Re: Zir'in

46
Teraz dopiero Aleks zdał sobie sprawę, kim był Hakael, a przy okazji reszta członków rady. „Całkiem ładne rządy” – myśl przemknęła szybko, tak jak gorące powietrze dostawało się do płuc i obniżała percepcję. Musiał działać szybko, ucieczka nie wchodziła w rachubę – do wioski było za daleko, należało jak najszybciej skończyć walkę i wydostać się z tego małego piekła, które właśnie powstało. Czarownik działał błyskawicznie, ale człowiek też nie próżnował. Zafist podszedł szybko w stronę jednego z powolnych demonów i nacierając ze strony ognia zadał cios w brzuch. Gorąco grzało twarz, ale w ferworze, Aleksander obszedł ognisko i dość szybko skrócił poczwarę o głowę. Chciał przynajmniej by tak to się zdarzyło.

Zaraz po zakończeniu jednego pojedynku i wiru z liści, stworzonym przez Hakaela, Zafist musiał się zająć drugim demonem. Teraz korzystając z wietrznej zawieruch chciał przypuścić nagły atak, ale wiatr zwiększał ogień, co powodowało też, gorsze warunki do walki. Jednak Aleks całkiem przypadkiem coś zostawił od kuszy przy sobie, jeden bełt, taki wybryk, teraz nawet nie pamiętał, że wyciągał coś z kołczanu zostawionego przy koniu. Zafist wbił bełt w poczwarę, zawsze też mógł wykorzystać swój nożyk, używany do golenia. Został teraz tylko jeden potwór, jego należało załatwić szybkimi cięciami. Teraz jednak zawsze mogli wpaść mieszkańcy, ratować radę, a na widok stworów zabić Aleksa jako czarownika, jednak teraz starał się on załatwić trzeciego stwora.

Re: Zir'in

47


W chatce rozegrało się się naprawdę wiele wydarzeń, które zaważyły na dalszych losach naszych bohaterów. Hakael miał do czynienia ze swoją siostrą, diablicą. pomiot z piekła rodem nie był przyjaźnie nastawiony do ludzi, chciał zniszczyć wszelkich śmiertelników. Bez znaczenia czy zrobili coś przeciwko diablętom czy też nie. Hakael nie wychodził z takiego założenia jak była szamanka. On nie chciał walczyć z człowiekiem, Dlatego też przeciwstawił się szamance.
Diablę wykonało krótkie zaklęcie polegające na chwilowym spazmie bólu wycelowane w szamankę. Diablica nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, zdrady ze strony towarzysza. Tak więc w żaden sposób nie odparowała czaru. Wtedy też Hakael postanowił wyjąć sztylet, i zaatakować nim. Diablica, przytomna jednak odrzuciła broń, nóż upadł gdzieś daleko, w ognisko może nawet. Spazm bólu minął w momencie kiedy to diablica odrzuciła sztylet. Hakael nie zamierzał się jednak poddawać. Jego cios kosturem zadany w czaszkę pomiotu udał się doskonale. Diablica wyzionęła swojego ducha na miejscu i odeszła w niebyt.
Hakael wykonał już wiele, bardzo wiele działań i rytuałów magicznych. Kolejnym przedsięwzięciem jakie chciał zrobić było wzniecenie tumultu z popiołu i resztek z ogniska. To działanie jednak mogło się nie udać, ze względu na to, że pożar oganiał cały budynek. Chatka płonęła. Przynajmniej polowa budynku została już zajęta przez płomienie. Ponadto dym bardzo gryzący i duszący. Jednym słowem ucieczka była by najlepszym rozwiązaniem.

Aleks zaś miał do czynienia z trzema diabelstwami - golemami, które stanęły naprzeciwko niego i chciały go zabić. Mężczyzna zadał jednemu z czartów cios w brzuch. Ostrze weszło miękko w ciało pomiotu. Diabelstwo zaczęło kwiczeć i szarpać się kiedy to został mu zadany cios. Golem nie wiedział za bardzo co robić - wyjąć ostrze z brzucha czy też złapać swojego przeciwnika. Dlatego też machał rękami nieco nieporadnie.
Jeśli Aleks myślał, że uda mu się tak łatwo przejść diabelstwa, to się mylił. O ile jeszcze z jednym nie było problemu, to dwójka jego kompanów przyszła temu rannemu z pomocą. Jeden zaszedł do Zafista z prawej strony, drugi z lewej. Oboje z wyciągniętymi rękami, nieco niezgrabnie szli. Mężczyzna postanowi wykorzystać przeciwko jednemu z nich coś na kształt bełtu od strzały. Broń jednak była zbyt mała i niezdolna do zabicia golema.
Także diabelstwo, któremu zostało wbite ostrze w brzuch zdołało się od niego uwolnić. Rana po ostrzu była dość głęboka, ciekła z niej czarna posoka, najwidoczniej będąca czarcią krwią. Pomiot też szedł na Aleksa z przodu.
A więc trzy golemy nijak nie zostały unicestwione przez mężczyznę. Ich pochód na niego został spowolniony, ale nie zakończony. Tak więc Zafist nadal pozostawał w zasięgu diabelstw.
Ponadto pożar rozprzestrzeniał się po całej chatce. (czytaj opis zastosowany u Hakaela odnośnie sytuacji z pożarem).

Re: Zir'in

48
Spojrzałem na zachowanie Aleksa, widząc sytuacje z bełtem nie pomyślałem sobie najpochlebniej o podejmowanych przez niego decyzjach. Czułem się słabo, nie miałem już zbyt wiele sił by mu pomagać, zwłaszcza że mojej wcześniejszej pomocy nie wykorzystał zbyt dobrze. Zebrałem klęcząc na kolanach kostur i sztylet, ten drugi wsuwając z powrotem za pasek. Z kosturem w dłoni, na czworaka dotarłem do maski pośpiesznie naciągając ją na twarz, korzystałem z tego, iż nikt nie zwracał na mnie uwagi chwilowo, diabelstwa skupiły swoją uwagę na Aleksie, celu który w końcu wyznaczyła im szamanka. Podniosłem się na nogi i chwiejnym krokiem, podpierając się kosturem podążałem do drzwi. Pamiętając do czego przed chwilą go wykorzystałem cały czas rozmyślałem czy podjąłem słuszną decyzję, czy warto było poświęcać zrozumienie, dla człowieka. Nie miałem jednak czasu tego roztrząsać, ramieniem wybiłem ledwo trzymające się drzwi, gdyż były już lekko podpalone. Wykonałem jeszcze parę niepewnych kroków aby odsunąć się od chaty. Kiedy byłem parę metrów od niej upadłem na ziemie ciężko oddychając, łapczywie chwytając świeże powietrze. Spoglądałem na wielką smugę dymu i rosnący płomień. To zwróci uwagę wszystkich... - Pomyślałem, mając wrażenie iż słyszę zbliżających się ludzi, modląc się aby to były przesłyszenia.

Re: Zir'in

49
Nic nie wyszło, nawet pierwszy demon miał głowę na swoim miejscu. Gdyby Aleks był inny, złościł się na siebie i rąbaniami na prawo i lewo chciałby zabić stwory. Zafist jednak nie należał do takich osób, teraz myśli skupiły się wyłącznie na ucieczce, wbił miecz w głowę stwora z raną po nożu, po czym odzyskując krótkie ostrze, jak najszybciej skierował się do wyjścia. Nie miał czasu patrzeć na pozostałe demony, szybkie wycofanie się do tyłu i ucieczka gdzieś poza wioskę. Przecież, gdy przybędą mieszkańcy zobaczą demoniczne wcielenie Hakaela; a myśląc, że rzucił czar, by widzieli pokraczne wcielenie Rady; niczego nie podejrzewając pójdą jak owieczki na rzeź. Lecz nie był to problem Aleksa, on sam musiał wydostać się z budynku i uciekać w kierunku przeciwnym od wioski, musiał się stąd wydostać. Ciężkie opary dostawały się do płuc, osłabiony mężczyzna z trudem pojawił się przed domkiem zaraz za czarownikiem. Teraz wystarczyło tylko uciekać, ale najpierw należało odpocząć chwilę i oczyścić płuca, a potem nie dać się złapać, zbliżającym się najprawdopodobniej ludziom i oddalić się za wioskę. Jednak na to musiał przyjść jeszcze czas.

Re: Zir'in

50
Bohaterowie zdecydowali się uciec z płonącej chaty. Było to jedyne słuszne wyjście z tej sytuacji. Cały domek stanął w płomieniach, a trzcinowa konstrukcja budynku trzymała się jedynie na słowo honoru. Hakael i Aleks zdążyli w ostatniej chwili przed zupełnym zawaleniem się budynku.
Jeszcze przed katastrofą mogli ujrzeć w drzwiach próbującą się wydostać postać. Płomienie lizały jej ciało, ona sama miała już skórę spaloną w kilku miejscach. Odzienie również zajęło się w kilku miejscach. Nieszczęśnik miał małą szansę na ucieczkę.
W zasadzie była to nieszczęśnica. Chabrowie, wielkie oczy, wydatne usta. Obecnie ciężko było poznać Dorotkę, przypominającą płonącą pochodnię i mającą małe szanse na przeżycie rozpoznać tą piękną, a zarazem groźną kobietę, która wywołała cale to zamieszanie. Czyżby los zemścił się na niej? Dorotka popatrzyła z obłędem, strachem, a zarazem błagalną prośbą w oczach na naszych bohaterów.
- Błagam, pomóżcie mi - zdawały się szeptać bezgłośnie jej usta. Słów nie dało się usłyszeć ze względu na trzaski palonego drewna, syk płomieni i kolejnych, zajmowanych ogień elementów chatki. Oczy również zdawały się przyłączać do prośby ust. Kobieta wyciągnęła mocno poparzoną dłoń przed siebie.
Ale na ratunek było już za późno. W tym momencie chatka zawaliła się, stając się dla Dorotki, a także diabelstw znajdujących się w niej wiecznym grobem. Niedobitki konstrukcji runęły z wielkim hukiem, wzniecając całą feerię płomieni, które wzbiły się mocno w niebo. Ciemność została rozświetlona przez ten bardzo makabryczny pokaz.
A nasi bohaterowie? Znajdowali się już poza tym wszystkim. Niebezpiecznie blisko, że mogli zostać poparzeni przez opary, niosące się z wiatrem małe języki ognia. Ponadto zmęczeni. Walka z diabelstwami wykończyła obu bohaterów. Także niesprzyjające warunki na pewno nie zachęcały do większego wysiłku. Ale obaj przeżyli. To było najważniejsze.


Z oddali wioski dało się zobaczyć jasne punkciki. Było ich kilkanaście. Czy to były ogniki, które pozostały po zgliszczach chaty? Jasne punkty zaczęły skupiać się wokół siebie. Przez chwilę stworzyły bardzo jasny krąg światła, niczym świetliki. Następnie pojedyncze ogniki odrywały się od kręgu i ruszały, gęsiego, pojedynczo i zaczynały iść w kierunku zgliszcz chatki. Czyżby to ktoś z wioski postanowił sprawdzić co się dzieje w chatce Rady? Ilość jasnych ogników mogła sugerować, że kilkanaście osób postanowiło wpaść na ten pomysł.
Tak więc nasi bohaterowie mogą znaleźć się w nie lada opresji. W jaki sposób wytłumaczą się przed mieszkańcami z tego, że spalili wioskę. Ponadto, czy ktoś im uwierzy?
Spoiler:

Re: Zir'in

51
Leżąc poprawiłem jeszcze maskę, aby ta idealnie dopasowała się do mojej twarzy, potem niezgrabnie się podniosłem z pomocą kostura. Rozejrzałem się dookoła lekko zagubiony w sytuacji, będąc w szoku. Widziałem jednak przede wszystkim zgliszcza chatki, oraz równie zdziwionego całą sytuacją Aleksa. Wziąłem parę głębszych oddechów i potrząsnąłem głową, aby jakoś dojść do siebie. Wiedziałem już, że ludzie się tutaj zbliżają. Rzuciłem Aleksowi krótkie, obojętne spojrzenie, a potem ruszyłem za domek i zjechałem między drzewami po niezbyt pochyłym stoku, gdyż widziałem iż zaraz za nim rozciąga się jakaś dróżka. Po dojściu do ścieżki otrzepałem spodnie oraz płaszcz, rozejrzałem się dookoła. Idąc w prawo wróciłbym do wioski, dało się to zauważyć. Dlatego powolnym, zmęczonym krokiem ruszyłem w lewo.

Re: Zir'in

52
Ucieczka ich uratowała, obaj żyli, właśnie tylko ich dwójka, Bogu winna Dorotka zginęła pod gruzami. Czy teraz Aleks powinien się zastanawiać nad tym, czy przyczynił się do śmierci blondynki? – pewnie tak, lecz on zrobił całkowicie odwrotnie i miał racje, płomyki dalej wesoło skakały za głową, a przed nimi byli ludzie, a dokładnie, gdzieś tak z pół wioski rozwścieczonych mieszkańców bez budynku ich Rady – czczonej jak świątyni. Po spojrzeniu Hakaela, było jasne, że będą podróżować oddzielnie, samemu Aleksandrowi też się jakoś nie spieszyło w podróż za nim. Teraz należało odzyskać ukochanego Zefira. Skoro ludzie nadchodzili od przodu, a duża część pół była do wolnego przemarszu, czas było ruszyć po konia. Aleks skradając się po łuku do wioski, szybko dotarł, do konia przywiązanego do palika od daszku karczmy, już jakiś mężczyzna chciał skorzystać z sytuacji, ale widok miecza szybko oddalił problemy. Siadanie na konia i wio! – jak to mówią podróżnicy, tak też Zafist zrobił. Wyruszył jeszcze za Hakaelem w jedyną możliwą dróżkę, lecz szybko skręcił w prawo, mijając drogowskaz, na który nie zwrócił zbytnio uwagi, tak dalsza przygoda na Archipelagu trwa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Erola”