Koci Zakątek

1
Fenistea jest wielka i znajdzie się w niej wiele różnych miejsc o ciekawej historii. Koci Zakątek to jedno z takich właśnie miejsc... Usytuowane bliżej zachodniej części Fenistei, miejsce nie jest odnajdywane często. Dookoła jak okiem sięgnąć - drzewa, jednak zawsze, niezależnie od pory roku, zdają się być nieco zieleńsze od tych w okolicy - wyraźny znak bytności druidów w okolicy. Większość owocuje więcej, niż raz w roku, dając głównie jadalne owoce, a wcześniej piękne, czerwone kwiaty o miodowym zapachu. Nie samymi drzewami jednak las żyje - wszystko jest tu porośnięte, żaden skrawek ziemi nie pozostał martwy. Mchy, zioła wszelkich rodzajów oraz... kocimiętka. Dokładniej, coś zbliżonego do niej, ponieważ koty zamiast szaleć zdają się uspokajać. Legenda głosi, że to właśnie tu pojawiła się pierwsza kotka na świecie i dlatego jej potomstwo nigdy nie popadnie w szał... Nawet woda jest tu zielona - roślina występująca tu przypomina rzęsę, jednak jest nieco większa, a zwierzęta zdają się bez trudu ją konsumować... Tak samo jak wodę, która po przepłynięciu naprawdę długiego odcinka porośniętego tą rośliną zdaje się być jeszcze czystsza, niż przy uważanym za jedno z najlepszych źródeł... Mimo to, najważniejszą część tego miejsca najłatwiej przegapić. Jeśli znasz drogę, bez trudu przejdziesz przez rośliny strzegące wejścia do systemu jaskiń, w którym poza porostami wszelkiej maści spotkasz mnóstwo kotów, całe stada - a może i jeszcze kogoś?
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

2
Ból.

Dużo bólu...

I nagle koniec. Znów: Spokój, zrozumienie...

Jej śmierć była efektem równowagi. Uczucie które do niej poczuł zostało zrównoważone złością po odtrąceniu...

Dobrze, że zmarła. Inaczej nie byłoby balansu między tymi wartościami.

To było dziwne. Powinna już być w drodze do następnego życia...

Tymczasem stała tu, a pod nią... ona. Coś było nie tak.

Może... czas na odpoczynek?

Poczuła jakiś nacisk. Spojrzała w dół...

O jej nogę ocierał się jeden z kotów. Chyba Puszek... sama nie wiedziała. Ocierał się o jej ducha, jakby był prawdziwym ciałem, a ona nie była w stanie poczuć faktury jego sierści... to było smutne.

I wtedy usłyszała mruczenie. Następnie ptaki. Miauki... Dużo miauków.

Rozejrzała się dookoła. Była tu większość jej stadka... patrzyły na nią. Więc była widoczna...

Usiadła. Znaczy, spróbowała. Lekko przeniknęła przez krzesło...

Skupiła się na tym, co mówiły. To będzie jakieś zajęcie... da jej czas na myślenie...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

