Re: Dżungla Tuk'kok

16
Stary Elf nic nie powiedział, jedynie gniewnie zmrużył oczy uznając słowa rozmówczyni za obraźliwe. Tessa w tym momencie przypominała pusząca się szlachciankę, używającą mądrych słówek i szastającą złotem na prawo i lewo. Nikt nie lubił takich ludzi, zwłaszcza w dżunglach Archipelagu, lecz z drugiej strony dzięki nim można zarobić. Mężczyzna przyjął pieniądze i dał znać, że to już koniec transakcji, a kobieta odeszła, pozapinała się i ruszyła w stronę swojej grupy.
Cała siódemka była razem, niektórzy omawiali coś cicho, sprawdzali ekwipunek, czy po prostu się rozglądali. Starali się zachować kamienne twarze, lecz podekscytowanie wyprawą przejmowało górę. Słońce było coraz wyżej, temperatura nieprzerwanie rosła, jaśniało, bzyczało coraz więcej owadów, a pot zaczynał spływać po twarzy obecnych coraz obficiej. Denser pierwszy zwrócił uwagę na pojawienie się Tessy i lekko się uśmiechnął, pozostali również zwrócili na nią swoją uwagę, lecz nie byli tak zadowoleni, a kilku wręcz przeciwnie.
- Drodzy towarzysze, oto Tessa, będzie z nami w grupie i pomoże nam wykonać zadanie. Przywitajcie się ładnie - rzekł zwracając się do reszty, zabrzmiał nieco jakby zwracał się do dzieci. Niektórym się to nie spodobało.
- Widziałem jak gadałaś z elfami. Jesteś po ich stronie, masz zamiar nas szpiegować i sabotować? Lepiej gadaj prawdę, dziwko! - Jeden z trójki zbrojnych postanowił wyrzucić wszystko co leżało mu na sercu, a jego towarzysze przytaknęli.
Denser westchnął głośno.
- Widziałem jak kupowałaś coś. Upewniłaś się, że woda nie jest zatruta? Zawsze na pierwszy rzut oka może wyglądać inaczej, lecz roślinność w Tuk'kok jest specyficzna, można z niej wytwarzać wywary i trucizny nieznane mieszkańcom kontynentu - rzekł ten przypominający turystę, bardziej emanujący arogancją niż troską.
- Posiadasz jakieś magiczne zdolności? Zawsze wolałbym wiedzieć, aby nie oberwać z kuli ognia w plecy lub wiedzieć do kogo się zwrócić jak coś odgryzie mi kawałek ręki - powiedział mężczyzna przypominający maga.
Dener przyłożył ręce po do twarzy i potrząsnął głową, nie odezwał się jednak. Wszyscy wpatrywali się w nowo przybyłą, wręcz żądając odpowiedzi na zadane pytania, w końcu wiele zależało od tego przesłuchania. Tylko jedna osoba stała cicho, całkowicie nieprzejęta sprawą. Był to niski mężczyzna, elf, nieco już podstarzały. Ubrany był w proste ciuchy, brązowe spodnie i zielonkawą tunikę, a na plecach niósł tobołek. Najdziwniejsze było to, iż jego twarz, ręce i odkryte części ciała posmarowane były cienką warstwą brązowatego błocka.

Re: Dżungla Tuk'kok

17
I dlaczego mój dobry gest odbierany jest za obraźliwy?, zadała sobie pytanie w duchu, klnąc na całe to towarzystwo dookoła, które jak sępy czekało na pierwszą grupę, która odważy się wejść wgłąb dżungli.
Gdy tylko odezwała się pierwsza do grupy, zauważyła od razu, że Denser nie zdołał opanować nastroi towarzyszy, którzy z miejsca potraktowali ją jak gorszą. I to dlaczego? Bo jest kobietą? Tessa po raz kolejny miała ochotę pokręcić z pobłażaniem głową.
- Ostrożniej ze słowami - zaczęła mówić ostrzegawczym tonem głosu, przyszpilając wzrokiem mężczyznę, który odważył się nazwać ją dziwką. - Miałeś się grzecznie przywitać zamiast zniechęcić mnie do ciebie. Ostatecznie chwila serdeczności nie zaszkodzi, jeśli później zdechniesz w Tuk'kok - zakończyła z wyczuwalną nutką groźby, która powinna być jasnym przesłaniem dla mężczyzny, jak i reszty, która ją zirytuje.
Następnie poświęciła nieco uwagi "turyście", utwierdzając się, iż elf z konkurencyjnej grupki musi mieć rację. Zdecydowanie miała do czynienia z naukowcem.
- Twoja wiedza jest jedynie czysto teoretyczna czy miałeś okazję sprawdzić ją w terenie? - zapytała, zastanawiając się na ile ten człowiek może być przydatny. Jej zachowanie mogło wypaść nieco... kpiarskie.
- Magu, nie oczekuj ode mnie odpowiedzi na to, jeśli ty sam nie zamierzasz dać nic w zamian - sarknęła, wyraźnie rozbawiona jego bezczelnością.
Oparła się luźno na włóczni.
- Jeśli zamierzacie podejrzewać mnie o układ z elfami, to wiedzcie, że zaproponowano mi miejsce wśród nich. Oni uważają, że są najlepiej przygotowani, co widać na pierwszy rzut oka, i zdecydowanie nie biorą was na poważnie, tak samo pewnie jak reszta konkurencji. Od razu widać, jaka z was niezorganizowana banda. Protokolant wręcz uważa was za mięso armatnie. - Zaśmiała się przy tym cicho, co nie wypadło za przyjemnie. - Elf powiedział mi także bardzo ciekawą rzecz, a mianowicie, że za dwie godziny kupcy z namiotów zwiną swój interes i zaczną szukać pierwszych ciał. Interesujące, prawda? Normalnie wyszliby po pierwszej nocy, by być pewnym łupu.
Rzuciła okiem na starego elfa.
- A może ty coś wiesz? Wyglądasz na starego wygę. Z pewnością jest powód, dla którego nie jesteś teraz ze swymi młodszymi współziomkami.

