[Wschodnia część pasma Ghuz-Dun] Twierdza Obrońców Świtu

166
Wierzba był młodym wilkiem-samotnikiem. Po tym, jak skorzystał z nauki w zakonie, ten zakon, a raczej sam mistrz zakonny, pokazał, jakie ma o nim mniemanie i gdzie samego Wierzbę. Chłopak, choć zraniony decyzją Silwatera, do tego rozczarowany i rozgoryczony sytuacją, w jakiej się znalazł, ani myślał prosić o konia. Wziął to, co należało do niego, a raczej co za swoje uważał - prezenty, czy też rzeczy, których używał na co dzień i przez to sobie przywłaszczył... nie było wśród nich wierzchowca. I tylko żałował, że sówka Hu-huu musiała zostać w twierdzy.

Nastrój Wierzby poprawił się zdecydowanie, gdy w końcu znalazł się na szlaku prowadzącym... donikąd. Nie miał celu, nie zamierzał słuchać Ogara, za kierunek obrał południe, wyznaczając je na podstawie położenia ciał niebieskich, w końcu jednak podążył drogą, gdziekolwiek ta by prowadziła. Wolność, zaznana pierwszy raz od przeszło roku, była tym, czego potrzebował w swoim nędznym życiu. Wolność i porządne buty, a te wywędrowały z zamku razem z nim, na jego stopach.

Szczęśliwie maszerował ku nieznanemu, gdy w pewnym momencie spostrzegł kątem oka jakiś cień, ruch... ktoś był za nim, zdawało się. Ni chybi, wysłany przez Ogara. Należało zgubić nieproszonego towarzysza podróży. Nauczony poprzez trening w Zakonie, Wierzba przyspieszył, a kiedy wydawało mu się, że jest już dość daleko - dał susa w krzaki, byleby skryć się przed szpiegiem! Należało teraz tylko poczekać, aż śledzący go minie, a następnie ruszyć w inną stronę, najpewniej przez lasy, pola, przez jakiś czas dalej od szlaku... nieznane czekało wszędzie, prowadziły do niego różne drogi.
Obrazek

[Wschodnia część pasma Ghuz-Dun] Twierdza Obrońców Świtu

167
POST BARDA
Ach ten Wierzba... Wilk-Samotnik. Uciekinier Wielkiego Zakonu Obrońców Świtu, choć póki co wiedział o tym tylko on sam. A może i nie tylko? Szlak prowadzący donikąd na południe wydawał się być przyjaznym miejscem, co było przyjemną odmianą dla młodzieńca. Porządne buty zapewniały pewny krok i wysoki komfort. Brak ciężkich tobołków również był wygodny dla nowo odkrytego wewnętrznego piechura. Coś jednak było nie tak...

Półelf wyczuł to prawie natychmiastowo. Ruch, cień... Coś było za nim. Przyśpieszył, a gdy był pewny że jest wystarczająco daleko - skoczył w krzaki. Przyczaił się i czekał...
Nie minęło nawet ćwierć kwadransa, gdy dostrzegł zakapturzoną postać. Co jak co, ale młody mógł sobie pogratulować szóstego zmysłu. Niewielu byłoby w stanie dostrzec szpiega, który tak diabelnie dobrze się krył - jeśli to w ogóle był szpieg, albo też inna osoba, która podążała za Wierzbą. Może był to całkowity zbieg okoliczności?

Postać przystanęła i przykucnęła badając ślady na trakcie. Tropiła, bez dwóch zdań. Wstała i rozejrzała się dookoła, jednakże chłopak nie był w stanie dostrzec twarzy. To jednak nie było najgorsze... Postać bowiem ruszyła nagle w stronę krzaków, w których się krył półelf. Co należało zrobić? Udawać idiotę? Dążyć do bezpośredniej konfrontacji? Zagadać? Zamordować? A może po prostu uciec jak ten tchórz, którym więcej być nie chciał? Miał niewiele czasu na reakcję...

[Wschodnia część pasma Ghuz-Dun] Twierdza Obrońców Świtu

168
POST POSTACI
Wierzba
Skitrany w krzakach czekał na pojawienie się szpiega, który mógł okazać się zwykłym przechodniem. Czyż nie było lepiej upewnić się, że ten, kto go śledzi, jest niegroźny? Ogar z pewnością chciał upewnić się, że półelf pójdzie swoją drogą i oopuści twierdzę, ale czy nie mógł dać mu spokoju już poza granicami miasteczka?

Fakt, iż postać szukała śladów, nie świadczył dobrze o jej zamiarach i Wierzba spiął się w sobie, czekając na odpowiedni moment. Gałęzie krzaków zakrywały go dośćdobrze, jednak, jeśli pozwoli postaci na zbliżenie się, z pewnością zostanie odkryty...

Nie mógł być tchórzem! Nie mógł też pozwoli, by osoba tak bezczelnie deptała mu po piętach. Zaciskając palce na broni, Wierzba wybił się, gdy nadeszła odpowiednia chwila. Skacząc w stronę napastnika, z okrzykiem na ustach, chciał zaskoczyć szpiega i powalić go na ziemię, a następnie zerwać z głowy kaptur. Ni chybi, to ktoś z twierdzy!
Obrazek

[Wschodnia część pasma Ghuz-Dun] Twierdza Obrońców Świtu

169
POST BARDA
Jak postanowił, tak zrobił... Spiął się w sobie i wyczekiwał dogodnego momentu.

Zakapturzona postać zbliżała się powoli, bojąc się widocznie wykrycia. Sam Wierzba niestety też nie za wiele widział przez gęstwinę krzaków, w których siedział. Był w stanie dostrzec jedynie zarys sylwetki oraz sprężysty krok szpiega, który wydawał się przy tym dość... Kobiecy? Ale to przecież nijak nie umniejszało "zabójczości" niespodziewanego gościa...

TERAZ!

Półelf rzucił się z okrzykiem na ustach, czym z pewnością zaskoczył wroga. Postać zdążyła tylko unieść ręce i pod wpływem pędu paść na ziemię przygnieciona młodym mężczyzną. Ten bez ceregieli dorwał się do kaptura i wykorzystując swoją młodzieńczą siłę wyszarpał go z głowy postaci, by jego oczom ukazały się... Białe włosy upięte w kok, zaś sama postać...

Ciężko było uwierzyć. Do tego stopnia, że zaskoczony młodzieniec przestał mocować się z kobietą, której udało się zepchać półelfa na ziemię.
- Czego się gapisz? Głupi jesteś, że się tak rzucasz? - zagrzmiał znajomy głos, który jakiś czas temu sączył mu jad do ucha, przyciskając go do ściany. Auriel, bo nią okazał się szpieg, wstała z klęczek i otrzepała zakurzony płaszcz, nie myśląc ani przez chwilę o tym by pomóc chłopakowi. Spojrzała się na niego tak, jakby karciła psa za złe zachowanie. Westchnęła teatralnie i założyła ręce pod swoimi piersiami, uwydatniając biust i ledwo widoczny, spod narzuconego podróżnego płaszcza, dekolt.
- Idę z Tobą, gdziekolwiek leziesz... - oznajmiła mu tonem nieznoszącym sprzeciwu. Spojrzała w oczy Wierzby, po czym chwilę potem się zreflektowała - tak jakby chciała zmienić nieco obrane podejście...
- Gdzie tak w ogóle idziesz? - zapytała o wiele łagodniej.

[Wschodnia część pasma Ghuz-Dun] Twierdza Obrońców Świtu

170
POST BARDA
Tak! Plan się powiódł i Wierzba powalił szpiega, a korzystając z elementu zaskoczenia, zerwał mu z głowy kaptur i...

I wolałby nigdy nie odkrywać, kto go śledził. Zepchnięty na ziemię, nawet nie bronił się przed oczekiwanym ciosem, choć ten nigdy nie nadszedł. Rozpłaszczony na piachu ulicy Wierzba wykrzywił usta, gdy zdziwienie, radość i podejrzenia walczyły w jego wnętrzu. Oczy wlepiał w piękną Auriel.

- Nie. - Zaprotestował, nawet nie kwapiąc się, by zebrać tyłek z ziemi. - N-nie! Idę sam! To przez ciebie!

Nie rozumiał, skąd wzięła się nagła złość, która zaczęła sączyć jad z jego ust. Oczy, choć skupione na twarzy dziewczyny, niepowstrzymanie zezowały w stronę biustu i dekoltu, tylko podkreślonego pozą półelfki. Auriel była jego słabością, a z takimi powinien walczyć.

Poderwał się z ziemi, a dłonie uniósł i zacisnął w pięści, jakby był gotów do walki. Nie wykonał jednak żadnego ruchu, żaden cios nie pofrunął w stronę kobiety.

