Wonny rynek

16
POST BARDA
Wonny rynek zawdzięczał nazwę swoim zapachom i tego dnia również nie zamierzał rozczarowywać. W południowym słońcu na stoiskach pyszniły się przyprawy: bazylia, kardamon, estragon, rozmaryn, orzeźwiające oregano, ostry imbir, słodka wanilia i wiele, wiele innych, a wszystkich nie sposób było nazwać i spamiętać. Kupcy oferowali suszone dobra, gotowe mieszanki, ale też całkiem świeże liście, bulwy, korzenie, kwiaty... Pomiędzy przyprawami zaplątały się stoiska z owocami i warzywami, a nawet kilka z lokalnymi wyrobami. Rynek kusił nie tylko zapachami, ale również kolorami. Jak większość miast Archipelagu, również Port Erola był barwny i tłumny.
To Elian mógł uznać za pewną przeszkodę, gdy znalazł się już na targu, pchany chyba tylko ciekawością. Być w Porcie Erola i nie odwiedzić Wonnego rynku, to jak ominąć uniwersytet w Oros! To było coś, czego żaden przyjezdny nie mógł przegapić.

- Świeże zioła! Najlepsze w tej części wyspy!

- Owoce! Pachnące brzoskiwnie!

- A ty czego szukasz, królewiczu?
- Między głosami sprzedawców przebił się jeden, należący do starszej kobiety. Staruszka uśmiechała się do Eliana bezzębnie, a między palcami sękatej dłoni przewieszoną miała mnogość rzemyków, wisiorków, piórek i koralików. Utrzymane w żywych kolorach czerwieni i błękitu, z pewnością stanowiły niecodzienną, aż ciekawą ozdobę. - Kup amulet naszej pani Krinn, na szczęście w miłości! Tylko trzy korony.

- Uważaj! - Elian poczuł uderzenie, gdy ktoś na niego wpadł ze zdecydowanie zbyt dużą mocą, szczęśliwie udało mu się utrzymać równowagę. - Prawie przewróciłeś tą panią! Patrz, gdzie idziesz! - Młody mężczyzna, który go popchnął, pomógł mu mimo wszystko, kładąc ręce na jego pasie, a następnie ja przesuwając, szukał tam niewiadomo czego. Łatwo było się domyślić, że nie były to romantyczne zapędy. Wcisnął ciemną czuprynę aż pod nos Eliana. Jego włosy pachniały wanilią.
Obrazek

Wonny rynek

17
POST POSTACI
Elian
Kolorowy, tętniący życiem rynek sprawiał, że Elian był podekscytowany możliwością podziwiania różnego rodzaju towarów. Ostatnie lata spędzone w rodzinnych stronach zdecydowanie nie sprzyjały zbieraniu doświadczeń. Czytanie i słuchanie o wspaniałościach świata było niczym wobec fantastycznej mieszanki zapachów jaka unosiła się w powietrzu. "Więc tak pachnie wanilia..." - pomyślał zbliżając do nosa ciekawie wyglądające suche laski. Był to pierwszy raz, gdy mógł na własnej skórze doświadczyć tego o czym uczył się przez tyle lat. Z zamyślenia nad słodkim zapachem wyrwał go głos staruszki ewidentnie zwracającej się do niego. Wisiorki trzymające w dłoni były całkiem ładne, jednak nie w głowie mu było kupno biżuterii. "Szczęście z pewnością by się przydało, ale niekoniecznie w miłości" - pomyślał.
- Szukam... - zaczął zaskoczony, lecz nie wiedział co odpowiedzieć - ...tylko się rozglądam. - było w tym trochę prawdy bowiem grzebanie po straganach nie było celem jego podróży.
W tym momencie usłyszał krzyk i poczuł jak ktoś wpada na niego w impetem. Elian widział już siebie leżącego na biednej staruszce lecz poczuł jak ręce taranującej go osoby chwytają go. Młody podróżnik wiedział, że całe zdarzenie nie było przypadkiem. Mimo to w zamieszaniu jego natura wzięła nad nim górę.
- Przepraszam najmocniej! - rzucił kręcąc nerwowo głową w kierunku staruszki i napastnika, spoglądając, czy żadnemu z nich nic się nie stało. Jednoczesnie poczuł jak cudze rece próbują go przeszukać. Przed nosem widział jednak tylko ciemne włosy, więc nie mógł z całą pewnością stwierdzić co się dzieje. - Ej! Proszę mnie nie dotykać! - krzyknął i odskoczył do tyłu by wyrwać się z objęć obcego łapiąc się za swój pas. Spojrzał na niego zaskoczonym i nieco gniewnym spojrzeniem. "Wanilia..." - pomyślał.
Obrazek

