Bezludna wyspa

1
Położona na północ od portu Eroli niewielka wysepka o szerokości nie większej niż pięćdziesiąt metrów, jest zacisznym, odludnym miejscem. Podróż trwa około półtorej godziny ze stoczni w Eroli. Ukryta pomiędzy innymi, dużo większymi wyspami. Piaszczysta plaża, błękitne morze i dżungla za plecami - jest to widok zwyczajny dla każdego mieszkańca Archipelagu. Każdy, kto szuka spokoju od zgiełku miasta, miejsca, gdzie zbierze spokojnie myśli, odnalazłby się tutaj.
Obszar tej malutkiej wyspy nie sprzyjała do poszukiwania przygód. Nie znajdzie się także żadnej większej zwierzyny. Gęsty las zapewnia jedynie cień i świeżą, źródlaną wodę, którą odszuka się pomiędzy załomem skalnym.
Bardzo rzadko uczęszczana z powodu braku możliwości wykorzystania tego skrawka terenu.

Re: Wysepka

2
Podczas podróży na wysepkę, przez większość czasu panowała cisza. Garen wcześniej postanowił opuścić towarzyszkę i zniknął załatwiać swoje sprawy. W dokach pojawił się dość spóźniony, w momencie, kiedy Tessa mogła zakładać, iż będzie musiała wyruszyć w podróż sama. Mężczyzna i tak biegł. Miał przy sobie tobołek z żywnością, wodą i kocem. Niestety, czekał go jeszcze jeden wysiłek i choć z początku potraktował to niezwykle łagodnie, chcąc pokazać Tessie, iż taka podróż to dla niego nic, o tyle po około godzinie ciągłego wnioskowania Garen miał widocznie dosyć. Starał się to ukrywać, ale głębokie wdechy, czerwona od wysiłku twarz, napięte żyły i mięśnie oraz grube krople potu mówiły same za siebie. Dlatego właśnie mężczyzna milczał, gdyż skupiał się na pracy i oszczędzaniu energii, a nie gadce szmatce, którą starał się zacząć na samym początku.
Podwinął spodnie, zdjął buty i wskoczył do wody, kiedy niemal przybili do brzegu. Popchnął łódkę na piaszczysty brzeg tak daleko, jak tylko był w stanie. Sam był zmęczony, spocony i oddychał ciężko, ale nie narzekał. Czasami nawet wydawał się być zadowolony z takiego wysiłku. W jego głowie coś się kłębiło, najwidoczniej coś zabawnego. Może to była wizja godzinnego, trudnego wiosłowania tylko dla lepienia jakichś zamków z piasku?
- No, księżniczko, w końcu dotarliśmy. Chyba mi nie powiesz, że zawsze dopływałaś tu sama? To by było szalone! - powiedział pełen dobrego humoru, po czym wyjął z łódki tobołek i buty. Rozejrzał się wokół. - Nawet ładnie tu. Masz jakieś swoje ulubione miejsce? A może wpierw coś zjemy i poleżymy? Popływanie odpada, po takim rejsie prędko do wody nie wejdę.
Pogoda była przyjemna. Słońce świeciło mocno, a delikatny, zimny wiatr przyjemnie ochładzał skórę. Szum fal mieszał się z odgłosami mew w odprężającej i wyciszającej umysł symfonii. Gorący, złoty piasek łaskotał stopy, ale szybko szło się przyzwyczaić. Tessa i Garen byli sami na wyspie, a różnica była odczuwalna. Nie było tutaj setek krzyczących ludzi, żadnego gwaru. Nie było mułów innych zwierząt. Nikt na nikogo nie wpadał, nic nie oferował. Raj na ziemi.

