Re: Sztuk kilka

34
Jakiś czas temu miałam okazję zmierzyć się z czymś zupełnie dla mnie nowym. Zadanie polegało na zaprojektowaniu dwóch plakatów filmowych w z góry narzuconym stylu i w taki sposób, aby osoba, która dany film oglądała, od razu wiedziała, że o niego chodzi. Ktoś wie jakie to tytuły?

Plakat nr 1:
Spoiler:
Plakat nr 2:
Spoiler:
Od dawna też nosiłam się z myślą o zaprojektowaniu swoich okładek do kilku książek, ale <tu wstawić jakąkolwiek wymówkę>. Miało być ambitnie, z pomysłem, w stylu polskich plakacistów, a wyszło jak zwykle - z nudów, kolażowo i trochę impresjonistycznie. Ale pierwsze koty za płoty. A dokładnie dwa. Na razie.


Dorian
Spoiler:
Spoiler:
Spoiler:
Dracula
Spoiler:
Spoiler:
Spoiler:
Książki są oczywiście grubsze, ale tylko takie darmowe mockupy udało mi się znaleźć.
Stocki pochodzą ze strony Unsplash.
Obrazek

Re: Sztuk kilka

37
To, kurwa. To jest sztuka. Ona naprawdę to zrobiła.

Przy okazji, lubię okładkę Draculi. Jest mniej pospolita i oczywista niż oklepane zamki na tle pełni księżyca, nietoperze, zębate mordy i inne gówna. A okładki na tych stockowych modelach cienkich książeczek też mają niemały potencjał komediowy. Wyobraźcie sobie tylko serię klasyków grozy zaadaptowanych dla milusińskich, np. Zgrozę w Dunwich. Krowa robi "muuu", koń robi "ihahaha", syn Yog-Sothotha robi "Ygnaiih thflthkh'ngha y'bthnk h'ehye!"

Myślę, że to wielce zabawna koncepcja. Pozdrawiam, Guede.

Re: Sztuk kilka

39
Draculę zgadłem ale mój nieobyty filmowo mózg myślał że drugie to jakiś spin-off króla lwa. :lol:

Szczerze mówiąc, to nigdy nie wiedziałem skąd ludzie uzdolnieni artystycznie biorą pomysły na tak kapitalne projekty. Ja nawet nie potrafiłbym tego rozplanować, a co dopiero zrobić, dlatego wzorem Judasza, biję pokłony.

Re: Sztuk kilka

40
Guede [Bot] pisze:To, kurwa. To jest sztuka. Ona naprawdę to zrobiła.
Tak. To ja. Kobieta projektująca, żadnego projektu się nie boję*. Ale musi być ładnie opisany i wystarczająco posrany, jak ten Guede. Wtedy jest gwarancja zadowolenia albo strzał w ryj zwrot pieniędzy.

*nie po tym, czego naoglądałam się przez lata mojej świetlanej kariery
Guede [Bot] pisze:Przy okazji, lubię okładkę Draculi. Jest mniej pospolita i oczywista niż oklepane zamki na tle pełni księżyca, nietoperze, zębate mordy i inne gówna.

Miło mi!
Guede [Bot] pisze:A okładki na tych stockowych modelach cienkich książeczek też mają niemały potencjał komediowy. Wyobraźcie sobie tylko serię klasyków grozy zaadaptowanych dla milusińskich, np. Zgrozę w Dunwich. Krowa robi "muuu", koń robi "ihahaha", syn Yog-Sothotha robi "Ygnaiih thflthkh'ngha y'bthnk h'ehye!"
Abecadło przeszło, to i bombelkowe adaptacje by przeszły. Tak sobie myślę.
Guede [Bot] pisze:Myślę, że to wielce zabawna koncepcja. Pozdrawiam, Guede.
Istotnie, mój drogi. Ja ciebie również pozdrawiam, buziaczki.
Iskariota pisze:Nie znajdę odpowiednich słów żeby wyrazić jak bardzo podoba mi się to co tworzy Juno. Jako marny amator takich rzeczy biję pokłony \(*o*)/
Ojej, nie trzeba, naprawdę. Przy tej pogodzie bardziej przydałoby się wachlowanie.
Ernoth pisze:Draculę zgadłem ale mój nieobyty filmowo mózg myślał że drugie to jakiś spin-off króla lwa.
Uou.
Ernoth pisze:Szczerze mówiąc, to nigdy nie wiedziałem skąd ludzie uzdolnieni artystycznie biorą pomysły na tak kapitalne projekty.
Zżynają od siebie nawzajem jak świat stary. Już nikt nie pamięta kto był pierwszym wizjonerem.
Ernoth pisze:Ja nawet nie potrafiłbym tego rozplanować, a co dopiero zrobić, dlatego wzorem Judasza, biję pokłony.
Serio, chłopaki, wystarczy wachlowanie. Wstańcie z tych kolan.


