Dom & Kuźnia Thelina.

46
POST BARDA
Rodzicielka miłość nie zna granic. Nawet pośród brodatego ludu, ta rzecz nie różniła się zbytnio. W odróżnieniu od ludzi ci nieco inaczej traktowali sprawę, jak należało wyrazić skruchę. Thelin przyznał się do tego, że zrobił coś złego, zrozumiał błąd, zauważając zmianę w zachowaniu rodziców, zinterpretował ją poprawnie, choć przy lekkiej pomocy ojca, a także wyraził żal i chęć poprawy. W typowy krasnoludzki sposób, który był wystarczający dla rodziców.

- Wybaczam ci Synu. -
Powiedziała matka, ale i tak musiał poczekać, aż ona zje i zrobi to także ojciec. Kara i tak musiała być, choć oczywiście mogła być gorsza. Wtedy też, zebrała ona talerze ze stołu, odłożyłaby za jakiś czas je wyszorować i nałożyła synowi porcje, jak dla porządnego, młodego krasnoluda i przyniosła mu.
- Co zgodziłeś się wykonać? - Zapytał zrazu ojciec, jak tylko sytuacja w tym domu zdecydowanie się uspokoiła. Nie chcieli jednak być wplątani w coś tak niebezpiecznego dla własnego społeczeństwa.
- Co mówił ten cały wieszcz? Wyglądasz, jakbyś zgubił drogę, synku. - Zapytała matka zaciekawiana takimi sprawami, bo widać było po jej dziecku, że jakiś niemrawy chodził. Czyżby ten cały wieszcz, kimkolwiek był skrzywdził jej dziecko?
- Wciąż trzymają, synu. Tak szybko ich nie odzyskasz. Śledztwa bywałą długie, ale dzięki temu tak skutecznie wyłapują tych, którzy chcą burzyć nasz spokój. - Odpowiedział mu starszy krasnolud, czego i tak mógł się spodziewać. To ludzie byli prędcy, a krasnoludy miały czas, wynikający z ich dłuższego życia.
Spoiler:
Licznik pechowych ofiar:
8

Dom & Kuźnia Thelina.

47
Młody kowal cierpliwie i bez szemrania czekał na swoją kolej w jedzeniu. Zaakceptował ten rodzaj kary. Wiedział doskonale, że bardzo zasmucił rodziców swoim zachowaniem. Powoli zaczął jeść, to co przygotowała mu matka, smakował i z wyczuciem i zadowoleniem z jadła delektował się każdym kęsem.

- Ojcze potrzebują kowala do sforsowania jakiejś mitycznej bramy, do jakiejś świątyni. Mają spory zapas Adamantu i dlatego potrzebny im specjalista. Ma mnie odwiedzić jakiś ich wojownik Czarny jakiś tam krasnoludzki rycerz. - powiedział ojcu.
- Dziękuję matko. Wieszcz wieszczył, był pośrednikiem woli Córek, głównie namawiał mnie do wykonania dla nich broni by zburzyć bramy świątyni. - powiedział i jadł dalej.

Dom & Kuźnia Thelina.

48
POST BARDA
Ojciec i matka popatrzyli na siebie w milczeniu, słuchając słów swego syna, a ich twarze wydawały się pochmurne. Zmarszczki na ich twarzach uwypukliły się, stając się bardziej widoczne. Może nie wiedzieli o całej sytuacji tak, jak to ich syn przeżył, aczkolwiek z jego słów całkiem sporo dało się wywnioskować.
- Synu. - Odezwał się ojciec potężnym głosem, kierując stanowcze spojrzenie w syna. Kryło się w nich coś, jakby ostrzeżenie. Pogłaskał się po brodzie. - To brzmi jak bunt przeciwko kaście kapłanów, a jednocześnie nawet i królowi Vonramowi. Zdajesz sobie, jaką biedę możesz napytać nie tylko sobie, ale i nam? Za udział w buncie grozi przynajmniej banicja, a wykucie broni, może być tak potraktowane. - Zagrzmiał, jakby spodziewał się takowych kłopotów. Był krasnoludem, który lubił rzeczy takie, ja są. Zmiany nie były mu na rękę jako konserwatyście.
- Ojciec na racje synu. To nie brzmi na coś zgodnego z naszymi prawami. Jesteś pewny, że chcesz w to się mieszać? - Zapytała zatroskana kobieta, bo także nie podobało jej się to. Kto by się cieszył, jakby nagle zostaliby skazani za grzechy własnego syna?
Licznik pechowych ofiar:
8

Dom & Kuźnia Thelina.

