Wschodnie Wody - okolice Chandi

1
Obszar ciągnie się od wysp Chandi daleko na północ. Woda jest tu ciepła, a w oddali widać zarysy pierwszych wysepek Archipelagu. W wodzie można spotkać tropikalne ryby oraz rafy koralowe. Zaleca się zachować ostrożność, gdyż można spotkać to również drapieżniki polujące na jakiś smakowity kąsek.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

2
Garond siedział sobie spokojnie przykryty plandeką w szalupie kuląc się z zimna i zajadając suszonym mięchem. Był bardzo ciekawy gdzie się własnie znajduje i jak daleko jest do jego celu lecz jego rozważania przerwał nagle marynarz który oparł się o szalupę i wpadł z łoskotem do niej zrywając plandekę.
- O cholera. - Wrzasnął zdziwiony marynarz.
- Nie podejmuj pochopnych decyzji, możemy to jakoś załatwić bez rozlewu krwi. -Ze zdziwieniem w oczach szepnął Garond.
- Nie ze mną te numery cwaniaczku. Chłopakiii!!!!.- Wydzierał się jak oszalały.

Po chwili przybiegło następnych pięciu marynarzy którzy próbowali go pochwycić. Ale nie z nim te numery sprytnie ominął chwyty tępych osiłków i szybko rozejrzał się za czymś co mogło by mu pomóc w ucieczce.
- Beczka, brzmi jak plan.- Pomyślał i nic nie myśląc złapał pustą beczkę oraz wyskoczył za burtę.
- Narazie frajery!
Woda o dziwo była ciepła. Marynarze chyba odpuścili sobie pościg ponieważ statek po prostu popłynął dalej. Nie mając nic do roboty położył się na beczce i czekał aż woda zaniesie go ku przygodzie.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

3
Spoiler:
Kajak pruł równo unosząc się na nienaturalnie wytworzonej fali. Nad ich głowami krążyły ptaki, które co chwila zanurzały się w wodzie, by wypłynąć ze zgrabną rybą w dziobie. Woda była taka czysta. Dało się dostrzec pokrywający dno piach i rafy. Wszędzie pływały kolorowe rybki. Malutkie kropelki osadzały się na zaciśniętych powiekach Dao. Poczuł, że zbliża się do domu i mimowolnie uśmiechnął się przez zamknięte oczy. Podczas długotrwałego korzystania z mocy starał się odizolować umysł od ciała. Nadmierne ruchy to zbędne impulsy zakłócające koncentracje. Dobrych kilka godzin siedzi na piętach ze skrzyżowanymi na piersiach rękami.

- Chcesz mi powiedzieć, że wynaturzenie goni cie od samiuśkiego Keronu? Skoro jest takie zawzięte, to może powinienem w miarę szybko opuścić twoje pechowe dupsko? Nienaturalne byty są niebezpieczne również dla otoczenia.

- Widziałeś kiedyś, żeby ozdobą można było tak pięknie w głupi łep przypierdolić? Ostatnio, gdy pływałem bez wiosła to jakiś dobroczyńca z okrętem chciał mnie wziąć na hol. Głupio odmówić nie wzbudzając podejrzeń. W ten właśnie sposób zmarnowałem kilka cennych dni podróży na marynarskie szanty, szorowanie okrętu, odprawianie nabożeństw i rum. Dużo rumu. W sumie, to było nawet ciekawe przeżycie. Jak leciała ta piosenka... "Piję dużo rumu, bo mnie żona bije w dumu?"

Przez resztę drogi Dao bezskutecznie próbował przypomnieć sobie tekst piosenki. Odbiło się na prędkości niesionej ich fali. Krajobraz niezbyt się zmieniał jak to bywa na morzu. Przynajmniej pogoda im dopisywała. Na horyzoncie pojawiały się już pierwsze zarysy wysp.

- Czy z tej beczki nie wystaje przypadkiem głowa Wiktorze? - Wskazał na dryfujący obiekt pośród czystych wód. Poruszył się? Wypuścił wodną masę z myślowej formy. Łódź powoli straciła swój pęd. Podał wiosło Chłopakowi. - Przydaj się na coś, wiosłuj w jego stronę. - Nie lubił chwalić się swoją mocą, zwłaszcza przed Innymi Ludźmi. Do teraz mu przeszkadzało, że wtajemniczył Kerończyka. Miał jednak dosyć samotności i to przeważyło.

