Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

76
- Jeśli chcesz patrzeć na to jak na podziękowanie, to nie mogę ci tego zabronić - odpowiedział Garen. - Nigdy bym się nie spodziewał, że będziesz aż tak niewyżyta. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale zaskakujesz mnie - dodał po słowach towarzyszki.
Kiedy znalazła się na nim, z lekko zmrużonymi oczyma obserwował swoje dłonie, przesuwające się po ciele kochanki zgodnie z jej wolą, które jednocześnie same emanowały energią, zupełnie jakby chciały wyrwać się spod kontroli i same zwiedzić każdy skrawek ciała. Jego mina nie wyrażała nic konkretnego, jedynie błysk w oku zdradzał ponownie rozpalającą się rządzę, a kolejnym potwierdzeniem było przyrodzenie mężczyzny, które znów zyskiwało na twardość.
Słowa Tessy zadziałały niczym zastrzyk energii. Ponieważ siedziała na nim przodem, Garen chwycił ją za biodra i uniósł lekko do góry, nakazując tym samym chwilowe zostanie w tej pozycji, po czym drugą ręką wycelował męskość w czuły punkt kobiety, przyłożył i ponownie chwycił ją za biodra, gwałtownie naciskając w dół tak, że nabiła się na niego całego. Tym razem to Garen rozpoczął szaleńcze tempo. Delikatnie chwycił kobietę za tył szyi i nachylił ku sobie. Po długim, gorącym pocałunku, objął ją mocno i zaczął wykonywać szybkie, regularne silne ruchy biodrami. Oddychał również regularnie, jakby wyuczonym, wojskowym tempem, gdzie każdy wdech ma być dostosowany do ruchu ciała. Od czasu do czasu jęknął cicho, poddając się rozkoszy.
Po kilku minutach sytuacja nieco się zmieniła. Garen wyszedł z kochanki i sięgnął ręką, by wycelować w jej drugi czuły punkt. Wszedł powoli, ale zaraz potem nie szczędził sił. Jego ruchy były jeszcze szybsze i mocniejsze, a wydobywające się z gardła odgłosy przyjemności głośniejsze. Cały czas obejmował Tessę. Nie był to żelazny uścisk, lecz chodziło o to, by była mocno pochylona, tak, by mógł się skupić tylko na tym tempie, a ona odczuwać maximum przyjemności będąc mocno wypiętą w jednej pozycji. Oczywiście był gotowy ją puścić, a wtedy jego dłonie momentalnie chwytały za jej piersi bądź biodra.
W pewnym momencie, niespodziewanie mocniej chwycił kochankę i obrócił się z nią na bok, tak, że była teraz pod nim. Nie wychodził z niej i nie czekał na jej reakcję, tylko pchał dalej. Jedną dłoń zacisnął na jej piersi, dwa palce drugiej powędrowały do jej pochwy, a sam Garen odchylił się lekko do tyłu. Pchał głęboko w dwa miejsca w tym samym, szybkim tempie, pojękując z przyjemności. Jego umysł zdawał się być zamglony, ciało przejęło kontrole nad wszystkim. Mężczyzna miał przymknięte oczy. O ile wcześniej zdawał się obserwować reakcję Tessy, o tyle teraz nie miało to dla niego znaczenia i liczyło się tylko porządne wychędożenie kobiety, samemu czerpiąc z tego jak najwięcej.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

