Mieszkanie Avrala

1
Kto by pomyślał, że Salu stanie się ostoją dla Nekromantów? I to właśnie wtedy, kiedy Avral tracił nadzieję na znalezienie swojego własnego azylu i był pewien, że zostanie skazany na tułaczkę po całym świecie. Dzisiejszego dnia odwiedziła go kobieta, staruszka żaliła się na swój stan zdrowia i problemy z wnukami. Tylko... co tak naprawdę go to obchodziło? Każdy ma swoje życie a takie gorzkie żale nie prowadzą do niczego dobrego. Logiczne jest, im więcej komuś o nas powiemy, tym więcej będzie o nas wiedział i bardziej będzie mógł zranić. Chwilka, czego już się dowiedział o Mathildzie? Aaaa... no tak! Przecież to wdowa z kilkudziesięcioletnim stażem, jej mąż umarł na wodach niedaleko Wysp Nieumarłych, podczas katastrofy w której statek rozbił się o skały. Wychowywali wspólnie córkę i... czy to naprawdę kogoś obchodzi? Płać kobieto, pogadaj i wyjdź!
- Możesz powtórzyć? - rzucił Lithencox patrząc z wielkim zamyśleniem w stolik.
- Powiedziałam... - zaczęła staruszka, jednak mężczyzna nie dał jej dojść do słowa i przerwał w połowie.
- Nie, nie ty - spojrzał na Mathildę - Twój mąż... ma bardzo słaby głos, i ledwo go słyszę. - Avral zmarszczył czoło i wsłuchiwał się w każde słowo z podwójnym, nawet potrójnym skupieniem.
Przeklęty duchu, czemu tak ciężko Ciebie zrozumieć? Lithencox położył palce na skroniach, co troszkę pomogło, lecz skutek nadal nie był zgodny z oczekiwaniami.
- Wydaje mi się, że to na tyle - odparł Nekromanta - Twój mąż został wezwany przez kogoś stojącego nad nim i musiał odejść od nas - JASNE! Avral ty skurczybyku, kogo ty chcesz oszukać?! Zwyczajnie uznałeś, że godzina siedzenia z bidulą nie jest warta takiego zachodu i sam przerwałeś połączenie.
- No nic... - odpowiedziała kobieta miłym i ciepłym głosem - Być może później, postanowi porozmawiać dłużej - szczery uśmiech widniał na styranej życiem twarzy kobiety, pokrytej wieloma zmarszczkami.
- Miejmy nadzieję! - uśmiechnął się do niej nieznacznie i modlił się, aby wyszła w końcu z jego mieszkania.
- To ile płacę? - zapytała sięgając do sakwy.
- Jak dla, Ciebie to trzy muszelki - rzucił krótko a kobieta zostawiła monety na stole.
- Raz jeszcze bardzo Tobie dziękuję... - ciągnęła niepotrzebnie starowinka
- Do widzenia Mathildo! Do widzenia! - odparł nadal uprzejmie, choć z coraz większym poirytowaniem w głosie
- Do widzenia Avralu... - odpowiedziała i skierowała się powoli w stronę drzwi.
Lithencox siedział nadal na krześle i przyglądał się swojej klientce. W jakim celu przychodzi tu regularnie i chce rozmawiać z mężem? Przecież on już nie żyje, a ona nie znalazła sobie nikogo innego przez tyle lat... głupia, nic nie przywróci mu życia, przynajmniej w pełni a ona wciąż go kocha!
Drzwi otworzyły się i zaskrzypiały, niezawodny znak, że należy je naoliwić, ale dla Nekromanty były znakiem, kiedy ktoś przekracza progi jego własnego królestwa jakim było to mieszkanie. Po chwili, nieprzyjemny, trzeszczący dźwięk rozległ się ponownie, kobieta wyszła. Avral siedział zaś dalej, będąc wyraźnie zamyślonym nad pewną sprawą.

Re: Mieszkanie Avrala

2
Ile tak można siedzieć Avral? Co zajęło twoją głowę na tak długi czas? Lithencox wstał z westchnieniem i zarzucając na głowę swój kaptur nachylił się, aby podnieść leżący nieopodal niego kostur. Słońce miało się już ku dołowi, zachodziło powoli i przybierało czerwieni, zostało pokonane przez wschodzącą i ogarniającą wszystkie ciemność. Jutro wszystko potoczy się tak samo i zatoczy błędne koło, jednak należy pamiętać o tym, że schodzący z nieba księżyc nigdy nie jest czerwony. On jedynie ustępuje miejsca i regeneruje siły do kolejnej walki ze słońcem, a płonąca kula każdego dnia nabiera koloru krwi, tracąc swoje życie...
Nekromanta chwycił broń i wstał ze śmiertelnie poważną miną. W jego głowie toczył się plan, wiedział dokładnie, gdzie pójdzie. Przecież nie można odpuścić tak wspaniałej chwili! Trzeba pomóc w walce z tym co mroki przegania i wesprzeć modlitwą, aby wiedział, że nie jest sam.
Avral otworzył drzwi z cichym skrzypnięciem i opuścił mieszkanie. Wyjął z kieszeni pęk kluczy i wsadził je do zamka. Przekręcił kilkukrotnie kawałek metalu i usłyszał przeskakujące zapadki. Na sam koniec położył dłoń na klamce i dociskając, sprawdził czy jego królestwo jest bezpieczne od złodziei i innych rzezimieszków, których prawdopodobnie zabiłby jednym kiwnięciem palca. Mężczyzna odwrócił się na pięcie i stukając laską po bruku ruszył w kierunku świątyni Usala.

Avral udał się do Świątyni Usala.

Re: Mieszkanie Avrala

3
Nekromanta wrócił do swojego mieszkania ze Świątyni Usala.
Avral wciąż miał w głowie wydarzenia sprzed kilkunastu minut. Rozmowa z Meme, dziwną i tajemniczą nastolatką, której ojciec przeszkodził w dalszej konwersacji z nekromantą nadal tkwiła gdzieś w uszach Lithencox'a. Usiadł on przy swoim stole, przy którym przyjął niedawno staruszkę i wpatrując się w regał z tajemniczymi księgami rozmyślał o mijającym już dniu, jednocześnie czekając na wizytę dziewczyny.

Kładąc ciężkie tomiszcze na zakurzonym dywanie, pył uniósł się w górę, lekko opadając i przykrywając szarością papierowe kartki wiekowych ksiąg. Avral przewrócił kilka stron, gdy niespodziewanie przed jego oczyma mignęła mu jakaś ciemna plama. Czyżby kolejna dusza potrzebowała pomocy i chciała skontaktować się z medium? Być może, był to jedynie nic nie znaczący cień któregoś z przechodniów, który samowolnie wdarł się do posiadłości nekromanty? Mężczyzna uniósł głowę i przymknął oczy, nie wyczuł nikogo, to musiało być więc jedynie przywidzenie.

Re: Mieszkanie Avrala

4
Wtedy jednak cień znowu się pojawił.

Avral ujrzał go nawet przez przymknięte powieki. Tym razem nie zdążył umknąć tak prędko, dzięki czemu nekromanta przekonał się, że to nie żaden udręczony duch, lecz... jakaś żebraczka, która ze złością wymalowaną na twarzy gapiła się na niego przez okienko.

- Świnia! - zawołała przepitym głosem, łomocąc zaciśniętą pięścią w szybę. - Świnia!

Trudno było określić dokładny wiek tej istoty. Nie była jeszcze zasuszoną staruszką, ale młódką też już od dawna nie. Zawinięta była w czarną, upapraną w pyle, kurzu i piachu, dziurawą chustę z frędzlami. Miała bardzo długie włosy, które kiedyś mogły mieć ładny, popielaty odcień, dziś jednak wyglądały jak brudna, skołtuniona szmata. Jasne, duże oczy żebraczki wyglądały trochę jak u ryby i zdradzały porównywalne do rybich zdolności pomyślunku.

