Re: Zir'in

16
Aleks sam nie wiedział dobrze czego właśnie Archipelag miał być miejscem docelowym. Przybył tu tylko po to, by napić się – raczej nie; coś skłoniło go, by opuścić Keron i zasmakować w podróży. Potrzebował nowych zadań, ale nie interesowały go nieumarli, oj nie… Przybył tu, tylko dlatego, by zdobyć zlecenie niezwiązane z przekleństwem Wieży. Wyszedł ze statku, ciągnąc za sobą konia, Zefir nie lubił podróży morskiej. Powoli rozejrzał się dookoła, niewiele zaskakiwało, choć nie było brudno, szaro i nie śmierdziało trupem, przynajmniej na razie. Okolica była na pierwszy rzut oka spokojna. Aleks z myślą, że być może jednak wyprawa się opłaci, wyruszył dalej do wioski.
Taki krótki post na wprowadzenie. Za zgodą Alci

Re: Zir'in

17
Elf był niepyszny kiedy usłyszał słowa czarownika. Z jednej strony Hakael miał rację, w sumie nie robił on nic złego, ale ... nie pasował on do tej prostej i spokojnej okolic gdzie wszystkie rasy żyły ze sobą w przyjaźni i zgodzie.
- Ale takie słowa nie przystoją u nas. Jesteśmy stworzeni do przyjaźni i miłości między sobą. Nikt tutaj nikogo nie zabił, nie obrabował od dawien dawna. Nasza okolica jest jedną z spokojniejszych i bezpieczniejszych na Archipelagu. Powinieneś ją przeprosić za swoje zachowanie - elf podszedł parę kroków do maga, tym razem już nieco pewniej. Za nim podążył ork, ten sam który siedział w karczmie razem z wąskodupcem, jak mawiano pogardliwie o elfach w niektórych częściach Herbii.

Tymczasem do spokojnej osady zbliżał się inny wędrowiec. Zupełnie nie znający do tej pory tych terenów, przybywający z odległego Keronu. Wioska nie była może za wielka, ale czysta i schludna. Na Południu trupem pachniało niezwykle rzadko, gdyż ta część Herbii była najbardziej spokojna, a rasy żyły raczej w zgodzie i przyjaźni.
Kiedy tak zbliżał się do wioseczki mógł ujrzeć, jeszcze przed nią, na poboczu stało dziewczę cudnej urody. Wieśniaczka, sądząc po ubiorze, ale o bardzo gładkim licu, praktycznie jak u damy dworu. Spod chustki wymykały się jej jasne kosmyki opadające na ramiona i kibić. Pełne usta, oczy wielkie i modre jak polne chabry. Dziewka trzymała w ręce koszyk z wiktuałami.
Stała i przyglądała się na drogę. Kiedy ujrzała zbliżającego się Aleksa duktem pomachała mu. Wyglądało to na zachętę do zatrzymania się i rozpoczęcia konwersacji. Ale czy podróżny z tego skorzysta?

Re: Zir'in

18
Aleks rozejrzał się dookoła podziwiając czystość i wioskowy spokój, tutaj było czuć, że to nie Keron, był na Archipelagu, świeże powietrze mogło na początku zszokować, ale Zafistowi dodawało nowych sił. Trzymał lejce konia, miejscowość była bardzo blisko, nagle obraz wioski cos zakłóciło, machanie ręką wieśniaczki. Na początku podróżnik przypomniał sobie, piękne kobiety które zwabiały i okradały przyjezdnych. Mogła ona też machać do kogoś innego, lecz po Aleksie było widać, że jest nowy tutaj: zbłąkane oczy, rozglądanie się na wszystkie strony; dawało wyraźny znak, że przyjezdny nie zna tych terenów.

Wieśniaczka była zbyt czysta, jak na kobiecinę pracującą na roli. Jednak jasne kosmyki włosów, powiewających na wietrze, jakoś rozmazał obrazy kradzieży. Spokojnie podszedł do kobiety, przy okazji wyciągając kawałek miecza na widok i grzecznie pytając powiedział:
- Pani do mnie machała. W czym mogę pomóc?
Przybysz oczekiwał, że odczyta może garść emocji z twarzy, by się przekonać czy dziewka oczekuje czegoś innego. Na razie jednak mógł tylko stać i czekać na odpowiedź.

