Re: Bursztynowa Winnica

46
Zaniepokoił mnie brak słów cioci Emesan... Ale kazała mi nie wychodzić. To było jednak najważniejsze... Jednak niepokoiło mnie, że nie byłem w stanie się jakkolwiek z nią skontaktować. Ale jeśli wyszedłbym, to zrujnowałbym wszystko... A ci ludzie nie brzmieli na miłych. Słuchając ich przypominałeś sobie złe charaktery z bajek, próbujące nabrać bohatera.

I zwykle im się to udawało.

Ale nie tym razem. Być cicho, nie wydawać najmniejszych odgłosów! Wyczekiwać na komunikat o bezpieczeństwie od Emesan.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

47
- Odebrało ci mowę, dziwko, czy co?! Gdzie diabelstwo? - wrzasnął ten najbardziej agresywny i władczy z trójki mężczyzn. Rozległo się donośne trzaśnięcie.

- Diabeł. Nie-nie-niee wiem... khh... nie wiem... - wyjęczał cicho i żałośnie kobiecy głos. - Otumanił... oślepił... bydlak jeden i jego piekielne czary. Odwróciłam się na chwilę, a ten zerwał się i coś zrobił, nie wiem co, nie widziałam, oślepłam. Uciekł albo zniknął przez swoje sztuki magiczne. Chyba go tu nie ma, umknąć musiał... nie wiem, bo-bo... bałam się i nie wiem... Szukajcie, dobrzy ludzie.

Mężczyzna wyburczał w odpowiedzi coś niezrozumiałego, po czym na parę chwil szuranie przestawianych mebli i hałaśliwe przetrząsanie wszelkich kryjówek wyraźnie się wzmogło.

- A to co? - zakrzyknął Myk albo Ryv. - Co tam pod podłogą macie? Może tam wlazł? Zara zobaczymy...
- T-to... piwniczka na wino, ale zamknięta, więc jakżeby wlazł? - westchnęła Emasan, nieco zmieszana. - Nawet nie wiem, gdzie klucze zos...
- Słuchaj no, pani! - przerwał jej ordynarnie któryś z facetów, okutym buciorem kopiąc w coś twardego. - Bez gadania mi tu, otwieraj, musimy sprawdzić!
- Kiedy naprawdę...
- Mamy znaleźć bydlaka czy nie?
- Tak, ale tam to nie ma żadnego...
- A może ona coś tam ukrywa, hę? Chowamy tam coś, panienko?
- Nic podobnego!
- Otwieraj, szmato, bo...

Hałas wzmógł się jeszcze bardziej, a teraz włączyły się do niego jeszcze odgłosy szarpaniny. Ktoś chyba wpadł na stół, bo rozległ się dźwięk uderzenia, a potem tłuczonego szkła i toczących się po podłodze metalowych przedmiotów. Całe szczęście póki co nikomu nie przyszło do głowy, żeby sprawdzić kryjówkę Ardrana.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

48
Biedna ciocia Emesan... Ale wydaje mi się, że przynajmniej jej samej nie ruszali, ograniczyli się do wyzwisk...

No i miałem rację, nie wchodząc ani pod stół, ani do tej, jak się teraz okazało, piwniczki... Ale obawiałem się, że beczki mogły być następnym punktem do sprawdzenia, więc...

Postarałem się skupić i utworzyć kolorowe gwiazdki na jednym poziomie przekroju, tak, by imitowały zawartość beczki gdy mnie tam nie było.

Ale to był dopiero początek... Teraz było najważniejsze...

Postarałem się jakby wybrać z nich całe światło, tak by niemal czarne wisiały tam...

Oczywiście nie wszystko od razu, zacząłem od jednej. W końcu może i nie emitowały za dużo (praktycznie nie emitowały) światła, ale widać je było w ciemności, więc profilaktycznie lepiej było być ostrożnym.

