Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

16
POST POSTACI
Lindirion poczuł, że jego zadek dostał dość ciepła. Odwrócił się do ognia przodem, by ugrzać się z innej strony. Był już prawie, prawie gotowy, by zasiąść do wieczerzy. Gdyby tylko nie ciekło mu z nosa... Wysłuchał słów ducha, kiwając tylko głową, by zasygnalizować, że przyjął je do wiadomości. A więc było tak, jak zwykle - maluczcy, zamiast współpracować, ratowali swoje nędzne życia i tym samym skazali się na zagładę. Historia stara jak świat, powtarzana w przypadku każdego takiego wydarzenia. Wojny, kataklizmy, choroby... zawsze odcinały się jednostki, które ostatecznie umierały.

Bardziej zainteresowały go niecodzienne elfy, o ile były elfami. Czy jakaś jeszcze inna rasa szczyciła się długimi uszami? Dusze musiały rozróżniać elfów od choćby orków, czy goblinów!

- Potraficie zaprowadzić mnie do kryształów, budynków? - Zapytał, bo brzmiało to na tyle intrygująco, że postanowił otworzyć usta w tej sprawie. - Tanga pójdzie ze mną.

Słowa ostatniego ducha Lin zupełnie zingorował. Nie chciał tracić siły na coś takiego. Nagły okrzyk sprawił, że podskoczył w miejscu.

- Na łaskę Sulona, ciszej! - Fuknął w ich stronę. - Tango, mój chłopcze! Sprawdź, kto tak wrzeszczy.
Obrazek

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

17
POST POSTACI
Tanga
Wpatrując się w widmo, którego nawet nie sklasyfikował jeszcze jako widmo, ponieważ osobiście nie wierzył w żadne duchy (duchy w końcu istnieją tylko w strasznych historyjkach dla dzieci), Tanga starał się wyciągnąć sens z postawionych mu pytań. Z reguły ignorował to, co brzmiało dla niego bezsensownie, ale tym razem odniósł niejasne wrażenie, że być może powinien coś z tego wyciągnąć. Tylko... Dlaczego miałby całować albo przytulać jakąkolwiek kobietę? Nie był przecież małym chłopcem. Owszem, nawet teraz nie miałby nic przeciwko przytuleniu swojej matki przy ponownym spotkaniu albo oberwania od niej za pomocą całusa w czoło (tak, potrafił zostawiać po sobie siniaka), ale inną kobietę? Czemu miałby jakiejś niszczyć ubrania? Większość kobiet była nieznośnie głośna i bez prowokowania ich w podobny sposób.
- Jestem prawdziwym mężczyzną! - sprzeciwił się w każdym razie, bo tego ostatniego zdecydowanie nie mógł przepuścić. - Po co mi do tego przytulanie kobiet? Albo... Dzieci? Nie będę od tego silniejszy.
Ledwie cofnął rękę z powrotem, żeby skrzyżować ramiona z niepocieszonym wyrazem twarzy na klatce piersiowej, gdy niespodziewany wrzask kazał mu przekręcić głowę w stronę, z którego ów dźwięk dochodził. No i proszę! A trzeba było nie wywoływać wilka z lasu! Ledwie pomyślał o głośnych kobietach i już jakaś krzyczała! Huh. I to jakoś znajomo. Może ktoś z niej zrywał ubrania dokładnie tak, jak powiedziała mu pani cień?
- Jeśli z niej zdzierają ubranie, nie będę jej szukał nowego! - oznajmił stanowczo i tylko raz zerknął tęsknie w stronę jedzenia, do którego planował za moment wrócić, zanim zdał sobie sprawę, że być może powodem krzyku było coś dużego, groźnego i morderczego, co mógłby upolować. Z tą o wiele raźniejszą myślą, skoczył całkiem energicznie do drzwi i na zewnątrz z zamiarem rozejrzenia się.
Foighidneach

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

18
POST BARDA
Ogień powoli się zmniejszał, ilość źródła, które można spalić, systematycznie zmieniało swój kolor na czerń, ograniczającym tym samym możliwość podtrzymania tego przyjemnego ciepła. Oczywiście nie było problemu z dostarczeniem paliwa, bo drewno przygotowane znajdowało się tuż obok.
-We dwójkę? - Zdziwił się Maul. - Może do tamtych kryształów uda wam się dotrzeć, nie wiem...ale do budynków to zostaniecie zabici niezliczoną ilość razy, nim nawet postawicie stopy w tych okolicach. Tyle tam tych czarnych mrówek się tam kręci. Umiemy wskazać drogę, ale się nie zbliżymy. - To pierwszy raz, kiedy ten duch był stanowczy, a przynajmniej wskazał na takie rzeczy. Skoro istota, która nie miała ciała fizycznego, nie chciała się zbliżać do tych miejsc, coś może faktycznie było na rzeczy?
- A nie chcecie zaczekać najpierw na Zeveroka, nim zdecydujecie co dalej? - Spytał Jinn, bo wiedział, że wszystko mogło się zmienić po tym, jak ta osoba tutaj przybędzie. W końcu przybili na "zaproszenie", więc taka zmiana nagle byłaby dziwna. On na pewno drugi raz nie wysłałby takiej propozycji.