Wonny rynek

18
POST BARDA
Staruszka nie była zrażona tym, że Elian odmawiał szczęścia, choć kosztowało przecież tylko trzy korony! Amulety z pewnością były wspaniałe i niewątpliwie skuteczne, bo zadziałały bardzo szybko. Nie zdążył przecież nawet kupić jednego, gdy chętne ręce już spoczęły u jego pasa.

- Ech! - Mężczyzna, który wyciągał ręce tam, gdzie nie trzeba, pisnął, jakby to jego atakowano w tak nieodpowiedni sposób, ale równocześnie cofnął dłonie, ostatecznie nie dobierając się do nie swojej sakiewki. - To ty mnie nie dotykaj! - Fuknął jak zdenerwowany kot. - Prawie wpadłeś na tę panią!

Kiedy mężczyzna odsunął się na odległość kroku, Elian mógł ocenić, że tak naprawdę... był jeszcze chłopcem. Zdecydowanie młodszy od Eliana, mógł mieć co najwyżej osiemnaście wiosen, choć możliwym było, że nawet mniej. Był szatynem, a jego oczy miały odcień ziemi po deszczu. Ciemniejsza karnacja i lekko spiczaste uszy sugerowały, że musiał być wschodnim elfem, typowym dla Archipelagu. Był zbyt krępy i nie dość smukły, by należał do którejś ze szlachetniejszych odmian długouchych.
Spoiler:
- Chłopcy, chłopcy, nic się nie stało! - Reagowała babuleńka, opierając dłoń na ramieniu elfiego chłopaczka.

- Babciu, powinnaś uważać na takich! Zrobiłby ci krzywdę! - Protestował tamten, w dobrze udawanej złości zaciskając dłonie w pięsci. - Turyści!! Nie patrzą, gdzie idą!

- Nic się nie stało, nic się nie stało. - Powtarzała babuleńka. - Podajcie sobie ręce na zgodę.
Obrazek

Wonny rynek

19
POST POSTACI
Elian
Elian był zaskoczony obrotem sprawy. Absolutnie nie był winien zamieszania, jednak napastliwa postawa chłopaka sprawiala, że miał ochotę dalej się tłumaczyć, byle załagodzić sytuację. Całe szczęście, że dzieliła ich różnica wieku. Ośmielony tym faktem wypalił:
- Żadnej krzywdy bym nie zrobił, gdybyś Ty nie wpadł na mnie! Stałem spokojnie, a Ty mnie popchnąłeś! - w mniemaniu Eliana, były to całkiem logiczne argumenty, które rozwiązywały sprawę, w końcu opisywały całą sytuację. Stres wywołany zajściem sprawiał, że podróżnik nieszczególnie potrafił zebrać myśli. Zdecydowanie lepiej radził sobie w sytuacjach, na które był przygotowany. Dodatkowo nie pomagał przytyk dotyczący bycia przyjezdnym. Elianowi zabrakło na to argumentu - w końcu obiektywnie patrząc, był gościem w Porcie. W jego mniemaniu fakt, że sam pochodził z Archipelagu niespecjalnie zmieniał stanu rzeczy.
Bojowa postawa chłopaka dawała dobitnie do zrozumienia, że nie będzie on skory do uprzejmej dyskusji. Nie chcąc zaogniać sytuacji, Elian postanowił posłuchać starszej pani i załagodzić sprawę. Ostatecznie przecież nic nikomu się nie stało. Po chwili namysłu zrobił krok do przodu i wyciągnął rękę. Jego łagodne usposobienie dało o sobie znać.
- Ta pani ma rację. Dajmy spokój. Ta kłótnia nie ma sensu, skoro wszyscy są cali. - starał się nie opuszczać wzroku i patrzeć chłopakowi prosto w twarz. Czuł jak jego policzki zaczynają drżeć obawiając się, że ten zaraz zaatakuje znowu. Elian w ogóle nie zdawał sobie w tym momencie sprawy z tego, że zapomniał już o próbie zbadania dobytku przytwierdzonego do swojego pasa.
Obrazek