Jeżeli już byłem pewien, że wszystko działa jak powinno, "umocowałem" je do beczki, by tak utkana pseudoiluzja wytrzymała przenoszenie beczki... Pozostaje mieć nadzieję by jej nie zrzucili. Z drugiej strony, na to Kamah chyba by się nie zgodził... A może tam go nie ma?
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

49
Z dołu dobiegł zgrzyt przekręcanego klucza i skrzypienie jakichś drzwiczek.

- Ohohoo! No pięknie! Co my tu chowamy? Nie dziwne, że nie chciało się otworzyć i pokazać, co?
- Oj, szmato, zapłacisz za to...! Hehe! Słyszeliście? Ale jej do rymu powiedziałem!
- Myk, co za kretyn z ciebie. Właź tam lepiej i zabieraj trochę tego towaru... Szanowna pani, konfiskujemy znalezione dobra i uznajemy je za rekompensatę za starty moralne, na jakie zostaliśmy tu narażeni... Cholera, ile ona tu tego ma!

Ciekawe, co takiego pani Ugafa chowała pod podłogą... I ciekawe, dlaczego nie odezwała się od dłuższego czasu ani słowem...

Ardran nie panował nad swoimi gwiazdkami aż tak dobrze, jak mu się wydawało, zwłaszcza w sytuacji zagrożenia, gdy był zdenerwowany... Zanim więc udało mu się je przygasić, tak jak planował, przez moment zaświeciły mocniej. Wtedy też chłopak zauważył, że faktycznie, pokrywa beczki nie była równo zasunięta.

- Ty, coś tam błysnęło, widziałeś?
- Gdzie?
- No tam!
- Pod sufitem?
- No. Idź, zobacz to.
- Sam idź.
- Czekaj, nie widzisz, że robię teraz co innego? Rozmawiam z panią. - Diabelstwo mogło się tylko domyślać, na czym ta "rozmowa" polega, bo od dobrych paru minut nie było w ogóle słychać, żeby Emasan cokolwiek mówiła... Oby nie zrobili jej jakiejś wielkiej krzywdy.
- Idź, zobacz, jesteśmy obaj zajęci.
- Chyba nie wydaje ci się, że będę właził na drabinę? Jest tu w ogóle drabina?
- Ryv, idioto, nie masz oczu? Tam stoi. Po prostu weź ją i zobacz, czy nic tam nie ma, jeśli tak cię to dręczy.

Ardranowi szybciej załomotało serce, kiedy usłyszał przesuwającą się drabinę i ciężkie, niechętne kroki zbliżającego się doń człowieka...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

50
Niech to! Zamiast zabezpieczyć, te gwiazdki tylko mnie pogrążyły...
No, w sumie to nie był najlepszy pomysł.

Uznałem że jednak jest to trochę niebezpieczne... Wiadomo, co jeśli uda im się przejrzeć przez te gwiazdki? Albo włożą tam rękę? No cóż...

Robiąc wszystko, by być jak najciszej starałem się naprzeć na zawaartość beczki, by w jak najmniejszej części wystawać z zawartości. Jeżeli "udało się" schować głowę, to tuż przed kontaktem z wodą zaczerpnąłem powietrza... Co tam ryzyko, wolałem taką małą szansę na zgon niż to, co tajemniczy ludzie zrobiliby ze mną...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

51
Pokrywa beczki odsunęła się głośno i Ryv zajrzał do środka. Prawdopodobnie nie zobaczył zbyt wiele i pewnie poszedłby sobie zaraz, gdyby nie bulgotanie, które nagle dobiegło z wnętrza.

Jako że prześladowca diabelstwa ruszał się jak mucha w smole, chłopakowi zanurzonemu w owocowej masie zdążyło zabraknąć powietrza, nim tamten jeszcze zdążył na dobre przyjrzeć się zawartości wielkiego pojemnika. Ardran zaczął się krztusić i kaszleć - to było silniejsze od niego. Na domiar złego skaleczona ręka dała o sobie znać okropnym szczypaniem i pieczeniem, kiedy zanurzył ją w masie. Mimowolnie jęknął.