49
Młody krasnolud jadł w spokoju, delektując się tym co przygotowała jego matka. Temat do rozmów o tajemniczej sekcje nie był łatwy. Samemu kowalowi było to wszystko zrozumieć, po tym jak niby spotkał się z wieszczem w miejscu, którego nie było.
Dokończył posiłek, umył naczynia, wrócił do stołu z kuflem piwa, przyniósł też ojcu i matce.

Westchnął zbierając myśli. Rozmowa o tym czego do końca nie rozumiał i z czym się nie zgadza w całości nie okaże się taka łatwa.
- Sekta ta ma w sobie pewien mistycyzm, nie jest pierwszą lepszą, którą da się zbagatelizować. Do celów starają się dochodzić nie siłowo, lecz jestem skłonny, że jak nie będą mieć wyboru to mogą jej użyć. - zaczął mówić, zaczerpnął tchu i kontynuował.
- Incydent w kużni, raczej był przypadkiem działania jednostki, a nie świadomą akcją jej zwierzchników. By było jasne nie bronię ich, mówię jak myślę i na podstawie zebranych informacji. Jawnie i siłowo nie działają po przez pucz by zmienić władzę. Szukają lepszego miejsca, dlatego chcą odkryć świątynię. Wstępnie się zgodziłem im pomóc, bo czuję, że prędzej czy puźniej mógłbym sam nie mieć wyjścia i musiałbym to zrobić. - dokończył wypowiedź, upił łyk piwa, rozsiadając się wygodniej. Wzrok zwrócił w stronę okna i nasłuchiwał czy ktoś nie nadchodzi? Wiedział, że ma się zjawić tajemniczy krasnoludzki rycerz,mający wyjaśnić pewne sprawy.
Kowal nie był pewien czy jest gotów na tę rozmowę. Nie ukrywał też, że chciałby coś wkońcu wykonać, narzędzie z którego będzie dumny i sławny. Też nie kosztem każdej ceny. Widać było, że bije się z myślami.

Dom & Kuźnia Thelina.

50
POST BARDA
- Nasze społeczeństwo jest tradycjonalistami. - Odezwała się wpierw matka. - Jak myślisz, jak zareaguje kasta kapłanów z królem, kiedy oni ogłoszą się oficjalnie? Długo zamykaliśmy się na świat zewnętrzny, postrzegając zagrożenie ze strony innych ras. Ten kult, oferujący zmianę w naszych tradycjach, nie jest przypadkiem jedynie słowem? Na ile możesz być pewny, że nie wabią cię na piękne słówka? - Zapytała z troską Matka, która za swojego życia, przeżyła dość spokojny żywot. Podobnie było z większość starszych krasnoludów. Zmiany oczywiście w ich społeczeństwie pojawiały się, ale trwały tak długo, że żaden z żyjących z ich rasy nie mógłby powiedzieć, kiedy ten wiatr zawiał.
- I skoro nie kontrolują własnych popleczników, których raczej tak dużo nie ma, to jak będą radzić sobie przy większej ilości? - Zapytał ojciec, badając determinacje syna. Każdy musiał wykuć sobie własną drogę. Takiego był zdania. Metal musiał być poddany próbie, by wiedzieć, czy wytrzyma. Tak też podchodził do syna. Sam musiał przechodzić przez swoje próby ogniem i żelazem.
- Skoro czujesz, że nie miałbyś wyjścia, czy nie jest to forma przymuszenia? - Zapytała matka, acz po chwili nie pozwalając synowi się odezwać w odpowiedzi na słowa kobiety.
- Każdy musi zmierzyć się z własnym przeznaczeniem. Inaczej nigdy nie będzie dobrze zahartowany. - Kłopoty zawsze będą. Wystarczy spojrzeć, ile czasem jest problemów z samym wykuwaniem materiału. Ze złej rudy nie stworzysz dobrego miecza. Możesz jedynie coś przeciętnego wykonać.
Licznik pechowych ofiar:
8

Dom & Kuźnia Thelina.