- Daj pan muszelkę, bo powiem wszystkim! Świnia! - wychrypiała groźnie, po czym napluła Avralowi na okno i poczęła znów w nie łomotać, chcąc je chyba wybić.
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Mieszkanie Avrala

5
Wśród wszystkich dziwaków, którzy mogli się przytrafić Avralowi, ten trafił na zupełnie ześwirowaną kobietę w mniej więcej średnim wieku. Żebraczka zdawała się mówić o czymś co z pewnego punktu widzenia zaintrygowało Avrala, z drugiej jednak strony miał ochotę przepędzić to zbiedniałe dziadostwo spod okien swojego domu.

- Czego się tak wścieka i drze! - ryknął w jej kierunku nekromanta wyraźnie poddenerwowany całą sytuacją. Nigdy nie zadawał się z pospólstwem, choć "nigdy" w tym wypadku mogło być naginane, jeśli tylko widział w tym jakiś interes dla siebie. - Wynosi się z tego miejsca, ale już! - odpowiedział jej z rosnącą w głosie agresją. Chętnie potraktowałby ją kosturem przez głowę i nabił jej guza.

Kiedy to dziewka plunęła w szybę, Lithencox zerwał się z miejsca i niesiony gniewem i irytacją podszedł do okna w kilka sekund. Nogi niosły go same, a podłoga pod nim ledwo wytrzymywała ciężkie kroki Avrala.

- Odejdź pókim dobry! - spojrzał na kupę szmat kulących się pod jej oknem i poczerwieniał ze złości - o co Ci chodzi tania lafiryndo! O CO?! - puknął pięścią w szkło a to zadrżało ledwo znosząc uderzenie mężczyzny.

Re: Mieszkanie Avrala

6
- Świnia! Wpuść mnie! Wpuść mnie, to ci powiem! No już! - wrzeszczała żebraczka, na przemian rechocząc jak ropucha i wyjąc jak tłuczony kijem kundel.

Widząc, że pan Avral Lithencox nie bardzo się rwie do spełnienia jej prośby, kobieta podniosła leżący na ziemi kamień i zdrowo łupnęła nim w okno... Szyba zabrzęczała żałośnie i stłukła się w drobny mak. Gospodarz miał dość szczęścia i refleksu, by w porę odskoczyć na bezpieczną odległość. O sprawczyni szkody natomiast nie można było tego powiedzieć - okrutnie poharatała sobie rękę, na własne życzenie zresztą. Jej bezmyślne, rybie oczy zaszły łzami. Znowu zawyła w psi sposób, trudno powiedzieć, czy bardziej z bólu, czy ze złości.

- Taaak? Tak mnie urządziłeś? Świnio... Ja ci dam! Wpuść mnie albo... Już mnie popamiętasz! Ludzie! Ludzieeee! Mordują! Aaaaa! Rękę mi pociął, ratunkuuuuu!
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Mieszkanie Avrala

7
Świetnie! Naprawdę idealnie! Kretynka nie dość, że zachowywała się jak kompletnie zidiociała wariatka, to jeszcze rozwaliła sobie rękę i miała o to do nekromanty wielkie żale, wolne żarty! Avral spojrzał na żebraczkę z politowaniem chwycił ją za jej zagrzybiałą zapewne dłoń i wciągnął to kretyństwo do środka. Przymknął jej usta, raczej przycisnął jej swoją dłoń do jej twarzy, może zbyt mocno.

- Słuchaj! - powiedział stanowczo - Proponuję, abyś w tej chwili zamknęła swoje usta i przestała toczyć ten odór, albo zaraz dołączysz do tych duszyczek co stały za twoimi plecami! - Lithencox przyłożył do skroni kobiety kostur i przymykając oczy zaczął powoli, aczkolwiek nieszkodliwie, przynajmniej na obecną chwilę pozbawiać ją energii życiowej. - Oj taaaak... - odparł chyba rozkoszując się tym co właśnie przed chwilą zaczął robić.