Re: Zir'in

19
Sam zbliżyłem się do elfa jeszcze bardziej i niemal centymetry od jego twarzy wpatrywałem się w niego ciemną próżnią mojej maski, która skrywała me oczy. Spoglądałem tak na niego przez dłuższą chwilę, jakbym chciał go wgnieść w podłożę. Po chwili jednak głośno się roześmiałem, odchylając głowę do tylu, a po chwili robiąc dwa kroki wstecz. - Ach elfie, nie wiem jak ta kobieta, bądź twoje żądze cię zaślepiły, ale czasem radzę ci je przetrzeć. Gdybyś lepiej widział i lepiej słyszał, wiedziałbyś że odpowiedziałem brakiem kultury, na równie wielki brak kultury u obiektu twoich spojrzeń, więc mamy tu remis. Nie przepraszam za coś o co ktoś sam się prosił. Skoro takie słowa u was miejsca nie mają powiedz to kobiecie, która gania innych do rzeźni. Gdyby potrafiła się zachować, potrzeba wypowiadania takich słów by u mnie nie zawitała. Dlatego radzę ci... zastanów się nad swoimi zarzutami, zwłaszcza jeśli masz pragnienie powodowania sprzeczek przez kobietę. - Odwróciłem się od tej dwójki mając dość bzdur wygadywanych przez szpiczastego i odszedłem parę kroków dalej.

Re: Zir'in

20
Kobieta machała cały czas do Aleksa dopóki ten nie przybył do wieśniaczki. Dziewczyna cały czas patrzyła na niego swoimi chabrowymi oczami. Kiedy wreszcie do niej przyjechał, dziewoja poczekała aż ten zejdzie z konia.
- Tak czekałam na pana, machałam do pana. Widze, że jest pan utrudzony w podróży. Czy nie zechciałby pan napić się wina - tu wieśniaczka wyciągnęła z koszyka bukłaczek z winem. Może pan zechciałby ze mną powiecierzać, mam chleb, ser, osełkę masła, znajdzie się także chusta na której możemy usiąść - kobieta mówiła czysto, płynnie i bardzo odważnie. Niepodobnie jak do kobiety mieszkającej od dziecka na wsi. Także ubiór kobiety a także jej fizjonomia nie świadczyły o tym, że pracowała fizycznie. Odzież świadczyła na chłopskie pochodzenie, ale nie zachowanie i maniery.
- Ach, zapomniałam się przedstawić. Mam na imię Dorotka, a waćpan - tu kobieta dygnęła wdzięcznie i z gracją. Coś nietypowa wieśniaczka stanęła przed naszych Aleksem.

Tymczasem w wiosce Hakael miał do czynienia z dwoma bardzo pokojowymi, a przez to dziwnymi mieszkańcami Zir'in. Kiedy czarownik podszedł do elfa, ten stracił odwagę jaką miał podchodząc do czarnowłosego. Odsunął się przed nim na bezpieczną odległość. Już nie był tak pewny tego co mówił. W zasadzie nie słyszał jaka rozmowa wystąpiła między czarownikiem w masce, a kobietą w karczmie.
Czarownik zaś po swojej mowie najzwyczajniej sobie odszedł. Niemniej usłyszał za sobą cichsze już słowa elfa:
- Panie, zaczekaj - głos elfa był cichy - Co ta kobieta ci powiedziała? Jeśli w jakiś sposób czujesz uchybienia na swojej osobie możesz domagać się satysfakcji przed naszą starszyzną. Oni to rozsądzają spory i karzą surowo. Jej występek nie powinien ujść na sucho. Tym bardziej że jesteś naszym gościem, więc powinniśmy przyjąć cię jak najlepiej. W tym momencie jesteśmy ci wini zadośćuczynienie. Więc nie odchodź i chodź z nami do naszych Starszych - elf w trakcie mowy rozkręcał się coraz bardziej. Mówił pewnie, coraz bardziej głośniej. Odzyskał swój dawny rezon.

