Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

76
Krasnolud zarechotał pod nosem słysząc odpowiedź Aldrina.
- Śmiech to mechanizm obronny- powiedział na swoje usprawiedliwienia. Vykr odwrócił się w kierunku czeluści jaskini i zaczął powoli, ale niepewnie kroczyć naprzód - nie masz może pomysłu co to może być tam na dole? Mój bestiariusz ogranicza się do wiedź i demonów, czyli albo zginiemy szybko, albo jeszcze szybciej
Niziołek tak bardzo zajął się analizą sytuacji, że nie zauważył kamienia, który znalazł się właśnie pod jego nogami, zdążył krzyknąć tylko
- O choler... - po czym poleciał do przodu, ześlizgując się w głąb jaskini, ściskając z całej siły młot i zasłaniając twarz, nie miał ochoty stracić kolejnej części uzębienia. Spadł na dno ciemnej jaskini, nie stracił jednak humoru i zakrzyknął do Aldrina
- Ciemniej niż myślałem! I stromo jak cholera!

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

77
Aldrin nie zdążył nawet ostrzec go o wystających co metr kamieniach, gdy on poleciał w dół.
Wiesz co? Ja chyba zostanę przy opcji, że nikt nie zginie–odpowiedział krasnoludowi schodząc ostrożnie za nim, ciągle trzymając jedną ręką masywną kuszę.
Nie minęła minuta i Aldrin również znalazł się na dole.
– pssiakrew –powiedział cicho –Cholerne kamienie – Dokończył głośniej. Jeszcze chwilę pobluzgał w myślach, po czym spróbował się podnieść jednym szarpnięciem(co się nie powiodło). Jednak szybko wymacał swoją kuszę. Wsparł się na broni i wstał że słowami –masz może pochodnię? faktycznie, ciemno tu jak w dupie.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

78
Upadek chyba zaszkodził lekko Aldrinowi bo postanowił zapytać przyjaznego krasnoluda czy nie ma przypadkiem pochodni... kiedy ten zadawał mu to samo pytanie jakieś pięć minut wcześniej. Na szczęście rozwiązanie problemu nadeszło samo. Chwilę po tym jak dzielny kusznik znalazł się na ziemi w całej jaskini rozbrzmiał wdzięczny śmiech. - Ja mam. - Odparł kobiecy głos kiedy skryty pod mrocznym pancerzem osobnik zapytał o pochodnie. Rozbłysk zieleni jaki towarzyszył tym słowom oślepił na chwilę obu mężczyzn a kiedy odzyskali już wzrok tuż przed nimi stała piękna, i szeroko uśmiechnięta kobieta. Jej zielona skóra połyskiwała delikatnie w blasku niewielkiej kuli zielonego światła wiszącej tuż nad jej ramieniem.

- Cóż, nie jest to tak naprawdę pochodnia ale wystarczy prawda? Chodźcie, na pewno jesteście głodni i spragnieni a i ja mam do was sprawę nie cierpiącą zwłoki. - Odwracając się do was plecami zarzuciła swoje piękne, zielone włosy a przestrzeń wokół was zapachniała świeżą żywicą. Nie zważając na broń w waszych rękach nieznajoma ruszyła wgłąb jaskini a dzięki jej niezwykłej "pochodni" mogliście zobaczyć jak wchodzi do otoczonej drewnem komory. Na jej środku, wokół solidnego stołu stały trzy drewniane fotele. Zasiadła w jednym z nich wskazując zapraszającym gestem na dwa pozostałę. Na samym stole stały trzy kubki i tależe zapełnione różnymi ziołami, orzechami, jagodami i innymi owocami lasu.
Obrazek

Mowa jest srebrem, milczenie złotem.
Mówiąc, jest łatwiej wyjść na idiotę.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

79
- Ekhem... - zaczął zakłopotany Vykr - Przepraszam, za mój nietakt. Nazywam się Vykr, a to mój kompan, leś... to znaczy Aldrin. - Krasnolud już nieco pewniej zbliżył się do stołu przy którym siedziała tajemnicza kobieta i z małym trudem wspiął się na siedzisko. Strawy jednak nie tknął, kierowany podejrzeniami i strachem skupił się na razie na konwersacji. Seria dziwnych wypadków zaprowadziła go z podziemnego miasto, do tajemniczej groty gdzieś w środku lasu, pewna podejrzliwość była wręcz wskazana.
- Jeśli wolno spytać, czy możemy zawdzięczać to niezwykłe spotkanie i gościnę? -Vykr upewnił się, że w razie wypadku jest w stanie dosięgnąć do młota, oraz jest w stanie wycofać z jaskini. Chociaż po chwili te myśli wydały się wręcz absurdalne. Zapowiadało się na to, że on oraz jego kompan są na łasce lub niełasce tajemniczej kobiety.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