W międzyczasie Asoka nadal bawiła się z Tangą. Nie do końca rozumiała, jak on nie mógł odczuwać niczego względem płci przeciwnej, ewentualnie tej samej. Zastanawiała się, czy ktoś go skrzywdził, czy może zrobił z niego "prawie" idealną istotę do walki, magicznie usuwając pewne typowe zachowania dla dorosłych ludzi. Niezależnie od przyczyny, miała zamiar mieć ubaw z niego.
- Prawdziwy mężczyzna potrafi zadowolić każdą kobietę! - Odparła ze śmiechem, choć nie mogła przewidzieć tego, że coś takiego się stanie. Krzyk po prostu był dziwny, bo tylko tu oni byli.
- To nie my. - cała trójka duchów odpowiedziała wspólnie Linowi, bo taka była prawda. To było nietypowe. Zachowanie Asoki, jej wycofanie i to, co ja spotkało i jeszcze dziwny krzyk żeńskiego głosu. I weź tu zrozum, co się tu dzieje.
- To wtedy może powinieneś ją ogrzać sobą? - Fuknęła w kierunku Tangi niezadowolona Asoka tym, co się stało. Ewidentnie nie była już w nastroju na miłe przekomarzanki. Po chwili zniknęła z pomieszczenia, zamierzając odpocząć, gdyż jej istota doznała czegoś, co nie powinno mieć miejsca.
Tanga wychodząc, nie dostrzegł nikogo w deszczu. Nawet gdyby chciał zrobić obchód po okolicy, nie znalazłby nikogo. Czy to żywego lub martwego. Oprócz nich nikogo tutaj nie było. Ostry deszcz nie zachęcał do większych spacerów. Zdecydowanie cieplej i przyjemniej było w środku.
Licznik pechowych ofiar:
8

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

19
POST POSTACI
Lindirion


Lindirion dostrzegł, że ogień stopniowo przygasł. By zaspokoić ostatki swojej potrzeby ciepła, pchnął strumień energii w stronę paleniska, by podsycić płomień po raz ostatni.

- Mój chłopcze, bądź tak miły i dołóż do ognia na noc. - Polecenie przyszło zupełnie natrualnie. O ile Tanga poradziłby sobie zupełnie dobrze pod derką, Lin wolał nie ryzykować rozdmuchania kataru do pełnoprawnego przeziębienia. To mogłoby pokrzyżować jego plany, nie mówiąc już o tym, że istniała możliwość, iż skończyłby w ziemi. Nie miał już stu pięćdziesięciu lat.

Gdyby spojrzenie mogło zabić, Maul padłby trupem. Niestety, nie dość, że duch był już martwy, to niestety Lin nie posiadał takich możliwości.

- Poprosiłem o przewodnictwo. - Przypomniał. - Nie o wskazanie drogi. I proszę się nie martwić, potrafimy o siebie zadbać. - Mag podchodził do sprawy lekko. Bo czemu czarni elfowie mieliby go atakować? - Poszukujemy wiedzy, nie zwady. I jasnym jest, że nie wyruszymy tej nocy. Dla waszych niematerialnych ciał deszcz może nie mieć znaczenia, ale czy zapomnieliście już, co znaczy ulewa dla śmiertelnika?

Zakładanie, że wyruszą już-zaraz było naiwne i skrajnie niemądre. Lin przecież był półnagi, a jego ciało ledwie zdążyło się rozgrzać przy kominku. Jego ubrania będą schły co najmniej całą noc! Rano rozmówią się z Zeverokiem, a później postanowią, co będzie dalej.