Ryv wsadził tam rękę, capnął Adrana za włosy i powoli pociągnął w górę. Było źle. Oj, źle. Raz, że bolało. Dwa, że zaraz mogło boleć jeszcze bardziej.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

52
Spoiler:
Niech to!

Wszystko zakładało, że przeszukujący będzie szybki... A tu... O ile pomysł chyba był dobry, to po chwili zacząłem się topić...

Nie miałem pojęcia, co robić. Chwycił mnie za włosy, dobrze że nie za ucho, i wyciągał...

Miałem tylko jeden pomysł. Umieściłem szybko ogniki tuż nad miejscem, gdzie czułem jego chwyt, po czym podpaliłem. Jeśli nie puścił, powtórzyłem... i znowu... i znowu...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

53
Udało się wyśmienicie. Już trzecia próba wyczarowania ognika zakończyła się sukcesem, co w tak trudnych i stresujących warunkach niechybnie należało uznać za wspaniały wynik. Płomyki Ardrana były wprawdzie najzupełniej nieszkodliwe i nawet nie parzyły, ale Ryv przecież o tym nie wiedział, a nagły rozbłysk światła oślepił go i zaskoczył, przez co zachwiał się na drabinie i... i razem z nią runął na podłogę, w powietrzu jeszcze rzucając ohydne przekleństwa.

- Ryv, co ty, do wszystkich diabłów...?! - W głosie tego, który wypowiedział te słowa, dało się odczuć gniew, ale i nutę lęku. Rozległo się głośne tupanie, ktoś zbliżył się do beczki. Ryv jęczał tylko coś po cichu, lecz zupełnie nieskładnie.
- Stary! Po drabinie już chodzić nie umiesz?! - dołączył drugi głos.
- Ej, bracie! O cholera, widzisz to...? Trzeba go natychmiast...
- Myk, chwila moment! Zapomniałeś, po co tu jesteśmy? Diabelstwo! Może ono tam siedzi pod sufitem i tak go załatwiło? Pójdę sprawdzić...
- Przestań! Nie ma na to czasu! Widzisz, co się z nim dzieje? Bracie, bracie mój... Musimy go stąd... zabrać... - Głos Myka, dotąd pełen gniewu, wściekłości i furii, teraz począł się łamać.
- No świetnie, tego tylko brakowało. Dobra, stary, nie łam się, łap go za nogi, a ja... Trochę wyżej... wyżej go podnieś, do cholery!
- Ryv, Ryv, obudź się...
- Zaraz, a co z nią...? - Chwila ciszy. - Dobra, tylko szybko.

Nieludzki jęk i bełkot wydobył się z ust Ryva. Potem ktoś chyba kopnął drzwi, rozległy się ciężkie kroki i postękiwania, które miały się chyba nigdy nie skończyć... Aż wreszcie w pokoju zrobiło się zupełnie cicho.

Podtopiony, oszołomiony i obolały Ardran trzymał się jedną ręką skraju beczki i tylko dzięki temu jeszcze nie utonął w owocowej masie. Ale nie mógł tego robić w nieskończoność. Tymczasem umówionego sygnału do wyjścia nadal nie było słychać...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

54
Udało się... Tylko... czy oni mnie wzięli za kogoś innego? To było dziwne... I wspomnieli ciocię...

Ale popełniłem tyle błędów... Powinienem siedzieć cicho, jak już byłem skryty iluzją... Tak, najwyraźniej miałem trochę za dużo energii do zużycia.

Postarałem się dostać nieco wyżej, by już nie ryzykować ponownym podtopieniem, po czym dalej czekać, utrzymując iluzję - ale nie naprawiając jej w wypadku uszkodzenia, bo kolejne błyski oznaczałyby kolejne ryzyko.

No i... o kim oni mówili?