77
Tessa oblizała nieznacznie wargi, zastanawiając się nad odpowiednim doborem słów.
- Powiedzmy, że minęło sporo czasu odkąd uznałam, że pora znowu nieco poswawolić.
Więcej nie rozwijała tego tematu, skupiając się wyłącznie na tym, co sama robiła i co zaraz potem zaczął Garen. Z gardła wydobył się pełen zadowolenia pomruk. Kobieta zgodnie z tym, co zapowiedziała, pozwoliła mężczyźnie na wszystko, co zechciał. Nie walczyła o dominację, przyjmowała jedynie rozkosz. Podobało jej się to, jak ją obejmował. Coś jej to przypominało, lecz jak przez mgłę, nie dostrzegała tego. Z przymkniętymi oczami, krzykiem na ustach, który co rusz wyrywał się spomiędzy ust, nachylała się jeszcze bardziej, jakby pragnąc pogłębić doznanie. Zaliczyła trzeci już orgazm, gorącym oddechem omiatając skórę na piersi Garena.
Kiedy przerzucił ją na plecy, nie zwalniając ani trochę tempa, Tessa była coraz bardziej zachwycona. Tego pragnęła. Tego jej było potrzeba. Delektowała się tym, wiedząc, że odzyskała coś, co kiedyś wyrzekła się na tak długo. Nie musiała dłużej płacić za podróżowanie. Ta cząstka jej życia odeszła w zapomnienie. Nigdy już nie wróci do starej Tessy, nie pozwoli zapomnieć, że jest kobietą i... ma swoje potrzeby. Zamierzała odbić sobie lata bycia brzydulą oraz poczucia litości, jakim obdarzano ją z każdej strony. Syciła się tym wszystkim. Wszelkie tamy, mury, które tak pieczołowicie budowała, runęły.
Była demonem seksu. Choć to Garen teraz nadawał wszystkiemu tempa, to Tessa podsycała atmosferę. Swoimi gadkami, zachowaniem, magią wiszącą w powietrzu. Prowokowała byle dostać jak najwięcej.
Kobieta objęła mężczyznę, wbijając paznokcie i znacząc drogę w dół pleców. Wyła z rozkoszy, raz po raz wyginając się w łuk i przeżywając kolejne orgazmy, których końca nie było widać. Tessa odjechała zupełnie. Zamglony, dziki wzrok utkwiła w pierwszej chwili w Garenie, lecz w końcu mięśnie szyi zaprotestowały. Zamknęła oczy, oddychając chrapliwie. Nawet głos przycichł jej, zmieniając w chrypę. Gdy tylko wyczuje, jak kochanek zwalnia, ona sama zacznie poruszać biodrami, automatycznie, jakby nie miała jeszcze dosyć i pragnęła przedłużać seks jak najdłużej. Nawet posunie się do tego, że na koniec usiądzie na nim, w dalszym ciągu mocno obejmując, lecz tym razem za szyję. Poruszając się w górę i w dół, korzystała z tego, że oboje siedzieli spleceni, całując zachłannie i odbierając kochankowi dech. Ciało Tessy było rozgrzane, jakby stanowiła źródło ognia, ciepłego, dobrego, lecz groźnego, gdy potrzeba było to zamanifestować. Wiedźma nie kontrolując siebie, będzie tak długo poruszać się dopóki nie poczuje, że Garen także ma dosyć i choć trochę jest zbliżony stanem do jej. Nie, właściwie to chciała, aby sam odpłynął w jej ramionach. Jakaś jej zaborcza cząstka kazała jej tak długo trwać dopóki nie uzna, że mężczyzna nie porówna jej do żadnej innej wcześniej. Nie zamierzała być każdą inną. Była Tessą. Powinien zapamiętać ten szczęśliwy dzień, gdy miał ją w łóżku.
Gdy ostatni raz będzie szczytować, Tessę na dłuższą chwilę zamroczy. Oprze się o mężczyznę, nabierając oddechu. Zesztywniała nie będzie mieć siły, aby zejść z niego. Dopóki pozwoli jej, tak będzie trwać. Dopiero po kilku minutach odezwie się schrypłym głosem:
- Było zajebiście. Nie opowiadałeś bajek. - Westchnęła, by zaraz roześmiać się cicho i przerywanie. - Muszę przyznać, że uroczo wyglądałeś pode mną.
Zaraz potem zmarszczy brwi, co nie dane będzie ujrzeć Garenowi. Tessa przypomniała sobie o istotnej sprawie. A przynajmniej w jej mniemaniu.
- Nie dam rady wrócić do domu, choćbyś chciał mnie zaraz wywalić. Zostanę tutaj do świtu, a potem zniknę, nie będę ci się dłużej narzucać - powiedziała absolutnie poważnie, jakby spodziewała się, że zaraz Garen podziękuje jej, każe włożyć ubrania i zamknie na koniec drzwi za nią. - Obiecuję, jak się obudzisz, mnie już tutaj nie będzie.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

78
Mężczyzna zaiste odpłynął. Oddychał głośno, jego klatka piersiowa unosiła się jak po szaleńczej walce, a serce biło niczym bębny wojenne dzikich orków. Pod koniec sam poruszał się mechanicznie, jakby jego ciało ruszało się wbrew jego woli, tempem szybkim i stanowczym, nie chcąc przegrać z ruchami Tessy.
Siedziała przodem na nim. Przytulali się mocno, lecz kiedy dochodził, objął ją jeszcze mocniej i jęknął, głośniej niż zwykle. Zesztywniał na moment, po czym wyszedł z kochanki. Wciąż byli przytuleni. Garen pozwolił, by oparła się na nim, sam również poddał się lekkiej bezwładności. Podpierał się wyprostowanymi po bokach rękoma, mając mroczki przed oczami. Również potrzebował kilka minut na zaczerpnięcie oddechu. W pokoju było piekielnie gorąco, choć w głównej mierze to wina tego, iż byli rozpaleni do granic możliwości. Ich spocone ciała kleiły się do siebie.
Garen, słysząc słowa kochanki, jedynie się uśmiechnął. Tempo jego oddechu wracało powoli do normy, lecz wciąż miał zamknięte oczy i głowę odchyloną do tyłu.
- Już się bałem, że mi się nie uda. Dobra jesteś, bardzo dobra. Długo tego nie zapomnę, o ile w ogóle. Mam tylko nadzieję, że nie uzależniłem się od twojego ciała - odpowiedział i spojrzał na towarzyszkę, uśmiechając się coraz szerzej.
Nieco sposępniał, kiedy usłyszał kolejne słowa Tessy. Właściwie, w jego oczach pojawił się cień złości. Odkleił się od niej, lecz wciąż siedział przed nią, bardzo blisko.
- Jak mam to odebrać? - zapytał poważnym głosem. - Wcześniej nie żartowałem z tym, że powinniśmy się częściej widywać, wymienić doświadczeniami i poćwiczyć wspólnie. Rozumiem, że tego nie chcesz i po tym razie nie masz zamiaru już mnie widywać? Powiesz chociaż dlaczego? Brzmisz też trochę tak, jakbym planował cię stąd wyrzucić, a ja nawet ani przez chwilę nie chciałem, abyś wracała do domu. Teraz widzę jednak, że powinienem wynająć sobie osobny pokój i zostawić cię tutaj samą, skoro nie wyglądasz na zainteresowaną? - Żelaznym wzrokiem patrzył jej głęboko w oczy, a jego twarz była kamienna. Płomienie świec rzucały złowrogie cienie.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