Re: Wysepka

3
Tessa czekając na Garena w dokach, już myślała, że zwyczajnie ją olał. Kiedy dostrzegła go biegnącego w jej stronę, nie mogła nie uśmiechnąć się szeroko. Wpakowała się do łódki razem ze swoim tobołkiem, kładąc obok dwóch dużych butelek rumu oraz metalowego, małego wiadra z łopatką ogrodniczą. Pozwoliła mężczyźnie wykazać się. Obserwowała z rosnącym rozbawieniem, jak wiosłuje. W pewnym momencie położyła się na boku, wystawiając bose stopy za burtę. Kobieta utkwiła spojrzenie w łagodnych falach, ciesząc się każdym świeżym powiewem bryzy, poruszającym jej czerwone, rozpuszczone włosy. Ubrana była w zwykłe luźne, ciemnoczerwone rybaczki i biały podkoszulek przeznaczony specjalnie na takie eskapady. Nie wyglądało to tak pociągająco, jak jej strój poprzedniego dnia, być może także Tessa nie pomyślała, że powinna jakoś specjalnie wystroić się, skoro wypływa sama w romantyczną wycieczkę. Było praktycznie, a to najważniejsze.
- Za bardzo robisz to siłowo - stwierdziła w pewnym momencie, zwracając spojrzenie na Garena. Musiała przyznać, że cała ta sytuacja wyglądała uroczo; tak bardzo się starał, że bez wahania wylewał siódme poty, nie śmiejąc nawet ponarzekać. A przecież mogłaby mu pomóc, wiosłując na zmianę. - Nie płyniemy na czas, więc spokojnie można po drodze zrobić małą przerwę. Ja tak zawsze robię. Nie spieszę się zanadto.
Kiedy dobili do brzegu, najchętniej Tessa wskoczyłaby od razu do wody, jednak zlitowała się nad zmęczonym Garenem, który zdecydowanie nie palił się. Zamiast tego wyjęła swoje rzeczy, kładąc w cieniu drzew. Wróciła na brzeg, siadając tak blisko, że woda obmywała stopy i odsłonięte łydki. Wiaderko z łopatką postawiła po lewej stronie, nieco dalej. Przez chwilę siedziała, nie odzywając się. Jak zawsze podziwiała panujący dookoła spokój. Odetchnęła głębiej świeżym powietrzem.
- Ciężko znaleźć tu ulubione miejsce, więc zazwyczaj po prostu siedzę na plaży. Czasami zaszywam się tutaj na dłużej. Nie znajdę lepszego do ćwiczeń w dziedzinie magii. Jak mam ochotę eksperymentować, a nie jestem pewna, czy nie zaszkodzę komuś, przypływam tutaj i siedzę z tydzień. Nikt nie zawraca głowy. - Zaczęła kopać dookoła stóp, co było sprawą beznadziejną, kiedy woda co chwila zalewała dołek. Tessa bardziej bawiła się niż zamierzała rzeczywiście coś z tym zrobić. - Jak chcesz, to zjedz. Ja póki co nie potrzebuję niczego. Możesz mi przy okazji powiedzieć, co z tymi koszmarami. Jaką masz na to radę?
Podniosła zaciekawiony wzrok na mężczyznę.

Re: Wysepka

4
Garen podszedł powoli do towarzyszki. Znajdował się teraz bardzo blisko, ale jeszcze nie naruszał przestrzeni osobistej. Jego twarz była rozpromieniona, mimo wcześniejszego wysiłku zdawał się być w dobrym humorze. Na pytanie Tessy jedynie wzruszył ramionami i zastanowił się chwilę.
- Pogodzić się z tym, co się stało i nie oglądać zbytnio za siebie? Wiem, że łatwo tak mówić, ale najwidoczniej jeszcze mocno to przeżywasz, skoro masz tak silne koszmary po tylu miesiącach. U mnie to trwało chyba dwa, aż postanowiłem kupić jakieś ziółka, które odrobinę pomogły. Przed snem staraj się wyciszyć i nie bać koszmarów, a jeśli już je będziesz miała, to zbyj je ręką! Połóż się drugi raz i rzuć im wyzwanie, żeby nachodziły cię tak długo, jak chcą. - Mówił z ekspresją, niezachwianą pewnością cod o swoich słów i metod, zdecydowanie był doświadczony w tej kwestii i chciał dla Tessy jak najlepiej. Być może uznał, że trochę go poniosło, bowiem uśmiechnął się, nieco spuścił głowę i wyglądał na zakłopotanego. - Wybacz, zdaję sobie sprawę, że trochę głupio to brzmi. Mi pomogło, może i tobie, a jak nie, to będziemy myśleć dalej.
Odszedł od Tessy i zatrzymał się na piasku, parę metrów od brzegu. Z tobołka wyciągnął koc.
- Tutaj dobrze? - zapytał Pół Elfki, wybierając takie miejsce, która ona sobie zażyczy, po czym rozłoży na nim koc. - A może pokażesz mi, jak ćwiczysz magię? Ciekawi mnie, jak to wygląda.