- Ahoj! - Zawołał, gdy znaleźli się na odległości umożliwiającej komunikację krzykiem. Teraz nie miał pewności, czy to co wystaje z beczki to rzeczywiście głowa. Wygląda bardziej jak worek ziemniaków. Ale to nawet lepiej.
Ostatnio zmieniony 12 cze 2014, 12:15 przez Gniewomir Kebabeusz, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

4
Środek morza to wyjątkowo nudne miejsce. Dodając zmęczenie i brak zajęć jedyne co zostaje to zdrzemnąć się. No cóż... nie tym razem. Będzie musiał odmówić sobie tą przyjemność ze względu na brak miejsca. I w ogóle jakoś tu niewygodnie.

-Masakra zaraz zwariuję, ile to można tak nic nie robić?- Zachodził w głowę Wiktor. Spojrzał na Dao jakby szukając odpowiedzi. Niestety nie to chciał zobaczyć... -Kurwa mać. Już po nim.- Sposób w jaki siedział Mężczyzna daleko wykraczała poza taki jaki Wiktor mógłby nazwać normalnym. Patrząc z boku wygląda na niekomfortową pozę i jeszcze te ręce. Przecież to niewygodne a podróż jest czasochłonna.

Gdy Wiktor wlepiał wzrok w Dao ten zadał mu pytanie. To nieco go zmieszało bo właśnie zastanawiał się czy ubrany od pasa w dół facet nie jest obłąkany, lub może słomiany kapelusz nie jest w stanie zapewnić dostatecznej ochrony przed Słońcem.

-Yyy... Tak. Znaczy słucham? Aaa o to chodzi. Już objaśniam: Tak więc nie od samego Keronu. Gdy opuszczałem dom nie planowałem wracać następnego dnia. To miała być taka przygoda. Jestem dorosły i umiem przetrwać w lesie więc postanowiłem ruszyć dalej i na dłużej. Parę dni nawet mi się udało. Piekłem sobie upolowane mięsko przy ognisku, wszystko ładnie pięknie, aż tu nagle zza drzewa wyskakuje jakieś nie wiadomo co i się zbliża. Ja od razu wziąłem nogi za pas. W końcu cholerstwo odpuściło ale zupełnie nie wiedziałem gdzie byłem, no to szedłem dalej. Tak więc chyba wszystko jasne.- Wygadał się, że aż i Dao zdradził szczegół ze swojego życia. Wiktor był już spokojny o jego stan psychiczny, mimo że nadal siedział po swojemu.

Chyba już blisko do celu podróży. Horyzont nie był już pusty. Zaczęły się wyłaniać tu i ówdzie wysepki, skały, beczki, a po dłuższej obserwacji nawet ludzie kurczowo trzymający się wcześniej wymienionych.
-Wiosłować? Po co? Przecież płyniemy.- Podczas gdy głośno zastanawiał się czy trzeba wprawić wiosło w ruch łódka zwalniała. -Czemu to wyłączyłeś?- Szybciej powiedział niż pomyślał. Gdyby to jego łódź była zaklęta nie opowiadałby o tym na prawo i lewo. A jednak Dao odsłonił przed nim ten sekret. Czyżby darzył go zaufaniem? -Ehh w sumie miałem wiosłować już od dawna. Przyjrzyjmy się temu bliżej.- Po czym zaczął napędzać kajak.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

5
Beczka spokojnie kołysała się na morzu, ukrop lał się z nieba a mewy irytowały swoim skrzekaniem. Garond stał w beczce i za pomocą swojego noża wydłubywał brud spod paznokcia. Od ciągłego stania i opierania się o brzeg beczki nie tylko bolała go dupa ale też każda cześć jego nóg pulsowała okropnym bólem.
- Czy mi się wydaje czy zbliżam się to tych wysp? - Pomyślał przerywając to co robił dotychczas i zaczął wpatrywać się w oddalony ląd. Zrezygnowany wrócił do tego co robił poprzednio lecz najpierw zmienił delikatnie pozycję gdyż desko znów boleśnie zaczęły wpijać się w jego pośladki. Od rana męczył go kaszel, prawdopodobnie się przeziębił.
- Kurwa gdzie tu logika, w dzień ukrop że człowiek się roztapia a w nocy zimno że aż zęby szczękają.
- Ahoooooj!!
- No świetni, tego tylko brakowało, rozum płata mi figle. Czy ja zaczynam wariować? - Pomyślał z poirytowaniem i nadal uporczywie próbował wygarnąć z pod paznokcia kawałek drewna.
- Ahoooooooooooj ! Jest tam kto?
- Nie no kurwa coś jest na rzeczy. - Zerwał się na równe nogi i zaczął rozglądać dookoła. Na pierwszy rzut oka nic nie było widać ponieważ słońce świeciło mu prosto w oczy ale nagle w oczy rzucił mu się przedziwny podłużny kształt. - Ratunkuuuuuuuu! Tutaj jestem !!!! - darł się jak oparzony i wymachiwał rękami licząc na to że go usłyszą.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

