Trolle

1
Nikt właściwie nie jest w stanie dokładnie określić, skąd się w ogóle wzięły Trolle. Trolle zawsze były, odkąd ktokolwiek pamięta. Licznych plotek, legend i domysłów, i wywodów bajarzy, co do ich pochodzenia, zapewne nawet one nie są w stanie potwierdzić ani rozwiać, choć mogą nie robić tego celowo, zazdrośnie ukrywając prawdę przed resztą ras. To leżałoby w ich zwyczaju. Faktem jest, że ustalić coś w tej kwestii próbowano nie raz. Kiedyś nawet magowie i uczeni Herbii stwierdzili po długich oraz okraszonych solidną ilością wódki naradach, że Trolle rozwinęły się z jakiegoś wyjątkowo paskudnego stworzenia, które pewnego dnia wylazło z rzeki na ląd. Elfy oprotestowały, utrzymując, że jako starsza rasa pamiętałyby takie wydarzenie. Krasnoludy naburczały na Elfy, że są za młode, żeby pamiętać. Zagadka trollowego rodowodu pozostała zagadką.

Nie ma natomiast żadnych wątpliwości, co do tego, iż historia rasy sięga daleko wstecz. Na tyle daleko, by istniały domysły, że może to być jeden z najstarszych ludów Herbii. Z historii tej jako świadectwo pozostały jednak zaledwie ruiny, wychylając niczym pokruszone, kamienne zębiska z zielonej dżungli, porastającej Archipelag — gruzy, fragmenty posągów, powalone kolumny i monumenty, ściany ryte w skomplikowane płaskorzeźby, wszystko zarośnięte i murszejące, rozpadające się ze starości. I całkowicie opustoszałe. Coś jednak w nich pozostało nie czyniącego żadnych złudzeń, co do ich minionej potęgi oraz świetności. Takie miejsca Trolle tworzyły w sercu dziczy, wrośnięte w podmokłą dżunglę, zanim człowiek opanował wszystkie zastosowania kija. Ich dzisiejsi potomkowie zazdrośnie strzegą swoich wspomnień oraz obyczajów, nie wiadomo tedy, czym tak naprawdę były ruiny z Archipelagu, nim w ruiny się obróciły. Powołując się na rozmieszczenie tych, które odnaleziono, badacze wierzą w niegdysiejsze istnienie całego ogromnego systemu miast-świątyń, gdzie żyły rozrośnięte, wielowarstwowe społeczeństwa, a gdzie do dzisiejszego dnia wszystko pochłonął czas. Nikt jednak nie potwierdza tych przypuszczeń. Pierwsze znaczące wzmianki o Trollach zaczęły pojawiać się dopiero, gdy przyszło im walczyć o Archipelag z napływem nowych ras, liczniejszych, bardziej ekspansywnych, brutalniejszych w walce o kolejne terytoria. Jak każdy relikt, były skazane na przegraną w tej wojnie. By ratować resztki, które zostały z ich dziedzictwa, musiały oddać żyzny i pełen złóż ląd w ręcę Orków, Krasnoludów, Goblinów, w końcu Ludzi oraz innych ras, rozpleniających się po łatwiejszych do zasiedlenia, niż zimna Północ ziemiach. Być może to wtedy zniszczono starożytne budowle Trolli, być może upadły wcześniej. Z całą pewnością to wtedy Trolle zaczęły wymierać.

Nie wymarły, rzecz jasna. Upadły nisko, niżej zapewne, niż którykolwiek z ich przodków mógłby oczekiwać, rozlazły się po kontynencie, rozbiły na niewielkie i nieliczne plemiona, odcięte od świata murem tradycji, wierzeń i starego kultu, do którego wciąż żywią głębokie przywiązanie. Jedyne miasta, w których dziś napotkać można osiedlone Trolle, to Tsu'Rasate i Da'Kattok, gdzie żyją w małych grupkach, ani to wchodząc innym w drogę, ani pozwalając się zasymilować. Nie jest jednak rozsądnym pomysłem kręcić w ich pobliżu. Nie ufają niczemu, co nie jest ghrraa rak!, czyli w ichnim języku, pobratymcem. O języku mówiąc, to trollowego nie da się zrozumieć ni w ząb, jeśli się samemu nie jest Trollem. Dla przeciętnego słuchacza ich mowa przypomina zbitek pomruków, warknięć i chrząknięć, i jakiegoś wyjątkowo wulgarnego burczenia. Ponoć Gobliny znajdują ją niezwykle melodyjną i miłą dla ucha, cokolwiek by to miało oznaczać.