Re: Mieszkanie Avrala

8
Nieszczęsna żebraczka pokiwała tylko głową, teraz już posłuszna i uległa. Posłusznie zamknęła usta i przestała wrzeszczeć. Gdy jednak nekromanta przyłożył jej kostur do czoła i kobieta poczuła, jak pomalutku wycieka z niej życie, znów zaczęła jęczeć - aczkolwiek dość słabo i cicho, bo na energiczne protesty już brakowało jej sił.

- Co robisz? Przeklęty! Przeklęę... khekhe... Nie zabiiiijaaaj... Wykrwawię się na śmierć, morder... morderrrca... puuuść mnie-eee...

Być może do wykrwawienia się na śmieć było jej jeszcze daleko, ale ręka kobieciny faktycznie broczyła obficie krwią - przez tę krótką chwilę, od kiedy Avral ją tu siłą wciągnął, zdążyła zachlapać mu na czerwono dywan i - co gorsza - parę co bardziej wiekowych ksiąg. Choć w zasadzie jeśli chodzi o te ostatnie, to w zasadzie krwawe plamy dodały im tylko jeszcze więcej osobliwego, mrocznego szyku. Gorzej z pięknym dywanem, który Lithencox kiedyś w przypływie szaleństwa sprowadził sobie aż z dalekiego Wushoh, zapłaciwszy zań niemałe pieniądze...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Mieszkanie Avrala

9
Avral zabrał kostur ze skroni kobiety i chwytając ją w pasie, miotnął nią o podłogę, w przeciwnym razie lamenty starej nie ucichłyby jeszcze przez wieki. Nekromanta spojrzał na nią z wielką pogardą i wyższością w oczach. Dopiero po chwili spuścił wzrok i dostrzegł plamy krwi na swoich księgach, które wyglądały zdecydowanie lepiej, dusze i ciemne moce z całą pewnością ucieszyły się z tego pokarmu, natomiast widok pokrwawionego dywanu wzbudził w nim jeszcze większą, o ile to tylko możliwe, wściekłość.

- Zamknij, że się stara lampucero! - rzekł po czym puknął ją delikatnie w czoło aż zahuczało echo znajdujące się w pustej, z całą pewnością mało inteligentnej, czaszce. Jak to bezczelne kurwisko śmiało popsuć mu jego okno a teraz jeszcze zniszczyć jedną z droższych rzeczy jakie znajdowały się w tym domu? Gotowało się w nim, oj gotowało, ale z tego całego przebiegu wydarzeń udało mu się znaleźć wyjście pozytywne... cóż bądź co bądź, dręczenie mieszkańców Salu mogłoby się skończyć dla niego wygnaniem, ale czy ktokolwiek będzie opłakiwał i szukał ścierwa chodzącego po ulicach i jedynie szpecącego okolice? - Mów mi o co chodzi, ale już, albo w przeciwnym razie ostatnią rzeczą jaką ujrzysz przed śmiercią, będzie mój kostur! - łupnął ją w głowę jeszcze raz, tak dla lepszego przykładu, nie mocno, raczej co by ją tylko upokorzyć.

Re: Mieszkanie Avrala

10
- Eeeee... - Kobiecina zatoczyła się, wyplątała drugą, zdrową jeszcze rękę spod czarnej chusty i podstawiła ją nos Avrala. I, doprawdy, nie była to najlepsza rzecz, jaką zdarzyło się temu nosowi w życiu wąchać. - Pierwej muszelkę daj! Powiem! Wszystko powiem! No jedną muszelkę, nie bądź żyła, biednej kobiecie, słuchaj, ja dzieci mam, dużo dzieci, dwójkę, nie, czwórkę, piątkę, nakarmić muszę, i ojca starego, męża-pijaka... no daj muszelkę... Ręka rozwalona, do pracy niezdatna, no zapłać, zapłać!