3
Śmierć to takie dziwne uczucie. Czujesz jednocześnie wszystko i nic. Niektórzy twierdzą, że temu niewątpliwie ważnemu momentowi towarzyszą wszystkie wspomnienia chwil, które przeżyło się w ciągu swego życia. Inni, a może i ci sami, twierdzą, że pojawia się światło, które prowadzi do następnego życia i tak w kółko...
Ale ona była tu cały czas, zajmując przestrzeń, słysząc kocią mowę, widząc je przed sobą. Widząc siebie pod swoimi stopami, leżącą z niewidomym spojrzeniem, bez oddechu i z coraz bledszym kolorem na policzkach.
Kot, którego poznawała, podszedł do niej, sprawił, że uwierzyła, że naprawdę tam jest. Wymruczał jakąś frazę w swoim kocim języku i otarł się o jej łydkę, jakby chciał upewnić ją, że nadal akceptuje jej obecność, że cieszy się, że jego pani go nie opuściła.
Próba opadnięcia na krzesło okazała się klapą, gdyż nieoczekiwanie niematerialna postać straciła równowagę i przeniknęła przez nie, patrząc na świat z dziwnej perspektywy, w której to siedzenie idealnie na wysokości wzroku grało pierwsze skrzypce. Nie mogło być mowy o jakimkolwiek bólu, skoro nie czuło się niczego. Tylko to dziwne "przeniknięcie"...
Kobieta postanowiła dać umysłowi ochłonąć, wsłuchać się w koci pomruk i szelest wymachujących z zadowoleniem ogonów, któremu towarzyszyło skrzeczenie ptaków gdzieś wysoko w górze. Nieopodal słyszała szum strumyka, a następnie... jeszcze głośniejsze zbiorowe "miau". Czy chciały jej coś przekazać? Skąd mogła wiedzieć?
Kot pałętający się jej między nogami nagle zmienił obiekt zainteresowania, odszedł kilka kroków swoich małych łapek, spojrzał na nią wyczekująco i, nie czekając na reakcję, ruszył w kierunku wody. Zatrzymał się tuż nad brzegiem bystrego strumyka, spojrzał w swoje odbicie, następnie znowu zwrócił swe inteligentne spojrzenie na kobietę. Chyba czegoś od niej oczekiwał.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

4
Chciały jej coś przekazać. To było jasne. W sumie... czemu nie? Miała czas...

Nowa perspektywa była dziwna. Koniec troski o równowagę, koniec obowiązków i wyrzeczeń... A jednak nadal chciała to robić. Ciekawe. Czyżby to było to, kim się stała?

Poszła za Puszkiem (Puszkiem?). Spojrzała, jak odchylił rzęsę na bok i patrzał w lustro wody...

Sama też spojrzała. Była ciekawa, czy zobaczy własne odbicie... A po chwili pomyślała, że może chce mu się pić...

- Chcesz pić? - zapytała, chyba jak kiedyś, po elficku. Nie była pewna. Cała wiedza była jakby zamazana.
- Zaraz ci przyniosę... zaraz... - powiedziała do siebie, zamyślona. Jakimi niesamowitymi stworzeniami były te koty... Jak cudownie byłoby być jednym z nich, myślała... Też móc bawić się i odpoczywać...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

5
Spoiler:
Kot wyglądał, jakby wszystko było na prawidłowym tropie, jakby wszystko działo się po jego myśli do momentu, w którym kobieta zapytała o picie. Wtedy to podniósł zgrabnie prawą łapkę i tupnął nią zdecydowanie, co powtórzył z drugą. Całość wyglądała jak idealny pokaz kociego zaprzeczenia, które skwitował czymś na kształt kichnięcia lub prychnięcia. Dla zademonstrowania swojego sprzeciwu schylił pyszczek i chlipnął delikatnie zielonkawą wodę, dowodząc, że niepotrzebne mu dodatkowe udogodnienia, jakkolwiek miałyby wyglądać.
Gdy, korzystając z okazji, zwilżył wargi, ponownie spojrzał na nią wyczekująco. Delikatnie dotykając powierzchni wody łapką, wytworzył rozchodzące się okrężnie fale, które po chwili zniknęły. Gdzieś w oddali zaskrzeczał ptak, a całej chwili towarzyszyło baczne kontrolowanie przez resztę kotów, jakby się zmówiły. Dla jeszcze dobitniejszego pokazania, czego oczekuje, podszedł bliżej, niemal na skraj i spojrzał w toń, dość płytką przy brzegu, lecz wystarczająco czystą, by prawie idealnie odwzorować jego sylwetkę dorosłego, silnego stworzenia.
Chwilę później dał się słyszeć rozdzierający serce dźwięk, radosne miałknięcie w ułamku sekundy przerwane przez pisk bólu. Nadszedł od strony zarośli dość gęstych, by przechodzenie przez nie sprawiło kłopot nawet zręcznemu i gibkiemu sierściuchowi.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

6
O co chodziło... Nie mogła tego zrozumieć. Czego chciał... Czego one chciały...

W końcu zobaczyła, o co chodziło... chyba.