Wonny rynek

20
POST BARDA
Elfi chłopaczek był zdecydowanie bojowo nastawiony, a zaciśnięte pięści sugerowały, że jeden nieodpowiedni ruch Eliana mógł poskutkować co najmniej potłuczonym szkiełkiem okularu. Choć początkowo był napastnikiem, zgrabnie przeszedł do defensywy.

- Ja uratowałem tą panią!

Wokół nich zaczęli zbierać gapie. Ludzie, elfy, gobliny, orkowie - wszysktich interesowało, do jakiej sprzeczki doszło między dzwoma młodymi mężczyznami, gdy w konflikcie brała udział jeszcze babcia! Podniesione głosy i dyskusje pełne zmartwienia wypełniły powietrze. I być może doszłoby do rękoczynów, ale stało się coś, czego elfik z pewnością się nie spodziewał. Elian, zamiast burzyć się i eskalować konflikt, spuścił z tonu. Dotąd zmarszczona w złości twarz napastnika wygładziła się i złagodniała, gdy nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Musiał nie spotykać zbyt często tak ugodowych celów swoich drobnych rabunków.

- Heh..? - Wydał z siebie, zerkając to na twarz Eliana, to na jego wyciągniętą dłoń. Teraz, gdy mieli świadków, nie wypadało mu znów próbować okraść przyjezdnego, ale mógł dalej robić z siebie i babci ofiarę, lecz mimo to wahał się tylko chwilę, nim wyciągnął własną rękę i uścisnął tę Elianową. Dłoń elfa była z lekka wilgotna i drżąca. - W porządku. Dajmy spokój. - Zgodził się i nawet uśmiechnął półgębkiem.

- Rozejść się! Zrobić przejście dla straży! - Głos z głębi tłumu sugerował, że nadciągał patrol. Nie było to dziwne, gdy strażnicy często kręcili się w gęsto zaludnionych miejscach, a poruszenie w jednej z alejek przyciągało uwagę.
Obrazek

Wonny rynek

21
POST POSTACI
Elian
Gęstniejący tłum sprawiał, że Elian czuł się nieswojo. Wiele lat funkcjonowania w na wpół pustelniczych warunkach przyzwyczaiło go do tego, że stanowił obiekt zainteresowania głównie wtedy, gdy Stary Pustelnik dzielił go po głowie, gdy tylko zaczynał ociagać się w nauce. Mimo zbierających się gapiów, Elianowi udało się nieco opanować stres ponieważ widział, że młody elf nie jest już tak ochoczy do eskalowania konfliktu. Uścisk dłoni przypięczętował pojednanie, co także utwierdzało go w przekonaniu o nawiązniu jakiejkolwiek nici porozumienia. "Uff... " - odetchnął w głębi serca. Wiedział bowiem, że nie jest najlepszy w ulicznych bójkach i sprzeczkach. Zdecydowanie lepiej radziłby sobie w rzeczowej dyskusji na argumenty.
Spomiędzy tłumu dało się słyszeć nadchodzący patrol straży. Elian zdecydowanie, choć może nieco naiwnie wierzył w praworządność i skuteczność strażników, jednak spokoju nie dawała mu myśl, że nie wiadomo co mogli z tego usłyszeć i co ludzie przekazali straży nim Ci dotarli do miejsca zdarzenia.
- Czekamy grzecznie na patrol, by wytłumaczyć zajście, czy pozwolimy im wykazać się w rozganianiu zbiegowiska? - spytał ściskawszy dłoń elfa. Chciał dać w ten sposób do zrozumienia, że nieszczególnie dobrym pomysłem będzie tłumaczenie się z dosyć dziwnego zajścia. Sam nie chciał komplikować sytuacji tym bardziej, że elf znów mógłby próbować zrzucić na niego winę. Czekając na odpowiedź rozglądał się, czy straznicy zdążyli już przedrzeć się przez gapiów na tyle, by móc dostrzec dwóch krzykaczy.
- Jakiś pomysł? - spytał, by nieco ponaglić elfa.
Obrazek

Wonny rynek

22
POST BARDA
Elf zastanawiał się chwilę. Popatrzył na babcię, która uśmiechała się, ciesząc z ich pojednania, to na twarze tłumu, mniej zadowolone przez zamieszanie, jakie narobili. Tak w Porcie Erola, jak i w innych miastach, wiele osób spieszyło się bardziej, niż to potrzebne, a sprzeczka pośrodku alejki zagradzała przejście nie tylko straży.

- Za mną! - Zaproponował elf, ciągnąc Eliana za rękę. Nie zamierzał jednak uciekać przejściami alejki, a dał susa między stragany.

Namioty nie były ze sobą połączone. Między przymocowanymi do podłoża płachtami nie było łatwo się przecisnąć, ale nowy przewodnik Eliana zdawał się wiedzieć, którą drogę wybrać. Przbiegli między pierwszymi dwoma, wypadli na alejkę po drugiej stronie, tym razem rzeczywiście wpadając na przechodniów z przypadku i pośpiechu.

- Wybacz! - Krzyknął za siebie elf, lecz nie zatrzymał się ani na moment, ani wtedy, gdy potrącał przechodniów, ani nawet w chwili, gdy potrącił biodrem kosz pełen ostrych papryczek, a te rozsypały się na bruk!

- Ty cholerny łobuzie! - Podnosiły się za nimi głosy. - Zapłacisz mi za to!

Przedostali się przez trzy kolejne alejki nim elf w końcu zwolnił i puścił dłoń Eliana. Dotarli do granicy placyku, gdzie zaczęły wznosić się murowane domki, nie tak łatwe do sforsowania. Przed jednym z nich wystawiono na podwyższeniu towary, głównie warzywa i owoce, chwilowo pozostawione bez opieki. Elf złapał za ładne, czerwone jabłko i rzucił je w kierunku młodego maga.

- Gdyby ktoś pytał, byliśmy tu przez cały czas. - Powiedział, łapiąc oddech po bieganinie między tłumem.
Obrazek

Wonny rynek

23
POST POSTACI
Elian
O ile Elian liczył na to, że opuszczą rynek zanim zjawi się straż, o tyle nie spodziewał się tak nagłego zwrotu akcji. Nim zdążył zareagować na polecenie młodego Elfa, poczuł jak ten ciągnie go za sobą za rękę. Elian zachwiał się i nim się obejrzał już leciał pędem za nowym towarzyszem. Przeciskawszy się przez pobliskie stragany i alejki obserwował jak młodziak co rusz zahacza o ludzi i przedmioty ustawione wzdłuż trasy ich ucieczki. "Jeśli ten patrol pobiegnie śladami wrzeszczących sprzedawców, to nawet najszybsze nogi nas nie uratują" - pomyślał. Pomimo długich godzin spędzonych nad książkami, Elian miał coś ze swojego ojca rybaka, co pozwalało mu wytrzymać tempo narzucone przez elfa. Gdy zatrzymali się odetchnął z ulgą.
- Nie pamiętam kiedy ostatni raz tyle biegłem... - wydusił z siebie sapiąc. Opierając się o kolana widział, jak młody elf podchodzi do pobliskiego stoiska z jabłkami. Złapawszy rzucony do niego owoc, wyprostował się. W jego głowie kotłowało się jedno pytanie - czy ten przełaj był aż tak niezbędny? - zrobił kilka kroków do składowiska z towarami, odłożył jabłko na swoje miejsce i kontynuował - skoro już narobiliśmy tyle hałasu i mnie tutaj zaciągnąłeś, to chociaż powiedz mi kim jesteś.
Korzystając z tego, że był w stanie usłyszeć coś więcej niż własny oddech, nasłuchiwał, czy nie zbliżają się do nich okrzyki potrąconych kupców. Placyk na którym się znajdowali nie sprawiał w jego odczuciu wrażenia najbezpieczniejszego miejsca w okolicy w kontekście zaistniałej sytuacji. Domki były w prawdzie całkiem ładne i zadbane, jednak w odczuciu Eliana dosyć określona w swojej formie zamknięta przestrzeń nie była najlepszym miejscem do rozpoczecia kolejnej ucieczki.
Obrazek

Wonny rynek

24
POST BARDA
Elfik nie wydawał się przejęty krzykami sprzedawców. Uśmiechał się szeroko, a kiedy złapał pierwszy oddech, usiadł na schodku domu, przed którym rozstawiono warzywno-owocowy stragan, a po chwili zastanowienia przesunął się nawet, gdyby również Elian chciał spocząć.

- Żartujesz? W tym mieście cały czas się biega, wszędzie! - Zaśmiał się. Wydawać się mogło, że jego kondycja była dużo lepsza od tej Elianowej, bo już po chwili uspokoił oddech i bogowie raczyli wiedzieć, że był gotowy do kolenych wygłupów na ulicach. Jabłko mogło być tylko początkiem następnych kłopotów. - Przynajmniej ja biegam. Bo wiesz, ktoś tam się prawie pobił, ale my jesteśmy tutaj, prawda? - Zdradził swoją pokrętną logikę. Ich ucieczkę widziało wielu, więc rozumowanie elfa miało dziury. - A ty kim jesteś, co?

Odpowiadanie pytaniem na pytnie nie było zbyt grzeczne, ale elf nie wydawał się dobrze wychowany. Wręcz przeciwnie, co zdążył już pokazać, a mimo to, pościg nie nadszedł. Elian nie słyszał już żadnych podniesionych głosów, jakby kupcy odpuścili młodzikowi jego wygłupy.

- Jesteś dziwny. - Chłopak podzielił się swoją obserwacją. - Normalnie dostaję parę koron, żebym się odczepił, i wszyscy są zadowoleni. Dlaczego odpuściłeś, co?

W dłoni elfa pojawiło się kolejne jabłko, zabrane z przygotowanej dla klientów sterty.

- Ziril, z kim rozmawiasz?! - Doszedł ich męski, ostry głos z wnętrza domu. - Lepiej, żebyś sprzedawał zamiast zaczepiać ludzi! - Zabrzmiała groźba.

- Tak, wujku!
Obrazek

Wonny rynek

25
POST POSTACI
Elian
Elian nie do końca nadążał za retoryką elfa. Jego serce ciągle biło w przyspieszonym tempie na wskutek dopiero co zakończonej ucieczki, co dodatkowo utrudniało pozbieranie myśli. Stres wywołany ucieczką sprawił, że Elian reaktywnie zareagował na słowa Elfa.
- Jestem Elian - przedstawił się możliwie uprzejmym tonem - nie widziałem sensu w toczeniu sporu. Ostatecznie starszej pani nic się nie stało, więc nie było powodu do robienia zamieszania i mogliśmy się rozejść w pokoju. Jedną z ostatnią rzeczy, której w życiu potrzeba, to robienie sobie niepotrzebnych wrogów. Tak mawiał mój nauczyciel. - wyjaśnił swoją postawę nawiązując do lekcji pobieranych w rodzinnych stronach. - Niestety na niewiele się to zdało ponieważ ten cały rwetes ściągnął na nas okoliczną straż i zamiast spokojnie oglądać produkty na straganach, teraz będą musiał oglądać się za siebie! - Widząc jak sięga po kolejne jabłko, nietrudno było załozyć, że jego niespodziewany towarzyszy, jest miejscowym złodziejaszkiem. Biorąc pod uwagę jeszcze tę conajmniej dziwną sytuację ze staruszką...
Reakcja elfa na męski głos dobywający się z domu, pozwoliła Elianowi szybko zmiarkować, kto najprawdopodobniej jest właścicielem jabłka, które ten trzymał w ręku. Niewiele myśląc sięgnął do sakwy po jedną z maści i zawołał tak by dźwięk jego słów był słyszalny również wewnątrz budynku. - ile jabłek mogę za nią dostać? - Liczył na to, że w ten sposób uda się uniknąć kolejnej dziwnej sytuacji i tłumaczenia się przed wujem elfa.
Obrazek

Wonny rynek

26
POST BARDA
Elf przyglądał się Elianowi przez chwilę. Zdążył już uspokoić oddech, a oparwszy się o własne kolana, wyglądał już na całkiem rozluźnionego, jakby wcale nie przebiegł przed chwilą połowy placu w ucieczce przed mogącymi nadejść strażnikami. Po chwili wgryzł się w jabłko, które zabrał ze straganu wujka.

- Zirial. - Przedstawił się nawet, choć usta miał pełne owocu. Sok pociekł mu po brodzie strużką, lecz nie było to nic, z czym nie poradziłoby sobie przetarcie rękawem. - Nie Ziril. - Dodał nieco ciszej, naprostowując sposób, w jaki zwrócił się do niego głos z wnętrza domu. - Mówisz, że miałeś nauczyciela? - Na twarzy elfa pojawił się kpiący uśmiech, który był jednak łatwą do przejrzenia maską. Prawdziwe odczucia chłopaka były zupełnie przeciwne. - Chodziłeś do szkoły, co? I mimo to nie potrafisz poradzić sobie ze strażą? - Zarzucił mu, grając cwaniaka. - Babcia Berenika nauczyłaby cię więcej w jeden dzień, niż nauczył cię ten twoj cały... nauczyciel.

Zirial porzucił kpiny w momencie, w którym w dłoniach Eliana pojawiła się maść. Nietrudno było domyślić się, że nie do końca wiedział, z czym miał do czynienia, jednak był bardzo zainteresowany. Nachylił się w kierunku pudełeczka.

- To takie nic. Dam ci... - Zawahał się, obliczając w głowie należną ilość jabłek, jednak w jedym momencie poderwał się z miejsca, usłyszawszyy kroki. Zamachnął się i z godnym podziwu zapałem rzucił nadgryzionym jabłkiem przed siebie, ponad straganami. Przy odrobinie szczęścia owoc spadnie na płócienny dach któregoś ze stoisk, przy pechu zaś, trafi przechodnia w głowę. Nie podniosły się jednak żadne głosy sprzeciwu, więc można było orzec, że bóstwa były w dobrym nastroju.

W drzwiach domu stanął mężczyzna. Wysoki i ciemnowłosy, choć nieco przyprószony siwizną, usta wywinięte miał w uśmiechu, choć czoło przecinały pionowe zmarszczki niezadowolenia. Szorstko odsunął Ziriala z przejścia, nie zauważając na szczęście, jak ten szybko przeżuwa resztę jabłka, którą jeszcze miał w ustach.

- Młody panie, witaj! Nie znajdziesz lepszych jabłek w całym Wonnym Rynku! - Słodził wuj, lecz jego dłoń mocno zacisnęła się na ramieniu elfika, który przywiódł tu czarodzieja. Zirial chciał zbiec, jego opiekun był jednak szybszy. - Obawiam się, że przyjmujemy tylko monety. Dobra cena! Dostaniesz zniżkę, młody panie. Ile zapakować? Ziril, zapakuj panu jabłka. - Dłoń mężczyzny zacisnęła się tak mocno, że elf aż pisnął z bólu, zaraz jednak zagryzł zęby, by powstrzymać słabość.
Obrazek

Wonny rynek

27
POST POSTACI
Elian
Elian był rad, że młody elf zdradził swoje imię i po cichu liczył na to, że jest to oznaka porozumienia, które wciąż stało pod znakiem zapytania. Wątpliwości nie rozwiewał jednak przytyk w stosunku do mistrza, który był dla młodego podróżnika jak ojciec. Ciekawe kim była ta cała babcia Berenika, skoro uczyła ucieczki przed strażą...

Elian odprowadził wzrokiem rzucone przez Ziriala jabłko. Pojawienie się w drzwiach rosłego mężczyzny sprawiło, że nieco zapomniał o zniewagach Ziriala. Złożona przed chwilą propozycja zakupu jabłek była tylko fortelem, który miał na celu uniknięcie kolejnych problemów, w które młody elf mógł go wciągnąć. Słysząc odmowę wymiany barterowej, chąc nie chcąc postanowił pociągnąć temat, by nie dać po sobie poznać, że niespecjalnie jest zainteresowany owocami.

- Niestety nie mam za wiele przy sobie po za kilkoma medykamentami. - odpowiedział, siegając ponownie do sakwy w poszukiwaniu jakiejś waluty. Mistrz był całkiem niezłym nauczycielem, jednak niespecjalnie zamożnym, więc Elian wybrał się w podróż z niewielką ilością monet, które z resztą i tak wydał zanim przybył do portu Erola. - Mam tylko kilka srebrników - dodał wyciągnąwszy przed siebie dłoń, na której leżało siedem srebrnych monet. - Ile mogę za to dostać? - zapytał licząc na jakkolwiek satysfakcjonującą odpowiedź, która mogłaby domknąć transakcję i być zwieńczeniem obranego wyjścia awaryjnego.
Obrazek

Wonny rynek

28
POST BARDA
Mężczyzna, wuj Ziriala, utrzymywał na twarzy uśmiech, wydawałoby się, niegasnący, nawet wtedy, gdy dostrzegł ledwie kilka srebrnych monet. Zmierzył spojrzeniem pieniążki, jakby te były co najmniej fałszywe lub nawet objęte jakąś klątwą.

- Ziril, zapakuj... - Mężczyzna nie zdążył wydać pełni rozkazu, gdy przy grupce pojawiła się kolejna osoba.
Nadeszła jak cień, przysłaniając światło słońca, padające znad budynków. Była wielka, wyższa jeszcze od wuja Ziriela, z pewnością szersza. Zresztą, jej pancerz poszerzał ją jeszcze badziej, dodawał jej powagi, emanującej z zielonej twarzy. Orczyca nie była piękna, ale daleko było jej do klasycznej urody zielonych. Jej kły w całości chowały się pod wargami. Niewykluczonym było, że jej krew nie była w pełni czysta, mająca jakieś ludzkie naleciałości.

- Daj cały worek. - Odezwała się niskim, gardłowym głosem, rzucając Zirialowi monetę. Elian zdołał wyłapać jej złoty błysk, gdy zataczała łuk nad stoiskiem. - A ty, dobry panie, racz puścić chłopca. - Zwróciła uwagę wujowi, a ten bez cienia wahania posłuchał. Elfik został wypuszczony z bolesnego uścisku. - Nie nauczysz go posłuszeństwa batem. Ty, zaś. - Orczyca wsparła dłoń na biodrze. Mag mógł dostrzec, że przypasany miała miecz, tak długi, że wręcz dosięgał ziemi. - Wyglądasz na uczonego. Potrzebuję uczonego.

- Też jestem uczony!
- Wtrącił się Zirial.

- Cichaj, głupcze! - Skarcił go wuj. - Pani wybaczy, głupie toto, matka upuściła, gdy niemowlęciem był... - Mężczyzna ugiął się w ukłonach. Orczyca z pewnością nie tylko wyglądała na groźną, ale rzeczywiście taka była. Zielona nawet nie zmierzyła go wzrokiem, skupiając się na Elianie.

- Prozomawiajmy przy kuflu. - Zaproponowała. - Mogę mieć dla ciebie pracę.
Obrazek

Wonny rynek

29
POST POSTACI
Elian
Elian niemal podskoczył, gdy w zaułku pojawiłą się nieznajoma postać. Jego mina z pewnością zdradzała fakt, że jest zupełnie zaskoczony obrotem spraw. Widok wielkiej, silnie zbudowanej kobiety o zielonej skórze zdecydowanie nie był tym czego spodziewałby się w tej sytuacji. Kiedy ona tu przyszła? Jak mogłem jej nie zauważyć? Przez głowę Eliana przebiegały kolejne pytania, na które nie potrafił sensownie odpowiedzieć. Niepewność sprawiała, że trudno było ocenić aktualną sytuację. Jeszcze nie zdązył uporac się z natrętnym elfem i jego wujem, a już musi rozwiązywać kolejny problem.

Młody podróżnik nie był specjalnie doświadczony, jednak widząc reakcję sprzedawcy oraz przypasany do boku kobiety miecz, wiedział, że to nie moment na żarty. Przelatująca moneta także zrobiła na nim wrażenie. Nie mógł się jednak zdecydować czy źródłem podziwu była nonszalancja z jaką orczyca rzucała złotem, czy precyzja z jaką to robiła.

Słysząc jej propozycję, Elian nie wiedział co odpowiedzieć. Niespecjalnie miał się za uczonego, jednak czuł, że ewentualne kontestowanie może skończyć się nieprzyjemnie. Młody mag był gotów bąknąć cokolwiek, jednak z pomocą przyszedł Zirial, który naiwnie chciał zgrywać ważnego. Sposób w jaki usadził go jego wuj dodał Elianowi nieco animuszu. - Nie wiem, czy będę w stanie pomóc - powiedział siląc się na jakkolwiek pewniejszy i możliwie przyjazny ton - jednak rozmowa nigdy nie zaszkodzi. Chętnie posłucham i jeśli będę w stanie to pomogę. - nie był pewien swojej decyzji. Jakby nie patrzeć, orczyca mogła z łatwością skrócić go o głowę. Skoro tego jeszcze nie zrobiła, to dlaczego miałby jej nie zaufać?
Obrazek

Wonny rynek

30
POST BARDA
Orcza kobieta była osobą, której postawić się mogliby tylko niektórzy strażnicy, tej samej zielonej rasy. Przy niej, Elian mógł wydawać się jeszcze mniejszy, jeszcze słabszy, niż w rzeczywistości był. Ich siła miała jednak inne źródło, z czego oboje zdawali sobie sprawę.

- Dobrze. - Zgodziła się, gdy wuj Ziriala pakował kolejne owoce do płóciennego worka. Złota moneta była warta o wiele więcej, aniżeli parę sztuk jabłek, nawet z workiem licząc, ale nie zdawało się mieć to dla niej znaczenie. Co więcej, gdy już dorwała pakunek, bezceremonialnie wsadziła go Elianowi w ręce, jakby zakup był przeznaczony dla niego. Mał prezent na rozpoczęcie współpracy. - Za mną. - Rozkazała.

Wonny rynek otoczony był domkami, na których parterze znajdowały się warsztaty rzemieślnicze, sklepiki i inne lokale, oferujące usługi i dobra. W takim miejscu nie mogło jednak zabraknąć centrum wszystkich spotkać kulturowych - karczmy! Umiejscowiona na samym środku jednego z okalających rynek rzędów zabudowań, przyciągała wszelkiego rodzaju klientelę szukającą wytchnienia po zakupach. Tam też poprowadziła Eliana orczyca.

- Vala. - Rzuciła w drodze do karczmy. - Tak mi mówią.

Nie było problemu ze znaleziniem stolika. Jedno kiwnięcie głową wystarczyło, by trójka niziołków siedząca przy okrągłym stole zabrała swoje kufle i ulotniła się tam, gdzie nie było orczycy. Kiedy już zasiedli, a Vala odpięła od pasa miecz i oparła go o ściankę obok, można było przejść do konkretów.

- Zabezpieczenia. Starożytne, może elfie. Co o nich wiesz?
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Erola”