79
Tessa zamrugała parokrotnie, najwyraźniej zaskoczona takim odbiorem jej słów.
- Przecież to tak działa. - Nie rozwijała więcej tego tematu, przechodząc do ważniejszego według niej. - Także mówiłam poważnie z tą nauką szermierki. Nie mam nic przeciwko temu, aby widywać się. Poza tym nie wyglądasz mi na kogoś, kto po seksie pozwala nieznajomym zostać z sobą, więc pomyślałam, że lepiej, jeśli także zachowam dystans i ... ucieknę.
Spojrzała nagle w bok, zakłopotana, z delikatnym rumieńcem zawstydzenia.
- Źle sypiam. Do tego stopnia, że wzbudza to u mnie politowanie nad sobą samą. Wolałabym nie otrzymać litości także od ciebie. Nie jestem najlepszą towarzyszką do spędzenia nocy. - Zaryzykowała spojrzenie na Garena, oceniając czy jest bardzo na nią zły. - Nie zamierzam wywalać cię z twojego pokoju. Wybacz, że uraziłam cię. Nie chciałam, abyś odebrał to w ten sposób. Nie wykorzystałam cię, po prostu... trzymam dystans.
Tessa odsunie się od mężczyzny, opuszczając nogi z łóżka. Zamrze w takiej pozycji, jakby niezdecydowana, co ma zrobić. Ubrać się czy jednak zostać - decyzja należała do Garena, który w tym wypadku miał pełne prawo ją wyrzucić za drzwi.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

80
Garen westchnął. Złość trochę z niego uleciała, ale jego mina dalej wskazywała na to, iż problem nie został do końca rozwiązany. Cała atmosfera prysła w jednej chwili, a gorąco panujące w pomieszczeniu stawało się irytujące. Zniknęły przyjemne uczucia, a pojawiły się te bardziej negatywne, również wstyd, gdyż mężczyzna usiadł tak, by noga zasłaniała jego przyrodzenie. Brak ubrań stał się trochę krępujący, aczkolwiek Garen nie podziwiał już ciała kochanki, zamiast tego próbował z jej twarzy wyczytać o co dokładnie jej chodzi. Sam wydawał się zmieszany i zbity z tropu, ale starał się zachować kamienną twarz i względnie neutralny ton głosu.
- Po pierwsza - zaczął spokojnie - nie jesteś byle jaką nieznajomą. Oboje przeszliśmy piekło i z trudem wyszliśmy z życiem. Jesteśmy byłymi towarzyszami. Zawsze uważałem, że takich jak my łączy specyficzna, niewidzialna, nierozerwalna więź, będąca ponad zwykłe podziały i urazy. Teraz widzę, że tylko ja tak myślałem.
Zszedł z łóżka, właściwie zaskoczył, po czym zaczął zbierać swoje rzeczy i ubierać się w pośpiechu. Znalazł również kilka części ubrań należących do Tessy, więc podał je nie odwracając się w jej stronę. Ubrał się we wszystko z wyjątkiem butów i tuniki. Usiadł na łóżku i chwilę patrzył w ścianę, po czym przeniósł uwagę ponownie na towarzyszkę.
- Możesz mieć mnie za debila, ale nie litowałbym się nad tobą - powiedział niespodziewanie, a w jego głosie szło wyczuć pokaźną nutę urazy. - Nie potrafię zrozumieć, o co ci dokładnie chodzi. Chcesz się widywać, ale trzymasz dystans. To bez sensu, wiesz? Jeśli nie chcesz mnie dzisiaj widzieć, nie używaj głupich wymówek i to powiedz. Pokój ci zostawię, to tylko pomieszczenie. Wiedz jednak, że my, uchodźcy z Kattok, zawsze staramy się trzymać razem. Może ty nie chcesz mnie widywać bo masz dokąd wracać i nie traktujesz nas jak część rodziny? Ja i dziesiątki osób spaliśmy na mokrej ziemi pod gołym niebem, teraz z większością jestem w stałym kontakcie. - Westchnął i podrapał się po głowie. - Zatem, jeśli chcesz, mogę sobie po prostu pójść i już mnie nie zobaczysz. Mogę też przenocować w innym pokoju i zobaczymy się jutro albo kiedyś. Mogę też zostać tutaj. - Wysilił się na łagodny ton, choć brzmiał on nieco sztucznie.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