Spoiler:
Obrazek

Re: Sztuk kilka

41
Rozochociliście mnie łaskawymi uwagami swemi, więc postanowiłam zaprezentować skromne efekty epizodycznych powrotów do tabletu. Wciąż nie mogę zdecydować się na stały związek, ale te skoki w bok bywają zbawienne podczas sezonu ogórków i burz.



Sztylecik. Trochę krzywiasty i jakiś taki... magiomieczowy. Albo conanowy. W każdym razie - zalatuje mi oldschoolowym fantasy. Dlatego nawet nie będę mówiła, co zainspirowało mnie do jego popełnienia.
Spoiler:
Kadr z naszej obecnej przygody w Starym Świecie. To była taka zacna sesja, że uparłam się jak osioł, by namalować moje wyobrażenie tej koszmarnej polanki. Jak zwykle porwałam się z motyką na słońce, naiwnie sądząc, że jak jakieś prodigy po prostu se z biegu siędę i namaluję. Taki chuj. Męczyłam się okrutnie, wyszło zupełnie inaczej niż sobie w głowie roiłam, ale ostatecznie byłam zadowolona, że w ogóle udało mi się to skończyć.
Spoiler:
A tutaj, o, są rączki. Z tej po prawej jestem autentycznie dumna. Nad częścią po stronie lewej wypadałoby jeszcze popracować (a tak w ogóle to iść na jakiś kurs z anatomii), ale zauważyłam to dopiero jak już okrasiłam je wszystkim dookoła i nie chciałam więcej przy tym grzebać, bo pewnikiem spieprzyłabym jeszcze bardziej. Abstrakcyjno-oniryczna otoczka idealnie pasowała mi do jednego z moich ulubionych cytatów i takim przypadkowym sposobem powstało coś w rodzaju ilustracji do wiersza pana Poego. Albo po prostu tapeta, bo na takim formacie malowałam.
Spoiler:
Obrazek

Re: Sztuk kilka

42
Wszystko fajne, łapy też profeska. A jeżeli to nie jest wyznacznik uzdolnienia artystycznego, to nie wiem co nim jest.

Zrobiłem też fanart, ale chujowy, bo nie mam czasu ani odpowiedniej czcionki, że o polfontach nie wspomnę (nie będę przerabiał z interpunkcyjnych, kiedy post stygnie.)
Uznajmy to za koncept gwoli potwierdzenia skojarzeń.
Spoiler:

Re: Sztuk kilka

44
Z okazji halloween zagraliśmy wyspiańsko-mickiewiczowską (bo dziejącą się w Polsce, w naszym rodzinnym Glatz za Niemca) jednostrzałówkę w Cthulhu 1899. A że fin de siècle obfitował w zainteresowanie rzeczami nadnaturalnymi i szeroko pojętym mistycyzmem, panowała również moda na spirytyzm i "wywoływanie duchów" - na przykład przy użyciu planszy ouija. W ramach "robienia klimatu" przygotowałam jej polską wersję, żeby sobie leżała na stoliku, tuż obok innych gadżetaliów. Siłą rzeczy nie szło jej użyć fizycznie podczas sesji, ale i tak ciekawiej było słuchać, że kursor przesunął się tam i siam, gdy można było zawiesić oko na materialnym przedmiocie.


Wersja "na żywo", ździebko chujowa, bo nie chciało mi się zmieniać obiektywu i ciemno było i smutno i do domu daleko.
Spoiler:
Plansze o formacie 46 x 31 cm wydrukowane na folii samoprzylepnej i naklejone na płytę spienioną pcv 5 mm. Wskaźnik wycięty laserem w laminacie (grubość coś koło 3,5 - 4 mm) i oklejony jak wyżej. Białe boki zamaskowane złotym markerem olejnym.


Wersja "mockupowa", znaczy się: komputerowo porobiona, dla lepszego całości oglądu. Można tutaj pięknie zaobserwować także jak wyświetlane na monitorze kolory mają się do tego, co wychodzi w druku.
Spoiler:
Ojesu, zmęczyłam się. Dziękuję za uwagę.
Aha, jakby ktoś chciał sobie wydrukować, to mogę podesłać pliki.
Buźka!
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Galeria”