51
Młody krasnolud słuchał tego co mówili jego rodziciele. Popijając przy tym z kufla.
Wiedział, że mają rację, sam nie popierał tego całego ruchu.
- Z osobistych obserwacji wychodzi, że mają całkiem spore grono zwolenników, nawet wśród straży, zagadkowo mój niedoszły zabójca zginął podczas przesłuchania. Nie popieram ich zobaczę jak to się rozwinie. - powiedział do rodziców.
- Wyprawa która ma się odbyć jest z dala od Turonu więc na razie nic nie zagraża kieszkańcom. Kluczowym wydaje się otwarcie bram tajemniczej świątyni. - dodał po chwili.
Wpatrywał się w dal i nasłuchiwał kroków gościa, który miał go odwiedzić. Dopił do końca piwo, wycierając usta wierzchem dłoni. Cała sprawa z sektą, kowalowi się nie podobała, nie lubił być w nic wplątywany. Kowadło, żar, metal, młot to było jego środowisko , w którym czuł się komfortowo. Musiał szukać nowych narzędzi.
- Ojcze jakie stoisko na targu możesz mi polecić by kupić dobrej jakości narzędzia do obróbki Adamantu? - zapytał ojca. Uśmiechnął się czule do matki, by już tak się nie gniewała na swego syna.

Dom & Kuźnia Thelina.

52
POST BARDA

Do przyjścia tajemniczego gościa został mu jeszcze ponad jeden dzień. Tyle Thelin mógł być pewny, że miał sporo czasu, by zdobyć narzędzia, potrzebne do tego, by obrabiać tak twardy minerał. Ojciec z matką nie próbowali więcej już dyskutować z synem w kwestii tego dziwnego kultu. Widzieli determinacje syna, by pokazać swój kunszt i z tym, żaden kowal nie dyskutował. Każdy przecież chciał pokazać się z jak najlepszej strony.
- Miejmy nadzieje, że naprawdę nic złego się nie zdarzy. - Powiedziała matka, a ojciec jedynie przytakną. Nie ingerowali w decyzje syna, choć oczywiście przedstawili mu swoje obawy. Kontynuowanie dyskusji na tematy, gdzie każdy wyraził swoje obawy i nie doszły do konsensusu. Pozostało bardzo wiele pytań, na które nikt nie znał odpowiedź.
- A pytałeś, co będzie potem? - Krasnoludzica nie potrafiła tych wszystkich pytań zatrzymać dla siebie. Była ciekawa, czy syn po prostu wiedział, co będzie z tym wszystkim w przeszłości.
- Najlepsze narzędzia oczywiście u królewskiego rzemieślnika. W dzielnicy gildii. Potem oczywiście te kastowe, wyrabiane przez największe klany kowalskie. Tylko są one bardzo drogie. Skąd chcesz wziąć na nie fundusze? - Ojciec skupił wzrok na nim, zainteresowany ową kwestią. On sam teraz nie mógł pozwolić sobie na takie wydatki.
Licznik pechowych ofiar:
8

Dom & Kuźnia Thelina.

53
Dokończył całe piwo, które jeszcze mu zostało w kuflu. Otarł pianę z ust. Widział doskonale obawy swych rodziców co do jego wyborów. Tajemnicza suła niewiadomo skąd wyciągała po niego swoje ręce. Nagle młody, zdolny, rzemieślnik stał się komuś potrzebny na szerszą skalę. Thelin nie wiedział co z tym wszystkim zrobić. Musiał iść z biegiem wydarzeń.
- Czas pokaże czy wszystkie wybory me wlasne take jak I te Ich były właściwe. Nikt nawet wielcy wieszczowie przyszłości do końca nie znają. Postaram się napewno nie robić nic sprzecznego z wartościami wyznawanymi przez naszą rodzinę. - odpowiedział matce.
- Ojcze fundusze myślę, że posiadam by taki towar nabyć. Chciałbym byś towarzyszył mi i służył radą w wyborze odpowiednich narzędzi. Masz może dojścia do kowali z Gildii Królewskiej, czy też tych klanowych? Pamiętam, że w przeszłości nasza rodzina wykonywała dla jednych i drugich jakieś zlecenia. Możliwe, że pamiętają o naszych, twoich umiejętnościach? - po chwili zadał serię pytań swemu ojcu.
- Byłbym rad byśmy wyruszyli niezwłocznie. - dodał jeszcze po niedługiej chwili.