81
Tessa bez słowa odebrała od Garena ubrania, nakładając je na siebie automatycznie, sztywnymi ruchami, nieco otępiała. Słuchała z rosnącym uczuciem, że znowu spierdoliła sprawę. Miała ochotę walić głową w ścianę dopóki nie opadnie z sił. Jej kontakty międzyludzkie były na poziomie człowieka pierwotnego.
- Przepraszam - powiedziała ściszonym głosem, spoglądając na dłonie na nagich udach. Siedziała w bieliźnie i bluzce, nie szukając nawet opaski ani spodni. Milczała tak długo, że mężczyzna mógł sądzić, że nic więcej od kobiety nie usłyszy, gdy w końcu zdecydowała się mówić dalej, nie zerknąwszy ani razu na rozmówcę: - Odkąd pamiętam odtrącam ludzi jak tylko mogę. Czasami po wyprawach spotykam niektórych, lecz to rzadkie przypadki. Mam swoje zasady, którymi kierowałam się podczas każdej z podróży - nie przywiązywałam się do nikogo. Po prostu szłam dalej i zostawiałam wszystko za sobą. Ponad dziewięć lat spędziłam samotnie, nie pozwalając zbliżyć się do siebie. Nie ufam absolutnie nikomu. Nie czuję także przywiązania niedolą z ludźmi z Kattok. Istnieje więź, jak sam powiedziałeś, ale w przeciwieństwie do ciebie, ja nie mogę patrzeć tym ludziom w oczy. Widzę ich rozpacz, ubóstwo i czasami, gdy tylko mogę, pomagam im, podrzucając coś lub dając tymczasową okazję do zarobku, jednak nie przyjaźnię się z nimi. Rzygać mi się chce na samą myśl, co im zrobiłam. Oni rozpoznają mnie jako jedną z nich, lecz nie śmiem zakłócać im spokoju swoją osobą. Zawsze byłam outsiderem, nawet wśród uchodźców jestem pierdolonym wyrzutkiem, więc nie dziw się, Garen, że inaczej postrzegam pewne rzeczy. Jesteśmy byłymi towarzyszami, ta więź zawsze będzie, być może także dlatego trafiliśmy do łóżka, lecz to wszystko nie jest takie proste. Może dla ciebie, ale dla mnie nie. Chcę się zmienić, otworzyć do ludzi, dlatego zaproponowałam ci szkolenie i przystałam na twoje propozycje, jednak będę trzymała dystans. Uważasz, że to bezsensu, może i tak, ale tak właśnie jest. Człowiek nie jest w stanie tak nagle się zmienić, otrzymuje bodziec, motywację, mimo to cała praca jest przed nim, a ja - urwała, gdy niespodziewanie w oczach pojawiły się łzy. Tessa poczuła gulę w gardle, jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem. Powstrzymała się siłą woli. Alkohol nadal krążący we krwi nakazywał jej dalsze mówienie, choć normalnie nigdy by tego nie zrobiła. Przemilczałaby wszystko. - Nie chcę być dłużej sama. Mam dosyć takiego życia. Rodzina to nie wszystko. Gdy patrzę za siebie, nie widzę żadnego przyjaciela, który pomógłby mi w potrzebie. Każdy sam sobie rzepkę skrobie i mam tego efekt, dlatego póki nie jest za późno chciałabym nawiązać jakąś długotrwałą znajomość, nawet jeśli nie nadaję się do tego zupełnie i pewnie na koniec wszystko spierdolę jak za każdym razem.
Tessa niepewnie, delikatnie ujęła dłoń mężczyzny, ściskając lekko, z obawą, że odtrąci jej dotyk. Uśmiechnęła się lekko.
- Przepraszam, że uraziłam cię. Moje koszmary wcale nie są głupią wymówką. To wyrzuty sumienia, które zadręczają mnie nieustannie. Słabość, której nie okazuję nigdy, bo nie powinnam. Moja duma nie ścierpiałaby takiego upodlenia. Ty możesz zamknąć rozdział Kattok, ja nadal przez jeszcze długi okres będę z tym walczyła. Nie potrafię sobie po prostu wybaczyć. Dzisiaj pomogłeś mi, ale chciałabym abyś znowu to zrobił. Chciałabym otworzyć się na innych, nie patrzeć na każdego tak, jakby miał mi znienacka wbić nóż w plecy. Proszę, pomóż mi. Zostań ze mną.
Spojrzała w oczy mężczyzny, który tym razem mógł dostrzec nie tylko siłę, niezłomność charakteru, lecz tym kim w istocie była od siedmiu miesięcy - wrakiem, kimś kto dopiero teraz ma szansę stanąć na nogi i zacząć żyć na nowo.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

