Przed miastem zaś znajduje się gęsty las, w którym dominują drzewa iglaste, również pokryte śniegiem. Gałęzie uginają się pod białą pokrywą, z niektórych z nich spadały wielkie płaty śnieżnej warstwy. Tak więc wędrowcy musieli uważać, aby nie znaleźć się pod chybotliwym konarem, gdyż mogli stać się śnieżnymi potworami. To była tak zwana Północna Tajga, która okalała mroźne szczyty poszczególnych pasm górskich - Gór Mroźnych oraz Gór Aedcan, które znajdowały się po obu stronach szlaku. Droga znajdowała się na szlaku między miastami Biały Fort i Turon, stolicy miasta Krasnoludów.
Pogoda dnia dzisiejszego była nadspodziewanie dobra. Od samego rana na niebie świeciło słońce, panował mróz, gdyż śnieg w żaden sposób nie topniał. Niebo było turkusowe, gdzieniegdzie sunęły pierzaste, białe obłoki. Wiał lekki wiatr, który w żaden sposób nie potęgował odczucia chłodu. Mróz szczypał delikatnie w policzki, nadawał rumieńców.
Tak oto wyglądała sceneria drogi do Thirongardu. Miasto to była obronna forteca, pełna barbarzyńców, położona pośród gór. Nie docierał do niego żaden szlak handlowy, przejście przez las graniczyło praktycznie z cudem. Dlaczego? Otóż od dobrych 30 lat tereny północne były pod panowaniem sił nieczystych, które uniemożliwiły ludziom ponownie zasiedlanie tych terenów, a mieszkańców zgnębili i wypędzali ze swoich terenów zasiedlonych.
Główny trakt była to droga szeroka, wydeptana w śniegu pomiędzy skałami czy też lasami. Droga była często wybierana przez mieszkańców miasta, a także przyjezdnych, który nią właśnie docierali do Turonu. Wiodła przez dość niewielkie, górskie ostępy, a także przez las, który znajdował się nie dalej jak kilometr od punktu, w którym znajdują się bohaterowie.
Spoiler: