POST BARDA
Birianna, starająca się nie poddać zupełnie czarowi Krinndara, wydała z siebie jeno pomruk zastanowienia mogący, ale nie muszący oznaczać zgody w kwestii słodyczy. Ukorzyła się nieco dopiero za sprawą komplementów. - Paskudny pochlebca - niby prychnęła, choć z uśmiechem. - Nie musisz się tym w każdym razie przejmować. Ja już dawno przestałam - dodała lekkim tonem. - Dzięki hrabiemu mam teraz możliwość ćwiczyć i grać na instrumentach, na które nigdy nie byłoby mnie stać. Mogę poświęcić dla nich trochę życia towarzyskiego.
Jeśli Sebellian zechciałby w nadchodzącej przyszłości być tak samo wyrozumiały i dobroduszny wobec Krinndara, jak potrafił najwyraźniej być w stosunku do niektórych ze swojej służby, być może istniała jednak szansa, że dostanie pozwolenie na opuszczenie terenów posiadłości znacznie szybciej, niż przypuszczał? Szybciej niż wydawał się to insynuować sam hrabia? Nigdy nie wiadomo! Wystarczyło tylko niczym niemądrym nie podpaść! I czy nie wydawało się to dość proste? Mężczyzna ewidentnie nie miał nic przeciwko jego prostodusznemu sposobu bycia. Nie to, co zaprzysiężeni mu rycerze. Był również łasy na komplementy, a w czym innym, jak nie właśnie w komplementowaniu innych mógł poszczycić się mistrzostwem Krinndar? Cóż. Może jeszcze nie mistrzem. Wciąż stali przed nim tacy przeciwnicy, jak choćby niełatwa w ugłaskaniu Begonia.
- Tch! - w irytacji kliknęła językiem o podniebienie starsza kobieta. - I sądzisz, że tak po prostu będę czekać na wyjaśnienia nie wiedzieć ile i pozwalając ci rozpraszać-... NO I CZEGO SIĘ GAPIĄ, JAK CIELĘTA W MALOWANY PŁOT?! - przerwała w połowie, by huknąć z niebywałą mocą w stronę pozostałych pracownic, z których niektóre zaraz za plecami nieświadomego niczego Krinndara zwolniły tempa, by móc mu się lepiej przyjrzeć. Lub jego plecom. - Wracać do pracy! Ruchy! Chcę widzieć wszystko gotowe na czas! A ty czego tu szukasz, Birian? Nie miałaś mieć dzisiaj wolnego?
- A-... haha - zaśmiała się niemal niezręcznie Bibi. - To... Odrobinę skomplikowane.
- Hmpf! Czyżby? W takim razie mam nadzieję, że mi to zaraz odkomplikujecie! I oby te komplikacje były warte mojego czasu! Wystarczy, że obydwoje mi dziewuchy rozpraszacie - oznajmiła i trzepnęła Kiriego szmatą dla zwrócenia jego uwagi. - Nie będziesz mi tu jak jakiś gargulec siedział, żeby trzeba było nad tobą skakać. I żebym nie musiała cię ciągnąc na siłę za uszy! Za mną - wydała ostateczny rozkaz, ruszając w stronę otwartych na oścież drzwi do kolejnego, kuchennego pomieszczenia. Znajdował się tu jeden ogromny, nie będący obecnie w użytku piec oraz szafki zastawione najróżniejszego rodzaju porcelaną oraz szkłem. Z boku stały dwa szerokie stoły oraz dwa tuziny otaczających je krzeseł.
- Siadać. Obydwoje. I lepiej zacznijcie tłumaczyć, zanim przyniosę jaki wałek, coby was do tego zachęcić.