Re: Wysepka

5
- Próbowałam już tego - odpowiedziała, nie odrywajac wzroku z piasku. - Bez różnicy. Mogłabym cpac i pić na zmianę bez żadnej różnicy. Wszystko kończy się tak samo, a nawet gorzej. Chyba po prostu potrzebny jest mi czas i nic więcej. Co za ziółka brałeś?
Kiedy Garen wskazał miejsce rozłożenia koca, Tessa skinęła głową. Nie mając nic więcej do dodania, sięgnęła po łopatkę i wiadro, zaczynając kopać dołek obok. Pogłębiała go coraz bardziej, rozszerzając naokoło, robiąc wpierw małą fosę. Potem z usypanego wilgotnego piasku zaczęła formować dłońmi kształt murów, by zaraz przejść do prostej wersji baszt i wież.
- Nie zamierzałam dzisiaj ćwiczyć magii, ale może zmienię zdanie i zrobię dla ciebie wyjątek. Nie lubię publiki, a tymbardziej popisywania się, więc pewnie nie będzie to zbyt widowiskowe.
Uśmiechnęła się lekko, pod nosem.
- Opowiedz mi coś o sobie, Garen. Jak to się stało, że trafiłeś na Archipelag? Wyglądasz mi na kogoś kto pochodzi z kontynentu. Nie mylę się? Opowiedz mi o tym jeśli możesz.

Re: Wysepka

6
- Jakieś zwykłe zioła, nie znam się - Wzruszył ramionami.
Usiadł na kocu i chwilę obserwował towarzyszkę, która bawiła się mokrym piaskiem niczym kilkuletnie dziecko. Uśmiechał się lekko i mrużył oślepiane przez słońce oczy. Wyglądał, jakby miał ochotę się położyć i zasnąć na miękkim kocu, a jednak już po chwili dołączył do Tessy, podwinął rękawy i zaczął pomagać jej budować zamek.
- Źle! Nie widziałaś zbyt wielu zamków, twierdz i warowni, prawda? - Zaczął zmieniać jej koncepcję, dodając swoją. Może wprawy w lepieniu nie miał, ale z pewnością widział więcej zamków niż Tessa. Lepił poszczególne elementy, omawiając je, aż po niedługim czasie ich wspólny twór zaczynał jakoś wyglądać.
Słysząc pytanie, spojrzał Pół Elfce w oczy i wzruszył ramionami. W jego oczach na moment pojawił się jakiś nieprzyjemny cień.
- Tak, pochodzę z Keronu, na Archipelagu znajduję się właściwie dopiero rok. Po prostu postanowiliśmy spróbować czegoś nowego, tam robiło się nudno. No i mieliśmy kilku wrogów, również wśród władz, a z takimi nie warto zadzierać. - Zaśmiał się lekko. - W gruncie rzeczy to ciekawe miejsce, ale tutaj jest lepiej. Tam jest zbyt tłoczno i śmierdzi. Mówię ci! Elfy wieszają, heretyków palą, w zaułkach mordują. Drogi są rozwalone albo nie ma ich cale, a ponadto ciągle chodzi się po końskich gównach. Piwo obok prawdziwego piwa nawet nie stało. Idąc w mieście raz możesz natknąć się na zbiorowisko żebraków, kiedy za rogiem spotkać można opancerzoną gwardię. Po dotarciu do domu okazuje się, że zniknął ci mieszek, a i tak oddychasz z ulgą, że nie zarobiłeś sztyletu pod żebra. - Rozgadywał się coraz bardziej. Rozmowa o domu zdawała się go uszczęśliwiać. Jego twarz stałą się jeszcze bardziej pogodna, choć w głosie o dziwo nie szło wyczuć żadnej nuty tęsknoty. Przestał mówić kiedy zrozumiał, że zbytnio się rozpędził. - Może nie brzmi zbyt zachęcająco, ale ma swoje plusy. Jak chcesz, mogę cię kiedyś tam zabrać - powiedział już ciszej, wbijając wzrok w ich piaskową budowlę.
Dotknął dłoni Tessy. Właściwie lekko ją przytrzymał, zdecydowanie dłużej niż powinien. Nic nie powiedział, lecz w porę wycofał swoją dłoń i zabrał trochę błota, tak, by wyglądało, że od początku o to mu chodziło. Ponownie spojrzał na towarzyszkę, jakby nic się nie stało.
- Chcesz wiedzieć coś jeszcze? Pytaj śmiało. Z tego co wiem w Keronie panuje teraz wojna z baronią Varulae, która oblega Ujście. No i uwierz lub nie, ale jest tam wciąż zima, choć to ty się tu znasz na magii. - Przez moment zabrzmiał tak, jakby żałował, iż nie znajduje się teraz na polu bitwy. Prawdopodobnie gdyby nie pobyt tutaj, właśnie stawałby do walki z opancerzonymi goblinami i orkami.

