Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

16
Zaskoczyła go wizja ślubu z którąś z córek gospodarza.

-Na początek z nim porozmawiam. Nie będę naciskał na temat twojego brata ani sztormu. zrobił krótką pauzę, odetchnął głęboko i znów zabrał głos. -W tym momencie twój Ojciec żyje w wykreowanym przez niego samego świecie kłamstw.

Tias wiedział ze będzie to trudne zadanie, lecz możliwe do zrealizowania.

-A co do tej pracy. Wspomniał coś o potworze z niedalekiego jeziora. Oraz o tym że jutro mamy pójść na wybrzeże, popytać rybaków, czy nie potrzebują pomocy z jakimiś groźnymi zwierzętami.

Zabrał rękę z jej ramienia i uśmiechnął się smutno.
-Wiesz, nie znałem własnych rodziców, a twój Ojciec mnie potraktował jak brata lub syna. Zapewniliście mi strawę oraz nocleg. Jestem wam dłużny. Chcesz żeby twój Ojciec wiecznie trwał w takim stanie, czy chcesz żeby wrócił stary on ?

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

17
- On już nie wróci do siebie. To niemożliwe. Jedynie jakiś czarodziej mógłby mu pomóc, ale oni liczą sobie tyle, że nawet gdybyśmy sprzedały dom i siebie w niewolę, to by nie wystarczyło. Rozumiem, że chcesz się nam odwdzięczyć, to naprawdę bardzo chwalebne, ale mam obawy. Obawy, że to będzie zgubne dla nas wszystkich. Po prostu złe przeczucia.

Na wzmiankę o potworze zmarszczyła brwi.

- Owszem zdarzały się tam różne incydenty, paru kupców zginęło, bo zachciało im się jechać na około, dwójka dzieciaków też tam przepadła, ale żeby zaraz potwór? Mawia się różne rzeczy, ale szczerze wątpię w utopce i inny, podobne stwory. Prędzej to pospolici bandyci, którzy urządzili sobie tam kryjówkę. To robota dla straży miejskiej, nie dla kogoś takiego, jak pan.

Odsunęła Tiasa od siebie, gdyż stał całkiem blisko, po czym sięgnęła do zasuwy przy drzwiach, ale nie pociągnęła za nią, by wyjść.

- Panie Tias. Jeśli pan zostanie, to absolutnie na własne ryzyko. Musi pan mieć świadomość, że jeśli nagle pan zniknie, zostawi ojca, lub, co gorsza, wyrządzi jakąś krzywdę, może to być dla niego kres.

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

18
W myślach młodego łowcy pojawiła się myśl że jednak jakiś zarobek może się pojawić.
Uśmiechnął się smutno do Córki gospodarza.
- Rozumiem Twoje obawy Venniu, ale jakoś muszę się jednak odwdzięczyć.
W głowie Tiasa narodził się szalony pomysł.
Gdyby tak wykonał zadanie dla magów, a jako zapłatę poprosił by o pomoc Kapitanowi ?
Jutrzejszy dzień będzie pracowity dla młodego łowcy.
-Jutro udam się do siedziby magów, może uda mi się coś utargować. rzekł po chwili namysłu - Dziękuje że mi o tym opowiedziałaś.

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

19
- Nie musisz - odparła. - A wytargować nie uda ci się nic, bo u nas nie ma ani jednego czarodzieja. Tylko nekromanci, którzy bronią nas przed demonami. Dlatego chyba wszyscy, z którymi się kontaktowałyśmy, żądali takich cen. Myślą, że trupy chodzą tu po ulicach miasta, a żywi są podrzędnym gatunkiem. Zrobisz jak zechcesz, ja tylko powiedziałam ci prawdę, którą byłam winna. Dobranoc.

Po tych słowach wyszła, zamykając za sobą cicho drzwi. Iriso został sam, zrzucił więc z siebie całe oporządzenie, ubranie wierzchnie, po czym położył się i spróbował zasnąć, jednak sen nie przychodził. Minęła północ, księżyc wędrował niespiesznie po nieboskłonie, a sam Tias mógł go obserwować przez okno w swej komnatce. Głowę zaprzątały mu myśli dotyczące Kirkena, Vennie i Lirii. Wszystko, czego się dowiedział burzyło się teraz w jego umyśle. I wtedy usłyszał, jak cicho drzwi się otwierają.

