z jednej strony ulgi, że załoga wie co robi... z drugiej niepewności kiedy nastąpi ten szósty. Krótki spacer przez parter ukazał kowalowi kilka mniejszych pokoi i sal, jakowyś gabinet i coś co wyglądało na recepcje. Chwilę potem prowadzony był jednak po schodach w dół. Napastnik zaciągnięty został gdzieś w głębiny podziemnego kompleksu straży podczas gdy kowalowi otworzono praktycznie pierwsze drzwi na dole schodów i bez większych ceregieli wepchnięto go do... pomieszczenia. Chwilę potem zamek szczęknął i kowal mógł począć się głowić gdzie zasadniczo się znajdował. Drzwi nie były w żaden sposób zbrojone, posadzka pęknięta w kilku miejscach i nigdzie nie było widać więziennej pryczy. W jednym kącie leżała co prawda niepokojąco wysoka i szczupłą klatka, a po podłodze walało się kilka przerdzewiałych kajdan... jednak poza tym nic nie wskazywało na to że krasnolud faktycznie był aresztowany... a przynajmniej na piwonie traktowano go jako poważnego zagrożenia. Był bowiem w czymś co w najprostszy sposób opisać można było jako niewielki magazyn pełen gratów. Strzaskane popiersia bogów, pokrwawione szmaty i pęknięte hełmy wystawały ze zbutwiałych kufrów.

Czas upływał w owym zakamarku niezwykle powoli. Co prawda w prawdziwej celi musiałby się martwić o nastroje innych więźniów... ale miałby z kim przynajmniej porozmawiać. Prowizorycznie zabandażowana rana także niekoniecznie umijała czas. Tymczasem jedynym towarzystwem były mu przez może nawet kilka godzin jeno graty trzymane w owej sali... i jego własne myśli. W końcu jednak drzwi skrzypnęły i do sali wszedł... na pewno nie strażnik. Krasnolud wkraczający do graciarni miał na sobie porządny płytowy pancerz, niełatany płaszcz, zadbaną brodę i włosy... i zdecydowanie kosztowny topór wiszący u pasa. Wniósł jednocześnie ze sobą wyraz niedowierzania wymalowany na jego twarzy. Powiódł wzrokiem po skrzyniach, klatce i posągach po czym westchnął, pokręcił głową i rzekł:

- Straż naprawdę nie nadąża chyba ostatnio z zatrzymaniami... tego pomieszczenia nie było nawet na planach budynku. Ale o czym to my... a tak. Witaj... Thelinie, prawda? W imieniu Zakonu Czystej Sprawiedliwości Skaddora z Ragduun... mam do ciebie kilka pytań.

Zakonnik przysiadł na jednej ze skrzyń i wpatrzył się na dłuższą chwilę w lico kowala jak gdyby próbując dopatrzeć się w niej odpowiedzi na pytania, które nawet nie padły z jego ust. Komnatę wypełniła na chwilę niezręczna cisza, która urwana została jednak równie nagle jak się rozpoczęła.

- Pozwól że odtworzę scenę... a przynajmniej moje jej zrozumienie. Twój... klient zaatakował cię po tym jak przyniósł do twojego warsztatu całą sztabkę admantu. Oczywiście potwierdziliśmy już przynależność napastnika do pewnego parszywego ugrupowania nim... doszło do pewnego tragicznego wypadku w celi, który uniemożliwił dalsze przesłuchania. Jesteśmy skłonni uwierzyć twojej historii... nie udało nam się jednak ustalić wciąż paru rzeczy. Co miałeś wykonać ze sztabki? Jak długo znałeś swojego klienta? Czy cokolwiek w jego słowach lub zachowaniu przykuło twoją uwagę... oprócz ataku na twoją osobę oczywiście.
Spoiler:

Posterunek straży

2
Więc oto traktowali go jak więźnia, lecz lekkiego kalibru, tak się zdawało. Pomieszczenie, w którym miał być przesłuchany wyglądał na składzik z różnościami. Chwilę go oglądał, stwierdziwszy, że nic ciekawego nie ma, podszedł do ściany i po prostu oparł się o nią plecami. Przeczesywał myśli i układał sobie w głowie jak to było z tym dziwnym niedoszłym klientem. Czas się dłużył, gdyby go teraz nie marnował mógłby go lepiej spożytkować, na pracę w warsztacie.