6
A więc jednak, to nie worek ziemniaków. Pieczone w żarze bulwy nie umilą im wieczoru. Zamiast tego z dryfującej beczki wyłoniła się zamaskowana czarna postać. Wiktor powoli wiosłował w jej stronę. Miał znaczne ubytki w technice, ale pary mu nie brakowało. Dao postanowił, że chłopak dowiosłuje ich do samej plaży.

Zbliżali się do rozbitka. Mężczyzna machał rękami i wydawał dziwne dźwięki, tłumione przez chustę na twarzy. Dobre beczki teraz robią, albo dopiero co go kto wyrzucił. Rozejrzał się. Na horyzoncie nie było widać statków.

-Co krzyczysz? Ratunku? Źle ci tu? Wysp nie widzisz? Jak dobrze rękami popracujesz to może wieczorem doczłapiesz się się do plaży. O ile cię jakaś fala nie zatopi. Na przykład taka. - Samotny zwiastun zmiany pogody sprawił, że kajak uniósł się i opadł. Z beczką było trochę gorzej. Miast unieść się na fali została przez nią uderzona. Przechyliła się niebezpiecznie blisko tafli i nabrała wody. Zamaskowana postać i tak już była mokra. Spojrzał z niewinnym wyrazem twarzy na Wiktora chcąc zakomunikować mu spojrzeniem "to nie ja".

- Pływanie w takich łupinach jest dobre, gdy woda jest bardzo spokojna. Dlatego radzę się pośpieszyć. Albo zmienić okręt.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

7
-Drze się jakby tam tonął, a przecie dobrze się tam trzyma.- Z oburzeniem mamrotał pod nosem Wiktor. Skoro Dao kazał mu wiosłować w jego stronę to pewnie chce go zabrać. No i po co to. Raczej nie dostaną sowitej nagrody za ratunek żeglującego w beczce zakapturzonego jegomościa.

-Skąd on wiedział, że zaraz będzie większa fala?- Zastanawiał się Wiktor. -Ja nie widziałem żeby cokolwiek się zbierało. I jeszcze dziwnie się patrzy. No przecież wiosłuję. Praca, praca. Możesz się już odwrócić do błagającego o pomoc nieszczęśnika.- Myślał sobie wioślarz.

Ostatecznie Dao nie zaprosił siedzącego w beczce na pokład. Niby dobrze, ale patrząc w stronę wysp to jeszcze kawałek został, a wygląda na to, że jedynym napędem łodzi jest teraz on sam. Chyba nie zaszkodzi wziąć tego gościa na pokład chociażby po to, by dowiosłował do końca.
-Wygląda na to, że to twój szczęśliwy dzień- Kiwnął głową i spojrzał porozumiewawczo na Dao. -Zostaw tą beczkę i pakuj się na pokład - jeśli chcesz. Mamy tu jedną wolną posadę. Zostaniesz mianowany na Zarządcę Do Spraw Napędu Łodzi. Przynajmniej aż dobijemy do brzegu. Nieprędko może Ci się nadarzyć druga taka okazja.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

8
- Cholera znowu się pochlapałem tą pieprzoną słoną wodą. Panowie dryfuję tak już od trzech dni, ale wygląda na to że w końcu się doczekałem. Chętnie skorzystam z propozycji podpłynięcia z wami, być może będę miął do was interes. Ale o tym pogadamy na brzegu.- Stwierdził, że jeśli dobrze wyskoczy z beczki na kajak to nawet nie będzie musiał się moczyć co było mu na rękę. Jak pomyślał tak zrobił, oparł prawą nogę o brzeg beczki po czym jednym szybkim susem wybił się i wylądował na kajaku.
- Dawaj no te wiosełko, ja wam pokażę co to znaczy zapierdalać aż głowę urywa. No więc może się trochę poznamy, mam na imię Garond i pochodzę z Ujścia. Chcecie wiedzieć jak znalazłem się w tej beczce? To w sumie całkiem fajna przygoda. W sumie to zgłodniałem, może na plaży znajdziemy coś smacznego.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

9
- Dlaczego Wiktor tak bardzo rządzi się moim kajakiem? Trochę powiosłował i już się za kapitana uważa? - Zniesmaczył się Dao. W zakapturzonym typie też był coś, co mu się nie podobało. Był zbyt pewny siebie? Za mało ostrożny?