82
Garen słuchał z uwagą. Negatywne emocje bardzo szybko z niego uleciały, a rysy kamiennej dotąd twarzy znacznie się wygładziły. Mężczyzna w pewnym momencie odwrócił wzrok, nie mogąc dłużej patrzeć na rozmówczynie. Wbił go w ziemię. Zdawał się być pochłonięty jakimiś myślami, które, z tego co można było wywnioskować, nie były do końca przyjemne, ale też nie bolesne. Można było odnieść wrażenie, iż Garen nie do końca wie jak się zachować, jak zareagować. Nie był gotowy na taką nagłą dawkę szczerości i to akurat było widać na pierwszy rzut oka. Nawet, jeśli się zmienił w siedem miesięcy, Tessa nie mogła mieć pewności, że w sytuacjach kryzysowych, takich jak ta, nabrał delikatności i zdolności w pocieszaniu kobiet. Bądź co bądź był twardym wojownikiem, biorącym od życia to, co chciał, walczącym bez strachu, nie raz zaglądającym śmierci w oczy. Czy był w stanie pocieszyć płaczącą kobietę, kochankę i towarzyszkę, która w dodatku do tej chwili wydawała się być tak silna jak on? Jeśli Tessa założyłaby, że Garen sam teraz martwi się o spierdolenie sprawy, nie pomyliłaby się ani trochę.
Przeniósł na nią uwagę dopiero wtedy, gdy dotknęła jego dłoni. Uśmiechnął się i chwycił jej dłoń stanowczo. Zbliżył się do niej i spojrzał prosto w oczy.
- Myślę, że rozumiem. Przepraszam, że wywierałem na tobie taką presję, ale nawet nie wyobrażałem sobie co możesz czuć. Cieszę się, że mi powiedziałaś. Nie uraziłaś mnie, byłem trochę zirytowany, bo nie bardzo rozumiałem, ale już jest dobrze. Musimy trzymać się razem. - Przytulił ją, mocno. Delikatnie głaskał ją po włosach. - Zostanę tutaj - wyszeptał.
Kiedy tylko Tessa zdecyduje, że już wszystko gra i chce się położyć, Garen skinie głową i zrobi to samo, kładąc się o bok.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

83
Nie wiedziała, jak długo trwała w uścisku Garena. Nie zwracała uwagi na upływający czas, pozwalając sobie na chwilę ulgi. Nie płakała, nie mówiła też nic więcej - z przymkniętymi oczami uspokajała się, nakazując odzyskać choć trochę dumy z tego, co zaprezentowała dzisiejszego wieczoru, jak i w nocy. W umyśle pojawił się cień przekonania, że jutro, gdy obudzi się trzeźwa i z bólem głowy, z zażenowaniem przypomni sobie teraźniejsze wypadki. Lecz nie teraz. Choć to było głupie, podobała jej się ta chwilowa bliskość z Garenem.
Kiedy odsunęła się w końcu od mężczyzny, po prostu położy się spać, zakrywając się cienką pierzyną. Materiał był skrojony jedynie na jedną osobę, nie dwie, więc jeżeli Garen nie chciał leżeć odkryty, byłby zmuszony przylgnąć do pół-elfki, która nie zamierzała protestować. Wyczerpana emocjonalnie, zaśnie w ciągu paru minut w pozycji niemalże skulonej, na krawędzi łóżka, jakby z samego rana, nawet w każdej chwili, zamierzała bezszelestnie wstać i uciec z pokoju. Zrobiła to zupełnie nieświadomie.
W koszmarze ponownie była w dżungli. Jak w krzywym zwierciadle przewijały się twarze martwych wykrzywione w groteskowych uśmiechach, krzykach, przerażeniu. Niewinni ludzie, niewidziani, lecz doskonale słyszani podczas ucieczki na ostatnią łódkę, sprawiały, że wpadała w panikę. Powinna zatrzymać się, chwycić za broń i pomóc, lecz ona zawsze podążała za elfem. Nogi odmawiały posłuszeństwa, nakazując jedyne najrozsądniejsze rozwiązanie. Obudziła się nagle, zlana potem, z bijącym sercem i imieniem dawnego ukochanego na ustach, które jednak nie padło na głos. Czuła się tak, jakby nie mogła oddychać. Ścisnęła bardziej materiał pościeli, modląc się o sen i to, by Garen nie zorientował się. Leżała tak parę godzin, wyrywając się co chwilę z letargu, aż w końcu nadszedł świt. Powinna wstać na trening, lecz nie miała ani krzty siły, by chociaż ruszyć się. Milczała, gapiąc się w coraz wyraźniejsze zarysy krzesła oraz stolika.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

84
Garen uśmiechnął się do kochanki po raz ostatni i ułożył wygodnie obok niej. Nie przylegał za bardzo, ale był na tyle blisko, że mogła bez problemu wyczuć ciepło jego ciała. Nie potrzebował również przykrycia, bowiem w pomieszczeniu panowało wystarczające gorąco. Pokój był mały, nie miał okien, a w środku wciąż paliły się świece. W dodatku Tessa i Garen byli rozgrzani alkoholem i wcześniejszymi, łóżkowymi wyczynami. Pora na sen była idealna, ponieważ energia niemal całkowicie opuściła już ich ciała, a psychicznie również nie było za dobrze, zwłaszcza jeśli mowa o Pół Elfce.
Zasnęli. Tessę męczyły koszmary. Straszne, okrutne wizje, wspomnienia, wyrzuty sumienia, a wszystko nader realne. Ponownie znalazła się w piekle, przeżywając wszystko ze zdwojoną siłą, tylko jeszcze słabsza i bezradna. Kiedy się obudziła, Garen leżał na brzuchu, z głową odwróconą na bok, a jego dłoń spoczywała na jej brzuchu. Leżał dość krzywo, ale wydawał się spać.
Ponowne próby zaśnięcia był trudne. Pół Elfka były zbyt rozbudzona świeżymi, nawet jeśli sennymi, koszmarami. Nie udało jej się zasnąć w pełni, przebudzała się co chwilę. Właściwie mogła czuć się tak, jakby nie spała w ogóle. W głowie delikatnie jej szumiało, było to wina ciągłego zmęczenia i wciąż krążącego w żyłach alkoholu.
Nastanie świtu było bardzo słyszalne. Z dołu dochodziła głośna krzątanina spożywającego śniadanie społeczeństwa, które było na nie stać. Co chwila ktoś wchodził i wychodził z pokoju, głośno mijając zamknięte na klucz pomieszczenie Garena i Tessy. W pokoju panowały niemal całkowite ciemności, bowiem świece wypalił się już dawno, jedynie smugi światła przebijające się przez szpary w drzwiach były ostatecznym dowodem na nastanie poranka.
W pewnym momencie Garen się przebudził. Spał na plecach, bowiem przez sen wiercił się niemiłosiernie, a teraz podniósł się do siedzenia i chwycił za głowę. Trwał tak chwilę, po czym przetarł twarz, przeczesał włosy i spojrzał na Tessę. Miał lekko podkrążone oczy i wyraźnie pospałby sobie dłużej. Spróbował się uśmiechnąć, ale był to uśmiech tak słaby i blady, że ledwo widoczny.
- Hej. Jak się czujesz? Chyba nie spałaś za dobrze, co? Wierciłaś się strasznie, nie raz dostałem z łokcia. Nawet jęknęłaś kilka razy tak, że już chciałem cię obudzić. Będę musiał nauczyć cię radzić sobie z tym. - Ponownie przetarł twarz dłonią i westchnął. - To jak? Schodzimy coś zjeść? Boli mnie głowa - oznajmił. Wciąż był nieco oderwany od rzeczywistości i rozglądał się po pokoju, jakby nie wiedział gdzie jest.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

85
Ignorowała nasilający się gwar na korytarzu karczmy. Rozmyślała o tym, co stało się tej nocy, a także o samym Garenie. Dziwiła się zaszłym wypadkom. Myśli o Tuk'kok odganiała czym prędzej, koncentrując na teraźniejszości. Zmiana postawy mężczyzna była przyjemną niespodzianką. Nie wiedziała, jak zachowa się, gdy już będzie trzeźwy i dotrą do niego wszystkie fakty, jednak miała nadzieję, że jej próba otworzenia się nie zostanie ostatecznie potraktowana jako zło konieczne.
Kiedy mężczyzna zbudził się i podźwignął do siadu, odwróciła w jego stronę, obserwując. Nie jakoś nachalnie, lecz ze zwykłej ciekawości, jak zachowa się. Dostrzegła zmęczenie i niewyspanie. Być może tak samo jak ona nie przespał większości nocy. Pewnie też nie wyglądała od niego lepiej.
- Bez zmian. Tak, jak każdego ranka - odpowiedziała cicho. - Ty chyba także nie miałeś lekkiej nocy, co? Jeżeli obudziłam cię, to wybacz. Ostrzegałam przed tym.
Odgarnęła zmiętoloną kołdrę na bok, siadając na brzegu i opuszczając nogi. Stopy dotknęły drewnianej posadzki. W tym samym momencie, gdy pomyślała o jedzeniu, uzmysłowiła sobie, że przewraca jej się w żołądku. Nie wiedziała tylko czy z głodu, czy wręcz przeciwnie. Przytaknęła Garenowi.
- Możemy zejść - powiedziała. Następnie przeczesała włosy rękoma, próbując doprowadzić ten nieład do jako takiego wyglądu. Zebrała swoje spodnie i szal z podłogi. Pierwsze naciągnęła niespiesznie, nawet nie złażąc z łóżka, drugie zarzuciła na ramiona, nieco okręcając końcem dookoła, aby nie zsunął się. Pełnym zwątpienia wzrokiem zwijała przepaskę na piersi, zastanawiając się czy założyć, czy nie. Ostatecznie mogłaby pójść do domu, trzymając ją w kieszeni.
Nie wiedziała, co za diabeł ją podkusił, lecz Tessa uznała, że zamiast myśleć o tym, założy ją i tyle. Bez słowa zdjęła bluzkę z głowy, prezentując nagie plecy Garenowi, po czym powoli owijała się materiałem, aby na koniec z powrotem zarzucić na siebie i szal, i bluzkę.
Co za bezsensowną kolejność ubierania obrałam, podsumowała samą siebie Tessa, nakładając buty.
- To jak? Idziemy? - spytała, spoglądając na Garena. Jeśli potwierdzi swoją gotowość do śniadania, ruszy za nim.