Nie zwracał już uwagi na kobietę i jej dyskusje z Tangą. Zainteresował się kolacją, choć zjadł tak niewiele, jak zazwyczaj, następnie obmył się, jeśli miał taką możliwość, przypilnował, by Tanga dołożył do ognia, by jego ubrania były rozwieszone, a ostatecznie udał się do łóżka, by odespać trudy podróży i wyleczyć katar pod ciepłą derką. Jakże niefortunnie byłoby zacząć gorączkować! Gosposia zawsze powtarzała, że chorobę trzeba wyleżeć i Lin właśnie to postanowił zrobić.
Obrazek

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

20
POST POSTACI
Tanga
Tanga zmarszczył brwi i nos pospołu, wzrocząc na widmową postać butnie.
- Jesteś kobietą - ocenił jakże spostrzegawczo. - Skoro jesteś kobietą, nie wiesz nic o byciu mężczyzną - uznał hardo, dla podkreślenia tupiąc jeszcze w miejscu nogą.
Może to i lepiej, że pojawił się moment rozproszenia, uniemożliwiający mu dalsze zadawanie pytań. Choć o ogrzewaniu się ciałem od ciała wiedział akurat co nieco! Oczywiście, że wiedział. Jak mógłby nie? Była to jedna z podstaw przeżycia w niesprzyjających warunkach. Inna sprawa, że wymagała obecności przynajmniej dwóch osób, przez co sam nie miał zbyt wielu okazji do korzystania z niej. Obecnie zresztą chyba też nie bardzo by tego potrzebował przy swojej masie i wytrzymałości. Nie to, co za dzieciaka.
Po drodze do wyjścia dorzucił do ognia bez słowa sprzeciwu, o ile tylko miał co. Na zewnątrz za to, w pełnym ferworze zaczął obiegać okolicę dookoła budynku - wypatrując, przysłuchując się i węsząc powietrze niczym pies gończy. Jakże wielkie było jego rozczarowanie, gdy niczego nie znalazł. Może jednak głos, który usłyszał, nie był wcale tak znajomy, jak mu się wydawało? Może wcale nie było komu krzyczeć? To było bardzo dziwne miejsce. Bardzo dziwna puszcza i dzięki temu wciąż obiecująca. Wzruszając do siebie ramionami, wrócił z powrotem do środka, raz jeszcze musząc ogarnąć mokre włosy z twarzy.
- Nikt nie wrzeszczy! - oznajmił od wejścia. - Nie ma śladów. Nie ma niczego. Ale deszcz lubi zagłuszać i zacierać tropy.
Przecierając twarz ręką, wrócił do stołu, skąd poczęstował się jeszcze ziemniakami i jakimś tłustym kawałem mięcha. Po tym pozostawało samemu pościągać z siebie wszystkie bety. W przeciwieństwie do Lindiriona, nie miał pod spodniami niczego, więc pozostawało mu paradować tak, jak go bogowie stworzyli. Z czym nigdy nie miał problemów zarówno przy większej, jak i mniejszej publice.
- Może to nie był człowiek? Biega tu dużo potworów? Wielkich zwierzów? - spytał z nadzieją.
Foighidneach

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

21
POST BARDA

- Jak jeszcze żyłem, mieliśmy powiedzenie, że nawet lew dupa, jak pająków kupa. - Nie skomentował jego słów o przewodnictwie. I tak Maul nie miał w tej materii nic do gadania, bo pewna umowa wiązała ich z Zeveroka. Oczywiście wiedział, że Lin, dopóki nie spotka tej czarnej zarazy, swego zdanie nie zmieni. Taki to typ istoty. - Niektórzy są niecierpliwi. Myślę, że takich spotkałeś. Niezależnie od okoliczności, jak coś postanowią, już działają, a my nie znamy was. - Dodał jeszcze, choć pewnie zaraz dostanie teorię, która spowoduje, że i tak nie będzie miało znaczenia. Zev był mądry, wiedział po prostu więcej. Oni po prostu trwali w pewnym zamieszeniu.

Asoka nie miała jak mu odpowiedzieć, bo ten stracił zainteresowania. W tym momencie chciała go uświadomić, jaka jest powinność mężczyzn wobec kobiet, nawet jeśli umysł Tangi odmówi posłuszeństwa. W końcu oni byli potrzebni do tego, by powstały dzieci. - Tak. Istnieją potwory, zwierząt raczej nie uświadczysz. Zginęły lub uciekły. To teraz jałowa ziemia. - Odpowiedział mu Jinn. Dzień katastrofy zniszczył te tereny doszczętnie. Cud, że niektóre drzewa jeszcze ustały. Wciąż w jego pamięci pojawił się chaos, a potem odczuwał smutek, kiedy już jako istota niematerialna, wędrował tymi ziemiami i widział ogrom zniszczeń. W końcu, kiedy wszyscy poszli spać.
Nic nie działo się złego, a duchy ich pilnowały. Choć lepsze słowo byłoby, że strzegły, bo w tych czasach już niekoniecznie można było ufać żywym i martwym. Nic się jednak nie działo i nasi zmęczeni podróżnicy mogli odpocząć.