Thelin Talos zapalony rzemieślnik w końcu mógł mieć swoją szansę by się wykazać. Bardzo by się cieszył, gdyby choć jego ojciec pomógł mu w wyborze odpowiednich narzędzi. Ostatnio było mało okazji by spędzić razem trochę czasu wspólnie. Każdy miał swoje zadania na głowie. Teraz była szansa na spędzenie trochę tego czasu razem, wykonując coś wspólnie od dawien dawna.

Dom & Kuźnia Thelina.

54
POST BARDA
Ojciec uniósł jedną, dość krzaczastą brew, bo zgodnie z jego wiedza, syn nie powinien móc dysponować odpowiednią kwotą. Wątpił jednak, by on wziął takie fundusze z kradzieży. Był zbyt porządnym krasnoludem, by parać się takimi rzeczami. Nie dopytywał skąd go stać na taką kwotę, ale widać było po jego stanowczym spojrzeniu, że na pewno zastanawia się nad tym.
- Możemy wyruszyć na spotkanie z kupcami gildyjnymi. Obecnie nie mam żadnych, pilnych zamówień. Prawda, wykonywałem kilka rzeczy dla nich, acz nie na tyle, by miało to większe znaczenia. Zwyczajne umowy. - Stwierdził twardo, by syn nie myślał, że to coś zmieniło w jego życiu. Rodzin kowalskich, takich jak oni było całkiem sporo. Ludzie mogliby się zachwycać nad kunsztem krasnoludów, ale dla tej samej rasy, było to o wiele trudniejsze.
- Kochanie? - Spojrzał na kobietę, która stała obok niego, jakby pytał się, czy chce coś dodać od siebie.
- Idę do przyjaciółki, bo chciała pokazać mi coś nowego. - Odpowiedziała mu spokojnie, by się nie kłopotał. Też uważała w duchu, że spędza zbyt mało czasu z synem.
- Dobrze. Pozwolę sobie się tylko ubrać odpowiednio i tobie też to radzę. - I tym samym wstał od stołu i ruszył do swojego pokoju. Wiedział, że kupcy często oceniali po wyglądzie potencjalnych kupujących. Często zaważało to na cenie, którą chcieli uzyskać. Ojciec zostawił matkę samą z synem.
- Wiem, że chcesz w końcu synu pokazać, jaki jesteś zdolny. Proszę, nie wpakuj się w żadne kłopoty. - Powiedziała do niego z troską. - Skąd masz fundusze na narzędzia? - Ona musiała dopytać, bo ją to zastanawiało.
Licznik pechowych ofiar:
8

Dom & Kuźnia Thelina.

55
POST BARDA
Rozmowy w domu trwały jeszcze przez pewien czas, by w końcu powrócić do wyprawy po narzędzia. Okazało się, że cała ta rewolucja sióstr była wielkim oszustem, mającym naiwnych krasnoludów wykorzystać do pracy wręcz niewolniczej dla grupki krasnoludów, która następnie bardzo szybko została odkryta i wyrzucona przez królewski edykt. Rodzina Talosów nie ucierpiała na tych wydarzeniach, a nawet nieco sama zarobiła, nim przystąpiła do prac na rzecz tej bandy.
Spoiler:
Licznik pechowych ofiar:
8

Dom & Kuźnia Thelina.

56
POST BARDA

Nic już nie będzie takie jak wcześniej…

Czemu świat musiał być taki okrutny? Czy to związane z przekornym losem, który karał śmiertelników losowo? Może każdy z nas sam na siebie sprowadzał nieszczęście? Trudno powiedzieć. Wiadome jest, iż cierpienia nie dało się uniknąć w szerszym spektrum tego słowa. Każdego w pewnym momencie egzystencji dopadała porażka, rozczarowanie lub ból. Niemniej żywe istoty przyzwyczaiły się do pokonywania tych przeciwności, aby brnąć do przodu oraz dopełniać swych celów. Jak będzie tym razem? Otóż historia rzuca nas w dość ciekawy wir wydarzeń. Narastające konflikty pomiędzy stronami świata, widmo wojny domowej w Keronie… Ciągle coś się działo. A to miał być dopiero początek całego łańcucha przygód pewnego znanego w rejonach Turonu kowala...