Nadeszła... Nadleciała? Nadpłynęła? W każdym razie znalazła się nad wodą i spojrzała na nią... Chciała zobaczyć własne odbicie. Ledwo co się na tym skupiła, a zaraz usłyszała...

Ten miauł, ten ból który było słychać... Jak najszybciej podążyła w tym kierunku. Jednocześnie wyraziła wyraźne żądanie, przejęła energię z części trawy by przekazać ją tym zaroślom... i nakazać im rośnięcie na boki. Innymi słowy, pokazać co było w środku.

To było ważne. Jeśli któryś z nich został ranny...

To było dziwne. Zaczęła myśleć zupełnie innymi kategoriami...

Cóż, była martwa. Czego oczekiwała.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

7
Cała puszcza na moment wstrzymała oddech, gdy duch pochylił się nad swoim odbiciem. Z czujnym wzrokiem Puszek obserwował ruchy niematerialnej istoty, uradowany skoczył delikatnie, gdy kobieta w końcu zrozumiała, że ma spojrzeć na siebie. Pochylił głowę i spojrzał w głąb toni, gdzie pojawiła, a właściwie naświetliła się młoda twarz, którą okazały bladorude loki. Rysom twarzy egzotyczny wygląd nadawały szpiczaste uszy, wychylające się gdzieś spomiędzy pasm. Całość dopełniało bystre spojrzenie, lecz efekt psuł brak blasku w oczach. Co było najdziwniejsze, odbicie można było zauważyć tylko wiedząc, że ono tam jest, a umożliwiało to półprzezroczyste ciało, którego refleksja poprzetykana była rozmaitymi gałęziami i liśćmi, również chcącymi oglądać się pomiędzy falami.
Chwila była krótka, lecz wystarczyła, by duch zrozumiał, jak wygląda dla świata, jak widzą go koty i wszelkie inne stworzenia. Przerwał ją dźwięk cierpienia, który momentalnie postawił wszystkie kocury i kocurki w stan czujności. Co to było? Kobieta zareagowała instynktownie, błyskawicznie, więc nie minęło nawet kilka sekund, gdy stanęła przed gąszczem krzaków, skłaniając gałęzie do odsunięcia się i pozwolenie na dojrzenie tego, co skrzywdziły. Chwila minęła, zanim rosnące nieopodal trawy niechętnie przekazały krzewom energię, pełna napięcia chwila zanim coś się stało i równie nim napełniona kolejna, podczas której gąszcz powoli się rozstępował, czemu towarzyszyło trzaskanie gałązek, szelest ocierających się o siebie liści i ledwie wyczuwalny zapach magii, który wprawił niematerialną postać ducha w dziwny, nieprzystępny śmiertelnikowi rodzaj ciarek ekscytacji. Za wolno, za wolno! Kiedyś mogła to robić znacznie szybciej...
Dopiero po kilku sekundach, gdy koci jęk ucichł, dało się zobaczyć rudą kulkę, dość daleko, niemal przy samym początku gęstwiny. Gałąź po gałęzi, kobieta mogła ujrzeć coraz więcej: czerwonopomarańczowy kot leżał, czołgał się, kwilił z bólu, który generowało kilka wbitych w jego grzbiet kolców rosnących tam róż. Jego wzrok z umiarkowaną ciekawością śledził, co działo się wokół, skupiony na oddaleniu od siebie cierpienia. Miałknął jeszcze raz, wzywająco, prosząco. Duch elficy nie mógł go rozpoznać, jakby jeszcze nigdy go nie widziała. Ale teraz było coś ważniejszego do zrobienia niż rozmyślania.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

8
Biedny kot! - pomyślała zmarła elfka. - jak mogę mu pomóc? Przecież nie mam ciała...

Zastanowiła się, jednocześnie smakując tą magię... to było dziwne. Wygląda na to, że teraz się żywiła... używając jej? No cóż...

Pochyliła się nad rudym kotem, patrząc co mu się stało. To tylko kilka kolców... a jednak zdawało się to czymś nie do wykonania...