Re: Wysepka

7
- Widziałam dość spory kawał świata - powiedziała, obserwując dłonie Garena, jak powoli i konsekwentnie dobudowywał dodatkowe elementy zamku. Z uwagą słuchała, co miał do powiedzenia, dodając kilka informacji więcej o jego osobie. - Wolę obserwować wielkie budowle z daleka niż przebywać w nich. Nigdy nie ciągnęło mnie do zapoznania się z tamtejszym życiem, choć, nie powiem, żołnierski tryb wydaje się dość nęcący. Jednak to dla kogoś, kto potrafi słuchać i wykonywać rozkazy. Ja głupot nie przyjmuję, robiąc po swojemu. Garen, a ty potrafisz słuchać rozkazów?
Nie przeszkadzało jej, że dla odmiany to mężczyzna rozgadał się. Jemu najwyraźniej tak, skoro wyraźnie skrócił swój monolog. Gdy dotknął jej dłoni, nawet nie drgnęła. Utkwiła wpierw spojrzenie na ich ręce, potem w niego. Głos uwiązł jej na krótką chwilę w gardle. Ten gest był bardzo intymny, bez porównania z poprzednim wieczorem.
- Keronu niewiele widziałam. Wschodnią i Zachodnią Prowincję, nic więcej. Jakoś zawsze wypadało coś innego. Może, jak już wyruszę dalej, skorzystam z twojej oferty. Z której części Keronu pochodzisz? Chcesz walczyć z najeźdźcami? Masz jakieś zapędy patriotyczne czy po prostu lubisz walczyć?
Dalej budowała zamek, spuszczając wzrok. To nie pomagało. Teraz ponownie widziała silne dłonie Garena.

