Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

106
Pokazanie swojego oka i początek monologu wywarły chyba właściwy i oczekiwany przez Elernaia skutek. Wszyscy siedzący, zaskoczeni i zdziwieni, zaczęli spoglądać po sobie. Televan, jedząc, rzucił na chwilę okiem znad talerza, beznamiętnie wracając do swojego posiłku. W jego postawie nie było jednak żadnej niechęci - wydawało się, że jego zadaniem miała być właśnie obojętność. Najwyraźniej to nie od niego zależało, kto zostanie przyjęty, a kto nie, więc równie dobrze mógł zająć się jedzeniem, a jadł łapczywie, jak na elfa. Reakcje na słowa Elernaia były różne, gdy mówił o widzeniu uczuć innych. Niektórzy mrużyli oczy trochę niepewnie, jakby bojąc się o to, że ich myśli są czytane, inni uśmiechali się, widząc wielki potencjał w Elernaiu i jego umiejętnościach. Ruda kobieta pokazała białe ząbki, opierając podbródek na dłoniach. Rudy mężczyzna zmieniając nastawienie uniósł brwi do góry, rozglądając się po siedzących przy stole, wymieniając z Fioletowym Frakiem dziwne, zaciekawione spojrzenia. Widocznie zupełnie nie tego się spodziewali.

Gdy skończył, zapadła krótka cisza. Kilkanaście, różnorodnych osób na chwilę zatrzymało się, próbując zagarnąć wszystko, co usłyszały. Przerwał im zdecydowany, głośny ton - Zaklepuję - rzucił beztrosko Televan, wycierając twarz chusteczką i posłał Elernaiowi jedynie uśmiech kącikami ust. Mężczyzna w Fioletowym Fraku zaśmiał się cicho i kiwnął w stronę kobiety o rudych lokach, która spoglądając na Elernaia wyrzuciła z siebie zrezygnowane - Zgoda.

Fioletowy Frak wstał, pokazał gdzieś komuś w ciemnościach jakiś gest, gdyż po chwili na granicy światła pojawiło się krzesło. Rzucił jeszcze spojrzeniem na siwego mężczyznę w długim, czarnym płaszczu, którego Elernai widział w karczmie i zapytał go dla pewności - Pasuje? - ten kiwnął głową.

- Jestem Seon, można uznać, że to ja tutaj dowodzę. To jest Televan, jak zapewne wiesz, dowódca jednej z grup, to jest Elia, dowódca drugiej grupy, Gorg, to właściwie Gorg - zachichotał Fioletowy Frak, gdy przedstawił dwóch z tutaj siedzących, a mianowicie kobietę o rudych lokach i dziwnym ubiorze niebieskich rajtuz i krótkiej sukienki. Gorgiem był ów mężczyzna, postawny i wysoki, w długim, czarnym płaszczu, siwej czuprynie i siwych bokobrodach. Były trzy wolne miejsca - koło Televana, koło Seona i pomiędzy nieznajomymi, a krzesło stało nieopodal.

- Witaj w Tygrysach Eroli, Elernaiu. Spiszesz się dobrze, to zostaniesz nagrodzony. Zawiedziesz, to cóż, bywa. Zdradzisz, a umrzesz. Resztę z nas poznasz przy okazji - posłał mu uśmieszek Seon, po czym usiadł i wdał się w rozmowę z kimś siedzącym na przeciwko. Rozmowy rozpoczęły się na nowo. Niektórzy jednak oczekiwali, chociaż była to mniejszość, gdzie usiądzie Elernai.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

107
Półelf patrzył spokojnie na rozwój wydarzeń, gdy zobaczył u wszystkich uśmiechy, wymowne spojrzenia i gesty poczuł ulgę. Reakcje na oko bywają różne, a to była jedna z lepszych, które zakładał.

Ukłonił się przykładając prawą rękę do serca, teatralnie ukazując, że jest zaszczycony. Po chwili zastanowienia ruszył niespiesznie w stronę krzesła obok Televana. Elernai uchodził za raczej towarzyską osobę, ale ostrożnie podchodził do nowo poznanych osób, toteż wolał usiąść obok elfa, którego najbardziej ze wszystkich znał.