Po wielu godzinach w końcu zjawił się przedstawiciel Zakonu Czystej Sprawiedliwości. Od razu wzrok Thelina przykuł kosztowny topór, starał się ocenić jakich materiałów użyto do jego wykucia, mniej czasu poświęcił na ocenienie płytowego pancerza.

Wysłuchał to co powiedział przedstawiciel Zakonu.
- Tak Thelin Thalos. Nieznajomy wydawał się być klientem takim jak zwykle, lecz skrywającym swoją tożsamość. Miałem dla niego wykuć dowolną broń z tych sztabek lecz bardzo wytrzymałą, zależało mu też na wzmocnieniu jej runami czy też innymi magicznymi sposobami. Gdy zapytałem kim jest osobą dla której mam wykonać zlecenie, nie był zadowolony. Oznajmiłem, że bez odpowiednich umów na piśmie nie wykonam zlecenia. Chciał by cały proces tworzenia broni był utrzymany w ścisłej tajemnicy. Tuż przed atakiem wygadywał jakieś bzdury że ktoś nadchodzi itd. - mówił spokojnie, z pewnością o czym prawi. Gdy skończył przyglądał się Zakonnikowi.

Posterunek straży

3
POST BARDA
W Turonie wielu było kowali, a jednak to do Thelina udał się nieszczęsny mężczyzna, ktory poprosił o wykonanie broni z admantu.

Spojrzenie przesłuchującego zdawało się miec na celu wywiercenie dziury w kubraku krasnoluda, zupełnie jakby spodziewał się, że przez jeden moment nieuwagi więzień zniknie. Przynajmniej wydawało się, że będzie współpracował.

- Dowolną broń? - Poddał wątpliwości rycerz. -Dobrze rozumiem, poprosił cię o dowolną broń. - Powtórzył z emfazą, jakby ta część opowieści mu się nie kleiła. - Jesteś zaklinaczem, Thelinie? Rozwiń. Jakie bzdury, któż miał nadchodzić? Rozwiń. To może być kluczowe w dochodzeniu.

Mężczyzna złożył ręce przed sobą, chcąc skupić się na słowach Thelina.
Obrazek

Posterunek straży

4
- Gdybym się zgodził, wykuć broń zostałbym ich współpracownikiem. Wspominał coś o Apostole córki i że jakaś Pani nadchodzi, tego się nie da powstrzymać. Tak mówił. - odpowiadał spokojnie, miał być nie przesłuchiwany ostro, a czuł się jak pospolity złoczyńca.
- Tak, poprosił o dowolną broń, odpowiednio wzmocnioną w boju. Zaklinaczem nie jestem, znam się trochę na alchemia i ziołach. Mój niedoszły zleceniodawca sam nie wiedział czego chce,nie znał się na rzeczy. Ale to, że zdobył taką ilość Adamantu świadczy, że nie żartują. To nie jest pospolity metal. - dodał po chwili.
Thalos nie cieszył się z tego, iż przez bieg wydarzeń został wmanewrowany w jakieś zatargi sekty i tym, że Zakon Skaddora jest taki zainteresowany sprawą. Martwił się tym, że zostały zabrane jego narzędzia jako materiały dowodowe. Skrzyżował ramiona przed sobą.

Posterunek straży

5
POST BARDA
Jasne spojrzenie mężczyzny ani na moment nie opuszczało Thelina. Być może spodziewał się, że przez ten drobny zabieg perswazji zmusi go do powiedzenia wszystkiego, co też Telin wiedział.

- Wykuwałeś kiedykolwiek wcześniej cokolwiek z adamantu? - Zapytał mężczyzna, jakby to rzeczywiście miało znaczenie w przesłuchaniu. Być może miało? - Jak sądzisz, skąd mieli na ciebie namiar? W przeszłości mogłeś już przyjmować od nich zlecenia, nawet tego nie wiedząc. Lub wiedząc. - Znaczące spojrzenia najwyraźniej miały zmusić go do przyznania się do winy. - A może twój ojciec? Czy nie mylę się, mistrzu, że pochodzisz z rodziny kowali?