Re: Dżungla Tuk'kok

18
Mężczyznom nie spodobała się ta odpowiedź, zwłaszcza zbrojnym, a ten, który wcześniej postanowił "grzecznie" nazwać Tessę, poczerwieniał lekko ze złości. Zrobił kilka kroków w jej stronę, a grymas złości zamienił się w szyderczy uśmieszek.
- Grozisz mi, dziwko? - Wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo. - Bardzo szybko możemy się przekonać kto pierwszy zdechnie - rzekł, po czym odwrócił się i ruszył do dwójki kompanów.
- To ja zadałem pytanie pierwszy - odpowiedział naukowiec, patrząc kobiecie prosto w oczy i wyraźnie dając do zrozumienia, że nie podoba mu się wątpienie w niego i jego wiedzę oraz, że nie ma zamiaru sam odpowiedzieć na pytanie.
Mag słysząc słowa Tessy wzruszył jedynie ramionami i nic nie powiedział, choć błysk w jego oku oznajmił, iż będzie uważny przy kobiecie. Denser natomiast odkleił dłonie od twarzy i skupił się na wytłumaczeniach dotyczących elfów.
- Szczerze mówiąc, zwisa mi co myślą o nas inni. - Reszta, z wyjątkiem naburmuszonego zbrojnego, przytaknęła. - To, że zaraz zlecą się sępy na nasze truchła to też nic dziwnego, słyszałem o Tuk'kok wiele niefajnych rzeczy, a to, co wydawało się najbardziej zmyślone i nieprawdopodobnie, a jednocześnie przyprawiło o niemiły dreszcz, to informacja, jakoby w dżungli grasowali trolle-ludożercy. - Wzruszył ramionami. - Tak tylko słyszałem.
Kiedy Tessa zwróciła uwagę na starego elfa, ten tylko uśmiechnął się i nic nie powiedział. Do akcji wkroczył Denser.

- Aa, to nasz przewodnik, najlepszy jakiego znalazłem, albo raczej jedyny, który zgodził się nam przewodzić za darmo, bez żadnej zaliczki. Będziemy musieli podzielić się z nim złotem jeżeli się nam uda, jest tutaj najważniejszą osobą i każdy ma bezwzględny obowiązek ochrony jego. Bez przewodnika zginiemy jeszcze szybciej, niż... ehm, zginęlibyśmy normalnie. Nie wiem, czy zna dżunglę tak dobrze jak mówił, jest mało rozmowny, ale lepsze to niż nic - oznajmił, a wszyscy na moment skupili wzrok na przewodniku, który nie zmieszał się ani na moment, a jedynie przeniósł wzrok na dżunglę.
Słońce dawało już wystarczająco dużo światła, usłyszeć można było pierwsze szelesty. Wszystkie grupy zaczęły podnosić z ziemi swoje tobołki, plecaki i bronie. Najżwawiej zrobiły to elfy, i to one pierwszy ruszyły w dżunglę. Przez moment Tessa mogła napotkać wzrok i niewielki uśmieszek tego, z którym wcześniej rozmawiała. Następnie dżungla wchłonęła orków, gobliny i krasnoludy.
- Dobra, musimy się chyba zbierać - oznajmił Denser i wziął głęboki wdech. - Wiem, że nie za bardzo się lubimy i w ogóle, ale jeżeli chcemy przeżyć i wyprzedzić innych, musimy współpracować. Chodzi tutaj o górę złota, która każdemu zapewni dobrobyt do końca życia. Jeżeli nie chcecie sobie pomagać, to chociaż nie wchodźcie sobie w drogę. - Rozejrzał się po wszystkich. - Za chwilkę też znikamy, więc jeżeli ktoś ma jakieś pytania bądź chce się odlać, to teraz jest ostatnia okazja, potem będzie ciężko.

Re: Dżungla Tuk'kok

19
Kobieta wzruszyła ramionami. Mężczyźni w jej grupie zareagowali tak, jak się spodziewała. Niczym ją nie zaskoczyli i zgodnie z oczekiwaniami, zostawili ją w spokoju, widząc, że nic więcej nie wyciągną od niej. Frajerką nie była, by odpowiadać im ładnie i zgodnie z prawdą, byle nie wyrządzili jej krzywdy.
Na wzmiankę o sikaniu, ponownie wzruszyła ramionami, gdyż ten problem miała za sobą. Już załatwiła to przed pojawieniem się na "polankę", zaś jeśli chodziło o nazbyt pewnego siebie elfa to... zrobiło jej się żal jego naiwności, iż samo wcześniejsze przygotowanie się do wyprawy gwarantuje im zwycięstwo. I tego, że spodziewa się, że Tessa nie wyjdzie żywa z buszu.
Dwulicowy lis, podsumowała go w myślach.
Już nic nie mówiąc, podążyła za grupą, trzymając się na samym końcu w odległości dobrego metra. Nie ufała żadnemu z nich i nie zamierzała pokazywać im pleców. Kobieta zdecydowanie wolała zająć stanowisko obserwatora, próbując ocenić na ile jej towarzysze będą przydatni i czy przypadkiem nie przeceniają swoich umiejętności.
Także dla siebie zostawiła komentarz na temat pośpiechu.

