6
autor: Brena
Bandyta nie był dostatecznie znudzony jak zakładała mniszka i zareagował dość żywo. Lecz nie na tyle bu uchronić życie. Wąskie usta kobiety wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, gdy zobaczyła czerwone kropelki spływające po jej rękach. Słysząc kroki oderwała wzrok od zmasakrowanej twarzy Wasyla. Przy wejściu do jaskini stał kolejny cel. Mężczyzna był dobrze zbudowany i co najgorsze celował do niej z łuku. Kobieta oceniła swoje szanse. Wygląda na to, że znowu będę musiała coś wymyślić. - pomyślała. Rzuciła szybkie spojrzenie dookoła i jej wzrok zatrzymał się na trupie. Był niski i nosił na sobie skórzaną zbroję. Powinna być w stanie go unieść. Przeszył ją dreszczyk podniecenia.
Gdy mężczyzna skończył wydawać polecenie, Brena skinęła bardzo powoli głową. Siłą ducha schowa ostrza z powrotem na ich miejsce i powoli sięgnie do klamry. Starała się, żeby jej dłonie zauważalnie drżały. Chciała, żeby mężczyzna widział jej strach. Otworzyła szeroko oczy i lekko drgała podbródkiem. Chwyciła pochwę i powoli ściągnęła z pleców. Reka wyraźnie jej drgała i w pewnym momencie upuściła miecz obok trupa Wasyla.
Kobieta w bezruchu, udając przerażenie patrzyła na przeciwnika. Jeśli wykrył podstęp i będzie chciał strzelić to odskoczy w bok i spróbuje uciec za zakręt. Lecz jeśli nie zareaguje agresją to podniesie lewą rękę do góry i powoli zegnie kolana. Prawą ręką zasygnalizuje, że powoli podniesie miecz i rzuci mężczyźnie. Cały czas patrzy się na niego, uważnie obserwując jego reakcje.
Następny ruch będzie zależał od wojownika. Jeśli ten nadal będzie trzymał opuszczony łuk, to kobieta błyskawicznie złapie truchło i podniesie je. Adrenalina i krew buzowały w jej głowie. Trzymając przed sobą mężczyznę jako tarcze natrze najszybciej jak może na wojownika. Stara się nie wychylać zza prowizorycznej ochrony.
Z całej siły rzuca Wasylem w kierunku przeciwnika i natychmiast skraca dystans, nie pozwalając mu dobyć broni, wysuwając szpony. Uderza kolanem w podbrzusze przeciwnika i wyprowadza prawą ręką cios prosto w jego twarz. Następnie stara się złapać go lewą dłonią za rękę i szybko obracając się przerzucić go przez ramię.
Jeśli mężczyzna napnie łuk i w nią wyceluje, to ostrożnie podniesie miecz na niewielką wysokość i rzuci w jego stronę. Powoli się wyprostuje i zdejmie rękawice. Powoli ściągnie je z dłoni i odrzuci na bok, w kierunku zakrętu, z którego przyszła. Stanie w bezruchu, trzymając ręce na wysokości własnej głowy.