Nie było wątpliwości, to była ona. Starsza siostra. Miał na sobie jedwabną tunikę, którą zaraz za progiem zrzuciła. Trzasnęła zasuwa i oboje byli zamknięci od środka. Po chwili prezentowania się w blasku księżyca, podeszła do Tiasa i ułożyła obok niego. Naga, jak w dniu narodzin. Pocałowała go.

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

20
-Dobranoc Venni
Pożegnał ją, po czym rozebrał się i starannie ułożył swoje odzienie i ekwipunek obok łóżka.
Położył się rozmyślając o tym wszystkim. W głowie kotłowało mu się milion myśli.
Zastanawiał się co robić, a coś na pewno musiał zrobić. Za wszelką cenę chciał pomóc tej rodzinie.

Nagle usłyszał kroki oraz dźwięk otwieranych drzwi. Wiedział kto jest jego gościem.
Gdy Liria zrzuciła z siebie tonikę i zamknęła drzwi i stanęła w świetle księżyca.
Tias przez chwile obserwował jej piękne ciało, spowite w księżycowym świetle, po czym odchylił narzutę która okrywała jego ciało.

Gdy Dziewczyna wślizgnęła się do łóżka i go pocałowała, ten po dłuższej chwili przerwał pocałunek i wyszeptał jej do ucha
- Witaj Piękna.
Teraz to on pocałował ją namiętnie, przy okazji gładząc jej ponętne ciało palcami prawej dłoni.
A dziewczyna nie pozostawała dłużna.
Z chwili na chwile podniecenie Tiasa rosło. Wiedział że owoce morza, na dodatek w ostrej oprawie były znakomitym afrodyzjakiem.
Gdy ich usta znów się uwolniły z pocałunku, zaczął namiętnie całować jej szyje. Wodził językiem z miejsca na miejsce, a dłoń zaczęła delikatnie pieścić jej piersi.
Jej dłonie zaś przesuwały się powoli w dół po klatce piersiowej łowcy.

Gdy dotarły do celu, Tias podniósł się lekko pozwalając by córka Kapitana, zrzuciła z jego bioder bieliznę.
Gdy ujęła najważniejszy męski organ w swe piękne dłonie, Młodzieniec delikatnie wodząc palcami po jej skórze zjechał pomiędzy jej uda.
Pieszczoty coraz bardziej rozpalały parę kochanków.

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

21
Chłodna, jesienna noc zmieniła się dla pary w gorącą, niczym Urk-huńskie jeziora wulkaniczne, pełną doznań przygodę. Słowa nie były potrzebne, jedynie płytkie i szybkie oddechy oraz pełne rozkoszy stęknięcia. Trwało to dość długo, noc mijała powoli, oni zaś bez słów zmagali się ze sobą.

W końcu Tias odnalazł prawdziwe źródło przyjemności w Lirii, a i ona wyraźnie była z tego zadowolona. I zaczęło się od nowa. Oddechy, rytmiczne ruchy, wzdychnięcia. Poznawali się, odkrywali swoje ciała. Kiedy noc chyliła się ku końcowi, młody łowca zakończył wszystko, uwalniając się od ciężaru namiętności w kilku sprawnych ruchach. Oboje zasnęli szybko obok siebie.

Słońce wpadające przez okno obudziło parę. Świtało, najwidoczniej, więc pora musiała być wczesna. Liria wstała z łóżka płynnym ruchem, narzuciła na siebie tunikę i odwróciła do Iriso. Jej twarz zdobił uśmiech znaczący tyle, że i ona z tej nocy jest zadowolona. Odsunęła zasuwę w drzwiach, mrugnęła do niego i powiedziała cichutko.

- Ani słowa o tym. Nikomu.

Po czym wyjrzała dyskretnie z pokoju i czmychnęła. Tias zaś miał wybór, wstać, zrobić coś ze sobą, czy też próbować odespać jeszcze trochę pracowitą noc. Jako, że dzień dopiero się zaczynał, nie musiał się nigdzie spieszyć. Chyba, że miał jakieś plany.

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

22
Po upojnym akcie miłosnym, Tias był wniebowzięty.
Zmysłowość Lirii wznieciła w nim ogień pożądania. Nie zapomni tej nocy przez długie lata.
Gdy szeptem powiedziała by nikomu nie mówił, puścił do niej oczko oraz całusa.
Gdy wyszła, odetchnął głęboko, a myśli naszły mu mgłą spraw zbliżającego się dnia.
Postanowił że zdrzemnie się jeszcze jakiś czas, po czym ułożył się wygodniej w łożu i po woli odpłynął w objęciach boga snu, ku krainie spokoju.

