POST POSTACI
Krinndar
- Aj, aj, aj! Bibi! - Jęknął Kiri w sprzeciwie, gdy jego krągłe policzki znalazły się w paluszkach kobiety. To bolało! - Ale tak jest! Pani Krinn czuwa nad nami wszystkimi! - Tłumaczył, bo naprawdę w to wierzył! Lata wpajania mu do głowy mądrości świątyni nie poszły na marne i elf nauczył się, że każdy dzień musi być poświęcony bogini, bo inaczej jest dniem straconym! Na szczęście Birianna odpuściła maltretowanie jego biednej twarzy i przytuliła go, z czego szybko skorzystał, samemu wtulając się w jej ciało. Krinndar
Temat Leosa był ciekawy, może nawet ciekawszy i zdecydowanie bezpieczniejszy niż sprawa klatek i ludzi w nich uwięzionych.
- Leopold jest zdecydowanie niecodzienny. - Zgodził się z Bibi, kontynuując swoją kąpiel. - I na pewno omamił mnie! Widziałem, że jego oczy świecą, jak kotu! - Podłapał, ekscytując się tym nieco za bardzo. Miał kota, wiedział, na co patrzył! - Ach, Bibi... chciałbym byc mu pzyjacielem, gdyby tylko mi pozwolił. - Zakończył smutno. Każdy potrzdebował przyjaciela, a ktoś taki, jak Leopold, potrzebował go dwa razy mocniej!
Krinndar nie mógł jednak myśleć o Leosie w nieskończonośc, gdy przed sobą miał piękną, chętną kobietę, która zgodziła się chwalić bogini razem z nim. Mieli dużo czasu na nacieszenie swoimi ciałami i Kiri nie zamierzał pozostawiać kucharki niezaspokojonej. Z łaźni nie mogła wyjść niezadowolona! I chociaż miał za sobą ciężką noc, postarał się stanąć na wysokości zadania, by oboje byli trochę szczęśliwsi.
- Co zrobimy teraz, Bibi? - Zagadnął, gdy już skończyli, a on zakładał na siebie z powrotem ubranie. - Mieliśmy iść do ogrodu, prawda?