Mężczyzna w końcu odwrócił wzrok. Przeszedł kilka kroków od ściany, do ściany. Rozmiar pomieszczenia i graty, które się w nim znajdowały, nie pozwoliły mu jednak rozprostować kości.

- Co wiesz o apostole i tej pani, o której mówił? Czy to coś, co również czczcisz?
Obrazek

Posterunek straży

6
Po zachowaniu zakonnika wywnioskował, że mocno go podejrzewają o współpracę.
- Mój niedoszły zleceniodawca, nie znał się na kowalstwie. Zapewne poszedł do pierwszego kowala jakiego szyld napotkał. - odparł nader spokojnie.
- Tak wykuwałem już przedmioty z tego metalu. Moja rodzina tak jak i mój ojciec, nie przyjmują zleceń od szemranych typów, tak samo jak ja. Zawsze podpisujemy umowy, a Tym zależało na całkowitej dyskrecji. - dodał po chwili, widząc wzrokiem za zakonnikiem.
- Mówię wszystko co wiem, nie mam powodu ukrywać czegokolwiek. Wnioskuję, że wasz Zakon poszukuje tej sekty od dłuższego czasu? - zapytał Krasnoluda w płytowej zbroi.

Posterunek straży

7
POST BARDA


Mężczyzna prychnął, zdradzając, że nie wierzy w wersję Thelina. Nie dało się ukryć, że jego słowa były mało prawdopodobne, jednak spokój, jaki sobą przedstawiał, działał na jego korzyść.

- Chciałbym przejrzeć te umowy. - Powiedział bez cienia wahania i choć brzmiało to jak prośba, Talos wiedział, że zdecydowanie nią nie było. - Wszystkie, jakie jeszcze macie, od wszystkich klientów. Nie tylko na broń. - Podkreślił. - A to, czym zajmuje się zakon, jest dla ciebie nieistotne, mistrzu. Dlaczego cię to interesuje?
Obrazek

Posterunek straży

8
Stał pewnie i wyprostowany, wodząc wzrokiem za zakonnikiem.
- Nie interesują mnie sprawy zakonu. Pytałem z przekory. Tak wszystkie umowy mamy posegregowane, nie mamy tajemnic. - odpowiedział, nadal spokojnie. Zakonnik był bardzo podejrzliwy. To było męczące podejrzewanie niewinnego kowala. Taka jego praca, więc nie miał tego za złę.

Thelin sprawdził ranę po bełcie na udzie, czy prowizoryczny opatrunek nie przecieka?

Posterunek straży

9
POST BARDA
Zbrojny zmrużył ślepia, jakby oceniając, czy Mistrz ma coś jeszcze do przekazania, czy nie zataił informacji. W końcu jednak westchnął, zdradzając, że zapewne niewiele więcej już z niego wyciągnie.

- To jest poważna sprawa, Mistrzu Talosie. - Powiedział nieco łagodniejszym tonem. - Tu nie ma miejsca na przekorę, dla twojego dobra, lepiej jest wiedzieć mniej, niż więcej. - Ostrzegł.

Spojrzenie mężczyzny powędrowało za dłoniami Thelina, również sprawdzając, czy opatrunek trzyma.

- Powinieneś mieć to sprawdzone, mistrzu. Tego typu rany lubią się jątrzyć. - Dodał, jakby mówił z własnego doświadczenia. - Udaj się do uzdrowiciela. My musimy przeszukać twoją kuźnię. Rozumiem, że nie stawisz oporu.
Obrazek

Posterunek straży

10
- Rozumiem, że na tę chwilę jestem wolny? - odpowiedział.
- Macie moje pozwolenie, na przeszukanie. Tylko, żeby nic nie poginęło, narzędzia to moje skarby. - dodał po chwili.
Zakonnik, zapewne był doświadczony w boju i wie co mówi. Thelin gdy widzi, że może się już oddalić, wychodzi z pomieszczenia. Wychodzi z budynku i udaje się do Lecznicy gdzie leczy jego matka. Ranę trzeba będzie zdezynfekować.

https://herbia-pbf.pl/viewtopic.php?f=7 ... ni Thelina
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica”