Re: Koci Zakątek

46
Cholera! Szlag! I kilka innych przekleństw, których nauczyła się od ludzi którzy jakimś cudem dostali się do Fenistei. Ta roślina... to była pułapka! A ona wpadła w nią jak amator... Struktura zmieniła się, owszem... Ale nie tak, jak miała.

Została wykorzystana! Wszystkie te dziwne, zalegające resztki magii, które pozostały po tym jak czarowała już po śmierci zostały z niej wyssane... Ta roślina przemieszczała się - tak, właśnie tak, jakby to ona sama zrobiła gdyby były takie jej intencje!

Miała dość. Zbliżyła się ponownie do rośliny i wybadała, czy ta nie zyskała nowych właściwości... Albo teraz czegoś nie blokowała. Była zła na wszystko: Na siebie, na ten chwast, na tego małego... Nie. Nie, to ostatnie to nie była prawda.

Miedziana dama nigdy nie umiała się gniewać na koty.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

47
Cała magia nie zniknęła z Yliany, o nie – roślina uszczknęła jedynie część jej energii, by móc rozwinąć się i przemieścić po ścianach. Może i pierwsze wrażenie było źle zrozumiane przez ducha elfki w innej niż zwykłej formie. Było to nagłe opadnięcie z sił, które po momencie… najzwyczajniej wróciło do normy. Roślina patrzała na kotka z wysokości, nieruchoma, milcząca.

Nic się nie działo jedynie przez moment. Jeszcze nie zdążyła dobrze przyjrzeć się nowej strukturze, gdy znowu coś w jej wnętrzu zapragnęło wyrwać się, zmienić, opuścić ciało. Elfka nie mogła nic zrobić, nie zdążyłaby, a jeśli nawet, co mogłaby zdziałać? Sekundy minęły, nim z całego ciała zaczęło odpływać czucie, w oczach się zamgliło, nóżki straciły oparcie. I chwilę potem stała znów zimna, nieczująca niczym kamień, przezroczysta niczym woda. Nie można było mówić o zawrotach głowy, jakimś uczuciu – po prostu była, była tak jak wcześniej, może już na zawsze niematerialna. Perspektywa zmieniła się w ciągu jednej chwili, postać urosła w oczach, przemodelowała się. Jaskinia zaczęła wydawać się jakby mniejsza, ciemniejsza – bez wyostrzonych zmysłów tak wiele rzeczy mogło umknąć…

Cóż kobieta mogła zrobić? Musiała iść dalej, iść, by dowiedzieć się, co spowodowało u kotów zdenerwowanie i chęć walki z pobratymcami. Na zewnątrz musiały już wstać gwiazdy… Roślina spoglądała na nią tak samo jak wcześniej, lecz mniej przytłaczająca – jedynie ciemniejsza, oświetlana tylko wątłym światełkiem. Czyżby i ono przygasło…?

Jaskiniowe ziele ułożyło się w zaskakujący sposób – nieprzypadkowo, naumyślnie. Łodyżki i listki tworzyły wzór… Po jej lewej oraz prawej stronie pięły się dzielnie w górę, a nad głową łączyły się eleganckim łukiem. Chwaścik może i potrafił zmieniać właściwości wymierzonej w niego magii i zmieniać je na własny użytek, lecz teraz za nic nie mogła tego wyczuć. Nitki zaklęć oplątywały kwiatuszki, już uśpione? Na to wyglądało… Mimo wszystko wyglądało na to, że to życie nie ma zamiaru się ruszyć już w żadną stronę, a tym bardziej wykonywać bardziej skomplikowane ruchy.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

48
Spoiler:
Nadal była zła. Od tego należało zacząć. Po chwili jednak gniew zaczął ustępować... rozbawieniu. Uznała że kwiatek to ten przeciwnik? Przecież dalej było widać przejście...

Nie miała czasu by dalej o tym myśleć, bo poczuła... NIE! Gdyby miała ciało, zapłakałaby... Wiedziała, że nie powinna go posiadać, a jednak... Ta strata bolała. U istot martwych też były emocje, a ona była tego... nie do końca "żywym"... przykładem.

Nie wiedziała gdzie iść. Pomyślała jednak, że jakoś się orientuje, gdzie jest góra, a więc zawsze będzie mogła wyjść na powierzchnię. Co więc szkodziło zaryzykować?

Zbliżyła się ponownie do miejsca, z którego wyrastał kwiatek, i wniknęła w ścianę.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

49
Przejście okazało się nie do sforsowania dla materialnej istoty. Może i gdzieś dalej, tam w cieniu, czaiły się kolejne kręte korytarze, którymi można było dotrzeć do tego serca ziemi, lecz bezcielesnej Ylianie nie udało się tego dowiedzieć – po prostu przeniknęła przez skałę, przez którą przejście wskazała jej dziwna, napełniona dziwną magią roślinka. Jej niezrozumiały ruch pachniał lasem.

„Poczuła” to samo co wtedy, na początku, kiedy jeszcze nie oswoiła się z nową formą. Jakby coś swędziało ją od środka – to uczucie, gdy jakikolwiek przedmiot znajdował się wewnątrz niej, tym razem przeniknęło ją całkowicie. Chwilę szła po omacku, przed oczami mając jedynie żywą skałę, nim w końcu to się skończyło. Ognik nie przeszedł. Nie musiał.

Wnętrze kolejnej groty malowało się w złowrogiej, purpurowej barwie. Poświata pochodziła z każdej strony. Nie sposób jednak było oszacować, jak bardzo w głąb grota się rozciąga. Blask oświetlał jeden, nie, dwa punkty tuż przy powierzchni ziemi, oba nieruchome. Gdyby żyła, zmarszczyłaby nos. W postaci ducha czuła tylko wewnętrzne przeczucie, że coś jest nie tak, że coś tu jest… smród śmierci.

Ku swojemu zaskoczeniu, elfka odkryła, że jeden z dwóch punktów był kotem. Białym, dużym kotem. Białym. Drugiego nie rozpoznała z tej odległości. Koci demon przekrzywił głowę i pomachał ogonem na znak, że dojrzał kobietę. Siedział jednak w miejscu.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

50
"Nigdy więcej" - myślała. "Nigdy więcej!"

A jednak nadal szła przez skałę. Nieznośne uczucie było nieco mniej nieznośne, kiedy trwało dłużej. A kiedy opuściła ten nieistniejący korytarz... Dostrzegła światło, które zdawało się dochodzić zewsząd. Niepokojące. Nie podobało jej się ono. W tym świetle widziała dwie sylwetki...

Po chwili dojrzała, że jedną z nich był Biały. Zaskoczyło ją to. On ją widział, ale nadal stał w miejscu... Nie wiedziała co zrobić, zbliżyła się więc, próbując rozpoznać drugi punkt.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

51
Wśród zadawanych samej sobie deklaracji ta zdawała się być taką, której dotrzyma. Sytuacja zdecydowanie nie była kolorowa, ba, malowana była w groteskowych, nieprzyjemnych, ciemnych barwach czerni, szarości i purpury. Kolejne dokonane przez Ylianę odkrycie było przerażające i makabryczne, niewiarygodne wręcz. Biały nadal się nie ruszał, zareagował jednak lekkim zerknięciem na kobietę, gdy ta zbliżyła się odrobinę.

Zamarła. Drugim punktem był Puszek. Leżący w nienaturalnej pozie Puszek, ten sam, którego widziała tak niedawno…

- Fajnie się kotem było, prawda? – usłyszała znienacka syczący, nieznany głos rezonujący w jej głowie, który zdawał się chcieć ją zmrozić. – To dzięki mnie… Widzisz, co potrafię?

Biały wyprężył się, nic nie robiąc sobie z upiornego towarzystwa. Ciemnofioletowe, wszechobecne światło nadawało jego futerku niezdrowy kolor.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

52
- Widzę. I mam do ciebie dwa pytania.
Była co najmniej zdenerwowana tą sytuacją. Biały wyglądał jakby coś mu zrobiono...
- Nadal jesteś tym samym kotem, którego pomagałam wyjąć z jego matki trzy lata temu? Tym samym, który miał najgęstsze futerko z całego miotu, i stąd jego imię?
Tyle wspomnień z jednym kotem. Tyle wspomnień z każdym z nich. Tyle historii, których nikomu nie opowiedziała.
- Tak więc czy przyjmowałam na świat wielką potęgę, czy też ta wielka potęga przyjęła formę tego kota? I co planujesz dla zakątka?
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

53
- Czy ja, czy nie ja… - usłyszała. Biały w końcu ruszył się z miejsca, podszedł bliżej Yliany, patrząc jej prosto w oczy. Jego spojrzenie zdawało się być puste, czarne, bez żadnego płomyka. Nie musiał właściwie odpowiadać na zadane pytanie – elfka znała tego kota, wiedziała, jak się zachowywał, co by zrobił, wiedziała też, że właściwy demon pomógłby leżącemu bez ruchu Puszkowi.

- Jestem, kim jestem, duchu. Wiesz, jak łatwo przejąć takie ciało? Takie… niepodatne. Rzecz jasna, tamte koty na zewnątrz też całkiem łatwo zająć. Wystarczyło jaskinię wypełnić takim fajnym proszkiem, a te same go spożywały po myciu futra.

Dziwna istota w ciele kociego demona wykonała kilka gestów, jakby oczyszczała z czegoś pyszczek, a następnie ponownie stanęła w miejscu.

- Heeeej, Khiiii! – rozległo się wokoło; było to zawołanie, zawołanie prowokującym, złośliwym tonem, celowe. Niemal natychmiast w głowie elfki odpowiedziało rozdzierające miauknięcie, które zdawało się rezonować jeszcze przez chwilę – nie było już ciszy, nie było spokoju. Były tylko opary niepokoju.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

54
Miała dość. Utratę jednego kota przebolałaby, choć byłoby ciężko - ale całej rodziny?
- Dlaczego to robisz? - zapytała. - Jak długo już tu jesteś? Odkryłeś to miejsce, więc musiałeś widzieć co zrobiłam dla tego miejsca.
Jej głos był wypełniony smutkiem.
- Czy chcesz, by to wszystko poszło na marne? Zmiany w roślinach, by dostarczały kotom tego, co zwykłe pożywienie. Dostosowanie jaskiń. Cała moc, którą wkładałam w to miejsce by ponownie odżyło i przypominało to, o czym opowiadano. Po co chcesz kontrolować te stworzenia? Są słabe, nie nadają się na sługi, zajmowałam się nimi bezinteresownie. Co chcesz osiągnąć?
Biedny Biały. Oby kiedyś odzyskał kontrolę nad sobą... Jednocześnie próbowała znaleźć coś, cokolwiek co miałoby cechy rośliny. Może ten proszek? Wątpiła w to, opis brzmiał jak czysty wytwór magii, ale gdyby był pochodzenia roślinnego mogłaby wyssać jego energię i unicestwić go, przejmując magię wiążącą jej przyjaciół i pożywiając się...

//EDIT
Gratulacje z okazji zostania MG ^w^
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

55
„Biały” ziewnął po kociemu, zbywając pytania elfki milczeniem i czymś na kształt telepatycznego ironicznego uśmiechu. W jej głowie jednak, zamiast jego odpowiedzi, pojawiło się wściekła odezwa Khiego, ta sama zapewnie, co w umyśle demona stojącego naprzeciwko niej.

- Idę!

Biały kot zignorował głos, w końcu leniwie zaszczycając ducha odpowiedzią. Zamachał ogonem, po czym rzekł mentalnie:

- Jeden kot jest słaby i niewiele zrobi, cała grupa zaś, jaką tu zgromadziłaś, byłaby w stanie sporo uczynić… Chciałaś równowagi, prawda? Otóż koniec z równowagą. Koniec z światem, jaki znasz. I to jest pierwszy krok w tym kierunku. Przybyłem tu dopiero dzisiaj. Bóg tak kazał. Zaskoczona?

Demon mówił, Yliana słuchała. W tajemnicy przed nim zaś, sprawdzała to, co w jaskiniach rozpylono. Czuła, że coś tam jest, wiedziała to. Coś… tak, coś roślinnego. Było to jednak „coś”, czego nie znała. Dało się to jednak w pewnym sensie zebrać, kazać skupić się w jednym miejscu, nie sięgało to jednak daleko, kilkanaście kroków w każdą stronę zaledwie. Część wyczuła też w samym Białym, nie znalazła jednak sposobu na „złapanie” tego, co zaległo w jego ciele, zupełnie jakby zostało już przemienione i stracone. Jednocześnie poznała, że zniszczenie tego było niemożliwe. Magia miała w tym też swój udział, i to potężny. Wydawało się wręcz, jakoby to, co wisiało w powietrzu, zmieniało się wciąż pod wpływem jakichś potężnych zaklęć, rozkazów, poleceń… Coś jednak dało się z niego zrobić, tych „cosiów” było mimo tego za wiele.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

56
Nie... tego było za dużo. Nie była w stanie wtoczyć w te rośliny magii, bo magia już tam była, jak jakieś złe wypaczenie jej czynów... Może i to nie byłoby takie złe gdyby nie fakt, że coś tam się ciągle działo. Nawet teraz coś się ciągle działo. A może...

- Nie wiem czy mówisz o Usalu, Xandzie czy Garronie, ale jako była służka Sulona nie pozwolę by wolna wola tych stworzeń została zniszczona... - powiedziała, a jej głos był ostry. Dobry Sulon niech ją chroni, ze względu na jego i jej umiłowanie zwierząt... niech w swej mądrości da jej siłę by wyrzucić wrogie naturze wpływy z lasu...

Udała się bezpośrednio do Białego. Postarała się przeniknąć go tak, by całe jego ciało znajdowało się w zasięgu jej nie-ciała... Kiedy to zrobiła, skupiła całą swą uwagę by wydobyć, przejąć energię z tych ziaren, pyłków, skierować ją przeciw nim... Jak nie zniszczyć, to wyrzucić z ciała jej przyjaciela. Nie da rady wszystkich naraz, o nie... ale jednego naraz... Musi dać radę. Musi.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

57
- Ani o jednym.... - odpowiedział kot, uważnie obserwując ruchy Yliany. - ...ani o drugim... - w jej umyśle pojawiło sie coś na kształt ironicznego uśmiechu. - ...ani o trzecim. To Sulon polecił mi zejść tu i skłonić je przeciwko elfom. Wasz dobry Sulon... Twoi pobratymcy stracili wiarę i za to zostaną ukarani. Przejmuję je.

Ostatnie słowa wypowiedział już, gdy była tuż koło niego. Nie ruszył się. Drgnął jedynie, gdy duch... przeniknął go. Elfka mentalnie wyczuła jego zapytanie, nie zdążył jednak zrobić niczego więcej. Działania Miedzianej Damy unieruchomiły kota niemal natychmiast. Zamilkł. Wyglądało to tak, jakby wszystko na chwilę zamilkło i wstrzymało oddech.

Magia dała się wyciągnąć z jednego ciała i wniknąć w Ylianę. Jej energia ciągnęła, była śliska, nieznana, odrzucająca. Nie dało się jej zniszczyć, rozdzielić od samej swojej istoty jednak tak - i to zrobiła.

Drobinki zdawały zalśnić na moment, kiedy opuściły Białego. Coś w nim zostało, część jednak wyległa na zewnątrz ciała kociego demona. Nie rozproszyło się. Skupiło w jedno miejsce, zafalowało, zalśniło, zawisło w powietrzu. Jednocześnie duch poczuł, jak istotka w jej ciele chwiejnie się porusza, by następnie paść na ziemię, nieruchoma.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

58
- Co? To niemożliwe! Zawsze wierzyliśmy w Sulona, a on nigdy by nas nie opuścił... - Yliana nawet nie wiedziała, że mówi na głos. Po chwili powiedziała celowo:
- Nie pozwolę ci... One powinny być wolne!