Przypieczętował to skokiem do jego łodzi. Rozkołysał ją i przez chwilę kapłan myślał, że wylądują do góry dnem.
-Pojebało cię do reszty?! Chcesz łódź przewrócić? - Tak się kończy branie pasażerów. Dopiero co uczynili mu przysługę, to już domaga się następnej. A podobno Inni Ludzie to o nim mówili, że jest nieokrzesany. - Miałeś co jeść w tej beczce? Co pić? Słona woda się nie liczy. Ale do jednego się z tobą zgodzę. Porozmawiamy na brzegu. Tylko się pośpieszcie, bo niedługo pogoda gwałtownie się zmieni.

Wyślizgnął się prosto w objęcia ciepłej toni. Pozwolił sobie opaść bez ruchu na dno. W górze widział płynący powoli kajak i ruchy wiosła. Leżał tak chwilę czekając aż się uspokoi. Pod plecami miał piach a wokoło pływały ryby. Gdy, kajak końcu odbił się od dna. Przecinał wodę szybciej niż żaglica. Płynął łukiem, z dala od łodzi, unikając wzroku Wiktora i Garnoda. Popływa sobie dla zabicia czasu, a gdy Inni Ludzie dobiją do brzegu dołączy do nich.
Ostatnio zmieniony 12 cze 2014, 12:10 przez Gniewomir Kebabeusz, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

10
-No i co, dumny ty z siebie jesteś? Przez ciebie stary spierdolił.- Oskarża były wioślarz. -Dobra mniejsza o to, tylko się tam nie ociągaj z napędzaniem. Mamy jeszcze sporo do zrobienia. Jestem Wiktor z Keronu i zwiedzam świat. Wracając do tamtego gościa to nieźle się wkurzył, no ale żeby od razu płynąć wpław. No i czemu się nie wynurza trochę już się zeszło.- Rozmyśla chłopak. -Dziwne. No cóż chyba nie będziemy się tu zatrzymywać prawda? Machaj wiosłem i opowiedz coś o sobie a ja będę go wypatrywać.- Zarządził.

Suchy ląd coraz bliżej. Wreszcie, gdyż to bardziej odpowiadało Wiktorowi niż pływanie. Będzie można rozprostować nogi i w jego wypadku może uda mu się znaleźć coś do jedzenia.

Kajak znajdował się już prawie na mieliźnie -Świetna robota Garond, z wiosłem urodzony!- Szczęśliwie zakrzyknie Wiktor. Już sama myśl o wstąpieniu do nieznanego świata wprawiała go w euforyczny nastrój.
Ostatnio zmieniony 12 cze 2014, 12:38 przez kondzik587, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Wschodnie Wody - okolice Chandi

11
- Co tu dużo gadać o sobie. Nudziło mi się to wsiadłem sobie na statek ale że nie było mnie stać na to żeby zapłacić schowałem się pod płachtą w szalupie. Aż w końcu jakiś pół mózg postanowił wpaść do tej szalupy ze swoim śmierdzącym kościstym dupskiem. potem zawołał koleżków i chcieli mnie sprać ale ja nie jestem taki żeby się dać obijać. Obiłem mordy 4 gościom i jednego wywaliłem za burtę ale zaczęło się robić nie ciekawie więc chwyciłem najbliższą rzecz i skoczyłem niewiele myśląc.- Powiedział Garond

Słońce prażyło niemiłosiernie więc postanowił na chwilę przestać wiosłować i zrobić sobie krótką przerwę. Zerknął w stronę lądu, już nie mógł się doczekać tego jak położy się na posłaniu i wreszcie wyśpi w porządnych warunkach, jeśli można to było to tak nazwać. Jego brzuch domagał się posiłku ucieszył się na samą myśl o tym że niedługo będzie mógł zjeść coś ciepłego.

- Jak myślisz, wróci? Czy raczej sobie odpłynął? To trochę dziwne, dość długo się nie wynurza. A może go coś zeżarło. Jak tak dryfowałem w tej beczce co jakiś czas pojawiały się rekiny. A co jak nigdy więcej nie spotkamy tego dziwnego gościa ?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Chandi”