Być cicho. To było najważniejsze. Skupić się by w wypadku kolejnego kontaktu szybciej ustawić i odpalić ogniki - to jeszcze ważniejsze.
Spoiler:
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

55
Lecz kolejny kontakt nie następował. Co gorsza, ciocia Emasan też jednak nie dawała znaku, że można wyjść. Tylko cisza, cisza, cisza...

Chłopak ostrożnie spróbował wspiąć się wyżej, ale ścianki beczki były dość gładkie, a pokaleczona ręka nie ułatwiała sprawy... Ześlizgnął się z powrotem, znów zachłystując się i krztusząc sokiem z winogron. Kto inny na jego miejscu pewnie już by utonął, ale Ardran mimo wszystko zawsze dobrze sobie radził z zadaniami, które wymagały kociej zręczności. Musiał mieć to po ojcu. Dlatego też i teraz ponownie spróbował się wspiąć - tylko jedyne miejsce, gdzie mógł znaleźć oparcie, to skraj beczki, a stamtąd ktoś mógłby zobaczyć jego ręce czy głowę... Iluzja na tej wysokości już by go nie ukryła, bo chłopak umieścił ją sporo niżej. Zresztą i tak, gdy stracił koncentrację i skupił się wyłącznie na próbie wspinaczki - a cóż, musiał tak zrobić - prawie wszystkie gwiazdki rozwiały się jak dym. Na dodatek, gdy już tam wszedł, nie bardzo wiedział, co dalej. Do podłogi było bardzo daleko, a drabina leżała przewrócona...

Ardran zmagał się z samym sobą, a towarzyszyła mu tylko cisza... No, kiedy bardzo wytężył słuch, mógł jeszcze posłyszeć cichy, równy, bardzo powolny oddech Ayoel i drugi, płytki i nieco świszczący, który musiał wydobywać się z płuc Emasan.

I kiedy wydawało się już, że cisza się nigdy nie skończy, Adrana dobiegło ciche skrzypnięcie drzwi i czyjeś kroki.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

56
Spoiler:
Właściwie przez chwilę rozważałem wyjście z beczki, ale ścianki były zbyt gładkie... Dlatego właśnie wróciłem do pierwotnego planu opisanego w poprzednim wpisie, i poprzestałem na nie wspinaniu się powyżej punktu, w którym wylądowałem.
Spoiler:
Kiedy znów siedziałem na owocach zająłem się zbieraniem poprzestawianych gwiazdek, by odnowić iluzję - przy czym kiedy potrzebowałem nowych, tworzyłem je i usuwałem z nich światło pod wodą, by owoce zasłoniły te światło, po czym umieszczałem na miejscu.
Spoiler:
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

57
- Dobrzy bogowie, co tu się stało?! Emasan!

Ardran rozpoznał głos Kamaha. I chociaż z beczki rzecz jasna go nie widział, to z jego tonu mógł wywnioskować, iż tamten jest czymś mocno zszokowany. Potem usłyszał, jak mężczyzna miota się, podbiega gdzieś...

- Emasan! Siostro!

Jeszcze jedne kroki, tym razem cięższe, dostojne i wolne... Trzask dłoni uderzającej o policzek.