A jednak pomyślała o tym, jak się czuła gdy Puszek się o nią ocierał... w sumie... nie szkodzi spróbować, prawda?

Wyciągnęła widmową dłoń i spróbowała pociągnąć za kolec...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

9
Niesforne gałęzie, które nie odchyliły się wystarczająco, by nie dotknąć ducha, przenikały przez jej ciało, gdy podążała pomiędzy nimi w kierunku kota. Tamten uniósł delikatnie głowę i spojrzał na nią z nadzieją, ufny w jej chęć pomocy. Wyciągnięta w jego stronę widmowa dłoń nie wzbudzała w nim strachu, lecz wydawałoby się, że nadzieję.
Światło w jego oczach trochę pociemniało, gdy palce kobiety nawet nie musnęły kolców w jego grzbiecie. Z bliska wyglądały na grube i wbite głęboko. Nieoczekiwanie w jej głowie odezwał się głos, prawie tak dobrze słyszalny jak jej własne myśli, lecz nadchodzący ze strony kota, patrzącego na nią rozumnie.
- Ja tylko chciałem przejść pod spodem i zobaczyłem takiego robaka brzydkiego... Się przestraszyłem i... Auuuć - głos przerwał, gdy kot sapnął z bólu po przypadkowej próbie poruszenia, gdy jeden z cierni zawadził o inny, powodując przesunięcie się wewnątrz jego ciała. Gdy padł, by nie męczyć nerwów ruchami, dodał - Pomóż...
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

10
- Spróbuję! - zapewnił kota pośpiesznie duch. Czyli to działa! Była w stanie poruszyć ten cierń...

Kiedy żyła czasami się nudziła. Koty, choć ufały jej jak nikomu innemu, nie zawsze były w stanie ją zająć...

Czasami rozrzucała patyczki, głównie idealnie proste, po czym starała się je wyjmować po jednym tak, by nie ruszyć reszty. To pomagało się skupić na zadaniu...

To samo trzeba było zrobić tu. Wyciągnąć ciernie pojedynczo, całkowicie skupiając się na zadaniu... i robić to tak, by nie ruszyć innych. Kiedyś przy leczeniu ból był niezbędny... teraz go zminimalizujmy. Precz, równowago.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

11
Futrzak pisnął, gdy po chwili kobieta spróbowała chwycić między opuszki palców jeden z cierni i całkowicie skupiła się na wyjmowaniu go z ciała kota. Z początku wydawało się to niesamowicie trudne, jakby ktoś kazał jej złapać wodę i wyciągnąć ją skądś tylko za pomocą uchwytu, lecz po chwili skupienia i wyciszenia zmysłów kolec wydał się drgać, jakby protestował przeciwko opuszczeniu swojego miejsca. Rudy kot obserwował ruchy Damy, zaskoczony nagłą delikatnością, jakby coś pieściło go, pomagało przezwyciężyć ból i w końcu pozbyć się nieproszonych gości z swojego futra. Jeden po drugim, z maksymalnym skupieniem musiała wyjąć kolce, uważając, by nie doprowadzić do kolizji z innym bądź zbytniego przesunięcia pomiędzy warstwami skóry kota.
W końcu udało się, a zaskoczony sierściuch powstał z łap ostrożnie, uważny, by znowu nie zahaczyć o krwiożercze rośliny. Rozejrzał się w poszukiwaniu niebezpieczeństwa, a następnie bezpardonowo przeniknął przez nogi ducha, kierując się ku strumykowi i innym kotom, jeszcze trochę niezdarnie stawiając na ziemi swe małe łapki.
- Możemy już opuścić to miejsce? Chyba już nigdy nie postanowię tak sobie przejść pod krzakami... - w głowie kobiety znowu pojawił się ten głosy, zagajający pozornie beztroskim, wesołym tonem, lecz z słyszalną nutką urażonej kociej dumy, którą chciał odzyskać. Gdy dotarł do ostatnich roślin, odwrócił się i zapytał: - Idziesz? Słyszałem, że tu taki przytułek dla każdego kota...
Dotarł do strumyka, z nieufną miną spojrzał w swoje odbicie. Puszek zdążył się do tego czasu ulotnić, zapewne postanowiwszy wycofać się wśród pobratymców, którzy powoli zaczynali tracić zainteresowanie sceną, zauważywszy, że nieprzyjemna przygoda dobiegła końca. Przybycie nowego kota nie zrobiło na nich większego wrażenia, jako że zdarzało się to całkiem często. Las po wstrzymaniu oddechu ponownie nabrał powietrza w płuca i rozskrzeczał się milionem liści, gałęzi i ptasich treli.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