Re: Zir'in

21
Aleks bardzo łatwo widział, że kobieta nie jest zwyczajna. Pewny głos, wzrok utknięty w oczy, prosta postawa, dyganie, to wszystko świadczyło, że dama nie jest wieśniaczką. Na dobrą sprawę, były 2 możliwości: kobieta z którą się prześpi i zostanie w takim stroju, w jakim chędożył niewiastę. Mogła to też, być dziewka zmartwiona czymś i potrzebująca pomocy, lecz z jej wyglądem i manierami, większość zagoniła by ją do pracy.
-Dorotko, nie wiem, co myślisz, ale nie jestem taki. Albo masz poważny problem, albo ktoś cię do tego zmusza. Dorotko, powiedz… bo wieśniaczką nie jesteś. – Zafist mówił bardzo spokojnie ze wzrokiem skupionym w chabrowych oczach. Przy słowach o zmuszaniu kobiety do stania tutaj, wyciągnął nóż i delikatnie przejechał po skórze dziewki, by ta poczuła zimny, metaliczny dotyk, lecz by nie przeciął on skóry.
Spoiler:

Re: Zir'in

22
Westchnąłem ciężko opuszczając lekko głowę i kiwając nią na boki z niedowierzaniem. - Elfie... słuchaj mnie. Stało się to co często dzieje się w takich miejscach. Podszedłem zainteresowany do tej kobiety i zadałem parę pytań, ale jako że dama ciągle piała o wino, stwierdziłem iż powinna pokazać, iż warta jest tego aby wydawać na nie pieniądze i w ogóle spędzić z nią czas, na co ta odpowiedziała agresją słowną. Ale wiesz co? To jest totalna bzdura, takie coś dzieje się codziennie w wielu miejscach na tym świecie i nie widzę powodu, aby stawać z tym przed jakąś radą. A Ty? I co to w ogóle za rada, która ma czas na każdą taką drobnostkę? Możesz mi to wyjaśnić? - Z każdym słowem zbliżałem się z powrotem do niego, chcąc mu się dokładnie przyjrzeć, spróbować dostrzec jakieś oznaki szaleństwa, gdyż coraz dalej stałem od teorii jakoby ta sytuacja chociaż ocierała się o normalność.

Re: Zir'in

23
Dorotka drgnęła kiedy mężczyzna powiedział, że kobieta nie jest prostą dziewką. Na chwilę zesztywniała, ale szybko opanowała się.
- Cóż, waćpan opowiada - powiedziała do Aleksa nieco zmieszana - Ja mieszkam w Zir'in. Tam niedaleko - Dorotka chciała wskazać ręką pobliską wioskę, ale w tym momencie usłyszała jak Aleks wyciąga nóż. Zdziwiona kobieta popatrzyła na niego.
- Co wać ... - nie dokończyła. Instynkt podpowiedział jej aby uciekała. Tak więc czym prędzej odsunęła się od mężczyzny i zaczęła przebierać swoimi bosymi nóżkami. Nadal trzymała ze sobą kosz z jadłem. Ale nie oglądała się za siebie. Zaczęła biec na przełaj, przez pola i łąki, byle jak najdalej od mężczyzny, który wydawał się z początku miły, ale ...

Spoiler:


Tymczasem w wiosce Hakael miał do czynienia z coraz dziwniejszą sytuacją. Elf mówił coś od rzeczy o jakiejś radzie. Niemniej to dość dziwne zgromadzenie zainteresowało czarownika na tyle, że postanowił dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Elf nie za bardzo miał pole do manewru. Został przyparty praktycznie do muru przez czarownika. Chcąc, nie chcąc musiał odpowiedzieć na jego pytania.
- Starszyzna, Rada, Najmądrzejsi. Tak o nich mówimy. To oni ustanawiają prawo w naszej wsi. Oni wiedzą wszystko najlepiej. Ustanawiają prawo, leczą, dbają o zwierzęta, o płody, zapewniają żyzność gleb oraz płodność kobiet. Oni są cudowni. Dlatego też w naszej wiosce jest tak spokojnie.
Stojący ork, dotąd milczący odezwał się do czarownika:
- Powinieneś waćpan iść z nami do nich. Oni na pewno będą ucieszeni z wizyty tak niesamowitej persony jaką jest waćpan - ork mówił dwornie i zacnie. Jakby nie był przedstawicielem tak plugawej i brzydkiej rasy.
Niemniej oboje zaprosili Hakaela do pójścia do Rady czy też Najważniejszych, jak mówiono na tajemnicze wioskowe zgromadzenie.