Re: Dżungla Tuk'kok

20
Wszyscy bez słowa ruszyli w dżunglę, jako ostatnia grupa. Na początku panował lekki chaos, naturalnie przewodnik prowadził, potem jednak ludzie zaczęli się odpowiednio ustawiać. Tuż za przewodnikiem, by w razie czego zareagować jak najszybciej i obronić najważniejszą osobę, poruszała się trójka zbrojnych. Za nimi szedł mag i naukowiec, widocznie zajęci rozmową na tematy, które zdawały się być w całkiem innym, ich języku, wszyscy przestali ich słuchać. Denser trzymał się kawałek za nimi, jeszcze przed Tessą, która jak na outsidera przystało trzymała się całkiem z tyłu, preferując taktykę bezużytecznego pasożyta.
Dżungla była stosunkowo gęsta, lecz w tej chwili umożliwiała poruszanie się bez potrzeby wymachiwania maczetą. Przez korony drzew przebijały się promienie słoneczne, miejscami jednak panował niemal całkowity mrok. Jak można się było spodziewać po Tuk'kok, duszno, parno i wilgotno, chmary owadów jeszcze gęstsze, a teren z każdym krokiem wydawał się męczyć nogi coraz bardziej. Trzeba było uważnie stawiać kroki, aby nie przewrócić się, jednocześnie obserwując otoczenie. Na mijanych przez grupę dużych liściach znajdowały się różnokolorowe żabki, jaszczurki i węże, a przewodnik z przodu oznajmiał, które są jadowite i niebezpieczne, a które wręcz przeciwnie i można je nawet pogłaskać, choć nikt tego nie zrobił.
Cała grupa szła tak przez godzinę. Poza naturalnymi odgłosami dżungli i jej mieszkańcami nie było słychać ani widać nikogo, więc niektórzy zaczęli się nudzić. Głębokie westchnienia i wolno wypuszczane powietrze nie były już tylko z powodu upału, lecz lekkiego znudzenia. Nikt jednak nie narzekał, choć twarz każdego zlana była potem. Nogi, choć sprawne, powoli zaczynały odczuwać trudność dżunglowego terenu, a barki i ramiona zaczynały pobolewać od noszenia tobołków, plecaków i broni, każdy dźwigał coś swojego.
Denser już w trakcie drogi, od samego początku odwracał się do tyłu, kątem oka na moment spoglądając na kobietę, lecz dopiero po godzinie wędrówki odważył się cofnąć i zrównać z nią krok. Pozostali zdążyli już sobie umilić czas rozmową. Najbardziej wkurzony wcześniej zbrojny szedł równo z przewodnikiem i rozmawiał z nim, a jego kompani ze sobą nawzajem, naukowiec z magiem poruszali coraz to trudniejsze i bardziej skomplikowane tematy, będące wspólne dla magii i nauki, kłócąc się od czasu do czasu, tylko ostatnia dwójka szła milcząc. To wszystko przypominało wycieczkę krajoznawczą, w trudnych i ciężkich warunkach, choć nikt nawet nie zauważał upływu czasu.
- Więc, zamienimy parę słów, tak dla umilenia towarzystwa, czy wolisz dalej iść sama i milczeć? - zapytał ostrożnie Denser. - Znam twój punkt widzenia, rozmową nic nie zdziałamy i być może jest to marnotrawstwo sił, lecz dzięki temu czas szybciej minie i droga nie będzie tak trudna - rzucił argumenty i spojrzał prosto w twarz Tessy, po czym dodał nim ta jeszcze zdążyła odpowiedzieć. - Jeśli chcesz, możesz mi powiedzieć skąd jesteś i czym się zajmujesz.

Re: Dżungla Tuk'kok

21
Spoglądała z zainteresowaniem na pokazywane przez przewodnika zwierzęta, chcąc jak najwięcej z tego zapamiętać. Owszem, wiedziała sporo na temat roślinności tutaj panującej, jednakże zawsze znalazłoby się coś, czym mogłaby wzbogacić swoją wiedzę. Chociażby fauną, której nie studiowała dotychczas aż tak zacięcie jak florę.
Z wielką chęcią poeksperymentowałaby z wężami, biorąc te niejadowite w dłonie i pozwalając im pełzać po sobie, choć w tamtej chwili zapewne zostałoby to odebrane przez członków kompanii za nieodpowiedzialne, stratą czasu oraz niebezpieczne dla niej, jak i innych, gdyby mimo wszystko informacje elfa były mylne.
Gdy Denser w końcu zdecydował się zrównać z nią krok, nie zareagowała. Już od jakiegoś czasu dostrzegała jego ukradkowe spojrzenia, które nieco ją dziwiły i drażniły równocześnie, gdyż spodziewała się, że od początku będzie właśnie takim odludkiem, którego bardziej się ignoruje niż z nim rozmawia.
Tessa nie pokazywała po swoim zachowaniu choć odrobinę powoli odczuwanego zmęczenia, skupiając uwagę na rozmowie uczonego z magiem i wyławiając od czasu do czasu strzępki dialogu, chcąc także z tego coś przyswoić, co zdecydowanie byłoby z pożytkiem dla niej, ponieważ kobieta nigdy nie uczyła się teorii magii i nauki w bardziej skomplikowanych aspektach, skupiając się dotychczas na bardziej praktycznym podejściu.
- Mylisz się. Rozmowa mi nie przeszkadza dopóki nie zbacza na niewygodne tematy - odpowiedziała mężczyźnie, nawet na niego nie spoglądając, w chwili, gdy mógł już zwątpić, że w ogóle odezwie się do niego. Pytanie o jej pochodzenie skwitowała krótko: - Podróżuję tam gdzie się da.
Więcej nic nie powiedziała, co nie wyglądało zbyt zachęcająco dla jej towarzysza.