- Nie idziesz! Nie idziesz! Idę sam. - Powtórzył. Emocje złapały go za gardło w żelaznym uścisku i słowa znów nie chciały płynąć tak, jak powinny. - Mistrz mnie wyrzucił. To przez ciebie!
Obrazek

[Wschodnia część pasma Ghuz-Dun] Twierdza Obrońców Świtu

171
POST BARDA
Auriel milczała po płomiennym i emocjonalnym przemówieniu Wierzby. Ilość "nie", jaka padła z jego ust powinna jej powiedzieć co nieco o nastawieniu chłopaka względem nieproszonego gościa. Jednakże młódka nie myślała za bardzo o tym co działo się we wnętrzu chłopaka.
- Jak to wyrzucił? - zapytała, niemo oskarżając go o zmyślanie. - Wiadome przecież, że jedziesz na tę całą tajną misję, o której nie chciał mi nic powiedzieć. Stary pryk już całkowicie oszalał... - Westchnęła przeciągle.

- I idę z Tobą. Więc lepiej się zamknij i to zaakceptuj, bo gdybyś nie wymarzył sobie zaczajania się w krzakach, to w ogóle do takiej sytuacji by nie doszło! - wyjaśniła chłopakowi jego błąd, będąc pewna, że to powinno załatwić sprawę. Gdy już jednak miała się do niego obrócić tyłem, dostrzegła jego zaciśnięte pięści. Być może to uświadomiło jej problem, albo zwyczajnie stwierdziła, że postanowi nieco rozluźnić atmosferę, dlatego nie zamilkła.
- Poza tym... - kontynuowała, zbliżając się do Wierzby. - Możemy teraz spędzić trochę czasu razem. Porozmawiać... Współpracować... I nie tylko... - Jej ton głosu pasowałby idealnie kokietce. Wyciągnęła swoją szczupłą dłoń i delikatnie położyła ją na barku chłopaka, przeciągając ją wzdłuż ręki, do łokcia. Co chciała osiągnąć?

[Wschodnia część pasma Ghuz-Dun] Twierdza Obrońców Świtu

172
POST POSTACI
Wierzba
Oddech Wierzby przyspieszył, jakby chłopak przebiegł co najmniej ostatnią milę. Był zdenerwowany i zły, do tego kłębiły się w nim sprzeczne uczucia - owszem, chciałby zacieśnić więź z Auriel, ale... ale ona będzie mu tylko przeszkadzała. Ni chybi, wysłał ją Ogar, tylko po to, by pilnowała, by nie wrócił do twierdzy i nie przysparzał im kolejnych kłopotów. A Wierzba już podjął decyzję - etap Zakonu Obrońców Świtu uznał za zamknięty!

- Nie! - Powtórzył to jedno słowo, uparcie, by w końcu dotarło do półelfki. - Nie ma misji! Nie ma! Wyrzucił! - Słowa frunęły w nieskładnym szyku, gdy emocje po raz kolejny wzięły górę nad Wierzbą. Cała elokwencja, ćwiczona przez ostatni rok poprzed czytanie na głos i nawet zwykłe rozmowy, została w jednej chwili zapomniana, a wróciły przypadkowe warknięcia złości i wyrwane z kontekstu słowa.

Kiedy Auriel dotknęła jego ramienia, Wierzba dopiero po chwili odskoczył, niczym oparzony jej dotykiem. Gdyby nie kusiła jak kokietka, być może byłby skłonny jej uwierzyć. Ale teraz, gdy pokazała wprost, że zrobi wszystko, by go zatrzymać?!

- Nie! - Z jego ust poleciało ostatnie słowo, gdy obrócił się i na powrót dał susa w krzaki, byle dalej od półelfki.

Miał plan biec, póki będą nieść go nogi. Miał doświadczenie w przedzieraniu się przez bezdroża, pomiędzy drzwami, skacząc nad korzeniami i kępami traw, w które mogłby zaplątać się noga. Teraz miał na sobie świetne buty, które tylko pomagały jego sprawie, ale również dźwigał swój niewielki dobytek. Był jednak zdeterminowany, by biec, byle dalej od Zakonu, Mistrza i jego zakłamanej córki! Musiał ją zgubić, a dalej? Dalej również poniosą go nogi.
Obrazek

Wróć do „Turon”