Re: Zir'in

24
Aleks chciał spokojnie porozmawiać z dziewką, lecz ona uciekła. Zastanawiał się, czy nie przesadził z nożem, ale to nie to, zaprzątało mu teraz głowę. Musiał pomyśleć, czy gonić Dorotkę, czy ją zostawić. Po chwili namysłu Zafist wrócił na trakt prowadzący do Zir’in. Człowiek stwierdził, że pogoń mogła by wciągnąć w pułapkę, bądź w zbyt walecznego dżentelmena. Sam wprawdzie do nich należał, jednak ludzie ciągną do swojego celu.
Droga przebiegała spokojnie, wioska stała otworem. Teraz było spokojnie wjechać, zostawić konia w stajni i poszuka jakiegoś zajęcia. Przecież Aleks nie mógł sobie pozwolić na brak monet, których teraz mu raczej nie brakowało. Jednak mężczyzna wierzył w ludowe porzekadło: „Przezorny, zawsze ubezpieczony.”

Re: Zir'in

25
Stanąłem w totalnym bezruchu, żaden najmniejszy mięsień w moim ciele nawet nie drgnął. Spoglądałem raz na elfa, raz na orka zagubiony powoli w napotkanej sytuacji, przyciśnięty tym jak dziwaczna jest ta sytuacja. - Wiesz elfie... nie należę do osób ufnych oraz łatwowiernych. - Zacząłem z tonem tak poważnym, że mógłby sparaliżować nawet i błazna. - Chcecie mnie prowadzić przed jakąś radę, która zajmuję się naprawdę nietypowymi sprawami jak organizm zwany radą, a znam was do tego od parunastu minut. - Rzuciłem jeszcze raz po spojrzeniu każdemu z nich, nagle obracając głową. - Rozumiecie jak nietypowa jest wasza społeczność w zamierzeniach, które mi przedstawiłeś elfie, względem wielu innych miejsc, w których byłem? To dość... niespotykany model społeczny. Dlaczego więc miałbym wam zaufać? Nie mam żadnych gwarancji, iż ta cała wizyta u rady skończy nie skończy się bliższym zapoznaniem się z ziemią oraz robactwem w niej. - Podniosłem lekko kostur i stuknąłem nim o ziemię, jakby pieczętując swoją wypowiedź i ponownie w bezruchu wtapiałem swoje spojrzenie w elfa.

Re: Zir'in

26
A więc podróżnik nie zaprzątał sobie głowy Dorotką, która tak bardzo przestraszyła się noża wyciągniętego przez Aleksandra i uciekła. Mężczyzna jednak nie zaprzątał sobie głowy przestraszoną dziewoją. Po krótkim postoju spowodowanym przez spotkanie i rozmowę z piękną wieśniaczkę, Aleks wsiadł ponownie na konia i pogalopował do Zir'in.
Miasteczko przywitało go raczej gościnnie. Nikt go nie napadł, nikt nie rzucił kamieniem. W zasadzie mieszkańcy byli zajęci swoimi sprawami. Aleks przejeżdżał między małymi, schludnymi domkami, przed którymi rodziny w nich mieszkające toczyły swoje normalne życie. A to skubano kaczki, strzyżono owce, przygotowywano się do wyjścia do prac polowych, a to ktoś pomachał przyjaźnie do mężczyzny. Można powiedzieć, że mniej więcej w środku wioski stała karczma, dość solidna i sprawiająca wrażenie nie tej najniższych lotów. Przed nią zaś stała dziwna ekipa - człek odziany na czarno w kościanej masce, elf oraz ork. Inni bywalcy karczmy omijali tą grupę małym łukiem i nie patrzyli się na nich. A co zrobi nasz przybysz?

Tymczasem przed karczmą trwała w najlepsze dyskusja. Hakael zaczynał dowiadywać się coraz więcej o wiosce i specyficznych zasadach w niej panujących. Czarnowłosy wyrażał swoje wątpliwości co do sensowności takiej rady. Niemniej zainteresował się on nią. Elf właśnie to postanowił wykorzystać.
- Nie ufasz nam? Skoro powiedzieliśmy, że nic ci się nie stanie w naszej wiosce. Wszak ona jest najspokojniejsza w promieniu wielu, wielu mil. Każdy, kto znajduje się w naszym miasteczku jest otoczony dobrymi siłami zapewnianymi przez naszych najmądrzejszych w Radzie. Ponadto nie chciałbyś się przekonać sam czy to co mówię jest prawdą? - elf postanowił wziąć Hakaela pod włos, nie odpowiadać wprost na pytanie. Pragnął wzbudzić ciekawość domniemanego maga, po to aby ten poszedl z nimi do Rady. Jednocześnie nie chciał mówić za wiele na pytania domniemanego czarownika.

Konwersacja trwałaby pewnie w najlepsze gdyby nie to, że na scenę przed karczmą wpadła kolejna, dość mocno wdzięczna persona. Chustka spadła z jej z głowy odsłaniając piękne, długie i jasne włosy, spięte, a obecnie pozostające w nieładzie. Bluzka u dziewoi była nieco nadmięta i poszarpana. Guziki od niej odpięte bluzki ukazywały kawałek pełnych, białych piersi. Dziewoja na buzi była umorusana jakby przed chwilą wyszła z błota czy gnoju. Ponadto w chabrowych oczach dało zobaczyć się łzy. Oczy były wielkie, pełne przestrachu i niezrozumienia. Dziewczę najwidoczniej biegło, bo było czerwone i zziajane. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Mówiąc najkrócej - wieśniaczka przedstawiała naprawdę uroczy i ujmujący widok.
Oczywiście jej pojawienie nie uszło uwadze elfa ani orka. Obaj drgnęli jak oparzeni widząc to zjawisko. Co do orka dało się zauważyć trochę bardziej zielony odcień skóry na policzkach. Czyżby jego rasa odczuwała również coś takiego jak wstyd? Niemniej dziewoja wpadła na plac przed karczmą i zaległa w objęciach elfa.
Zaczęła płakać dużo, płacz był tak rozdzierający, że każdego łapał za serce. Elf i ork od razu podbiegli do dziewczęcia i zaczęli ją uspokajać i głaskać. Kiedy zainteresowano się niewiastą, ta przestała płakać, choć nadal miała łzy w oczach.
- Dorotko, kochanie, co się stało? -elf i ork pytali się dziewczę delikatnie, zwracali się do niej jak do dziecka. Dorotka szlochała jeszcze przez jakiś czas po czym odpowiedziała dość wdzięcznym tonem:
- Zostałam zgwałcona.
Słowa były ciche, ale nie na tyle słyszalne. Na obu pocieszających pał blady strach.
- Ale jak to? Gdzie się to stało? Kto cito zrobił? - setkom pytań nie było końca.
Dorotka uparcie milczała. Przyglądała się elfowi i orkowi. Następnie zwróciła uwagę na czarno odzianego mężczyznę w masce. Jej wzrok był badawczy i przenikliwy. Nic nie powiedziała jednak do szamana. Tylko przyglądała mu się.
Niemniej po paru chwilach Dorotka popatrzyła się jak zaczarowana na to co znajduje się za plecami Hakaela. Zesztywniała cała, jej rysy twarzy stężały, oczy stały się wielkie. Następnie krzyknęła rozdzierającym wrzaskiem:
- TO ON! - po czym wskazała miejsce z którego dojeżdżał do karczmy .... ALEKS.