80
Zaraz po przeprosinach Vykra Aldrin również ruszył w stronę stołu. Z identycznym zdziwionym wyrazem twarzy raczył usiąść. Aldrin usiadł w taki sposób, aby móc jak najszybciej dobyć sztyletu w chwili potrzeby. Tak samo jak krasnolud nie tknął jedzenia ani tak bardzo normalnych, że aż dziwnych napojów.
–dziękuję za gościnę, nie jestem głodny. –oświadczył chłodno.
I co to za ważna sprawa, którą chciałabyś się z nami podzielić?– wypalił z pytaniem od razu po Vykrze. –A właściwie, to kim ty w ogóle jesteś? –dodał nie czekając na odpowiedź.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

81
Wasza gospodyni nie skomentowała waszego, widocznego braku zaufania wygodniej rozkładając się w swoim tronie. Drewniany mebel jak gdyby wyczuwając intencję swojej Pani, zmieniał się płynnie, dostosowując kształt i stając pół-leżakiem. Posłała wam obu piękny, olśniewający uśmiech a tworzące pomieszczenie ściany zrodziły kolejną kulkę zielonego światła. Sięgając do swojego talerza, niewiasta poczęstowała się dużą, soczystą maliną. - Przyznaję szczerze Panowie, nie wybrałam was przez wzgląd na jakieś szczególne cechy. Po prostu instynkt podpowiada mi, że was polubi. On. Mój mąż. - Niewielkie źródło blasku zawirowało szybko wokół was, po czym zgasło, upadając na stół między wami. Jego obecna forma wyglądała jak najzwyklejsza w świecie, drewniana kulka o rozmiarach krasnoludzkiej pięści.

- Ja i mój luby przeżywamy ostatnio malutki kryzys w naszym związku. Potrzebuję was, abyście przekazali Mu mój list i upewnili się, że go przeczyta. Urde bywa dosyć gwałtowny, kiedy się gniewa dlatego na wszelki wypadek dam wam drugą kopię. Po prostu przeczytajcie ją głośno w Jego okolicy, jeżeli nie będzie chciał zrobić tego sam. Świetlik wskaże wam drogę. Wystarczy, że podrzucicie go w powietrze i wypowiecie Jego imię. - Mówiąc o Świetliku, wskazała na leżącą między wami kulkę. - Urde poznacie bez problemu. To wysoki, umięśniony, błękitnooki przystojniak o dzikich, kasztanowych włosach i przepięknej brodzie. Definicja męskości. Nie da się pomylić z nikim innym. - Opowiadając o swoim facecie, kobieta wodziła rozmarzonym spojrzeniem po suficie, a jej głos był pełen pasji. - Wiem, że nie mogę zaoferować wam wiele, ale i wasza praca należy do tych raczej prostych. Zróbcie, o co proszę, a nakarmię was, zapewnię nocleg, dam futrzane płaszcze i wskażę kierunek do najbliższej osady.

Sytuacja wydawała się całkiem klarowna i tylko od waszej decyzji zależało co dalej.
Obrazek

Mowa jest srebrem, milczenie złotem.
Mówiąc, jest łatwiej wyjść na idiotę.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

82
Aldrin szybko przeanalizował słowa gospodyni, jej prośbę, ten zbyt miły uśmiech i doszedł do wniosku, że jest to niebywale dziwne oraz denerwowało go to nieznacznie.
Po krótszej chwili zebrał się na na słowa –Ależ jaśnie Pani, nie jestem gońcem! –odpowiedział głośno. –ale oczywiście za odpowiednią zapłatą, dałoby się ustalić to i owo–dodał, gdyż sakiewka Aldrina nigdy nie należała do tych "cięższych". Perspektywa bycia gońcem wciąż jednak nie zadowalała go zbytnio.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

83
- Pani raczy wybaczyć jeśli obrazimy ją ymm.... omylną... niewłaściwym słownictwem lub nietaktem jednak jesteśmy jedynie prostymi poszukiwaczami przygód - Vykr razem z tym, jakże z trudem zbudowanym zdaniem, wypluwał sobie w brodę opuszczone lekcje retoryki w młodości - Nie ma co ukrywać, liczymy na nagrodę zarówno, jednak będziemy cenić ją w postaci zarówno materialnej jak i w postaci informacji lub wiedzy.
Sprawa śmierdziała nieco, jednak była to jednocześnie manna z nieba dla Vykra oraz jego kompana. W ciągu niecałej godziny, na bagnistym odludziu znaleźli nie tylko schronienie ale również możliwość zarobku. Mimo, że dzień nie zaczął się najlepiej, to wszystko mało się ku poprawie. Wspomniany Urde nie wyglądał z opisu na demona ani nic nadzwyczajnie groźnego, chociaż był człowiekiem, co samo w sobie czyniło go zagrożeniem.
- Rozumiem, jeśli nie będzie chciała nam pani wręczyć nagrody teraz, ale jej część była by dla nas satysfakcjonującym gwarantem. Oczywiście nie będzie pani drzeć futer na połowy. Nie.....ymmm... przystoi również targować się z damą, myślę więc, że bez problemy przy...eee, zgodzimy się na każdą propozycję o ile będzie klarownie wyłożona.
Nigdy nie sądziłem, że ładne wysławianie się jest tak trudne. Trzeba będzie nad tym popracować, jeśli coś pamiętam z nauk to, to że ludzie nie lubią jak w każdego rzuca się kurwą.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