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

86
- Nic się nie stało, muszę tylko przyznać, że masz mocny cios. - Pomasował żebra dłonią. - Owszem, nie miałem lekkie nocy, ale o tym opowiem ci później.
Garen z ciekawością obserwował ubierającą się w dość dziwnej kolejności towarzyszkę. Nie odwrócił wzroku nawet, kiedy ta ściągnęła bluzkę. Oglądał jej ciało, jakby to było coś naturalnego, choć jego twarz nie wyrażała żadnej żądzy czy innych, specjalnie widocznych uczuć. Można jednak było przysiąc, że zrobiła się nieco bardziej energiczna.
- Zatem chodźmy - odpowiedział Garen. Szybko założył tunikę, przypiął mieszek, a kiedy wyszukał klucz na stole, otworzył drzwi i puścił Tessę przodem.
Tawerna zdecydowanie miała dobrą renomę i witało w niej wielu ludzi. Był ranek, a w głównej sali zajęto niemal wszystkie miejsca. Wiele wskazywało na to, iż do portu przybiło kilka większych statków, bowiem znaczna część gości wyglądała na marynarzy. Byli strudzeni podróżą, więc z zapałem spożywali posiłek, pili spore ilości piwa oraz wina, a nawet próbowali podszczypywać młode kelnerki, które były o wiele zwinniejsze niż mogło by się spodziewać.
Garen zaprowadził towarzyszkę ponownie do bocznej sali. Zapytał, co ta chce, gotowy zrealizować jej zamówienie, a sam poprosił o jajecznicę, kiełbasy i gulasz. Do picia zamówił dzban wina, ale jeśli Tessa wolała wodę, albo coś innego, mężczyzna poszedł na ugodę. Najwidoczniej kuchnia działała na pełnych obrotach, gdyż zamówienia zostały zrealizowane po kilkunastu minutach, podczas których panowała cisza, a Garen miał minę, jakby wciąż się budził do życia i nie bardzo wiedział, co ma teraz zrobić.
- Zatem - zaczął powoli, po kilku chrząknięciach - co planowałaś dzisiaj robić? Ja nie mam żadnych planów, więc jeśli chcesz, możemy gdzieś połazić razem. Gdzie w ogóle mieszkasz?

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

87
Tessa poprzestała jedynie na gulaszu. Nie przerywała ciszy. Nie czuła się w nastroju do rozmów, najchętniej poszłaby spać. Myślami była zupełnie gdzie indziej, powoli mieszając łyżką w talerzu i równie niespiesznie jedząc. Kawałki mięsa przeżuwała tak, jakby zaraz miała się nimi udławić. Z jednej strony odczuwała głód, zaś z drugiej wstręt, gdy spoglądała choć sekundę na talerz. Dlatego starała się nie patrzeć, ryzykując spojrzenie tylko w momencie nakładania kolejnej łyżki.
- Blisko rynku. Wynajmuję pokój na poddaszu u pewnej rodziny - powiedziała po dłuższej chwili, uznając, że może tyle zdradzić. - A ty? Ciągle okupujesz karczmę czy tylko na jedną noc?
Skończyła jeść, odsuwając miskę na bok. Sięgnęła po wino. Według starej mądrości należało popić alkoholem wszelkie sensacje po alkoholu, najlepiej z samego rana, gdy bolała głowa.
- Zamierzałam wypłynąć łódką na morze - oświadczyła nagle, jakby ten pomysł był najzupełniej zwyczajny i oczywisty dla niej samej. - Podryfowałabym sobie, gapiąc w niebo i leżąc na deskach. Pewnie spędziłabym tak większość dnia, wracając dopiero na wieczór. Ewentualnie przybiłabym do brzegu jakiejś małej wysepki i błądziła po niej, szukając nie wiadomo czego. Zawsze też mogłabym siąść na piasku i budować zamek. Może dwa, może trzy, może cały tuzin. Zajmujące zajęcie, możesz mi wierzyć. Ale pewnie ciebie by to nie interesowało?