W przypadki Lina noc była dla niego łaskawa. Z wyjątkiem kataru nic więcej się u niego nie pojawiła. Nie dostał kaszlu, gorączki, bólu gardła. Może to przez jego dziedzictwo? Nikt w końcu nie słyszał, by jakikolwiek przedstawiciel jego rasy był chory. Jego organizm skutecznie zwalczał choroby i jak wstanie, nic mu już nie będzie dokuczać. Ogień już dawno się nie palił, nie mieli także przygotowania śniadania, choć w nocy ktoś lub coś posprzątało stoliki, jak spali. Zrobili to tak cicho, że nikogo nie wybudzili. Praktycznie bezszelestnie. Duchów, które z nimi wczoraj nocy rozmawiali, nie było.

Usłyszeli pukanie do drzwi, a następnie one otworzyły się i do karczmy wszedł starszy mężczyzna. Elegancko ubrany, podpierający się długa, drewnianą laską. Na każdym z kościstych palców znajdowało się pięć sygnetów z kamieniami szlachetnymi. Lin mógł stwierdzić, że były one magiczne, a ilość magii, która w nich się znajdowała, zdecydowanie podpowiadała mu, że te przedmioty musiały być potężne. Każdy z nich przedstawiał osobny element magiczny. Druga dłoń była skryta w długim rękawie i trzymana przy boku ciała. Wyglądał, jakby miał przynajmniej osiemdziesiąt lat na karku. Instynkt Tangi podpowiadał mu, że to nie był normalny człowiek. Jego oczy były pozbawione jakiś ludzkich emocji. Wydawały się puste.
- Witam was w tych skromnych progach. Nazywam się Zeverok Hsagan. Czy moi słudzy nie narzucali się wam zbytnio? - Zapytał, powoli się do nich zbliżając. Co dziwne, laska nie wydawała żadnych odgłosów stukania o podłogę przybytku, a ubranie mężczyzny nie było w żaden sposób brudne od błota i mułu, które znajdowało się na zewnątrz. Był tak czysty, jakby chodził po najczystszym ulicach świata, a nie podrzędnej spelunie w zapomnianej przez bogów krainie.
Licznik pechowych ofiar:
8

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

22
POST POSTACI
Lindirion
Noc dla Lindiriona była lepsza, niż mógł się spodziewać. Choć katar przeszkadzał w oddychaniu, organizm poradził sobie z innymi nieprzyjemnościami, gdy pierwszy raz od dłuższego czasu mógł wyspać się w ciepłym, wygodnym łóżku. Spanie na szlaku niestety nie działało dobrze na jego stare, elfie kości. Gościna była godna podziwu choćby pod tym względem.

Obudziwszy się rano, Lin miał czas na doprowadzenie się do porządku. Zaczął od założenia na grzbiet swoich ubrań, które, miał nadzieję, zdążyły wyschnąć przez noc. Nie budził Tangi, jeśli chłopiec postanowił spędzić w łóżku trochę więcej czasu. Przynajmnieje brak obecności zjaw był jakimś plusem. Mag mógł zebrać myśli.

Spodziewał się nadejścia gospodarza, więc nie zdziwiło go pukanie do drzwi, a raczej nagły dźwięk w spokoju chatki. Fakt, iż Zeverok był człowiekiem, był jednak... rozczarowujący. Czego może nauczyć się człowiek podczas nędznego ludzkiego życia? Czy brak wiedzy rekompensował sobie magicznymi błyskotkami? Czysta szata mogła tylko dobrze o nim świadczyć.

- Lindirion Aldario. Mój towarzysz to Tanga z klanu Dwaczar. - Dodał, przedstawiając chłopca i po raz kolejny przekręcając nazwę jego familii. - Dziękujemy za gościnę i, poniekąd, zaproszenie. - Po pierwsze: uprzejmość. - Muszę przyznać, drogi panie, iż obecność duchów była zadziwiająca. Chętnie poznałbym tajnik związania dusz ze światem materialnym. - Dodał, bo nigdy nie było za późno na naukę.
Obrazek

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

23
POST POSTACI
Tanga
Nie niepokojony przez nic bardziej dziwacznego, niż ludzie-cienie, Tanga twardo przespał całą noc. Dopiero pukanie do drzwi zdołało zmusić go do podniesienia głowy i rzucenia nieprzytomnym spojrzeniem w stronę nieznajomego mężczyzny. Rozczochrane przez sen włosy stworzyły kurtynę, przez którą mógł w zasadzie łypać tylko jednym okiem. Nie, żeby mu to jakoś specjalnie przeszkadzało. Nie czując zagrożenia ani żadnej innej, wzywającej do obudzenia się potrzeby, szybko położył głowę tam, skąd ją podniósł.
- ...Dwachkarr - ni to zamamrotał, ni to zaburczał sennie, na powrót zamykając oczy.
Tanga nie był rannym ptaszkiem i byle pojawianie się właściciela stancji, na której udało im się szczęśliwie przespać całą noc, nie miało zmienić tego stanu rzeczy.
Foighidneach