Re: Wysepka

8
Garen zastanowił się chwilę nad odpowiedzią. Przestał na moment lepić zamek i wbił wzrok w ziemię. Najwidoczniej takie proste, niewinne pytanie i tak wymusiło na nim chwilę refleksji. Jego mina wskazywała na to, że sam nie do końca jest pewien odpowiedzi, ale jak zwykle wzruszył ramionami, uśmiechnął się i spojrzał na Tessę.
- Chyba potrafię. Nie wiem, dawno tego nie robiłem. Myślę, że ostatecznie byłby ze mnie dobry żołnierz, choć jako najemnik nawalczę się tyle samo, ale za o wiele więcej złota - odpowiedział, lecz zaraz zrobił się nieco bardziej poważny. - Wiesz, życie w Keronie jest inne niż w Archipelagu. Tutaj żołnierzami zostają ci, którzy chcą. Na kontynencie, jeśli panuje wojna, król wystawia odpowiedni dekret i każdy mężczyzna zdolny do noszenia broni ma zostać wcielony do wojska. Nieusłuchanie jest karane śmiercią, tak samo jak wiele innych rzeczy. Jestem pewien, że obecnie przeciwko orkom i goblinom staje wielu wygłodzonych starców oraz młodych chłopców, którzy słuchają rozkazu ze strachu, a nie z obowiązku.
Atmosfera zrobiła się odrobinę za poważna, więc Garen zamilkł. Pochłonęło go lepienie z piasku, a choć jest to całkowicie dzienna zabawa, zdawała się sprawiać mu przyjemność. Ciężko było rozgryźć to, co siedziało w jego duszy. Być może wspominał teraz dzieciństwo, a być może nigdy takiego nie miał. Od zawsze sprawiał wrażenie kogoś, komu do kołyski wkładano miecz, by wyrósł na wojownika, a jego wystrugane z drewna zabawki z dziecięcych lat miały tylko i wyłącznie postać żołnierskiego ekwipunku.
- Pochodzę z królewskiej prowincji, to na północy Keronu. Jest tam kilka ciekawych rzeczy do oglądania, jakbyś kiedyś była w pobliżu, to warto zawsze zatrzymać się chociaż na jeden dzień - powiedział. Na pytanie o patriotyzm zaśmiał się. - Nigdy nie byłem patriotą, chyba nawet nie umiem nim być. Czy chciałbym walczyć? To nie takie proste. Jako najemnik ciągnie mnie na front, gdzie tacy jak my możemy sporo zarobić. Zresztą, patriotyzm tu nie jest potrzebny. Ujście nie raz było przejmowane, to raczej nic poważnego. Keron nie dopuści do tego, by południe wdarło się w głąb jego ziem. Zakon Sakira tym bardziej. I nie zapominajmy, że trwa tam zima, do której orkowie i gobliny z Baroni Varulae nie są przyzwyczajeni. - Mówił pewnie, jakby znał już zakończenie całej sprawy; sprawiał wrażenie kogoś znającego się na taktyce, ale nie wymądrzającego się. Wyglądało to również tak, jakby brakowało mu męskich rozmów o wojaczce, a Tessa na chwilę została jego kumplem, a nie kochanką.
Niespodziewanie wstał i poszedł na bok. Szybkim ruchem zdjął tunikę i rzucił ją na rozłożony koc, po czym wrócił do towarzyszki. Teraz, w blasku pełnego słońca, jego tors i ramiona zdawały się być jeszcze bardziej umięśnione, a blizny mniej widoczne. Szeroka klatka piersiowa, wyglądająca niczym z kamienia, nosiła kilka dłuższych blizn, po mieczach i sztyletach. Znalazło się również kilka znamion w kształcie gwiazdy, sugerujących zasmakowanie grotów strzał. Nieduża, różowa plama na lewym boku była pamiątką po przygodzie z ogniem. Na wyrobionym niemal do granic możliwości sześciopaku widniało kilka poziomych kresek, sugerujących rany po cięciach, które przebiły pancerz i skórę, ewentualnie trochę mięśni, lecz dalej nie zawędrowały.
- A ty, widziałabyś siebie w wojsku? W prawdzie kobiet nie werbują, ale jako najemniczka, w dodatku z twoimi zdolnościami, zyskałabyś sporo sławy i pieniędzy. Usłuchałabyś rozkazu i stanęła chociażby w pierwszej linii? - Spojrzał na nią tak, jakby rzucał jej wyzwanie. - Mogę z ciekawości spytać, co robiłaś w Keronie? A może sama posiadasz w sobie olbrzymie pokłady patriotyzmu, które wyjdą na wierzch gdy tylko coś będzie zagrażało Archipelagowi? - Wydawał się lekko szydzić z Tessy, lecz było to wszystko w granicach humoru. Bez skrępowania jego silne dłonie, przyzwyczajone do trzymania ciężkiego miecza, dotykały co chwilę dłoni Pół Elfki.