Stuknięcie w głowę i wściekły wzrok Lithencoxa wystarczyły, by utemperować - przynajmniej na chwilę - wygórowane wymagania żebraczki. Kobieta jednak zadziwiająco prędko doszła do siebie - w miarę - po czym wydała ze swego wątłego ciała potężne beknięcie, którego nie powstydziłby się najbardziej prostacki krasnolud, stąpający po tym kontynencie.

- A z młodą Eren, żonką kowala, to co się robiło, heheee?

No właśnie. Co? Pora na szybki rachunek sumienia...
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Mieszkanie Avrala

11
- Odór twoich brudnych łapsk jest gorszy od krowiego łajna! - ryknął głośno i trzepnął ją jeszcze raz swoją bronią, profilaktycznie. Spojrzał na nią z pogardą i zatknął nos kawałkiem swojej szaty. - A bierz te zgniłe łapska zanim się jeszcze pochoruję! - rzucił w jej stronę i przypadkowo upuścił jedną z monet, która zatoczyła koło następnie kręcąc się niczym mały bączek wpadła pod zakurzoną od wzniesionego pyłu sofę. Nie, to nie był przypadek, zwyczajnie chciał sprawdzić jak to stare raszplowisko będzie czołgać się z upodleniem po małą niewiele znaczącą monetę. - No już! Zbieraj, zbieraj!

Dalsze słowa nie tyle zbulwersowały młodego nekromantę, co raczej wprawiły go w niemałe osłupienie, z kim? z czym? Iiiii dlaczego?! Postanowił jednak zagrać w przedziwną gierkę, to upadłe kurwisko mogło przecież wiedzieć coś więcej.
- Eren? Nie mam pojęcia, kto to... w ogóle o czym ty do mnie mówisz? - powiedział w ogromnymi pokładami ciekawości w głosie - sugerujesz, że ja... - i w tym momencie Avrala olśniło, baba praszalna usiłowała wmówić mu, że miał z nią romans! - Zważaj na słowa! - ostrzegł ją szykując kostur do wymierzenia następnego ciosu.

Re: Mieszkanie Avrala

12
Babsko zgodnie z przewidywaniami nekromanty padło na podłogę i wcisnęło łapę w szczelinę, by po chwili wydobyć z niej pieniążek. Ktoś mógłby uznać to wszystko za strasznie smutne, ale dla Avrala widok był komiczny. Jakie to zabawne, że ci brudni żebracy pozabijaliby się o taką monetę, podczas gdy zwyczajny człek, gdy taką niechcący upuści, to nawet nie opłaca mu się po nią schylać. Oj, zabawne!

- Gdzieee mie z tym kijem! - wychrypiała kobieta, na podłodze kuląc się przed cisem kostura. Nie podniosła się jeszcze, widać ciężko jej było, i kolanami zamiatała zakurzoną podłogę. - Hehe! Eren, tak tak! A może nie pytałeś jej o imię, tylko łapy jej pod kieckę wsadziłeś od razu, co? Ooo, na takiego mi wyglądasz, gołąbeczku! - Ostatnie słowa żebraczki miały w sobie karykaturalną, lecz bardzo niepokojącą... zalotność. Zwłaszcza w połączeniu z brudnym paluchem kobiety, który wzniósł się w geście żartobliwej groźby. - Dobra dobra! Ty nic nie wiesz, a kowal już wie! Wszystko mu żonka z płaczem wyznała! Buehehe! Żeś ją złymi czarami omamił, a pfu, a potem wyobracał na wszystkie strony! A on jej przebaczył, ale na ciebie to tera cięty jak osa! Daj mie jeszcze muszelkę, to powiem jeszcze coś!
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Mieszkanie Avrala

13
Avral podparł się kosturem i twardo stał na jednej nodze chwiejąc się lekko na podłodze. Lithencox złapał się za brodę i musiał przez chwilę pomyśleć, czy to w ogóle możliwe, żeby przespał się kiedykolwiek z kobietą o której wspomniało bożyszcze każdego śmietnika? Dokonując szybkiego rachunku sumienia i przypominając sobie wydarzenia sprzed kilu miesięcy i nawet lat nie znalazł jednak takiego, jakie wskazywałoby na choćby tknięcie żoneczki palcem, większe prawdopodobieństwo, że tknąłby on kowala, bo chłopisko z niego niemarne, ale Eren, brzydka nie jest i pewnie zwróciłaby jego uwagę, ale kto by tam teraz o tym myślał?