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

23
Tias zasnął bardzo szybko, a sen, który mu się przyśnił, był dla niego kompletnie niezrozumiały.

Początkowo walczył z potworem stworzonym z mroku. Widział tylko atakujące go szpony cienia, czerwone ślepia, jarzące się nienawiścią i słyszał głuche warczenie. Zabijał bestię, ale ona odradzała się, za każdym razem na nowo i jeszcze raz i ponownie. Wstawała, bo była mrokiem, a mroku nie da się zniszczyć, mrok jest wieczny, mrok jest wszechpotężny. A potem z mroku wyłoniła się ona.

Wyglądała, jak zła, nienawistna odmiana Lirii. Była niby taka sama, ale jej oczy przybrały wyraz pogardy i gniewu, odziana w czarną zbroję, w dłoni dzierżyła miecz wykonany z ciemności. Jej twarz spowijał cień. Zastąpiła bestię i ruszyła w kierunku młodzieńca. Nie zważała na jego słowa i nawoływania. Krok za krokiem zbliżała się, a w jej oczach czaiło się niewypowiedziane zło.

Nagle, tuż za plecami Tiasa rozbłysło światło. Odwrócił się, by znaleźć źródło tego czystego, pierwotnego blasku i kolejny raz zdziwił się.

Vennie stała swobodnie naprzeciw siostry, ubrana w zbroję z bieli, w dłoni ściskając rękojeść miecza o białej jak szczyty gór klindze. Postawiła krok naprzód, potem następne, zbliżając się do mroku, który ogarniał Lirii. Nie było w niej strachu. Była za to miłość. Ciepło. Dobro.

Wyminęła Iriso, który pragnął krzyczeć, żeby się zatrzymała, żeby nie podnosiła broni na siostrę, ale głos uwiązł mu w gardle i nawet najmniejszy dźwięk nie wydobył się z jego krtani.

I rozgorzała walka pomiędzy Mrokiem i Światłem. Uderzenia miecze nosiły się na cały znany świat, a ludzie słyszący to padali na kolana i bili się w pierś.

A potem zobaczył Salu. Mrok nadchodził na nie, gęstszy, niż gdziekolwiek wcześniej. I nie było tam życia. Była tylko śmierć i ciemność.
- Widzisz, co narobiłeś? - Odwrócił się i ujrzał przy sobie niską, zasuszoną staruszkę. - Sprowadziłeś śmierć. Jesteś winien śmierci tysięcy osób. Czy potrafisz z tym żyć?

Obudziło go natarczywe pukanie do drzwi. Wstał, cały spocony, wciąż drżąc na wspomnienie snu. Zobaczył, że jest nagi po upojniej nocy z córką kapitana, toteż ubrał się szybko i otworzył drzwi. Stała za nimi Liria. Uśmiechnięta, promienna, zwyczajna.

- Ojciec prosi na śniadanie.

Kiedy odpowiedział, zamknął drzwi i ubrał się, by następnie zejść na dół, do pokoju, w którym jedli wczoraj. Ujrzał przy stole Kirkena, Marilkę, Lirii. Nie było Vennie.

- Witaj, witaj! Jak spałeś, hę? - Zagrzmiał kapitan, gdy tylko go zobaczył.

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

24
Po przebudzeniu Tias był zlany zimnym potem. Gdy otworzył drzwi i dostał zaproszenie, uśmiechnął się i spojrzał na Lirie.
-Już schodzę, tylko się ubiorę do końca.
Zamknąwszy drzwi, szybkim krokiem ruszył w stronę jadalni.
Zdziwił się trochę że nie ma z nimi Vennii.
Na pytanie Kapitana uśmiechnął się, nie zdradzając że prawie nic nie przespał.
-Niezwykle przyjemnie Kapitanie.
Puścił oko do Lirii i spojrzał na zonę gospodarza.
-Dziękuje Pani Marilko, dziękuje jeszcze raz za gościnę.
Usiadł na krześle i zagadał do Kirkena.
-A Tobie przyjacielu, jak się spało ?