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

24
POST BARDA
Zeverok popatrzył na Elfa oraz człowieka. Nie wyrażał nawet cienia dezaprobaty nieokrzesanym zachowaniem Tangi, aczkolwiek patrząc po jego posturze, wnioskował pewnie o chłopcu kilka rzeczy. Przebył kolejne kroki w pobliżu jednego z ocalałych stołów. Miał twarz wyraźnie zamyślona, acz po chwili uśmiechnął się nieznacznie.
- Proszę mi wybaczyć jednak warunki. Nie są one odpowiednia dla takich znakomitych gości. - Odpowiedział na jego pierwsze słowa, również z uprzejmością. Wskazał dłonią miejsce przy stole, by mogli spocząć. Nie musieli stać przecież. - Proszę, usiądźmy... - Miał nadzieje, że Lindirion usiądzie pierwszy, zgodnie ze znanymi mu zasadami gościnności. Wszak, jeśli uprze się, by on pierwszy spoczął, nie będzie się sprzeczać. To byłoby nieodpowiednie.
- Tajniki te oczywiście są wymagane, by osiągnąć pana cel, panie Aldario. I o nim chciałbym porozmawiać z panem. - Tu głos odrobinę mu spoważniał, jakoby rozmawiali teraz o sprawach, z których zdecydowanie nie można żartować. - Ten dar, jak pan rozumie, nie jest przeznaczany dla wszystkich. Czy jest pan gotów poświęcić wszystko, by go osiągnąć? Jaki cel panu przyświeca, po jego osiągnięciu? Jakie czekają pana konsekwencje podjęcia takiej decyzji? - To był oczywiście test. Sprawdzian, czy elf faktycznie rozumie, co on chce zrobić i osiągnąć. Wszak nie każdy w opinii Zeverok jest godny, by poznać wiedzę, która może odmienić wszystko. Nie wystarczyło poszukiwać tego, trzeba było myśleć jeszcze dalej.
- Czy znane jest panu pojęcie: filakterium? - To nie było proste pytanie. To kolejny sprawdzian, mający sprawdzić wiedze nekromanty. To teoretyczne podstawowa wiedza, ale jeśli tak, to dlaczego by o to pytał. Co mogło kryć się za tym pytaniem. Łatwo było się domyślić, że jeśli przejdzie wszystkie testy, przybliży się znacznie do swojego celu. W zasadzie miał to nawet na wyciągnięcie ręki. Byle nie popełnić błędu.
Licznik pechowych ofiar:
8

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

25
POST POSTACI
Lindirion
- Dwachkarr. - Poprawił się Lindirion po tym, jak Tanga sennie mruknął ze swojej pryczy. Słowo nie układało się elfowi na języku i nie mógł zapamiętać, jak dobrze wypowiedzieć nazwę tego zapomnianego przez bogów klanu!

Lin podążał spojrzeniem za ich gospodarzem. Nie ruszył się ze swojego miejsca, ale był spokojny. Jeśli mężczyzna chciałby im zagrozić, zrobiłby to od razu lub wtedy, gdy spali i byli najbardziej narażeni na atak.

- Skąd pewność, że jesteśmy znakomici? - Zapytał spokojnie, ale nie miał przez to nic złego na myśli, czego Zeverok mógł nie wiedzieć. Mówił raczej o Tandze, któremu daleko było do znakomitości. Samo to, iż chłopiec nie wstał, gdy w pomieszczeniu pojawił się gość, wiele o nim świadczył. - Obawiam się, że po długiej drodze do Fenistei, a szczególnie wczorajszym deszczu, nie jesteśmy tak wybitni, jak moglibyśmy być w chwilach naszej chwały. - Napomknął. Jego chwała minęła dobre pięćdziesiąt lat temu, ale o tym wolał nie wspominać. - Choćby dlatego drogi Tanga wciąż odsypia zmęczenie. Proszę mu wybaczyć. - Nie powstrzymał się przed wyjaśnieniem swojego towarzysza.

Zaproszony do stołu nie odmówił. Podszedł powoli i odsunął sobie krzesełko, nim na nim nie spoczął. Złączył dłonie przed sobą, prostując długie palce.