Re: Wysepka

9
Z przyjemnością słuchała Garena. Dla odmiany to ona teraz mogła dowiedzieć się o nim więcej niż on o niej. Zamrugała parokrotnie, gdy ten nieoczekiwanie odszedł na bok i zdjął tunikę. Kilkoma spojrzeniami omiotła jego obnażone, umięśnione ciało. Uciekła wzrokiem w kierunku morza, wbijając je w delikatne fale i jasny błękit. Na moment zabrakło tchu, gdy przypomniała sobie wczorajszą noc. Musiała przyznać się przed samą sobą, że Garen podniecał ją, intrygował. Zastanawiała się czy to dobrze i czy nie pożałuje tego w niedalekiej przyszłości.
- Nie mam problemu z tym, aby stanąć w pierwszej linii, lecz ze słuchaniem innych. Nie mogłabym być ani żołnierzem, ani najemnikiem. Nie zamierzam przejmować żadnej odpowiedzialności za innych, a także mieć u boku ludzi, do których przywiążę się i zginą. Wolę samotne działania. Patriotką z pewnością nie jestem. Archipelag to mój dom i zawsze będę do niego przywiązana, lecz nie walczyłabym o ten skrawek ziemi. Wypowiedziałabym każdemu wojnę, nawet samemu królowi, gdyby chciał skrzywdzić moją rodzinę. Tylko wtedy - powiedziała cicho.
Tessa czuła, że z każdym dotykiem jego dłoni, robi się coraz goręcej. Próbowała zignorować to uczucie, nie reagując także jakoś specjalnie. Nie spoglądała na Garena, jakby jedno spojrzenie miało sprawić, że spłonie rumieńcem.
- Zamek chyba jest już gotowy - powiedziała, przyglądając się ich dziełu. - Idę do morza. Jest strasznie gorąco.
Już po kilku sekundach pół-elfka szła powoli zanurzona do pasa w ubraniach, ciesząc się orzeźwieniem. Ani myślała, aby zdejmować z siebie cokolwiek. To zdecydowanie źle by się dla niej skończyło.

Re: Wysepka

10
- Czy to właśnie nie o to chodzi? Czy patriotyzm nie polega na tym, że nie bronimy skrawka zwykłej ziemi, a takiej, na której mieszkają nasi bliscy, którą odziedziczą nasze dzieci? - zapytał Garen dość filozoficznie, choć jego ton głosu wskazywał na to, że chce zagiąć rozmówczynię. - Jeśli by nas zaatakowano, broniłabyś tej ziemi do ostatniej kropli krwi, bo właśnie na niej znajdowałaby się twoja rodzina.
Mężczyzna przyjrzał się ich wspólnemu dziełu i pokiwał z aprobatą. Przetarł czoło wolnym od piasku przedramieniem i uśmiechnął się do Tessy. Ta skromna budowla zdawała się sprawić mu sporo radości, brakowało tylko ołowianych rycerzyków i Garen z pewnością pochłonąłby się całkowicie. Może jeszcze zabawili by się w dom, gdzie on byłby królem, a Pół Elfka jego królową. Dolepił jeszcze kilka mniej znaczących szczegółów.
- Tessa, powinnaś się rozebrać przed pójściem do wody! - powiedział Garen, na wpół zdziwiony, na wpół rozbawiony poczynaniami towarzyszki.
Również wszedł do wody w ubraniu i powoli podszedł w stronę Tessy. Wyraz jego twarzy był nieodgadniony, choć lekki uśmieszek mógł sugerować wiele rzeczy. Na przykład to, że mężczyzna pomoże rozebrać się swojej kochance. Albo sam się za chwilę rozbierze. Stanął przed nią na wyciągnięcie ramienia. Ostatecznie żadna z opcji się nie sprawdziła i kiedy tylko znalazł się w zasięgu, pchnął kobietę tak, że poleciała cała do wody. Następnie, śmiejąc się jak dziki, zaczął powoli uciekać w stronę brzegu.
- Tak jest, jak się do wody wchodzi w ubraniu!