Po drodze skinął krótko głową w stronę Gorga, chcąc zwrócić uwagę, że go pamięta. Odsuwając krzesło uśmiechnął się tajemniczo w stronę kobiety. - Można? - Zapytał krótko Televana. Nie oczekując jednak na odpowiedź usiadł, rozejrzał się po wszystkich. Wziął głęboki wdech i zaczął mówić - Mam nadzieję, że wszyscy na tym zyskamy, jestem zaszczycony. Lecz zanim cokolwiek zaczniemy, macie może czym poczęstować do picia? Od całej tej sprawy zaschło mi w gardle...
Imperare sibi maximum est imperium.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

108
Pomimo tego, że był znacząco zajęty piciem i dyskutowaniem z siedzącymi najbliżej, Gorg dostrzegł gest i również kiwnął w jego kierunku, po czym jego twarz zniknęła, zakryta obszernym, mosiężnym kielichem. Spojrzenie Elia zbyła jedynie zalotnym spojrzeniem i dziwnym, jakby lekceważącym prychnięciem. Odwróciwszy się do stołu skupiła się na słuchaniu rozmów. Elernai wyłapał uszami, że właściwie nie mógł podpisać tego towarzystwa pod jedną kategorię. Niektórzy rozmawiali poważnie o sztuce, o planach walki, przyszłym zagospodarowaniu gospodarki Eroli, gdy ta zdobędzie niepodległość, a inni żartowali i śmiali się, opowiadając dowcipy o królu, marynarzach i krasnoludach. Zapewne nie raz dochodziło tutaj do kłótni przez sprzeczność ideałów, lecz ich sprawa na pewno trzymała ich w ryzach, przypominając, że to nie oni są najważniejsi, a to, czym się zajmują.

- A siadaj, siadaj. Nie mówiłeś, że taki z Ciebie harcownik. Ale cóż, ja o sobie też wielu rzeczy nie mówiłem. Jestem Kapitanem naszej organizacji. Mam mały oddział, który mi podlega. Jako elf znam także kilka magicznych sztuczek, a w rzucaniu jestem niepokonany. Umiem trafić małą muszlą w rybę pływającą dwie stopy pod wodą - zaczął przechwalać się Televan, mówiąc bardzo szybko i czasem nawet trochę niezrozumiale. Przeżuwał z lubością coś w ustach, delektując się każdym kęsem i unosząc brwi do góry przy każdym słowie coraz bardziej jakby pochłaniany był przez swoje samouwielbienie.

- Tak? A co było tydzień temu? Jak nie mogłeś przez całą noc w tarcze trafić? - zaśmiał się siedzący na przeciwko elf, zwracając uwagę może około pięciu najbliżej siedzących osób, które zachichotały cicho, jakby doskonale wiedząc, o jaką sytuację chodzi - Oj tam, oj tam. To było po miodzie pitnym. A po miodzie pitnym się nie liczy - obruszył się Televan, chwytając za jakiś wolny talerz ze środka, który przysunął pod nos Elernaiowi. Na krótki monolog półelfa piątka słuchaczy machnęła rękami, podśmiewając się z uprzejmości chłopaka - Pij, jutro możesz być martwy - obok talerza pojawił się także pusty, srebrny kielich. Ostatnie słowa, które padły z nie wiadomo których ust wszyscy przyjęli skinieniami głowy, wznosząc toast, co przyjęła większość, unosząc kielichy - Bo jutro możemy być martwi! - przed Elernaiem stały dwa półmiski - z dziwnymi, brązowymi, jasnymi kulkami, które być może wyglądały jak ziemniaki, oraz ze smażonymi, panierowanymi rybami. Trzy pootwierane, upite w różnych stadiach butelki kusiły wonią czerwonego wina.

- Jak się podoba? - rzucił pod nosem Televan, gdy rozmowy pochłonęły innych, więc nikt nic nie słyszał.

Napisz proszę, tutaj:
U Borina i Finrotfela
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Wróć do „Port Erola”