84
Nadzwyczaj lakoniczna wypowiedź jednego z podróżnych ociekała pychą, gdy ten niczym szlachcic oburzył się, słysząc prośbę. Niestety Jego sytuacja majątkowa nie pozwalała na zignorowanie potencjalnego zarobku, co w gruncie rzeczy pokrywało się z podejściem do sprawy, prezentowanym przez bardziej wylewnego mężczyznę i to właśnie do Niego swoje słowa skierowała gospodyni. - Nie wiem, co mogłabym Panu dać szlachetny Panie. Nie mam żadnych pieniędzy. Nigdy nie były mi potrzebne. Nie mam również skarbów, broni czy magicznych urządzeń. Mogę podzielić się wyłącznie tym, co daje mi las, a spośród tego wybierajcie do woli. Mamy tu przepyszne miody, doskonałe maliny, soki czy też inne owoce. Jeśli nie spełnia to waszych wymagań, naprawdę nie wiem co zaoferować, abyście zgodzili się pomóc mi odzyskać moją miłość. Udobruchać mojego lubego.

Dama wyraźnie posmutniała, nie znajdując niczego prawdziwie wyjątkowego, a godnego podróżujących wojowników. Ciężko spodziewać się gości na takim odludziu.
Obrazek

Mowa jest srebrem, milczenie złotem.
Mówiąc, jest łatwiej wyjść na idiotę.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

85
Aldrin wciąż mierzył kobietę obojętnym wzrokiem, oczami, które były wciąż skryte pod kapturem.
W jego głowie kotłowało się wciąż jedno pytanie. A co ja będę z tego w ogóle miał? A jeszcze się nie będę narażać na niebezpieczeństwo... Mężczyzna szybko doszedł do prostego wniosku-nie warto charować na darmo. Może nie było tego po nim widać, ale najchętniej teraz by wyszedł i kontynuował wędrówkę.
Po chwili przemyśleń zdecydował się na odpowiedź –Nie mam zamiaru narażać się z powodu jakiegoś listu–Odwrócił się w stronę krasnoluda i rzekł –porostu nie ufam jej i niewiem jak ty, ale ja się będę chyba zbierał –kończąc zaczął podchodzić do drzwi wejściowych.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

86
- Przepraszam panią na chwilę - powiedział Vykr i sprowadził kompana w zaciszne miejsce zanim ten udała do wyjścia z tajemniczej groty. Dama, z którą mieli przed chwilą przyjemność rozmawiać, owszem była tajemnicza, ale była jedyną ich... no, przynajmniej jego, Vykra, długo wyczekiwaną okazją. Oto pojawiała się sposobność rozpoczęcia przygód, nawet jeśli zadanie nie było zbyt ciekawe to dawało jakąś nadzieje na przedostanie się do cywilizacji. Wskazanie drogi wystarczało krasnoludowi jako nagroda, a tu pojawiało się jeszcze możliwość wyżywienia oraz posiłku, może nie udało się utargować więcej, ale to i tak dużo jak za zabawę w listonosza.
- Posłuchaj - zwrócił się niziołek do swojego kompana - pojawia się całkiem ciekawa sposobność na wydostanie się z tej głuszy. Może i ty znasz trochę ten lasek, ale ja nie, spadła nam manna z nieba, więc jeśli chcesz iść zwiedzać ściółkę oraz badać podszyt w poszukiwaniu nieznanych gatunków pluskiew to droga wolna. Ale ja nie zamierzam zmarnować takiej okazji. Jeśli ci się nie podoba możesz iść - Vykr odwrócił się i wracał powoli aby zająć ponownie miejsce przy stole naprzeciw tajemniczej damy.
Może jeszcze zmieni zdanie? Zdążyłem go już trochę polubić, próbował mi ocalić życie i w ogóle, ale mam swoje priorytety.