Zeszłego wieczoru wstąpił do lokalnej gospody o nazwie "Pod Opadniętym Wężem" jak to miał w zwyczaju po robocie. Spędził miło czas, siłował się z tutejszymi bywalcami na rękę i wlał w siebie tyle alkoholu, ile to jego krasnoludzka dusza zapragnęła. Podsumowując, był to bardzo pracowity, ale wdzięczny dzień wypełniony sukcesami pośród aktualnych klientów wraz z hulaszczą zabawą. No i w zgodzie z własnymi przekonaniami doczłapał się jakoś do domu z ciężką łepetyną niczym workiem pełnym ziemniaków zawieszonym na ramionach. Walnął się na wyro, a potem… zasnął. Wiele do roboty już nie miał daleko po zachodzie słońca. Czekało na niego parę zleceń zapewne, toteż warto było zdobyć kilka godzin należytego wypoczynku.

I… uchylił ku górze powieki, oczekując przebudzenia o świcie jak co dobę. Coś zabłysnęło jasnym światłem, jak spoglądał na sufit chałupy z własnego łóżka. Po przekręceniu głowy lub powstaniu zauważył, że… każdy element sypialni poza pryczą zaczynał płonąć. Wyglądało to tak, jakby w którymś miejscu rozpoczął się ogień rozchodzący stopniowo po meblach i podłodze. Co najgorsze w tym wszystkim to fakt, iż temperatura zaczynała gwałtownie rosnąć do góry, a tlen umykał w równie błyskawicznym tempie. Przynajmniej na ten moment drzwi jeszcze nie przeobraziły się w całkowicie spalone drewno. Smród spalenizny nad wyraz dotykał nozdrza wysokiego jak na swoją rasę rzemieślnika... (...)
Obrazek

Dom & Kuźnia Thelina.

57
Nocna przygoda w karczmie, okazała się niezłą odskocznią od wykonywanej pracy przy kowadle i kuciu młotem kolejnych małych arcydzieł. Tego co zażyczy sobie klient. Wypił dużo, lecz nie na tyle by potem nie dojść do domu o własnych siłach, azymut na swoje lokum zawsze znalazł. Szybko zapadł w sen, nie przypuszczał nawet co go może rano czekać.
Coś takiego nie zdarza się często, wręcz wystąpienie takich okoliczności można określić cudem. W tym przypadku cudownym nazwać tego nie można było.

Wyczuł przez sen dziwny zapach jak by spalenizny, akurat śnił się ogień rozpalony w kuźni i uderzenia młota o kowadło. Nie prędko wstał, gdyż sen był przyjemny, a pracę przy kowadle uwielbiał. Los chciał, że zapach się nasilał, więc ostatecznie się przebudził. Pokój okazał się już zajęty przez płomienie, tlenu zaczynało brakować czuł to w płucach, zamiast tlenu, mocny duszący dym zajmował miejsce życiodajnego pierwiastka.
Drzwi jeszcze nie pokryły się czerwonymi, pomarańczowymi płomieniami, wybiegł przez drzwi z impetem uderzając o ścianę, gdyż nie zdążył wyhamować, szybko wstał.
Przeszukiwał kolejne pomieszczenia na górze potem na dole, wchodził tam gdzie mógł się dostać przez płomienie.
- Ojcze, Matko nic wam nie jest? - krzyczał i nasłuchiwał ich krzyków odpowiedzi by móc im pomóc wydostać się z płomieni.
Działał tak szybko jak mógł.

Dom & Kuźnia Thelina.

58
POST BARDA
Całe wydarzenie przeszywało umysł obywatela Turonu niczym najlepiej naostrzony miecz w trakcie bitwy. Głowę opętał niemały chaos, kiedy to po wybudzeniu się Thelin dojrzał kompletnie niszczejące mieszkanie, które powiązane zostało lata temu z warsztatem kowalskim. Posiadłość nie miała prawa tego przeżyć, bacząc na te zniszczenia właśnie dokonywane przez ogień. Niemniej nie było czasu do stracenia, bo najważniejszym pozostawało życie familii. Czym prędzej wybył ze swej sypialni, przedzierając się przez próg tuż koło zapalonych mebli. Do tej czynności musiał zasłonić swe usta, aby w ogóle móc przedrzeć się przez cały dym bez szansy na uduszenie się.