Re: Dżungla Tuk'kok

22
- Rozumiem - odpowiedział mężczyzna. - Wiesz, jesteśmy bardzo podobni, ja też nie mam dokąd wrócić, podróżuję próbując zarobić na chleb, nie jestem jednak typowym najemnikiem, wolę szukać czegoś na własną rękę, dlatego jestem tutaj. - Uśmiechnął się lekko. - Może po wszystkim, jeśli przeżyjemy, połączymy siły? Znaczy, nie wyglądasz na kogoś kto byłby skory do podróży z kimś, ale moglibyśmy wymieniać się od czasu do czasu ciekawymi informacjami, co ty na to? - Spojrzał Tessie głęboko w oczy, a ton jego głosu balansował miedzy chęcią zaprzyjaźnienia się a czystym interesem.
- Co ty bredzisz! Pole jonizujące skondensowanego substytutu sprężonego Arekanu nigdy nie powinno być wystawione na działanie utlenionej luminescencji destylowanej w amplifikatorze cząstek wysokiej temperatury! - Oburzył się naukowiec tak głośno, że ptactwo z najbliższej okolicy podniosło się do lotu, pozostałe rozmowy ucichły, a głos mężczyzny na moment przebił się przez odgłosy dżungli uciszając je. - W przeciwnym wypadku grozić to może silnie wybuchową reakcją łańcuchową nadrzędnych cząstek elementarnych Arekanu, ulegających rozpadowi w stopniu powodującym sprzężenie równoległe uwolnionych atomów zjonizowanych! Każdy głupiec to wie!
- To przecież oczywiste, że ryzyko nie jest tak wielkie jak się wydaje amatorom alchemii, którzy swą wiedzę pozyskali jedynie z ksiąg! Uczestniczyłem w takim eksperymencie, wystarczy użyć magicznego katalizatora kwarcu wystawionego na wietrzenie w sterylnej próżni ciśnieniowej De'Verta, a następnie poddanego redukcji jonizującej, dzięki czemu będzie w stanie ustabilizować przebieg rozpadu nadrzędnych cząstek elementarnych, obniżając tym samym natężenie sprzężenia równoległego uwolnionych atomów zjonizowanych, dzięki czemu nie powstanie żadna reakcja łańcuchowa, a jedynie udany zabieg utlenienia jonizującego substytutu sprężonego Arekanu, po czym możliwe będzie przeprowadzenia sublimacji wtórnej i atomizacji polarnej powstałej masy krystalicznej, którą następnie wystarczy jedynie poddać zabiegowi ciśnieniowemu w specjalnej butli mierzeniowej, korzystając z silnie utlenionej substancji mineralizującej! - bronił się mag.
- Zamknąć mordy, od tego waszego pseudo naukowego bełkotu boli mnie głowa! - wykrzyknął idący całkiem z przodu zbrojny, a przewodnik przetarł uszy idąc ciągle przed siebie.
Zarówno mag i naukowiec spojrzeli na zbrojnego, lecz ani myśleli przestać, zignorowali całkiem jego słowa i ponownie otwierali usta by kontynuować debatę, gdy nagle cała grupa zatrzymała się, poczynając od przodu. Przewodnik zatrzymał gestem towarzyszącego mu zbrojnego, ci za nim zatrzymali się również, tak samo jak kolejna para i w końcu ostatnia.
- Co jest? - zapytał zdziwiony Denser, idąc do przodu.
- O kurwa, mamy trupa panowie! - oznajmił jeden ze zbrojnych, a cała grupa zbiegła się wokół.
Około pół metra przed przewodnikiem leżało ciało, nikt jednak do niego nie podszedł. Wszyscy nerwowo rozglądali się wpierw po sobie, a następnie przeczesywali teren, będąc w gotowości. Nic jednak nie wskazywało, by w pobliżu znajdowało się zagrożenie.

Re: Dżungla Tuk'kok

23
Tessa zatrzymała dłużej wzrok na mężczyźnie, nie wiedząc, jak zareagować. Śmiechem? A może na poważnie brać pod uwagę tę propozycję?
- Pożyjemy, zobaczymy.
Pieprzeni teoretycy, podsumowała wynurzenia naukowca i maga, poświęcając już uwagę niespodziewanego znalezienia trupa.
W przeciwieństwie do reszty, kobieta nie poszła przeczesywać terenu. Stanęła dość blisko trupa, szukając z przyzwyczajenia jakiś pułapek bądź przyczyn i czasu zgonu, przyglądając się także zmarłemu. Jeśli leży twarzą do dołu, kopniakiem przewróci go, zaś jeśli nie dostrzeże niebezpieczeństwa, niczym hiena cmentarna, sprawdzi, czy nie ma aby czegoś pożytecznego przy sobie.