Re: Wysepka

11
- Nie, spakowałabym rodzinę i wysłała daleko od najeźdźców. Bronienie skrawka ziemi tylko po to, aby wyjść z tego cało, nie jest patriotyzmem - powiedziała wolno i pewnie. Nie dała się zbić z tropu. - Miłość do ojczyzny i rodziny to dwie różne rzeczy. Dla mnie ziemia może zostać spalona, miasta zrównane z ziemią, o ile nie dotykają mnie bezpośrednio. Bez wahania zdradziłabym kraj, gdyby moim bliskim miało to pomóc. To nie patriotyzm, w żadnym wypadku.
Tessa jedynie uśmiechnęła się, gdy Garen zawołał za nią. Orzeźwiająca woda ostudziła ją. Zignorowała zbliżające się niebezpieczeństwo i wkrótce była cała zanurzona. Nabrała głębokiego oddechu, gdy tylko wynurzyła się, mrugając oczami, gdy poczuła sól. Parsknęła parę razy, mając na języku nieprzyjemny smak morza. Stała tak przez chwilę, przyzwyczajając się do tych warunków, aby zaraz rzucić się za Garenem w pościg. Jeśli tylko uda jej się, ze śmiechem rzuci się na jego plecy, obejmując rękoma za szyję i oplatając nogami w pasie, próbując przewrócić go własnym ciężarem ciała i impetem, z którym wpadnie na niego. Gdy tylko zanurzy się, puści go. Potem bezlitośnie ochlapie go w twarz.
- Lepiej ze mną, Garen, nie zaczynaj - powie swobodnym tonem i czekając na ciąg dalszy tej zabawy.

Re: Wysepka

12
Garen, widząc nadchodzący pościg, odwrócił się i zacząć biec szybciej, ale już po chwili poczuł na plecach obcy ciężar w postaci czerwonowłosej pół elfki. Poleciał do przodu i zanurkował. Chwilę udawał topielca, a kiedy Tessa odsunęła się przygotowując do kolejnego ataku, jej towarzysz nagle podniósł się i zaczął ją chlapać jak oszalały. Fale wody zetknęły się w powietrzu, a obie strony dostąpiły porządnego prysznicu. Garen wydawał się mieć sporo zabawy, a jednak brał to częściowo na poważnie, chcąc wygrać za wszelką cenę. Mężczyźni już tak mają.
- Bo po? Postraszysz mnie magią? - powiedział i ostrożnym krokiem ruszył w stronę kobiety.
W pewnym momencie zaczął pluskać w nią wodą, ciągle się zbliżając, a gdy był blisko, nagle rzucił się na nią, tak, że oboje spadli do wody. Oczywiście nie przygniótł jej ciałem i nie zaczął topić. Od razu wstał, pochlapał jeszcze trochę i ponownie zaczął uciekać.
- Tylko na tyle cię stać? Jak kiedyś będziesz na statku, a on zatonie, to bardzo szybko pójdziesz na dno. O ile wcześniej cię nie wyrzucą jako zbędny balast. - Zaśmiał się bezczelnie.

Re: Wysepka

13
Tessa zasłaniała się jak mogła przed kolejnymi chlustami morskiej wody. Równocześnie nie dawała za wygraną, wolną ręką chlapiąc. Pomimo tego, że nie wygrywała, czuła się lekko, radośnie, swobodnie. Ze śmiechem uzmysłowiła sobie, że ostatni raz tak bawiła się z rodzeństwem, bardzo dawno temu. Kiedy Garen ponownie zaczął uciekać, krzycząc o tonącym statku, uniosła brwi. Że niby co? Że utonie? Że nie uratuje się? Wolne żarty!
- I myślisz, że tak łatwo pozwoliłabym się wyrzucić ze statku? Prędzej zostałabym na nim sama niż zostałabym zbędnym balastem - oświadczyła z błyskiem w oku.
Tym razem nie rzuciła się w pogoń, po prostu idąc w kierunku mężczyzny. Sięgnęła zmysłami do wilgotnego piasku pod stopami Garena. Używając swego nowego czaru Dziecka ziemi, spróbuje uformować dwie piaskowe ręce, które pochwycą za nogi uciekiniera i unieruchomią. Jeśli tak się stanie, Tessa wykorzysta nadchodzącą, większą falę, podpływając z nią w jego stronę. Zatrzyma się przed nim z satysfakcją.
- I co ty teraz na to? Mogłabym cię teraz nawet wciągnąć pod wodę, ale chyba dość już tej zabawy. Jak podoba ci się mój czar? Może niewiele zobaczyłeś, ale mogę stworzyć z ziemi kształty i je ożywiać. Na przykład tak jak teraz - powiedziała, uwalniając mężczyznę i nadając piaskowym dłoniom nowy kształt, wpasowując w ten sam, nieużyty jeszcze budulec. Spróbowała wykonać piękną, choć prostą w budowie syrenkę, która uwodzicielsko, lekko obejmie od tyłu Garena, prawie uwieszając się na nim. Widok musiał być uroczy, zaś waga figury problematyczna. Po krótkiej chwili zabawy Tessa przerwie zaklęcie, czując jak opuszczają ją siły.
- I jak? Jeszcze dopracowuję to zaklęcie. Można powiedzieć, że było to swego rodzaju ćwiczenie.