Re: Zir'in

27
Aleks radośnie zbliżał się do wioski. Dawno nie widział takiego spokoju, przejmującej pracy, ale pracy przyjemniej, choć ciężkiej. Uśmiech mieszkańców, lub brak reakcji, zachęcały do zawitania w karczmie czy zostawienia pieniędzy gdzieś indziej. Wszystko działało kojąco, było jednak tak piękne, że aż nienaturalne dla Zafista. Widok grupy przy karczmie, nieco go zadziwił, takiej zgrai stojącej spokojnie obok siebie dawno nie widział, najbardziej był podejrzany „ktoś” w masce na twarzy, choć widok orka rozmawiającego z elfem również dziwił. Nagle do tej bandy dobiegła dziewka, Aleks miał się spotkać z grupą, wolał najpierw poznać kogoś, niż od razu czytać tablice ogłoszeń czy pytać w karczmie o pracę. Jednak teraz, nie chciał przeszkadzać, szczególnie kiedy kobieta płakała.

Zafist już miał odjechać do tyłu, zostawić Zefira w stajni, gdy usłyszał krzyk Dorotki, był pewien, że to był jej głos. A głosił on jedno, blondynka krzyczała na niego, a po minach zebranych było widać, że jej opowieści, nie były o nożu, ale o czymś gorszym. Ucieczka oznaczała przyznanie się do winy, zostanie tu, mogło się różnie skończyć. Jednak wierzył w stare porzekadło braci zakonnych: „ Na początek, batem nie dostaniesz”. Odnosiło się to wprawdzie głównie, do kilkudniowego okresu, gdzie można było nagiąć zasady. Teraz Aleks myślał, że pierwszy raz w wiosce, nie sprawi, że zostanie tu na zawsze. Mężczyzna zeskoczył z konia, miecz w pochwie schował do tyłu, a kuszę przypiął do konia i bardzo spokojnie podszedł w stronę grupy z płaczącą Dorotką. Wydawało się to głupie, lecz stare porzekadła, sprawdzały się najlepiej.
Spoiler:

Re: Zir'in

28
W milczeniu przyglądałem się wieśniaczce na początku porażony jej wyglądem, potem jednak coś zaczęło mi w tym wszystkim nie pasować. Ona wcale nie wygląda na zgwałconą, najwyżej nachalnie nagabywaną, tamten facet też nie kojarzy mi się z gwałcicielem... chociaż wygląda na kogoś z rycerstwa, bądź czegoś podobnego, z takimi nigdy nic nie wiadomo. Kodeksy to oni mają zazwyczaj na pokaz. Ale to jej ubranie... rozpięty dekolt? Reszta ubrania nie wygląda na uszkodzone... - Biłem się z tymi myślami, oglądając całą tą sytuacje, nie miałem jednak zamiaru odzywać się dopóki sytuacja się nie rozwinie, wiedziałem że moje wnioski na razie są zbyt pośpieszne i powierzchowne. Lekko pogubiony w całej sytuacji spoglądałem raz na elfa, raz na dopiero co przybyłego co człowieka. Zrobiłem trzy nieduże kroki w bok zbliżając się do orka, uznając, że gdyby coś się miało wydarzyć, dobrze jest stać przy kimś kto jest na tyle duży by Cię zasłonić. Spojrzałem na zielonoskórego, ten jednak wydawał się być w totalnie innym świecie spoglądając na wieśniaczkę. Pora żeby panowie wyłożyli swoje karty...