Poza tymi miastami, Trolle wiodą życie w koczowniczych plemionach lub wędrują samotnie. Te pierwsze niemal nie pojawiają się poza Archipelagiem, który przemierzają w poszukiwaniu żywności, schronienia i spokoju, unikając kontaktu z hrrav rak! — obcymi, nie-trollami. Każdy klimat inny, niż wilgotna, parna dżungla lub ciemne mokradła, jest dla nich ciężki do zniesienia i niewątpliwie będą nie niego narzekać, a najpewniej bardzo szybko się stamtąd zabiorą. Nie nadają się do życia na ziemiach suchych, wystawione na palące słońce, które w niektórych doniesieniach obraca je w kamień, w innych powoduje po prostu irytującą wysypkę i łuszczenie skóry oraz niebezpieczne udary. Z zimnem i śniegiem najwyraźniej radzą sobie nieco lepiej, istniały pogłoski o napotykaniu Trolli nawet w północnych dolinach. Najlepiej jednak czują się na podmokłych, rzecznych terenach, w cieniu drzew i gęstych zarośli, jak najbliżej wody.
Trollowe plemienia są na tyle małe, czasem mniej niż tuzin osobników, że wytworzenie złożonej hierarchii jest niemal niemożliwe, a nawet gdyby, to byłoby to cholernie męczące. Zazwyczaj więc posłuch mają najstarsze i najbardziej doświadczone osobniki w grupie, wkładając między bajki o zamianie w kamień i czatowaniu pod mostami na podróżnych, plotki, jakoby brutalnie walczyły między sobą o władzę. Troll nigdy nie stanąłby do prawdziwej walki z innym Trollem, zarówno z powodu głęboko zakorzenionej w tej kwestii tradycji, jak i ze znacznie bardziej prozaicznych przyczyn — przy tak małej liczebności, gdyby ze sobą walczyły, wytłukłyby się w kilka pokoleń.
Kultura oraz wierzenia są jednymi z najpilniej strzeżonych tajemnic tej rasy, która sekretów ma niemało. Co jest wiadome nawet dziecku, to że nie może istnieć plemię bez szamana. Szaman przewodzi rytuałom, odprawia umarłych i przyjmuje narodzonych, zna całą historię oraz tradycję wierzeń ludu, jest strażnikiem przeszłości, powiernikiem teraźniejszości i przewodnikiem ku przyszłości. W Trollach wciąż żyje wiara w pradawne obyczaje, w starą magię, mroczną i potężną. W najciemniejszych zakątkach dziczy wciąż się taką magię praktykuje. Funkcjonują zgodnie z odwiecznymi prawami rządzącymi naturą, nie przyjmując żadnego z bogów wyznawanych przez hrrav rak!. Jednym z powodów, dla których nikt nie wchodzi bezmyślnie Trollowi w drogę, jest przekonanie, że każdy z nich zna odrobinę czarostwa i może pokazić przeciwnika solidną klątwą. A jeśli nie on, to jego pobratymcy, gdyż więzi między plemiennymi Trollami są nierozerwalne — plemię istnieje dla każdego jednego ghrraa rak!, a każdy ghrraa rak! istnieje dla plemienia.

Rzadkim zjawiskiem, ale niekiedy napotykanym, są Trolle-samotnicy, albo co najwyżej pary osobników. To odludki, często jeszcze bardziej enigmatyczne i wyizolowane od plemieńców, i żyjące w nieustannym ruchu, wędrując nawet po całym kontynencie. Prawdopodobnie to z przyczyny takich samotników narosły legendy o poborcach myta spod mostów. Trolle bowiem zawsze tragicznie, fatalnie wręcz radziły sobie z pewnym wytworem bardziej rozwojowych ras — alkoholem. Pić potrafią we wcale imponujących ilościach i przy wcale mocnej głowie. Gorzej jest im przestać pić, gdy już raz zasmakują. Słowem, te majestatyczne stworzenia nagminnie padały ofiarą alkoholizmu. Połączenie wiecznego zalania w trupa z naturalnym sentymentem do wszelkiego rodzaju akwenów, zazwyczaj skutkowało w stałym ulokowaniu się takiego Trolla pod jakimś wygodnym mostem, gdzie i cień nad głową, i woda blisko... A przekraczający most podróżni albo mieli gorzałę, albo pieniądz na gorzałę. Nieporozumienia były nieuniknione.