12
I w końcu się udało! Co więcej, wszystko wskazywało na to, że kociak nie cierpiał zbytnio podczas całej operacji.

Kobieta stanęła z boku, patrząc na niego. Po chwili usłyszała jego... słowa.

- Tak, tylko... musisz przejść przez ten strumyk. Niedaleko powinny być kamienie... chyba że nie boisz się wody.

Patrzała, jak zwierzę się poruszało. Niezbyt miłym uczuciem było takie przesunięcie... no cóż.

- Tak sobie myślę... masz jakieś imię?

Coś jej mówiło, że powinna przygotować się na kolejny niemal niewymawialny zlepek demonicznych słów. A może to po prostu uzdolniony kot?
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

13
Kot przechylił łepek, słuchając jej. Wyglądał, jakby już podniósł się z niedawnej nieprzyjemnej przygody, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie, które popsuło nagłe wygięcie grzbietu to w jedną, to w drugą stronę, jakby coś go swędziało.
- N..niespecjalnie przepadam za wodą, dziękuję. Zakładam, że to wszystko tutaj jest ten.. zakątek? - delikatnie niegramatyczne zdanie pojawiło się w umyśle miedzianowłosego ducha, a tuż za nim pospieszyło następne: - W dość sporym skrócie mam na imię Khi'Daen, jeszcze krócej - Khi. Jestem telepatą. - wyprostował się dumnie, unosząc wysoko głowę. Zgodnie z przypuszczeniami elficy, kot wyglądał na demona. Kolor jego futra był zbyt żywy, by był dziełem genów, za bardzo nienaturalny, przypominał płomień, którego blask widoczny był w złotych ukośnych źrenicach. Naprężył się, mrucząc, wywijając puszystym ogonem, lecz zrobił to sztucznie, wymuszenie, byleby tylko udowodnić, że ma za nic niezagojone rany gdzieś pośród kłębków futra. Krwi nigdzie nie było widać, nie wiadomo, czy zatamował ją jakimiś dziwnymi umiejętnościami, czy zamaskował ją kolor sierści.
- Muszę jakoś poprawić pierwsze wrażenie - wytłumaczył swe postępowanie, rozglądając się. W pewnym momencie skupił wzrok na zwłokach kobiety, leżących nieopodal. W umyśle ducha pojawiła się dziwna ciemna plama, z pewnością przekaz rudzielca. Sam demon wbił wzrok w ciało, przestając udawać beztroskiego. Jego ogon zatrzymał się, oczy wyglądały na skupione. Zlustrował nieruchome szczątki, powoli formułując następne słowa.
- Rozumiem... to ty.. To dlatego tak... ciężko było ci posłużyć się magią. Jesteś w tym nowicjuszką. Moje kondolencje, naprawdę. - zwrócił się ku kobiecie, spoważniały. - Nie chcę wchodzić z łapami w twoje życie, ale chyba lepiej, jeśli to ciało będzie przesunięte gdzieś na bok, skoro nie ma możliwości, żeby je zakopać. Kot tego nie zrobi, a duch... też niespecjalnie. Chociaż.. mogłabyś to zrobić. Jeszcze nie teraz, ale później, może i jeszcze dzisiaj. Mogę ci pomóc trochę się rozwinąć. Co ty na to? Znam się trochę na magii, ale to już chyba wiesz.
Gdzieś w oddali jeden z kotów z zapałem wylizywał futerko, inny postanowił uciąć sobie drzemkę, padłszy na bok. Ogony kiwały się to w prawo, to w lewo, rude, czarne, szare, znalazł się nawet jeden biały. Wszystko wróciło do normy. Tylko Khi skupił się na zwłokach i tym, że wkrótce ich rozkład uprzykrzy życie każdemu stworzeniu w pobliżu.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

14
- Tak, to tu - powiedziała zmarła.