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

25
- Cieszę się, cieszę szczerze. I ja zaznałem w końcu dobrego, mocnego snu. Ha, tak jest, mocnego snu! Zjemy coś, wypijemy i idziemy do portu, co? A potem do grododzierżcy, wypytamy, jak to dokładnie jest z tym utopcem. Nie ma co tracić czasu, tak myślę, hę? Wy zarobicie, miasto odpocznie, wszyscy będą zadowoleni. No, dobra, jemy!

Na śniadanie była pasta rybna z ciemnym chlebem, gotowane jaja gęsi, a Tias i Kirken dostali po kuflu piwa. Znowu jedli w milczeniu, tym razem jednak kapitan zjadł mniej, spieszył się wyraźnie i ekscytował. Skończyli, a kobiety znów zaczęły sprzątać, by mężczyźni mogli posiedzieć chwilę dłużej.

- Co tu dużo gadać, trza się brać do roboty, co? Gotowyś? Co najpierw wolisz, pójść do rybaków, czy w sprawie tego stwora z jeziora?

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

26
Przed zjedzeniem posiłku, na wszystkie pytania Kapitana odpowiadał z uśmiechem, zazwyczaj mówiąc tak lub oczywiście.
Pastę rybną jadł po raz pierwszy, zapewne miejscowy przysmak. Na widok piwa żołądek lekko zaprotestował lecz po paru łykach wszystko wróciło do normy.

Gdy Kapitan spytał się gdzie Tias chce udać się najpierw, łowca musiał się chwile zastanowić.
Wolał najpierw przejść się z Kapitanem po wybrzeżu i go spokojnie wypytać na temat paru spraw.

-Najpierw wolałbym przejść się po rybakach, Kirkenie. Chciałbym się podpytać w sprawie paru spraw. Poopowiadamy obie nasze przygody, pośmiejemy się z starych dziejów. Co ty na to Przyjacielu ?

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

27
- Konkretnie, to mi się podoba. Idziemy zatem. Marilka. Marilka, chodźże no. Idę z naszym gościem do portu, popytamy tam o jakąs robotę dla niego. Pewnie na obiad wrócimy.

Żona kapitana nie była przekonana do tego pomysł. Popatrzyła na niego z troską. Na Tiasa zaś z czymś w rodzaju złości, zniecierpliwienia może. W każdym razie próbowała zatrzymać całą wycieczkę.

- Kirkenie, czy to dobry pomysł? Może weźcie Lirii ze sobą? Niech wam potowarzyszy, co?
- Nie ma mowy, ona ma pomóc ci w domu. Nie potrzebujemy przewodnika. Koniec dyskusji. Idziemy.


Marilka ostatni raz spojrzała na Tiasa, tym razem otwarcie zła, a potem drzwi się za nimi zamknęły.

- Widzisz, z babami to ciągle tak. Nie wiedzieć czemu, bez przerwy trzymają mnie w tym domu. Ale nie dam się, co to, to nie! Jeszcze kilka dni i ruszymy w rejs. Znowu poczuje pokład pod stopami, może tym razem znów popłynę na archipelag? Piętnaście lat temu byłem tam ostatni raz, powiadam ci. A bogactw nawieźliśmy do domu! Niektórzy szlachcice w Keronie nie mieli takich luksusów, jak moje dzieci. Ach jeszcze trochę, morze znowu będzie moje.


Iriso pozwolił mu się rozmarzyć, w drodze do głównej przystani.

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

28
Powracający z przystani dwaj mężczyźni zastali Marilkę sprzątającą ze stołu po posiłku. Widać straciły cierpliwość i zjadły same. Słusznie zresztą, bowiem słońce powoli chyliło się ku zachodowi.

- No w końcu! Jaśnie panowie raczyli się zjawić! Gdzieście byli tyle czasu?! Co to ma znaczyć?! Od zmysłów odchodzę, Vennie znowu wysłałam, żeby was szukała! Co wy sobie myślicie?!
- Uspokój się, kochana żono. Spotkaliśmy Revdrana, zagadaliśmy się, tak wyszło. Nie ma co panikować i robić tyle hałasu o nic.
- O nic?! O nic?! O żesz ty, będziesz miał o nic! Jutro sam możesz sobie ugotować jedzenie, zaproś do pracy naszego wspaniałego gościa, może wam pójdzie sprawniej! Hałas o nic, zaraz mnie krew zaleje!


Po tych słowach wyszła do kuchni. Kirken wzruszył ramionami.