Przebiegł w stronę salonu bez wyraźnego planu na tę chwilę z wyjątkiem próby zawołania rodziców, aczkolwiek kosztowało to krasnoluda utrzymanie równowagi. Niestety nikt mu nie odpowiedział w gąszczu żaru. Przy tym nie dałby rady przedostać się przez górną kondygnację budynku, ponieważ schody już stały w płomieniach. Przebiegnięcie po nich oznaczałoby wchodzenie w dosłowną pożogę bez żadnej ochrony zewnętrznej. Istniał cień szansy powodzenia takiej akcji, tylko… co jeśli nikogo tam nie ma? Jak ich uratuje, gdyby tam się znaleźli? A co gorsza… pomyłka ma prawo go kosztować życie. Co zatem uczyni? Talos czuł się coraz słabszy z każdą kolejną sekundą. Musiał podjąć swą decyzję nad wyraz prędko.
Obrazek

Dom & Kuźnia Thelina.

59
POST POSTACI
Thelin
Sytuacja robiła się poważna, z minuty na minutę a może z sekundy? Nie miał czasu nad tym rozmyślać. Kuźnia przepadła, będzie musiał prawdopodobnie zacząć od nowa. Teraz musiał szukać rodziców, wątpliwe by byli u góry, nawet jeśli by tam byli i się do nich dostał to ogień odetnie ich napewno by wrócić z powrotem. Wybrał schody na dół by na szybko przeszukać pomieszczenia na parterze i pomóc rodzicom jakby ich odnalazł. Może na dole znajdzie jakieś na szybko mokre szmaty by osłonić się od ognia.

Schodził w dół na parter ich domu, raczej byłego domu. Co takiego się stało, że wybuchł pożar? Kuźnia była wygaszona zawsze o to dbał i tego pilnował, poza tym piec w kuźni był zabezpieczony przed tym by wydostał się z niego ogień podczas pracy więc to nie to. Pytaniem jest czy tylko dom Talosów się palił czy inne w okolicy też?
Wiedział w jakich niebezpiecznych czasach żyją, wieści ze świata dochodziły do Turonu. Wiedzieć o czymś, a stać się tego częścią to dwie osobne sprawy. Takie pytania i przemyślenia miał jak schodził na parter. Gdy tam dotarł zaczął przeszukiwać pomieszczenia.

Dom & Kuźnia Thelina.

60
POST BARDA
Prawdą jest, iż przyczyna pożaru nie była aktualnie znana i nie dało się tego wydedukować z próby rozejrzenia po już płonącej chałupie z dostawionym obok warsztatem. Wprawdzie jedyne, o co można było podejrzewać okolicę to brak środków zapobiegawczych na taką okazję. Czyżby jakimś cudem żar wydobył się z kuźni, trafiając do mieszkania? Niby mało prawdopodobne skoro drzwi pozostawały zamknięte, jak i zabezpieczony został uprzednio piec. Sprawa wyglądała bardziej na… celowe podpalenie przez kogoś z zewnątrz. Niemniej sekund na zastanawianie się nie miał zbyt wiele. Czas naglił do ucieczki, toteż musiał przenieść się z piętra na dół mieszkania.

Gdy tylko opuścił schody prowadzące na piętro, poddasze wraz ze stropem zaczęło giąć się pod wpływem wysokiej temperatury. Stając naprzeciwko jednego z okien, mógłby dojrzeć, że… cały Turon stanął w płomieniach. Wyglądało to tak, jakby jakaś banda właśnie najechała miasto. Dzieci biegały od jednej lokacji do drugiej, a dorośli starali się ratować pociechy razem z dobytkiem. Istna gehenna. Thelin nie zamierzał jednak poddawać się tak łatwo, toteż spróbował resztkami tlenu wykonać przeszukanie reszty budynku celem znalezienia przed wszystkich rodziców. A tych… nie dało się usłyszeć ani zobaczyć. Część pomieszczeń stała całkowicie w płomieniach bez możliwości wejścia do środka.

A zatem z coraz mniejszą ilością powietrza wiele ryzykował, przeczesując tę lokację, gdzie niemalże każdy przedmiot już pogrążał się w czerwono-żółtym źródle ciepła. Na domiar złego jak truchtał wzdłuż salonu, jego nogawka złapała ogień. I nie, nie można nazwać tego doznania przyjemnym. Z każdą chwilą gorąc staje się nie do wytrzymania.
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Stolica”