- Co, co? - "Ciocia" wreszcie się odezwała, ale jakoś słabo i nieprzytomnie.
- Siostro, żyjesz? Co za ulga... Co tu się stało?! Co to wszystko ma znaczyć? Co oni ci zrobili...? To oni, tak? Bogowie, ulitujcie się nade mną, jaki ja jestem głupi... To wszystko moja wina! Ale musiałem, sam wiesz, że musiałem... - Głos brata Emasan przybierał przepraszające, rozpaczliwe, przesiąknięte łzami tony. - Nie współpracowałbym z tymi łotrami, a zwłaszcza z tym przeklętym usalowcem, gdybym nie musiał, zrozum... A zobacz, kto dzięki temu tutaj jest.
- K-kto to? - wyjęczała udręczonym głosem kobieta.
- Hadiire. Były sługa Sulona, Wędrowiec Ścieżki - przedstawił się ciepłym, głębokim głosem jakiś starszy mężczyzna. - Przysłano mnie, bym obejrzał śpiącą.
- Ayoel jest tam - odrzekł Kamah. - Proszę nie zwlekać!
- Może zechce pan na początek zobaczyć wyniki naszych badań, panie Hadiire? - zapytała Emasan, jak gdyby pomału dochodząc do siebie.
- Badań? Owszem, z najwyższą ciekawością. Co to były za badania?
- Parę testów porównawczych... zaraz znajdę, to wszystko pokażę... A chyba warto, bo wyniki wyglądały dosyć nietypowo. O, tu są! Proszę spojrzeć! Ekhm... - Kamah zniżył głos, ale dzięki świetnemu słuchowi Ardran nadal był w stanie rozróżnić jego słowa. - Ema, gdzie jest nasz... no wiesz, obiekt kontrolny? Dzieciak? Zabrali go?
- Zabrali... chyba zabrali... albo uciekł... Nie wiem, pobili mnie, chyba widzisz... nie pamiętam, chyba zabrali...
- Nie płacz, kochana... Przepraszam, to wszystko moja wina... Ja już nigdy więcej... nigdy... ale musiałem. Nie płacz. Co z twoją ręką, jest cała? Daj, opatrzę to...

Tu kobieta zaszlochała. Ukryte w beczce diabelstwo nie mogło mieć już pewności, czy ciocia Ugafa nadal go kryje, czy pomieszało jej się coś w głowie i w ogóle o nim zapomniała... Hasła do wyjścia w każdym razie nadal nie słyszał.

Odnawianie iluzji szło chłopakowi całkiem nieźle i po paru chwilach warstwa ciemnych gwiazdek znów zakrywała faktyczną zawartość beczki. Pytanie tylko, czy było to nadal potrzebne, skoro nikt go nie szukał...

Tymczasem rozmowy tam na zewnątrz robiły się coraz bardziej interesujące. Hadiire chyba skończył zapoznawać się z wynikami testów i przystąpił do oglądania samej Ayoel. Zadawał Kamahowi różne pytania na jej temat.

- Jest ciężarna... - stwierdził wreszcie nad wyraz odkrywczo Wędrowiec Ścieżki.
- No właśnie, z tym jest dziwna sprawa... - Kamah zawahał się, jakby głupio mu było o tym mówić. - Nie wiem, jak to ująć, ale... noo... trzy dni temu jeszcze nie była.

Zapadła nieco krępująca cisza. Pierwsza odezwała się Emasan.

- To prawda, panie Hadiire. Słowo daję, trzy dni temu nie miała jeszcze tego brzucha! A mój brat może potwierdzić, że... że nie miała prawa mieć. Zresztą, bądźmy poważni. Wszyscy wiemy, że tak zaawansowany stan nie następuje z dnia na dzień! A u nastąpił.
- Hmm... Przedziwny wypadek... - zadumał się starzec. - Wszystko byłoby prostsze, gdybyśmy mogli z nią porozmawiać...
- Jakbym nie wiedział! Ale gdybyśmy mogli, to pańska pomoc nie byłaby potrzebna!
- Niekoniecznie... Nie unoś się, młodzieńcze. Jest pewna możliwość, by skontaktować się z osobą w jej stanie. Słyszałeś o Mysim Oku?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

58
Emasan? Co się stało Emasan?
Decyzja była ciężka, jednak to, co robił Kamah było straszne... Chciał mnie wydać arcykapłanowi! A jednak mówili o mnie... nie jestem pewien, ale ciocia chyba nadal mnie kryła... Ale... Jak tak dalej pójdzie, to pomyślą że ja jej coś zrobiłem!

Przecież nic jej nie zrobiłem...

W końcu wiedziałem co zrobić. Jawnie pokazać się nie mogłem...

Ale pokrywa od beczki, jak się pięknie przekonałem, nie była domknięta.

Najpierw odwołałem tamte gwiazdki na sam dół - nie musiałem ich niszczyć, a może później by się przydały?