- Rozumiem, że moja obecność tu jest nieprzypadkowa. - Zgadywał. - Skoro spodziewał się mnie pan tu spotkać, domyślam się, iż wie pan o mnie więcej, niż chce przyznać. Pozostaje mi domniemywać, że znane są panu moje dotychczasowe osiągnięcia w dziedzinie sięgania ku niematerialnej materii. - Dodał, bo nie zamierzał wprost odpowiadać. Skoro tajemniczy mężczyzna przywiódł go aż tutaj, musiał wiedziec więcej, niż sobą pokazywał. Ale ile? Po cóż wyciągał z niego wiadome? - Filakterium. - Powtórzył po Zeveroku znane słowo. - Po cóż wiązać w filakteriach dusze prostaczków? - Pominął kolejne zadane wprost pytanie, by przejść do ważniejszych spraw. - Spodziewam się, iż był to tylko test, sprawdzenie umiejętności. Zagłada Fenistei musiała być doprawdy doskonałą okazją do doświadczeń. - Zauważył, nie pokazując po sobie nawet cienia osądu testowania magii na mieszkańcach.
Obrazek

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

26
POST BARDA
- Każdy z moich gości posiada talenty, którymi się wyróżnia. - Mężczyzna popatrzył się na Lina, a ton jego głosu niczego nie zdradzał. Nie wyglądało, by Hsagan przejmował się zbytnio zachowaniem Tangi. Nie było w tym nic zaskakującego. Tak naprawdę, choć takie rozmowy były w istocie potrzebne do gry, jaka uprawiali, nie znaczyło ona, że podobało się mu.
- Nie jest to powód, który miałby ujmować czemukolwiek. Ciężko wszak oczekiwać, by po męczącej podróżny, ograniczenia ciała dałoby się tak łatwo pokonać. Niech odpoczywa, gdyż kraina nieprzyjazna i siły mogą być potrzebne w każdej chwili. - Było to zwyczajne zbicie tematu, do którego mieli nie wracać już więcej.

- Nie ma znaczenia, kim była istota za życia, gdyż dusze to w istocie naszą mocą, którą można swobodnie kształtować. Niektóre posiadają o wiele większa energie od innych, inne pokazują pewne cechy w określonych sytuacjach. - Zrobił krótką pauzę, spoglądając prosto w Lina, jakby oglądał nie jego cielesną powłokę, a coś innego. Coś znajdującego się znacznie głębiej.
- Filakterium służy nieśmiertelnej duszy, by mogła trwać. Nasz artefakt wcale nie musi być jednym. Można je posiadać więcej, co zwiększa same zdolności, choć rytuały są skomplikowane i wymagają określonych składników. W tym konkretnych dusz. - Zdradził jedynie fragment, który mógł wywrócić to, co sam nekromanta wiedział o świecie. On jedynie korzystał ze swoich zdolności w pewien sposób, który nie do końca odpowiadał temu, co w istocie mógł zrobić i osiągnąć.
- Doświadczeń? Tak, choć je mogę wykonywać gdziekolwiek. Tu po prostu zaistniał spokój. Dla mnie to wydarzenie było okazją, że tak określę, dość kolekcjonerską.- Choć Lin nie musiał tego wiedzieć, nie potrzebował żądnych doświadczeń, które prowadziły w pewne miejsce. Jego zainteresowania szły teraz dalej. Próbował zrobić coś, co jeszcze nikomu wcześniej się nie udało. To wymagało oczywiście eksperymentów i testów, choć nikt nie miałby nawet prawa sprzeciwu. I tu spojrzał na niego wyczekująco. Czy pominięcie pewnym pytań było właściwe?
Licznik pechowych ofiar:
8

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

27
POST POSTACI
Mistrz Lindirion Aldario
- Nie jesteśmy pierwszymi, których pan zaprosił. - Wywnioskował Lindirion ze słów ich gospodarza. Kątem oka zerknął w stronę Tangi, wciąż rozłożonego na barłogu. Chłopak nie miał magicznych umiejętności, a jednak został tu przywiedziony. Lin miał nadzieję, że jego udział w tej magicznej szaradzie nie będzie polegał na zostaniu eteralną energią, potrzebną do napędzenia jakiegoś rytuału. - Czy będzie nam dane poznać pozostałych gości?

Zeverok w końcu przeszedł do konkretów i Lindirion na powrót mógł skupić się na jego osobie, czy raczej na jego słowach.