Wokół Trolli przez lata narosła imponująca ilość plotek i podań, gdyż nigdy nic nie robiły, by je rozwiać, zamknięte w swoich małych społecznościach. Prócz wyolbrzymionych do skali baśni na dobranoc incydentów z mostami i legend o obracaniu się w kamień w świetle słońca, nieprawdą jest przekonanie o ich co najmniej tępych umysłach (nie wiadomo, jak się ma sprawa z rzekomym gustowaniu w potrawkach z kotów i psów, bowiem ich liczba w Tsu'Rasate i Da'Kattok doprawdy jest podejrzanie mała). Rzeczywistość bowiem ma się zupełnie inaczej — Trolle są niebezpiecznie wręcz spostrzegawcze i inteligentne. Ciętość oraz lotność w rozumowaniu lubią ostrzyć poprzez uczestnictwo mądrych dysputach, a ich największym zamiłowaniem są zagadki — nawet hrrav rak! może zdobyć sobie szacunek Trolla, jeśli zada mu zagadkę, nad którą ten będzie musiał dłużej pomyśleć. Wrażenie tępoty nadaje im ich pozorna prymitywność oraz mrukliwość w stosunku do innych ras. Ich język różni się budową od wspólnego tak bardzo, że opanowując powszechną mowę, bardzo ją upraszczają i skracają, choć same doskonale rozumieją to, co słyszą, a przyswojenie nowego języka nie zajmuje im dużo czasu. Poza tym, poruszają się w charakterystyczny sposób, ich imiona we wspólnym mają dziwnie brzmienie, jak Wielki Łeb czy Najstarszy Syn. Wszystko to stwarza całkiem skuteczne złudzenie skrajnego skretynienia i prymitywizmu. Przede wszystkim jednak, Trollom jest dobrze z powszechnym przekonaniem, że są głupie i ku własnemu zyskowi, nie próbują tego dementować.

Trolla trudno nie rozpoznać, gdy już się ma szczęście jakiegoś ujrzeć. Przekonania o ich odpychającej wręcz brzydocie są nieco przesadzone, choć dochodzi do podziału zdań. Podobno niektórzy spośród Orków określają Trollice nadzwyczaj atrakcyjnymi. By łatwiej mogły przemieszczać po gęstej, przemokniętej dżungli, Trolle nie są wysokie, wzrostem nie przeganiają przeciętnego człowieka, a samice są wyraźnie drobniejsze i mniejsze od samców. Ich sylwetka różni się jednak od ludzkiej. Potrafią chodzić się w postawie wyprostowanej, gdy zechcą, lecz znacznie szybsze i zręczniejsze, niespotykanie wręcz zwinne, są w swojej naturalnej pozycji, w ruchu podpierając się o ziemię wierzchem dłoni. Posiadają duże głowy o nieco prymitywnym wyrazie, z wysuniętą żuchwą i długim, garbatym nosem. Małe oczy czynią wzrok ich najmniej rozwiniętym zmysłem, lecz wciąż lepszym od ludzkiego, a pozostałe są jednymi z najczulszych, jakie można spotkać. Z powodu charakterystycznej budowy ciała i sposobu poruszania się, posiadają muskularne ramiona o niebywałej sile, którą nikomu nie jest śpieszno poddawać próbie. Podobno są w stanie bez większego wysiłku urwać komuś głowę, jak szmacianej lalce. Skóra Trolla jest gruba, ciemna, w odcieniach i mieszaninach od brązu po zgniłą zieleń, i choć pozornie nic na to nie wskazuje, jest zdolna ochronić właściciela przed niemal każdym rodzajem obrażeń — niemal nie sposób zabić któregoś w zwykłym starciu. Istnieje przekonanie, że są wrażliwe tylko na srebro, ale albo nikt się nie odważył tego sprawdzić, albo okazało się nieprawdziwe, lecz podzielić się tą nowiną już nie mógł. Wiele Trolli nosi długie, ciemne, splątane włosie, opadające w misternych kołtunach i warkoczach na plecy z powplatanymi w nie ozdobami — piórami, kośćmi małych zwierząt, skrawkami kolorowych materiałów i świecidełkami. Takie totemy zazwyczaj noszą dotroczone też do prostej odzieży ze zwierzęcych skór i futer — są niepoprawnymi zbieraczami.
Dorosły samiec Trolla zazwyczaj mierzy od 1,60 do 1,75 m wysokości w wyprostowanej pozycji, samica do 1,60 m. Najcięższe Trolle mogą ważyć nawet 270 kg, lecz większość jest stosunkowo lekka i zwinna, choć bardzo muskularna. To długowieczna rasa, zdolna dożyć nawet trzystu lat w dobrym zdrowiu, lecz za tę długowieczność płacą cenę — spłodzenie i odchowanie potomstwa jest na tyle trudne, by dzieci były jednym z największych skarbów plemiennych Trolli. Troll osiąga dojrzałość w wieku czterdziestu lat, a gdy zaczyna się starzeć, jego skóra powoli pęka, twardnieje, szarzeje, jak kamień, być może w ten sposób dając początek historiom o słonecznej klątwie.
Istnieje powiedzenie, że gdy Troll się uśmiecha, to lustro pęka. Tego też nikt jeszcze nie podjął się sprawdzić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Rasy”