Ta magia była dziwna... Nie podobała jej się. Z drugiej strony, czego oczekiwać po takim stworzeniu? Nie mogła się poddać... W końcu udało jej się wyrzucić część tych drobin poza ciało Białego. Niemal w tym samym momencie...

- Biały! - Krzyknęła, kiedy koci demon padł na ziemię. Szybko opuściła tą samą przestrzeń, a następnie zrobiła wszystko by upewnić się że on tylko stracił przytomność, bo on tylko zemdlał, prawda? Prawda?

Jednocześnie starała się zrozumieć istotę tych drobin, skupionych w jednym miejscu. Czyżby to właśnie była ta zła istota? Badając Białego, jednocześnie starała się poznać wszelkie właściwości tej dziwnej formy. Jak mogła by przeniknąć te bariery, i zyskać kontrolę nad tymi drobinami? Jak mogłaby je zniszczyć używając ich własnej energii? Musiała to wiedzieć, by móc udać się do jaskini i oczyścić ją.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Koci Zakątek

59
Biały żył – to była pierwsza rzecz, jaką Yliana wyczuła, kiedy sprawdziła jego procesy życiowe. Był wyczerpany, ale żył, i to się liczyło. Gdzieś w niedalekiej odległości, nie poznać czy krok od niej, czy pięć, w powietrzu wisiały niestworzone drobiny. To coś miało własny umysł, to dało się wyczuć. To w pewnym sensie żyło, chyba nawet miało w sobie więcej życia niż leżący na zimnej skale koci demon. I było w rzeczywistości wielkie. Wielkie jak… sam las.

W jednym momencie wszystko poznała. To coś przed nią było tylko niewielkim mechanizmem w tym, co nawiedziło Fenisteę. To było tym. I to coś było czymś, czego Herbia jeszcze nie widziała swymi księżycowymi oczami. Czymś wielkim, nieznanym na lądzie, pod ziemią i w powietrzu. Nigdzie. To, co sprowadził Sulon, było czymś zupełnie innym. I to miało w sobie moc. Wiele mocy. Wiele mocy, która tylko czekała, aż ktoś… sza. O tym nie wolno mówić.
Obrazek

Erriz | Tricya

Re: Koci Zakątek

60
Żył! Dzięki ci, Sulonie, chciała rzec, lecz przypomniała sobie to, co mówiło to stworzenie. Że to właśnie on je sprowadził. Może po prostu nie wiedział, jak to się skończy, pomyślała...
Te drobiny nadal tu wisiały. Z każdą chwilą wiedziała o nich coraz więcej. I to nie podobało jej się.

One były wszędzie. W całym lesie...
- Ojcze Sulonie, coś ty uczynił... - jęknęła.
Czuła moc. Moc śliską, nieprzyjemną, odpychającą. Ale to nadal była moc roślinna, prawda? I, co ważniejsze... Ta gromada drobin, tak niedaleko od niej samej, była połączona z innymi. To był jeden organizm, składający się z wielu innych, i to było przerażające.
To było źródło energii, energii którą mogła wykorzystać. I to była jej nadzieja... Jedyna nadzieja, by ten las był choć w połowie tym, czym był za jej życia.

Skupiła całą swoją uwagę na tych drobinach. Przesunęła się tak, by całą sobą w nich być... I zaczęła próbować ich energię. Wykorzystać połączenia między nimi, by przejąć ich coraz więcej... One nadały jej postać cielesną, teraz był czas by wykorzystała tą samą moc w inny sposób. By to stworzenie było naczyniem, a ona cieczą, która je wypełni... Może w ten sposób uda jej się powstrzymać to coś przed zniszczeniem lasu... I zakątka.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .
ODPOWIEDZ

Wróć do „Fenistea - puszcza”