- A więc liczył pan na uwiązanie dusz o wysokim potencjale. - Podsumował słowa drugiego maga. - Muszę przyznać, że choć studiowałem filakteria, nie dane mi było ich dotąd używać z zadowalającym skutkiem. Zawsze chętnie jednak poszerzam swoją wiedzę i umiejętności. - Podkreślił, widząc możliwości, które mógł udostępnić mu Zeverok. - Muszę jednak przyznać, ich osiągnąłem mistrzostwo w sięganiu do strefy niematerialnej, w kontaktach z tymi, których energia rozpłynęła się w eterze. Jeśli jest pan zainteresowany, mogę zaoferować wymianę doświadczeń.
Obrazek

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

28
POST BARDA
- Nie chciałbyś ich poznać. Zatrute umysły chęcią potęgi w połączeniu z bardzo długim życiem nie jest tym, czego oczekuje. - Mógł wypowiedzieć te słowa inaczej, ale zdecydował się na te, by uzmysłowić Linowi, że ta rozmowa była o wiele ważniejsza. Nie tylko oceniał innych pod kątem teorii magii, czy praktyki w jej stosowaniu, a także sama osobowość. Co zrobił z tymi, którzy go rozczarowali? To już była sfera domysłów, a nie wypowiedziane słowa były tymi, które rozbudzają wyobraźnie.
Słowa elfa spowodowały cień uśmiechu na jego twarzy. Dostrzegał w nim specyficzną butę. Nie była ona zła, a raczej bardzo nieukształtowana. To mogło być zabawne. Może będzie on wart nauki tego wszystkiego.
- Bardzo dobrze. To był jeden z celów i go spełniłem, choć nie jedyny. Ten drugi jest czymś, co zdradzę jedynie wybranym. Nie mniej, to dość trudna dziedzina magii i wymaga żmudnych badań z dala od wszelakich zainteresowanych. - Nie zamierzał mu mówić o tym jeszcze. Być może zdradzi mu później.
- Czy za tymi kontaktami, potrafisz zmusić duszę do mówienia tylko i wyłącznie prawdy, karać ją, jeśli trzeba? Zmusić do służenia? Wezwanie duszy i opanowanie do perfekcji to całkiem dobry początek, ale za tym musi iść dalsza nauka. Wszak nie bez powodu, niektórzy słusznie się nas obawiają. Myślę, że po odpowiednim przeszkoleniu, mógłbyś zostać Władcą Dusz. To dość trudna ścieżka, ale wydajesz się mieć ku niej pewne predyspozycje. Oczywiście nie wolno zaniedbywać innych dziedzin. - Obserwował uważnie teraz to, co powie. Nie chciał kolejnej butnej osoby, czy kogoś, kto zacznie przeceniać swoje zdolności. Odrobina pokory lub skromności będzie dobra cecha. Zwłaszcza że nie do końca ewidentnie elf ma pojęcie, kim jest.
- Nie mniej, wciąż interesuje, jaki ty masz cel, by wieść wieczne życie. Skrywany głęboko w duszy, nawet przed innymi. -
Licznik pechowych ofiar:
8

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

29
POST POSTACI
Lindirion


- Czyż nie jest to jeden z celów tych, którzy uważają się za najmożniejszych? - Zapytał retorycznie Lindirion, wspierając się na blacie stołu. Nigdy nie dążył do przesadnej władzy, ale zadowalał go szacunek gawiedzi. Bardzo szybko przywykł do tytułowania się "mistrzem" i całkiem brakowało mu teraz skrzeków goblinów i innych maluczkich, szukających jego rady. Ileż mógł jednak być czarownikiem mieszkającym na bagnach, który rozmawiał ze zmarłymi i był wioskowym straszakiem na dzieci? - Wieczne życie stało się najwyższym nadaniem z legend, pozwalającym królom rządzić po wieki. Wszakże czas jest jedynym nieosiągalnym im bogactwem. - Stwierdził, znajdując w sobie pewną poetyckość, o której istnieniu wcześniej nie miał pojęcia, a przynajmniej nie dopuszczał jej do głosu. - Spędziłem zbyt wiele lat ciesząc się osiągnięciami, które niewiele znaczą w skali świata. Skoro sprawdził pan mnie przed uprzejmym zaproszeniem tutaj, musi pan zdawać sobie sprawę z mojej akademickiej przeszłości. Uniwersytet w Oros był przez długi czas dźwignią mojego wykształcenia, niestety, wkrótce stał się przeszkodą, gdy moje zainteresowania nie zbiegły się z przyjętym standardem. - Wyjaśnił pokrótce, by Zeverok miał obraz tego, kim Lin właściwie był i czego chciał od życia. Nie akceptował przeszkód, które powstrzymywały go przed zagłębieniem się w interesujący go temat.