Re: Wysepka

14
Garen przewrócił się i poleciał plackiem na wodę, kiedy tylko błotne dłonie chwyciły jego nogi. Jakoś się nie utopił, w miarę możliwości powstał do pionu, szarpiąc się nerwowo. Bardzo szybko wpadł w niewielką panikę, przyglądając się temu, co trzymało go za nogi. Uderzał w błoto silnymi dłońmi, ale to nic nie pomogło, tak samo jak rozszarpywanie go placami. Zapomniał na moment o towarzyszce zabaw, dopóki ta nie pojawiła się przed nim. Uspokoił się lekko wiedząc, czyja to sprawka. Najwyraźniej nie wpadł na to od razu. Przez jego twarz przeszedł grymas złości. Chciał już coś powiedzieć, kiedy dłonie go puściły. Lekko się zachwiał, a kiedy złapał równowagę, momentalnie objęła go błotna syrenka. Zastygł na moment i pochylił się do przodu. W końcu wydał z siebie mimowolny krzyk i próbował rozplątać ręce figury. Tessa nabawiła się przy tym dostatecznie, więc dała spokój ofierze i uwolniła zaklęcie.
- To było trochę nieuczciwe, nie uważasz? - powiedział z lekkim wyrzutem Garen, otrzepując się z błota. - Przestraszyłem się. Za bardzo chwalisz się tą magią, kiedyś sama od niej oberwiesz. - Ochlapał Tessę wodą i zaczął kierować się w stronę plaży. - Chodźmy coś zjeść i wyschnąć. - powiedział, już z uśmiechem.
Delikatnie, niezobowiązująca objął towarzyszkę w pasie, jakby nie chcąc, żeby mu uciekła i zaczął kierować się na koc.

Re: Wysepka

15
- I nie raz oberwałam przez to - odparła lekko Tessa, wbijając wzrok w fale za ramieniem Garena. - Właściwie tylko przed tobą tak szarżuję z magią. Wiesz kim jestem, więc chcę się czuć przy tobie swobodnie. Jeśli przeszkadza ci to, mogę przestać.
Gdy objął ją w pasie, nie oponowała. Pozwoliła poprowadzić się na brzeg, czując, jak ubyło z niej sił po dwukrotnym rzuceniu wyczerpującego zaklęcia. Nie przyznałaby tego głośno, ale przez myśl przeszło jej, że jeszcze upadnie, zanurzając się w wodzie.
- I tak wygrałam - oświadczyła nagle, wzruszają ramionami. - Nie ustalaliśmy zasad, do tego sam mnie do tego sprowokowałeś. Nie czuję się winna. Jak następnym razem wykorzystasz przeciwko mnie, w zabawie czy w szkoleniu, swoje umiejętności szermiercze, nie będę oponowała. Najwyżej dostanę tęgie lanie.
Kiedy dotrze na suchy piasek, od razu położy się na brzuchu, na rozłożonym kocu. Oprze głowę o skrzyżowane ramiona i przymknie oczy, natychmiast pragnąc samoistnie zasnąć. Nocne męki odezwały się, domagając odpoczynku.
- Opowiedz mi coś więcej o sobie, Garen. Skąd tyle blizn? Jak wiele świata widziałeś? Masz jeszcze kogoś na świecie? Jeżeli nie chcesz odpowiadać, nie obrażę się. Każdy ma swoje sekrety. Po prostu coś mów inaczej zmorzy mnie sen.

Wróć do „Erola”