- Mów mi co jeszcze wiesz! - ale to szybko chwycił kostur i wycelował nim w babę. Inteligencja mężczyzny podpowiadała mu, że zaczyna robić się gorąco, albo przynajmniej nieciekawie. Skoro ludzie na mieście zaczęli szeptać i wie o tym nawet najniższy margines społeczny to być może cały byt nekromanty w Salu może stać pod znakiem zapytania, aczkolwiek aby stwierdzić to jednoznacznie musiał on wydusić z żebraczki jeszcze więcej cennych informacji. - Bierz! - rzucił w ułamku sekundy po czym sięgnął do sakwy i wyjął jeszcze jedną muszelkę podrzucając ją, dla odmiany, w górę.

Re: Mieszkanie Avrala

14
Kobieta podskoczyła za wyrzuconą monetą jak tresowana małpka z Archipelagu. Lithencox może by o tym nie wiedział i nie posunął się do takiego porównania, gdyby nie to, że jedna z jego sąsiadek, bogata i zdziwaczała stara panna, trzymała w domu takie stworzonko, hołubiąc je jak własne dziecko. Parę razy Avral odnosił je właścicielce, gdy, nie wiedzieć jakim cudem, wemknęło się ono do jego posiadłości i narobiło bałaganu... Ale cóż, żebraczka raczej nie miała właścicielki, której można było ją oddać i żądać zadośćuczynienia za wyrządzone szkody. Nie miała również słodkiego pyszczka o rozumnym i psotnym wyrazie. W tej kwestii z małpką starej panny nie miała nawet szans.

Zabawa w rzucanie pieniążkiem była śmieszna wyłącznie do momentu, gdy wyskakująca chciwie w powietrze baba huknęła głową o żyrandol, potem poleciała na kant masywnej szafy i upadła bez przytomności na podłogę. A Avral, na domiar złego, poczuł przez skórę czyjś wzrok na swoich plecach. Czyżby któryś z przypadkowych przechodniów zaniepokoił się hałasami dobiegającymi z mieszkania Lithencoxa i tą wybitą szybą? Czyżby ktoś zaglądał przez okienko?
Obrazek
Specjalny medal od Aod. I od Kota.

Re: Mieszkanie Avrala

15
Jebs, dups, ups! Tak w ogromnym skrócie można streścić to co wydarzyło się tu w przeciągu kilku kolejnych chwil. O ile widok kobiety, która z impetem huknęła w żyrandol był bardzo zabawny, powodując u nekromanty mimowolne skurcze brzucha, to zachował on jednak na tyle swojej godności, że nie parsknął śmiechem jedynie kącik jego ust drgnął nieznacznie a oczy błysnęły w świetle lampy. Później już nie było tak śmiesznie, ale chodząca katastrofa pod postacią żebraczki w swoim życiu kierowała się najwidoczniej niczym innym jak tylko nieprzerwanym pasmem nieszczęść a jak wiadomo to co dla jednego jest pechem innym przynosi radość, ogromne pokłady wielkiej i niepohamowanej radości!

Był tutaj jednak ktoś jeszcze, ktoś lub coś. Nekromanta poczuł na sobie czyjeś spojrzenie. Początkowo miał zamiar je zignorować, jednak poczuł, że powinien się odwrócić. Jeśli będzie to jakiś przechodzień, Avral może mieć poważne problemy, no bo jak przecież wytłumaczy, co robi u niego nieprzytomna żebraczka? Jeśli będzie to duch, Lithencox chwilę z nim porozmawia, ot krótka pogawędka, ale, ale... być może była to dziewczynka, z którą jeszcze przed chwilą rozmawiał w świątyni?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Port Salu”