Po chwili widocznie się uśmiechnęła.

- Telepata, tak? No cóż... witaj, Khi.

Popatrzała na niego. Demon jak nic. No cóż... czy coś w tym złego?

- Znasz się na magii, co? Ciekawe... W każdym razie, co do mojego ciała, masz rację... Może potem po prostu posadzę na nim roślinę, na razie nie mam wystarczająco dużej siły...

Myślała sobie jeszcze, po czym pochyliła się nad jednym z aktywniejszych stworzeń.

- Możesz znaleźć Białego? Myślę że polubi się z Khim.

Żaden kot nie miał na imię Biały, a jednak wiadomo o kogo chodziło. Oby słusznie podejrzewała, że demony lubią się trzymać razem.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

15
Demon schylił głowę w akcie powitalnego ukłonu.
- A jakie jest twoje imię? Jak mogę cię nazywać? Co do twojej siły... wydaje mi się, że po jakimś czasie potrafiłabyś posługiwać się magią tak samo, jak za życia. Wiadomo, śmierć odbiera sporą część sił, w tym całe ciało. To jak bycie w formie - wystarczy wyćwiczyć coś.
Kobieta postanowiła poprosić jednego z innych kotów, by ten odnalazł innego towarzysza, lecz okazało się to niepotrzebne. Biały ogon po chwili zmienił się w całą sylwetkę tegoż koloru, promieniejąc żywotnością i życzliwością. Zlustrował okolicę ciekawskim spojrzeniem, a gdy jego wzrok zatrzymał się na duchu i rudym kocie, okazał zaskoczenie. Migiem wyskoczył spomiędzy zarośli, zmartwiony. Popatrzył w kierunku ciała, a następnie na ducha niegdyś zamieszkującej je osoby. Miałknął cicho, żałośnie, a następnie podszedł do Damy i otarł się o jej białą, niematerialną suknię, by okazać, że kocha ją tak samo, jak wcześniej.
- Dopiero wyszedł z jaskini. Ma nadzieję, że to nie bolało. - wytłumaczył głos. Khi podszedł z zaciekawieniem do białego kota, a wtedy też nastąpiła seria wymachów łap, ogonów, ruchów uszami, głową, mruknięć i miałknięć. Całość wyglądała na całkiem przyjaźnie poprowadzoną rozmowę kocich demonów. Biały machnął łapką gdzieś pod sobą, wygrzebał spośród trawy jakąś roślinę i wycofał się trochę, aby rudy mógł zająć jego miejsce i sprawdzić, co to takiego. Ku ogólnemu rozbawieniu, ten nagle podskoczył z zaskoczenia, wydając kwik, a następnie zarył pyszczkiem w to miejsce. Po momencie podniósł łepek i, z błogim wyrazem twarzy, wymamrotał mentalnie:
- Mmm... kocimiętka...
Drugi kot, tknięty przeczuciem, w tym momencie podszedł do Khi z boku, spojrzał na jego grzbiet. Tamten zwrócił na niego wzrok. Chwilę porozmawiali w swoim kocim języku, a następnie Biały odszedł trochę, rozglądając się.
- Zaproponował, że znajdzie coś, co powinno pomóc. Osobiście czuję się już całkiem dobrze. - demon naprężył się z dumą. - To chyba najbardziej niegroźny demon, jakiego znam. Podoba mi się. A ty... możesz sprawić, żeby tej kocimiętki było więcej? Wiesz, urosnąć ją... Chyba zależy mi, żebyś zobaczyła, co potrafisz. Może coś więcej, niż wcześniej? Ten trik z roślinami, tam, w krzakach, był całkiem ciekawy.
Obrazek

Erriz | Tricya
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fenistea - puszcza”