Re: Dżungla Tuk'kok

24
Kiedy reszta stała w półkole i rozglądała się uważnie, trzymając dłonie na rękojeściach broni, mając przygotowane zaklęcie bądź po prostu stojąc za innymi, jak naukowiec czy przewodnik, Tessa postanowiła przyjrzeć się ciału pierwsza. Od leżącego bił odór powolnego rozkładu, któremu sprzyjała temperatura i duchota panująca w dżungli, więc kobieta odruchowo kaszlnęła kilka razy.
Trup leżał na plecach, a jego obrażenia były widoczne na pierwszy rzut oka. Rozpłatane gardło, blada i brudna od ziemi i krwi twarz zastygła w grymasie strachu zmieszanego z bólem. Większa powierzchnia ciała była umazana od zaschniętej, czarnej krwi. Ślady na około ziemi wskazywały na to, iż osobnik zmarł dokładnie w tym miejscu. Wyglądało na to, iż wczoraj. Jeżeli przyjrzeć mu się bardziej można zauważyć, iż jego klatka piersiowa jest nieco... wgnieciona. Pełno much zdążyło już zlecieć się na ucztę, część z nich pokąsała Tessę, która niczego nie znalazła przy ciele.
Napięcie nieco opadło i cała reszta zwróciła swą uwagę na trupa. Pierwszy uklęknął naukowiec i dokonał powierzchownych oględzin, potwierdzając to, co udało się ustalić Tessie, nie omieszkując oznajmić przy tym, iż specjalizuje się w faunie i florze, a nie biologii w ujęciu ciała ludzkiego. Następnie przykucnął przewodnik i również przyglądał się ciału zmarłego krótką chwilę, po czym wstał i pokręcił głową.
- Vaa'shak - rzekł krótko, niemal szeptem.
- Co, kurwa?
- Vaa'shak, Nocne Bestie. Ta musiała być młoda. Przypominają pantery, są jednak silniejsze, dziksze, zwinniejsze, a przede wszystkim inteligentnie. Nie różnią się właściwie niczym od wielkich kotów, dlatego są często zgubą łowców, ktoś jednak doświadczony potrafi od razu rozpoznać Vaa'shak i uciekać jak najdalej mając nadzieję, iż bestia znajdzie inny cel. One nie zabijają dla pożywienia, tylko dla samego zabijania, to demony w skórze zwierząt, myśliwi, uważający całe Kattok za swój teren. Na szczęście jest ich niewielu, nie mniej jeden dorosły osobnik jest zdolny powalić całą grupę myśliwych. Ten taki nie był, normalnie Vaa'shak potrafi odgryźć głowę przegryzając szyję jeden raz, szybko i mocno, a w tym przypadku ofiara straciła zaledwie jej połowę. - Przewodnik przetarł rękawem spoconą twarz i zaczął odmawiać jakąś modlitwę w nieznanym nikomu języku.
- Dobra, a ten tutaj - odezwał się jeden ze zbrojnych - to co za jeden? Jest człowiekiem, nie wygląda na kogoś z innej grupy, a skoro został zabity wczoraj, to co robił tutaj, sam? Nie widać nigdzie śladów innych ludzi.
- To jeden z poszukiwawczy. Wyruszyli wczoraj z rana, przed wami. Musimy uważać, może być ich więcej. Ich taktyka polega na znalezieniu gdzieś sobie kryjówki i czekaniu tam, aż pojawi się jakaś osłabiona grupa , po czym zaatakowaniu jej. Używają strzał i trucizn, bardzo niebezpieczni ludzie, są również silni wręcz. - Wskazał na dość duże, niewątpliwie umięśnione ciało. - Naszym wrogiem nie jest tylko Dżungla i zamieszkujące ją bestie, ale również ludzie, niestety.
- Zajebiście...
- Szybko nas ostrzegłeś, że w każdej chwili mogłem dostać zatrutą strzałą w mordę od jakiegoś psychopaty - oburzył się zbrojny.
- Płacicie mi za bycie przewodnikiem, nie za dostarczanie informacji. - Przewodnik wzruszył ramionami. - Tym razem informacje dorzuciłem gratis. Denser, co robimy? Proponuję odpoczynek. - Wszyscy zaczęli szukać członka grupy, który oddalił się na kilka metrów i przeglądał coś w ziemi.
- Co ty tam kurwa robisz, zaraz dopadnie cię ten... ta bestia!
- Spokojnie - odrzekł spokojnie Denser, wracając do reszty. - Znalazłem ślady krwi, trop jednak się urywa, wygląda na to, że nasz kotek oberwał - oznajmił. Czy rozsądnym jest urządzanie postoju teraz, kiedy jeszcze jest słońce i widzimy własne nogi?
- Według mnie tak - odpowiedział przewodnik. - Vaa'shak nigdy nie wracają w to samo miejsce polowania w ciągu kilku dni. Są inteligentne jak wspominałem, szybko się uczą i adaptują, znają taktykę takich jak ten tutaj martwy, który najwidoczniej wyszedł na zwiad. Nocne Bestie wiedzą, że tacy ludzie poruszają się pojedynczo i szkoda im czasu i sił na pojedyncze polowania.
- O tak, jestem stanowczo za postojem - rzekł pospiesznie naukowiec.
- I ja - dodał mag, masując obolałe od dźwigania plecaka ramię.
- Ja też, coś mi chyba wpadło do buta - oznajmił jeden zbrojny.
- Ja nie mam głosu, jestem tylko przewodnikiem
- Idziemy dalej panienki, szkoda czasu!
- Zgadzam się.
- Ja też byłbym za ruszeniem dalej, rozumiem, że niektórzy zdążyli się już przestraszyć i widzą okazję w odpoczynku... - Denser objął znaczącym spojrzeniem naukowca. - ...lecz za nie więcej niż parę godzin zacznie zmierzchać, a my nie wiemy ile spędzimy tutaj czasu, a nie zapominajcie, że są również inne grupy. Każda godzina przybliża nas do celu. - Starał się przekonać trójkę, lecz nikt nie zmienił zdania. Zwrócił się do Tessy. - Zostałaś zatem tylko ty, twój głos będzie decydujący. Idziemy dalej czy zaczynamy postój? - zapytał zachowując neutralną twarz.

Re: Dżungla Tuk'kok

25
Tessa przysłuchiwała się rozmowie, utkwiwszy wzrok w zwłokach. Ich widok nie ruszał ją, sama historia o nocnych bestiach także niespecjalnie ją przestraszyła, zaś wzmianka o ludziach, którzy atakują słabszych, potwierdziła to, co już wiedziała. Na wzmiankę o postoju, obdarzyła naukowca paskudnym uśmiechem, którego nie dane było ujrzeć pod warstwą materiału.
- Przewodniku, jakie są szanse, że napotka się te stworzenia w większej grupie? - Zanim zdecydowała, co z postojem, kobieta wolała poznać odpowiedź na to pytanie, chcąc jak najlepiej ocenić niebezpieczeństwo. Była pewna, że z jednym takim kotem poradziłaby sobie, jednakże w przypadku większej ilości... Rozbiłoby to grupę i straciłaby najważniejszy atut. Każdy trup z ich strony, to osłabienie sił, zwłaszcza, że od początku było ich najmniej ze wszystkich uczestników wyprawy.
- Macie piętnaście minut na ogarnięcie. Spożytkujcie ten czas na zastanowienie się, czy nie warto już teraz zawrócić, skoro po widoku jednego trupa niektórzy srają w gacie. Jeśli nie wiedzieliście na co się pisaliście na samym początku, to lepiej nie marnować innym czasu, popełniając błędy, które zaważą na życiu innych, a na nie nie możemy sobie pozwolić. - Obrzuciła nieprzychylnym spojrzeniem naukowca. - Weź się w garść, chłopie, i skończ z głośnym gadaniem podczas podróży. Tym razem ci się upiekło, następnym razem strzała utkwi ci w gardle.
Jeśli nikt więcej nie miał nic do powiedzenia, dała znać dłonią Denserowi, by poszedł za nią. Odeszła na paręnaście kroków od reszty, ściskając w pogotowiu włócznię. Gdy była pewna, że nikt nie będzie podsłuchiwał ich, oznajmiła krótko i zwięźle mężczyźnie: - Popilnuj mi pleców. Będę musiała się skupić na parę minut, a wolałabym, aby nic mnie nie zaatakowało.
Jej zachowanie mogło budzić pytania, toteż dodała jeszcze, zerkając w stronę postoju: - Wolałabym jeszcze nie zdradzać reszcie moich umiejętności. Jest na to za wcześnie.
Kobieta uklęknęła na ziemi, kładąc obok włócznię w takiej pozycji, by w każdej chwili mogła za nią złapać i obronić się. Po chwili dotknęła gołymi dłońmi ziemi, wbijając paznokcie i skupiając się na jej istocie i otoczeniu, kontaktując się z nią wewnętrznie wszystkimi zmysłami. Pod nosem wymamrotała niewyraźne słowa. Postanowiła poprzez ten czar zapytać o dość znaczny obszar, konstruując w ten sposób pytanie: Czy w promieniu trzech kilometrów znajdują się inni ludzie bądź nocne bestie? Następnie zada drugie pytanie, wkładając nieco więcej wysiłku.
Gdzie są pozostałe grupy? Czy są wobec nas wrogie?
Poprzez ostatnie zagadnienie Tessa postrzegała tych wszystkich, którzy zamierzali na nich napaść w najbliższym czasie. Natura zawsze miała oczy i uszy otwarte, więc jeśli choć słowo padło na temat zabijania innych, powinna otrzymać na to odpowiedź.

Re: Dżungla Tuk'kok

26
Przewodnik zastanowił się chwilę, nim odpowiedział.
- To zależy. Jak już wspominałem, są inteligentne. Na pojedyncze ofiary napadają samotnie, przy większych grupach, takich jak nasza, zwołują do pomocy towarzyszy, z którymi normalnie współzawodniczą i walczą o samice oraz terytorium. Są szybkie i poruszają się niemalże bezszelestnie, w krótkim czasie potrafią przebyć dość duże odległości i zwołać grupę, z reguły nie większą niż czteroosobową. - Zrobił krótką pauzę, jakby zastanawiając się, czy powiedział wszystko. - A czemu właściwie pytasz?
- A kim ty dziwko jesteś, aby nam rozkazywać? - warknął naczelny zbrojny. - Zapytano cię tylko o zdanie, sam nie wiem czemu, więc nie rozpędzaj się z rozkazami. - Splunął na bok.
- Czy to była groźba? - Naukowiec zwalczył strach i spojrzał ostro na Tessę.
Denser westchnął głośno.
- Spokojnie spokojnie, nie czas na kłótnie. Zastanowimy się jeszcze chwilkę, parę minut nas nie zbawi, a przynajmniej chociaż tyle odpoczniemy. Potraktujcie to jako... ćwierć-postój. - Spojrzał zarówno na kobietę jak i jej dwóch dyskutantów.
Mężczyzna bez słowa zareagował na gest Tessy, podczas, gdy reszta kompanii zrzuciła plecaki i tobołki, po czym stojąc w miejscu obserwowała idących na bok.
- Pewnie idą się chędożyć... widać, że kurwa da mu dupy, by potem mieć poparcie - powiedział chłodno zbrojny, a wszyscy z wyjątkiem maga i przewodnika mu przytaknęli.
- Nie ma problemu, chcesz się załatwić, czy coś? - rzekł Denser kiedy już odeszli na bok, nie bardzo wiedząc o co chodzi kobiecie. - A, będziesz czarować... dobra, nie bój się, nie wygadam nikomu, popilnuję cię - dodał po chwili.
Tessa użyła mocy, uwalniając magiczną energię nawiązała więź z ziemią i naturą. Chwila koncentracji, krótka formułka, a następnie świadomość, iż jej zmysły w pewien sposób połączone są z podłożem, gotowe odebrać od niego sygnał zwrotny w postaci odpowiedzi. Tak właśnie stało się po krótkiej chwili.
<<Nie, lecz są bestie>>
Nie padły żadne słowa, to jakby sama intuicja dziewczyny, jakby jakiś tajemniczy sygnał zagnieździł się w jej duszy przekazując odpowiedź, którą następnie przetłumaczył jej umysł.
<<Nie wiem>>
Tak brzmiała "odpowiedź".
Połączenie zostało zerwane. Tessa odczuła ubytek w manie, nie na tyle, aby stała się jej jakaś większa krzywda, lecz energia będzie potrzebowała trochę czasu, by się zregenerować.

Re: Dżungla Tuk'kok

27
Tessa nie od razu wstała z ziemi, zastanawiając się nad odpowiedzią na jej drugie pytanie. Jak właściwie miała ją zinterpretować? Zaprzeczenie do obecności innych grup czy ich zamiarów, a może obydwa były niewiadomą? Kobieta uznała, że przy dzisiejszym przebytym dystansie wręcz pewnikiem jest to, że ekipy nieświadomie mogą w bliższej odległości krążyć obok siebie. W tym wypadku odpowiedź była prosta - oni sami nie wiedzą, co począć, gdy w końcu natkną się na siebie, bądź nie wyznali tego jeszcze głośno.
- Znam zaklęcie oparte na kontakcie z naturą. Ja pytam ziemię, a ona mi odpowiada. Nie zawsze jasno, lecz uzyskuję przy tym informacje - zaczęła mówić, podnosząc się z klęczek razem z włócznią, którą zaraz potem oparła o podłoże. Dokładnie otrzepała spodnie. - Chciałam dowiedzieć się czegoś na temat wspomnianych wcześniej ludziach, którzy rzekomo polują na słabszych, jak i tych nocnych bestiach.
Zmarszczyła brwi.
- Tych pierwszych nie ma w promieniu trzech kilometrów, ale bestie już tak. Nie wiem, w jakiej ilości, ale kręcą się z pewnością. Przydałoby się ustalić jakąkolwiek strategię. Jeśli przewodnik mówił prawdę, to jak nas zaatakują, to będzie ich więcej, a wolałabym z miejsca założyć jak najczarniejszy scenariusz.
Na temat swojego drugiego pytania nawet się nie zająknęła, uznając, że jeszcze jest na to za wcześnie, a ponadto nic pewnego nie dowiedziała się. To były jedynie jej domysły.
- Jakieś pytania zanim dołączymy do reszty? - spytała, dając szansę na odezwanie się zanim nie będzie na to za późno. - Ach, i dodam, że nie zamierzam niczego proponować grupie. Oni prędzej zasztyletują mnie w nocy, niż wezmą na poważnie. Z tobą nie wiem jeszcze jak jest, ale przynajmniej raczyłeś się po ludzku przedstawić.
A między wierszami oznajmiła, że właściwie nikomu z nich nie ufa.

Re: Dżungla Tuk'kok

28
Denser gwizdnął w uznaniu i pokręcił głową z aprobatą, najwidoczniej uznając zdolność za bardzo przydatną, nie skomentował jej jednak słowami. Raportu słuchał w zaciekawieniu, analizując uzyskane informacje i lekko marszcząc czoło z każdym usłyszanym słowem.
- Rozumiem. Jeżeli chodzi o moje pytania, to jak dokładna jest ta twoja magia? Skoro mówisz, że ziemia nie zawsze odpowiada jasno, może odpowiedź była myląca? Nie jestem pewien, czy możemy tylko na podstawie tego ryzykować życie całej grupy, ale przyznaję, że lepiej dmuchać na zimne i być przygotowanym - odpowiedział, dzieląc się przy okazji wątpliwościami; wyraźnie kontrolował ton głosu nie chcąc wyjść na zwykłego niewdzięcznika, bowiem doceniał gest kobiety, a było to widać w jego oczach. - Drugie pytanie, to co powiemy im kiedy wrócimy? Mimo, iż zapytałem ciebie o ostateczną decyzję, chcę, abyś oznajmiła, że idziemy dalej, a ja powiem, że znalazłem ślady. Pewnie i tak nie uwierzą w to, że poszliśmy tylko sprawdzić trop. - Dał Tessie chwilę na odpowiedź, po czym naszło na myśl trzecie pytanie, które zacząć dość niechętnie, jakby nieśmiało. - Masz jeszcze jakieś, podobne zdolności? Być może mógłbym ci jakoś subtelnie doradzić kiedy byłby najlepszy moment na ich użycie? Magowie oraz ludzie z mocami są bardzo cenni w grupach, a ten tam nie wygląda na zbyt ogarniętego według mnie, tylko nie mów mu tego... - Uśmiechnął się lekko.

Re: Dżungla Tuk'kok

29
- W tym wypadku odpowiedź była jednoznaczna - oznajmiła sucho. - Jeżeli nie będę pewna, co do interpretacji, nie będę niepotrzebnie ryzykować.
Pokiwała głową.
- Nie obchodzą mnie ich insynuacje, jednakże jeśli to dla ciebie problem, to możesz przedstawić taką wersję, jaka ci się podoba.
Sięgnęła do tobołka, wyciągając bukłak z wodą. Zaczerpnęła jeden, porządny łyk i schowała z powrotem. Jedzeniem nie zajmowała sobie głowy, wiedząc, że na to przyjdzie czas wieczorem, gdy rozbiją obóz.
- Nie mną powinieneś się przejmować, a właśnie naukowcem i magiem. To świeżacy, podejrzewam, że sami nie wiedzą na co się piszą. Ten drugi przynajmniej wygląda na bardziej pożytecznego. - Wzruszyła ramionami. - Na twoim miejscu zagadałabym jego o formę obrony, bo jeśli chodzi o mnie, to moje czary nie pomogą całej grupie. Mnie uchronią, was już nie.
Kiedy kobieta stwierdziła, że to koniec rozmowy, ruszyła z powrotem do grupy i z miejsca zlustrowała ich nastroje, nie odzywając się ani słowem.

Re: Dżungla Tuk'kok

30
Denser westchnął głośno.
- Znowu wszystko na mojej głowie... - mruknął z niezadowoleniem pod nosem. - Dobra, chodźmy.
Grupa wbrew wszystkiemu postanowiła zrobić sobie odpoczynek i znalazłszy odpowiednie miejsca, najczęściej w postaci grubych, wystających korzeni czy warstwy suchej ściółki, zasiadła spokojnie i regenerowała siły, odpędzając chmary much, wycierając spocone twarzy i wolno popijając wodę z bukłaków i manierek. Nikt nie rozmawiał, każdy czerpał z chwilowego postoju tyle, ile mógł, oszczędzając mięśnie, uspokajając oddech. Niektórzy, dokładniej naukowiec oraz jeden zbrojny, postanowili coś przekąsić, gdyż Tessa zastała ich żujących. O ile ten pierwszy widząc nadchodzącą kobietę połknął szybko nie do końca przeżute jedzenie, ten drugi nie robił sobie nic i powoli zajadał pasek solonego, suszonego mięsa.
- O, patrzcie kto przybył, gołąbeczki wróciły - rzucił z szyderczym uśmiechem główny zbrojny. - Co jak co, Denser, ale po kimś takim jak ty spodziewałem się czegoś więcej, krótko wytrzymałeś, taka ciasna cipa czy musiałeś sam się dopomóc?
Denser nie wytrzymał, zacisnął pięści, przybrał srogi wyraz twarzy i momentalnie znalazł się przed mężczyzną, który również wstał. Ich twarze były blisko, obaj piorunowali się wzrokiem, odruchowo napinając mięśnie. Zbrojny był wyższy od głowę, choć Denser wyglądał na bardziej umięśnionego. Cała drużyna patrzyła z zaciekawieniem na rozwój wydarzeń, lecz nikt nie kiwnął nawet palcem by rozdzielić zwaśnionych mężczyzn, którzy w każdej chwili mogli rzucić się sobie do gardeł.
- Zaczynasz mnie bardzo irytować, Jawulf. Jeszcze jedno słowo, a tak cię skatuję, że już do końca życia nie otworzysz zmasakrowanej buźki, która przypominać będzie rozszarpany przez psy ochłap mięsa - rzekł lodowato, wyraźnie dając znać, iż nie żartuje.
Tamten się nie odezwał, patrzył bez emocjonalnym wyrazem twarzy na Densera, nie drgnąwszy nawet o milimetr. Niepisany przywódca grupy po krótkiej chwili odszedł od zbrojnego, jego twarz nieco się rozjaśniła, napięte żyły poznikały, większość zmarszczek również, lecz jej wyraz dalej pozostał poważny. Ustawił się tak, by dobrze widzieć twarze wszystkich.
- Tessa zauważyła pewne ślady i poinformowała mnie mnie o nich. Wygląda na to, że w pobliżu czai się więcej bestii, jeżeli to Nocne, mamy mocno przesrane. Dlatego nie będziemy już marnowali czasu na postój, musimy przejść teraz jak najwięcej, nawet jeżeli będziemy padali ze zmęczenia - oznajmił stanowczo. - Jakieś sprzeciwy? - Rozejrzał się po wszystkich, lecz reszta pokiwała przecząco głową, powoli wstała i zarzuciła plecaki i tobołki, chwyciła bronie. - Dobrze, to ruszamy.
Grupa ponownie ustawiła się w kordon, identyczny jak przedtem, lecz coś się zmieniło. Atmosfera była lodowata, wręcz grobowa, nikt się nie odezwał słowem. Naukowiec szedł obok maga w ciszy, co chwilę ukradkowo zerkając na towarzysza jakby mając nadzieję, że ten podejmie jakąś dyskusję, lecz nic takiego nie zaszło. Przewodnik szedł przodem, co jakiś czas nakazując grupie ostrożność bądź oznajmiając zmianę kierunku. Słońce górowało na niebie, lecz do zmierzchu nie zostało więcej niż parę godzin.
Denser z początku szedł w milczeniu, z poważną twarzą, zatopiony w myślach. Dopiero po niecałej godzinie marszu postanowił nieco się rozchmurzyć i odezwać do Tessy.
- Wybacz, że tak to wyszło. Jawulf jest pyskaty i mocny w gębie, w prawdzie podobno potrafi walczyć, lecz nie bój się, nie zaatakuje pierwszy, on tylko próbuje straszyć i udawać samca alfa, taki typ - powiedział i spróbował się uśmiechnąć, choć słabo to wyszło. - Kiedy zapadnie zmrok możemy trzymać wartę razem, jeżeli boisz się, że ktoś zasztyletuje cię we śnie.

Wróć do „Kattok”