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

88
Garen zaczął zajadać spokojnie. Jego żołądek z pewnością również cierpiał, ale wydawał się znosić żywność o wiele lepiej niż organ Tessy, sam mężczyzna również wykazywał większy apetyt. Nalewał sobie zdrowo wina, biorąc konkretne, wielkie łyki co kilka machnięć drewnianą łyżką lub widelcem, jakby pomagało mu to w trawieniu. Głównie jednak skupiał uwagę na towarzyszce, niemal nie spuszczając z niej wzroku.
- Obecnie tylko karczma. Ale żyje mi się dobrze, nie narzekam - odpowiedział, wzruszając ramionami.
Kiedy Tessa skończyła, jej towarzysz dalej jadł powoli. Wino niemal się skończyło, więc kelnerka przyniosła kolejny dzbanek. Zapadła krótka cisza, a Garen wciąż dochodził do siebie, teraz już wodząc oczyma po całym pomieszczeniu. Wydawał się żywszy, ale daleko mu było do stanu z ostatniej nocy. Wsłuchał się w słowa Pół Elfki, unosząc brwi w górę.
- Ciekawy sposób spędzania czasu - powiedział, a nie było w tym ironii. - Nigdy nie budowałem zamków z piasku, ale jeśli nie miałabyś nic przeciwko, to z chęcią bym się przyłączył. - Uśmiechnął się szeroko. Skończył jeść i odstawił talerz. Wypił cały kubek wina i westchnął. - To jak, wypływamy teraz czy później?

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

89
Sam fakt, że nie została wyśmiana za budowanie zamków niczym mała dziewczynka, nastawił ją optymistycznie do ponownego spotkania z Garenem.
- Skoro chcesz płynąć, to najlepiej z rana. Wiosłowanie na jakąkolwiek wysepkę albo na środek morza zajmuje trochę czasu. Z półtorej godziny przynajmniej. Muszę przy okazji zajść do siebie, więc możemy umówić się za godzinę na przystani lub, jeśli nie będzie ci to przeszkadzać i nie masz niczego innego do zrobienia, to pójść razem ze mną i trochę zaczekać.
W myślach układała listę rzeczy, które powinna ze sobą zabrać, skoro zamierza spędzić tak cały dzień. W dodatku z innym mężczyzną. Tessa na chwilę otrzeźwiała, zdając sobie sprawę, że ledwo wstała, zjadła śniadanie, a już zgodziła się na wspólne plany na ten dzień. No, przynajmniej dopóki Garen nie skapituluje, a wyglądało na to, że tak szybko to nie nastąpi.
Zaskakujące, pomyślała. W życiu nie przypuszczałabym, że nawiążę z nim jakikolwiek kontakt, a co dopiero, że bzyknę się z nim. Życie lubi płatać figle. Bogowie muszą mieć ze mnie niezły ubaw.
Na cokolwiek zgodzi się Garen, Tessa wychodzi z nim bądź bez, kierując się w stronę wynajmowanego pokoju w mieszkaniu pewnej rodziny. Tam zamierzała zabrać prowiant do wysłużonego tobołka i przebrać się w mało wyszukane ubranie idealne do treningów oraz morskich eskapad. Potem pójdzie w stronę stoczni.

[z/t -> Wysepka]

Re: Tawerna "Pod Żaglami Ula"

90
- Mmmmhhhh... Meh! Oszukiwałeś, Ty oszuście - wydobywało się chrapliwie z gardła grubego mężczyzny, gdy wypluwał słowa równie gniewne, co gniewne było jego spojrzenie. Brązowe, wyłupiaste oczy nie traciły twarzy Elernaia. Palec grubego mężczyzny wskazywał na pierś młodzieńca, tak samo opierścieniony jak reszta dłoni. Drugi mężczyzna, bardziej postawny, o mięśniach widocznych spod cienkiej, marynarskiej koszuli również zmierzył Elernaia podejrzliwie, lekko otwierając usta. Nie do końca gniewnie, lecz właśnie podejrzliwie, szukając w twarzy półelfa znaków, że kupiec ma rację, lub jej nie ma. Na pewno nie unosił się, a przynajmniej jeszcze, jedynie czekał na rozwój wydarzeń, niebieskim, jedynym okiem łupiąc na Elernaia.

Człowiekiem najbardziej beztroskim był chyba partner do gry w drużynie Elernaia - przyjazny elf o bardzo eleganckim ubiorze skórzanej kurtki koloru błękitnego o wielu ozdobach, takich samych spodniach i wysokich butach. Siedział z szerokim uśmiechem, spoglądając na pozostałą trójkę z zagadkowym zaciekawieniem, nie mówiąc nic, jedynie obserwując. Wcześniej przedstawiał się jako Televan.

- Ja nigdy nie przegrałem w karty - gruby mężczyzna, cały już czerwony ze złości jeszcze raz przejrzał karty. Elernai podmienił je bardzo umiejętnie. Teraz kupiec sięgał po mieszek z monetami, leżący na okrągłym stole. Gra w karty widocznie miała się zakończyć teraz, a Elernai, pomimo wygranej, miał nic nie otrzymać, tak samo jak jego zwycięski partner Televan.
Zwykł być Rodowitym Sępem, Chciwym ścierwem zachodu, Niehonorową plagą zdrady, Zdrajcą narodów, Szacunek monetą wyrabiającym, Niemiłym wszelkim cnotom, Zniesławionym imieniem, Parszywym Kłamcą, Jadowitym Mówcą i Obrazą dla domeny króla
Obrazek

Wróć do „Port Erola”