Kolejne pytania mężczyzny sprawiły, że Lindirion musiał chwilę zastanowić się nad tym, czy chciał odpowiadać. Czym innym był kontakt z duszami i podnoszenie zwłok, czym innym zaś zmuszanie ich do wykonywania ich woli.

- Władca Dusz. To bardzo pompatyczne określenie. - Elfi mag oparł się wygodniej i opuścił dłonie, przyjamując bardziej otwartą pozycję. - Dotąd wierzyłem w dialog. Czyż to, o czym mówisz, to nie szukanie władzy, lecz w życiu na innych planach egzystencji? - Poddał wątpliwości, lekko unosząc smukłą brew. - Jak mam znaleźć rozgraniczenie między tymi, którzy rządzą żyjącymi, a tymi, którzy rządzą umarłymi? Nie interesuje mnie tego typu potęga, przyjacielu.

Jeśli Zeverok przywiódł go tu po to, by nauczyć go pętać dusze i męczyć je nawet po śmierci, ta rozmowa mogła zakończyć się natychmiast. Posłał męczyźnie zimne spojrzenie zielonych oczu.

- Zmarnowałem zbyt wiele czasu. - Dodał, lecz nie sprecyzował, czy mówił o tej rozmowie, czy o swoim życiu.
Obrazek

Karczma „Pod Nieustannym Dębem”

30
POST BARDA
Nie przerywał mu żadnej wypowiedzi, słuchając uważnie to, co miał do powiedzenia. I to, co mówił o swojej przeszłości. Zdawał sobie sprawę z pewnych rzeczy, aczkolwiek nie był wszechwiedzący. Nie wiedział aż tak szczegółowo o jego życiu. Tak naprawdę więcej wiedział o jego ostatnich działaniach, niźli o akademickiej przeszłości. Dlatego też pytał o to. Lindirion ewidentnie przeceniał jego zdolności poznawcze. Nie istniała osoba, która by wiedziała wszystko o innych. On także się do nich nie zaliczał.

Kolejne słowa były o wiele bardziej oczekiwane. Ton głosu, jego opinia, drobne kuszenie, miało sprawdzić to, czego oczywiście mówić nie chciał. Pewne rzeczy charakteru można było wyłowić między słowami. Oferta, która dał była sprawdzaniem. Jednym co prawda z wielu, jednak istotnym. Niektórzy nie nadawali się na dar wiecznego życia, ale musieli zrozumieć konsekwencje tego.
- Jestem pod wrażeniem, wszyscy do tej pory ulegali złudnej pokusie, jaką oferowałem. Potęga, której pragnęli, a będąca jedynie kuszącym podszeptem z mojej stronie, miała sprawdzić charakter. Ty, mistrzu Aldario, pokazałeś mi potęgę swego umysłu, której nie widziałem od ponad pięciuset lat. - I uśmiech pojawił się na jego twarzy po raz pierwszy. Delikatny, a zarazem przyjazny.
- Nie poszukuje istot, które będą stanowić zagrożenia dla świata, choć niewielu nieśmiertelnych jest takich, którzy zachowali jakiekolwiek zasady. Ci, których poznałem, zostali zepsuci do szpiku ostatnich kości, wynikające ze znużenia. Ich umysły nie wytrzymywały tylu lat spędzonych na tym świecie. Zachowanie samego siebie jest trudne. Czas to podstępny przeciwnik, mistrzu Aldario. Jeśli nie może nas zabrać, próbuje innych sztuczek. - Zyskał aprobatę w jego oczach i mógł pozwolić powiedzieć więcej i szczerych słów. Nie każdy nieśmiertelny musiał być zły z samego tego założenia. Niektórzy z nich byli określani jako osoby praworządne.
- Muszę jeszcze poznać twoje zdolności, racjonalne myślenie w trudnych sytuacjach, a także jak silne jest samo twe serce. Jedyna rzecz, która jest najgorsze w rytuale stworzenia filakterium to sam akt ofiarny. Jedno życie musi zostać odebrane, by nasze mogło trwać. I nie może być to przypadkowa osoba. I to jest czyn, który zazwyczaj niszczy umysły oraz dusze osób, poszukujących wiecznego życia. Nie ma innej drogi. Czy i ty jesteś gotów na takie poświęcenie? - Z tych słów mógł wywnioskować, że czekają go jeszcze inne sprawdziany, ale też nagroda była coraz bliżej. Musiał jedynie sam zdecydować, czy chce pójść tą drogą, a może zawrócić. W końcu on sam zaczął dzielić się wiedza, której tak pragnął.

Spoiler:
Licznik pechowych ofiar:
8
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fenistea - puszcza”