- Przejdzie jej. Zawsze jej przechodzi. Chodź, strzelimy po ostatnim kuflu i pozwól, że udam się na spoczynek. Zmęczony jestem.

Przeszli do jadalni. Liria kręciła się w niej, kończąc sprzątanie.

- Widzę, że przetrwaliście burzę mamy. Cieszcie się. Wcześniej chciała was pozabijać.
- Nie mędrkuj mi, córuś, tylko podaj no gąsiorek zza encyklopedii. Tak, tak, tej wielkiej.

Liria wyciągnęła flaszkę i dwa kubki. Nalała, ocierając się delikatnie o Tiasa.

- No, to strzemiennego i dobranoc. - rzucił Kirken i wypili, po czym rozeszli się do swoich komnat.

Pokój Iriso był przytulny, a do tego całkiem szybko się nagrzewał, łowca nie narzekał więc. Zrzucił z siebie ekwipunek i usiadł na łóżku, by chwilę odpocząć. Jutro zapowiadał się ciężki dzień, warto więc odespać poprzednią noc. Zmrużył oczy i przysnął na chwilę. Kolejny raz obudziło go pukanie. Za oknem zapadł już zmierzch.

Młodzian podszedł do drzwi i otworzył je. Stała tam Liria z świecą w dłonią, a za nią dwóch krzepkich chłopców. Podtrzymywali za uchwyty duży i z pewnością ciężki kufer, co osądzić można było po czerwonych z wysiłku twarzach.

- Mówią, że przychodzą do ciebie, panie. Od grododzierżcy.

Tias z pewnością podziękował dziewczynie i wpuścił ich, by zostawili skrzynię w pokoju. Poprosił Lirii, by zapaliła mu święcę w pokoju, po czym drzwi zamknęły się za nimi. Uniósł wieko do góry, a jego oczom ukazała się olbrzymia sterta ksiąg. Dużych i małych, cienkich i grubych. Lektura na co najmniej kilka miesięcy.

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

29
Jakoś przetrwali gniew żonki kapitana. Gdy wspomniała o tym ze to chłopy jutro mają przygotować strawę, Tias zaśmiał się i rzekł.
-Jeżeli wpuści mnie {ani do kuchni, to na pewno coś przyrządzę, znam się na tym odrobinę.

Choć czuł niesamowitą wrogość w jej głosie, łowca wiedział że nie może teraz odpuścić.

Ruszyli do jadalni. Wychylili kufle i każdy z nich skierował się do swojej sypialni. Zaloty Lirii znów podnieciły młodzieńca, lecz dzisiaj wolał zająć się księgami oraz wypocząć przed zbliżającymi się łowami. Gdy parobkowie przynieśli kufer pełen ksiąg, Tias był pozytywnie zaskoczony.

-Macie panowie, to za dźwiganie tego po nocach. Wręczył im po 5 srebrnych monet.-Dziękuje Panowie.

Lecz gdy Liriia miała już wychodzić z pomieszczenia, Tias przypomniał sobie że Vennia wyruszyła ich szukać.
-Lirio, czy Vennia już wróciła ?

Re: [Ulica Płatnerska] Dom Kirkena Tańczącego w Sztormie

30
Liria pokręciła przecząco głową.
- Nie, jeszcze jej nie ma. Może postanowiła jeszcze pójść do świątyni, czy coś podobnego? To całkiem w jej stylu.

Podeszła bliżej i spojrzała na otwarty kufer z zaciekawieniem.

- Po co panu tyle książek? Przecież tego nie da się przeczytać w rok, a nawet i dwa! - Sięgnęła po pierwszą z brzegu księgę i przeczytała tyłu. - "Żywiołaki, upiory, nieumarli - potwory powołane do życia za pomocą magii, dzieło pióra Jakuda de Rosberga". Ojej. Zna się pan na czarach? Chce pan coś robić w domu? A to? "Najpowszechniejsze trucizny i toksyny". Igaraz Gaugow. Lepiej, żeby mama się nie dowiedziała, co pan tu wyprawia. Wyrzuci pana i ojciec tu nic nie pomoże. Naprawdę.

Wydawała się zaniepokojona i lekko wystraszona nowymi zainteresowaniami Tiasa, a jednocześnie była w niej fascynacja i ekscytacja. Może liczyła, że sama się czegoś dowie? Że i ją pochwyci jakaś fala szalonej przygody?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Salu”