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

87
Padły słowa Vykra. W pierwszym momencie Aldrin zamierzał je zignorować, ale jednak wysłuchał go. Zatrzymał się w pół kroku i obrócił na pięcie w stronę krasnoluda. I zobaczył ten ciężki do nazwania wyraz na jego mordzie. W tej chwili coś w nim się rozpaliło. Krótką chwilę stał tak z brakiem jakiegokolwiek wyrazu na twarzy i wgapiał się w niziołka próbując zdefiniować ten krasnoludzki ryj.
Nagle kierując się tylko tym czymś w środku, czymś czego dawno nie czuł wystąpił dwa niewielkie kroki do przodu i rzekł jakby z przekąsem– A będziesz mi winien przysługę, Vykrze. Ale to jest pierwszy i ostatni raz, rozumiemy się? –wyciągając w jego stronę otwartą rękę w czarnej rękawicy. Już to czuję, pożałuję tego. Jak. ja się w ogóle na to zgodziłem?

Re: Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

89
- Dziękuję Szlachetni Panowie. Dziękuję z całego serca! Niech bogowie was prowadzą! - Pod spojrzeniem leśnej niewiasty drewniana kulka ponownie uniosła się w powietrze, kierując ku wyjściu z jaskini i dalej w las od czasu do czasu zatrzymując się i czekając na was, abyście zdołali dotrzymać jej kroku. Przedzieranie się przez niegościnne i gęsto zalesione tereny nie należało do najłatwiejszych zadań, podczas kiedy prowadząca was poświata lewitowała swobodnie w powietrzu. Po przebyciu kilku kilometrów takiej przeprawy dotarliście pod wejście do niezwykle ciemnej jaskini o trudnych od określenia wymiarach. Drewniany przewodnik zawirował chwilę przed człowiekiem, by zgasnąć i pozostać tam z bardzo wolną rotacją. - KTO OŚMIELA SIĘ NIEPOKOIĆ MNIE W MOIM DOMU?!? - Potężny głos odbił się echem od ścian formacji skalnej, uderzając w was z siłą wichury. Było w nim coś absolutnie dzikiego, zarazem znajomego i zupełnie obcego.

/Chwilowo przejmuję kontrolę nad Vykyrem, żeby nie blokować ani nie urwać Jego obecności w dziwny sposób.
Obrazek

Mowa jest srebrem, milczenie złotem.
Mówiąc, jest łatwiej wyjść na idiotę.

Szlak Biały Fort - Turon, skraj Północnej Tajgi

90
_________________________________________________________________________
POST BARDA
<HOP w okolice twierdzy Obrońców Świtu>

Biegli we dwoje przez las, przedzierając się przez chaszcze i zacinając się w odsłonięte kawałki ciała. Wierzba miał jednak przewagę. Był szybszy od dziewczyny, miał wygodniejsze buty, a do tego na nowo odkrytą determinację, która nie pozwalała przegrać mu tego pojedynku. Biegł przed siebie, widząc kątem oka jakiś błysk na polanie nieopodal. Mimo tego nie zatrzymywał się do momentu, w którym krzaki za nim nie przestały szeleścić.

Był nie wiadomo gdzie, a dookoła niego były tylko wysokie, ośnieżone, iglaste drzewa, puchaty, przymarźnięty mech i duża ilość krzaków, która skutecznie ograniczała widoczność. Delikatnie porosty zwisały z gałęzi, dodając aury tajemniczości miejscu, w którym się zatrzymał. Pomiędzy drzewami, przed sobą, chłopak dostrzegł ścieżkę, prowadzącą, zdawało by się się, na zachód. Przynajmniej tak uważał. Lekkie zacięcia na twarzy delikatnie piekły, ale była to niska cena za wolność, którą właśnie sobie wywalczył. Zrobił kilka kroków dostrzeżoną scieżką, by przekonać się, że kawałek dalej czeka go trakt. I wolność! Wolność, która brzmiała...

- WIEEERZBAAAAA! - Cichy krzyk z oddali był niesiony jakby przez wiatr. - POMÓŻ MI! - Rozpoznał głos Auriel, który dobiegał z lasu za nim. Był tak cichy, że mógł równie dobrze go zignorować. Ale czy o to chodziło chłopakowi? Czy może jednak to był czas, by odciąć się na poważnie od przeszłości i rozpocząć wędrówkę nową drogą? Może ten błysk na polanie był tylko przewidzeniem, a dziewczyna starała się ściągnąć go podstępem?

Tak czy inaczej decyzję musiał podjąć szybko, jako że zaskoczony, nawet nie zauważył kiedy podjechał do niego drewniany powóz, prowadzony przez pomarszczonego staruszka, zawiniętego w gruby płaszcz. Wyglądał poczciwie i uczciwie, szczególnie w delikatnych płatkach śniegu, który właśnie zaczął sypać.
- Podwieźć Cię młodzieńcze? - Zaoferował swoją pomoc, zdawałoby się bezinteresowanie. - Zapowiada się naprawdę koszmarna pogoda!

Wróć do „Turon”