Następnie użyłem ogników w nieco nietypowy sposób... rozmieściłem je obok mnie, tak by ogień był tuż obok...

I delikatnie odpaliłem, tak, by płomień jak najdłużej się palił, ale na tyle słabo, by niczego nie podpalił... Chodziło głównie o blask, który tu był większy niż przy gwiazdkach...

A także o wymówkę. Jeżeli okazałoby się, że ciocia nadal mnie chroniła, będę mógł powiedzieć że było mi za zimno...

Pozostawało czekać. I mieć nadzieję, że Kamah się uspokoił...
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .

Re: Bursztynowa Winnica

59
- Mysie Oko? Skąd mogę to mieć? Co to jest? - zapytał rozentuzjazmowany Kamah.
- Pewien talizman. Gdybyśmy mogli... Gdyby to było takie łatwe... - westchnął Hadiire. - Mój dawny... współpracownik ma Mysie Oko. Ale nie mogę go o to poprosić, nie będzie nawet chciał ze mną rozmawiać. Ani ja z nim. To bez sensu.
- Proszę! Błagam!
- A może my moglibyśmy...? Może mnie albo Kamahowi się uda? Kim on jest? Jak go znaleźć?
- To elf. I czarodziej, z nimi nie jest tak łatwo. Ereion Yanga z Taj`cah. Prowadzi Dom Oczyszczonych na jednej z maleńkich wysp. Płynie tam tylko jeden statek w miesiącu... Ale nie macie szansy na niego wsiąść.
- Ha! Nie myśl sobie! Stać nas!
- Nie o to chodzi, moja droga pani... Nie tylko o to. To statek, który zabiera wyłącznie obłąkane i opętane dzieci. Nie ma na nim prawa się pojawić nikt, kto skończył piętnasty rok życia. Tak samo, jak w Domu Oczyszczonych. Ereion sam jest wariat, swoją drogą. A że trzeba za to słono zapłacić, to oddzielna rzecz.
- Emasan, jeżeli ten twój diabeł tu się jeszcze ukrywa, to właśnie nadszedł czas, żeby wyszedł! - krzyknął histerycznie Kamah.
- C-co ty opowiadasz, przecież mówiłam ci, że nic nie sły...
- Dobra, skończ, znam cię nie od dziś. Wyłaź, przeklęty! Wyłaź, to cię oszczędzę, rozumiesz?!
- Kh-khm... No-noc się skończyła, możesz wyjść... - westchnęła kobieta. Jej głos był bardzo niepewny. Nieobliczalny charakter jej brata był niebezpieczny. - Ach! Postaw tę drabinę, Kam.
- Co? Chyba nie chcesz powiedzieć, że wlazł do beczki?
- Po prostu ją tam postaw. - Sądząc po odgłosach, tak właśnie zrobił.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Bursztynowa Winnica

60
Talizman? Dom Oczyszczonych? To dość dziwna nazwa...

I po chwili wszystko się wyjaśniło... Cóż, przytułek dla opętanych brzmi lepiej niż Arcykapłan. No i będzie trzeba się stamtąd wydostać, i to z talizmanem...

Kiedy usłyszałem drabinę i hasło, powiedziałem:

- Skok tu nie był najlepszym pomysłem... Mam problemy z wyjściem, już raz próbowałem... Pomoże mi ktoś? I... czy u cioci wszystko w porządku? Tamci prawie mnie złapali, ale udało mi się jakoś ich odstraszyć, po czym wy przyszliście...

Jednocześnie postarałem się jak najbardziej wyjść na powierzchnię, by móc przyjąć ewentualną pomoc.
(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)?
Leevakk pisze:*(przepraszam wszystkich, ale cierpię na zaburzenia psychiczne, zmuszające mnie do naśladowania prymitywnych, samolubnych zwierząt)* - czar sprawiający, że wszystkie istoty poniżej trzydziestego poziomu uciekają w popłochu. Koszt many: 10. Czas odnawiania 120 sec .
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Erola”