Karczma "Złota Sakwa"

31
POST POSTACI
Vera Umberto
Żując ciastko, Vera przeskakiwała spojrzeniem z ojca Labrusa na jego matkę i z powrotem. Postanowiła nie mówić nic więcej, wychodząc z założenia, że prywatne sprawy między lekarzem a jego rodzicami, są dokładnie tym: prywatnymi sprawami między nim, a jego rodzicami. To on powinien tłumaczyć się przed nimi ze swoich decyzji, albo wręcz przeciwnie, dać im do zrozumienia, że ma do nich prawo i mają się nie wtrącać. To on powinien przedstawić im Huberta jako swojego partnera, deklarując, że to z nim chce spędzić resztę życia i raz na zawsze zamknąć im usta. Choć, Vera musiała przyznać, poinformowanie Viridisa o tym, że miała już z jego rodziną spotkanie prawie sam na sam, z pewnością będzie zabawnym doświadczeniem.
Sięgnęła po kolejne ciastko, a gdy padła nazwa restauracji, w której Corin zadał jej to magiczne pytanie, z pośpiechem wpakowała je do ust, odwracając wzrok. A więc to jednak byli oni, nie wydawało się jej! Wtedy nie przyglądała się dwójce specjalnie, zaabsorbowana innymi sprawami, nie była więc teraz pewna, czy ci tutaj tylko się jej z nimi nie kojarzą. I okazywało się, że rodzice Labrusa też chyba nie przykładali zbyt wiele uwagi do tego, z kim rozmawiali - a przynajmniej wtedy. Umberto nie sądziła, by wyglądała wówczas tak bardzo inaczej, niż w tym momencie. Była uczesana, pomalowana i ubrana w ładną sukienkę; jedyną różnicę stanowiła biżuteria, jaką miała na sobie. Ta dzisiaj nie była warta aż tyle. Ale naprawdę, kto by pomyślał, że świadkami jej zaręczyn będą rodzice doktora Viridisa? Jakie były szanse?
Przełknęła ciastko i uśmiechając się lekko, wstała z niewygodnego krzesła.
- Nie sądzę, żeby nasze towarzystwo do końca wpasowywało się w pani gusta, pani Viridis - powiedziała. - Co by nie mówić, mamy dość niewybredne pojęcie rozrywki, a po alkoholu włącza się nam pewne... nieokrzesanie - przyznała, starając się w miarę uprzejmie odmówić. Uprzejmiej, niż poprzednim razem. - Ale jestem pewna, że jeszcze się spotkamy. Proszę się dobrze bawić. Miłego wieczoru. Gerda?
Strzepnęła okruszki z sukienki i rzuciła załogantce pytające spojrzenie. Chyba mogły już stąd iść, prawda?
Obrazek

Karczma "Złota Sakwa"

32
POST BARDA
Rodzice Labrusa wydawali się miłym państwo, choć, oczywiście, musieli mieć swoje minusy, tak jak wszyscy. Podejście do pierworodnego i jedynego syna pozostawiało wiele do życzenia, bo choć twierdzili, że nie mają mu za złe nastawienia do kobiet, to prawda wychodziła z każdym ich pytaniem i niewypowiedzianym wprost życzeniem. Nawet Gerda westchnęła, ale powiedziała nic więcej w tym temacie.

Amber i Taurus nie wydawali się rozpoznawać w Verze kobiety, której zaręczyny obserwowali parę miesięcy wcześniej. Uśmiechali się i kiwali głowami, lecz wciąż nie było w nich zrozumienia, które dowodziłoby, że byli dawnymi znajomkami. Bywając z Morskiej Baśni, musieli widzieć wiele tego typu wydarzeń.

- Tylko żartowałam! - Westchnęła Pani Mama, wachlując dłonią, ukrywając rozczarowanie w głosie. Czy spodziewała się zaproszenia do wspólnej zabawy? Być może! - Bądźcie bezpieczne, śliczności!

Dziewczęta były bezpieczne tego wieczoru. Chociaż występujące panie zagrały jeszcze kilka niepokojących pieśni, żadna z nich nie powodowała, by obecni mężczyźni rzucali się do wody lub wzajemnie zabijali. Dziwna moc utrzymywała się w powietrzu, lecz nie zrobiła nikomu krzywdy. A przynajmniej tak wydawało się na pierwszy rzut oka.

-> do portu
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Erola”