Re: Zir'in

29
Cała sytuacja zaczynała przekształcać się w teatrum wiejskie. Dorotka krzyczała, rwała szaty, płakała, mieszkańcy wioski z coraz większym zainteresowaniem podchodzili do miejsca przedstawienia, szeptali między sobą. Wielu osobom postać Dorotki była znana, gdyż mieszkańcy Zir'in współczująco kiwali głowami, próbowali zbliżyć się do nieszczęśnicy i ją podnieść na duchu. Czy też patrzyli na nią złowrogo i szeptali coś między sobą. To ostatnie zachowanie dotyczyło głownie kobiet, które przyglądały się Dorotce dość nieprzychylnie.
Oprócz całej sprawczyni zajścia zainteresowanie wzbudzali nowi przybyli do wioski, a więc Aleks, domniemany gwałciciel, a także Hakael, mroczny mężczyzna w kościstej masce. W gorszej sytuacji znajdował się oczywiście Zafist, który postanowił stawić czoła oskarżeniom. Mężczyzna szedł w miarę spokojnie, nie dawał ponieść się emocjom. Tłum jednak znajdujący się wokoło niego nie był już tak przyjaźnie nastawiony. Ludzie patrzyli na niego złowrogo, dało się słyszeć szepty między nimi. Aleksander mógł wyłapać słowa "gwałciciel, "na pal z nim", "zginiesz, przepadniesz". Groźby i zaklęcia zaczęły być coraz bardziej słyszalne, a pojedyncze osoby z tlumu zaczęły wyrywać się do samodzielnego wymierzenia sądu.
Dorotka, widząc emocje panujące w gawiedzi, postanowiła to wykorzystać. Kobieta ponownie zaniosła się płaczem i krzykiem.
- To on mi to zrobił! To on! - krzyczała z całą mocą i wskazywała na Aleksandra. - To nie może ujść mu na sucho!
Tymczasem elf i ork, pierwsze istoty, które widziały skrzywdzoną Dorotkę, otrząsnęli się z szoku. Elf szybko rzucił wzrokiem na to, co działo się przed karczmą. Prędko też ją uciszać Dorotkę i przekrzykiwać jej oskarżenia:
- Tak się nie godzi waćpanno! Ma waćpanna na to jakieś dowody, że to ten przybysz skrzywdził panienkę? Ta sprawa powinna iść do Rady! Oni wydadzą sprawiedliwy wyrok, rozsądzą kto ma rację! Tak bez sądu się nie godzi! - dziecię lasu próbowało wprowadzić ład i porządek.
Tymczasem ork spojrzał na Hakaela, który przysunął się do zielonoskórego i powiedział do niego:
- Musimy jak najszybciej udać się do Rady. Inaczej stanie się coś strasznego. Dorotka ma wielki posłuch i szacunek wśród ludności. Nie możemy pozwolić aby coś się jej stało. Nie możemy także pozwolić, aby zapanowała nad mieszkańcami wioski. Oni są dobrzy, ale nie wiedzą kogo mają słuchać.
I jakby na potwierdzenie tych słów paru krewkich młodzieńców rzuciło się z kijami w stronę spokojnie idącego Aleksa. Byli oni różnego wzrostu, młodzi. Odziani prosto, chłopsko. Pachnieli podobnie jak świnie i inne zwierzęta. Mieli nienawiść w oczach. Wyrostków było trzech. Postanowili otoczyć Aleksa, zajść mu drogę z przodu, z tylu, a także z prawej strony mężczyzny, tak aby ten nie miał drogi ucieczki. Wszyscy trzymali grube kije w dłoniach, które zapewne używali jako styli do łopat, grabi i innych przedmiotów gospodarskich.

Re: Zir'in

30
Aleks zbliżał się do karczmy, ludzie mówili miedzy sobą różne słowa. Oskarżenia nie zrobiły na mężczyźnie żadnego efektu. Wiedział, że ludzie swoje, a rzeczywistość swoje – obie mało mają do siebie. Dorotka rwała ciuchy, to zdenerwowało Aleksandra, przez takie coś mógł odpowiadać za gwałt. W końcu padły magiczne słowa elfa, o dowodach i jakiejś Radzie. Trzydziestolatek domyślił się, że to sąd i władza w tej okolicy, to było lepsze niż samosąd wieśniaków, który właśnie się zbliżał. Trzech mężczyzn zablokowało mu drogę, a kerończyk poruszył ramionami i powiedział na cały głos, tak jak herold przemawia do innych:

- Poddam się Radzie, tam poznacie prawdę, tam wola ludu i sprawiedliwość. A wy, lepiej odejdzie, jeśli nie chcecie być skróceni o czerep – drugie zdanie powiedział dużo ciszej, choć i tak podejrzewał, że tłum wywoła hałas, że tylko blokujący drogę usłyszą swoistą groźbę. Jeżeli ktoś rzuci kamieniem, niech rzuca, ale jedno ukłucie mieczem, czy kijem od prostych wieśniaków, a oskarżenia o gwałt przerodzą się w sądzenia wyrżnięcia wioski. Jeżeli ktokolwiek poprowadziło przed oblicze Rady, Aleks niezwłocznie skieruje się tam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Erola”