POST BARDA
Z całą pewnością nie tak każde z osobna wyobrażało sobie dalszy przebieg wydarzeń po przebudzeniu Shaoli. Nowa niepewność oraz obawa zagnieździły się w sercu Libeth, każąc wciąż i wciąż zastanawiać się, czy może mogła zrobić coś inaczej. Lepiej. Nieważne, jak dobrze zdawała sobie sprawę, jak wielkim cudem było w ogóle otrzymać od losu podobną szansę, nadal wydawało się to niewystarczające. A przecież wszystko powinno być lepsze, niż pozwolenie młodej elfce przepaść w odmętach obcego wymiaru, gdzieś na samej granicy istnienia. Utrata wspomnień nie powinna być nadmiernie wygórowaną ceną w zamian za odzyskanie wolności. Była ona tak naprawdę relatywnie niska. Nikt, ale to NIKT nie powinien jej mieć tego za złe. Zwłaszcza Kamelio. Gdyby jeszcze równie łatwo było uznać to za pewniaka.- Oh! - wydała z siebie Shaoli, przypatrując się Parii z nowym blaskiem i zainteresowaniem w oczach. - Byłyśmy przyjaciółkami? Jesteśmy przyjaciółkami? - dopytywała się, z chwili na chwilę odzyskując większą kontrolę nad swoim głosem, który nie brzmiał już tak źle, jak na początku. Całe szczęście dziewczyna nie pozostawała kompletną niemową przez cały swój okres bycia nieobecną duchem. Czasami nuciła, czasami mamrotała bez ładu i bez składu. Zdarzało się ponoć, że i śmiała się do siebie. Jej ciało również nie było w tragicznej kondycji, tylko i wyłącznie dlatego, że na oślep przemieszczała się po swoim schronieniu, pilnowana na okrągło przez driadę, której częścią obowiązków było dopilnowanie, aby pozostawała maksymalnie zdrowa i sprawna.
Kamelio spojrzał jeszcze na Libeth, gdy ta chwyciła go za dłoń. Niełatwo było ocenić, zresztą nie po raz pierwszy, co dokładnie o całej sprawie myśli elf, ale rzeczywiście ciężko było oczekiwać, aby amnezja jedynej rodziny, wraz z mało pochlebnym komentarzem na temat jego aparycji, pozostały mu kompletnie obojętne.
Gdy obie kobiety zostały same, Shaoli aż nadto wyraźnie się rozluźniła. Nawet jeśli nie wzdrygiwała się pod wcześniejszym, minimalnym dotykiem ze strony Kamelio, wciąż miała dobry powód, aby nie czuć się też kompletnie swobodnie w obecności obcego jej (obecnie) mężczyzny.
Teraz gdy Paria miała lepszą okazję do przyjrzenia się młódce, naprawdę nie dało się powiedzieć, że ta dwójka nie jest ze sobą spokrewniona. Mieli podobne nosy, choć Shaoli był bardziej zadarty na czubku. Jej brwi były znacznie rzadsze i cieńsze, ale podobnie, jak u Kamelio, nie tworzyły łuku i były bardziej płaskie. Włosy Shaoli miały minimalnie jaśniejszy odcień brązu, czego nie dało się jeszcze powiedzieć przez słabe oświetlenie w pomieszczeniu, ale w dotyku zdawały się dokładnie tak samo miękkie i ciężkie. Jej górna warga była dużo pełniejsza, ale sam kształt ust pozostawał bardzo zbliżony. Największą różnicą była prawdopodobnie większa pucułowatość policzków i niżej położone uszy, które czubkami miast ku górze, skierowane były bardziej poziomo.
Elfka słuchała uważniej, spuszczając wzrok na swoje dłonie, którym zaczęła przyglądać się z uwagą.
- Czy to dlatego, że się bił? Siniaki powstają po... Po pobiciu... - mówiła powoli, marszcząc brwi i wyraźnie szukając odpowiednich słów oraz sformułowań. Prawdopodobnie nie tylko wspomnienia, ale część wiedzy, jaką wcześniej posiadała, może nawet umiejętności, przepadła lub została częściowo zamazana - Często się bije? - dłońmi nadal badała swoją twarz, stopniowo dochodząc do szyi oraz uszu. - Ty też jesteś bardzo ładna. Chociaż okropnie... - zamajtała w powietrzu palcami obu dłoni, koncentrując się najwyraźniej nad jakąś myślą. - Nie-... Nieu-... Nieu-czesana! - udało jej się dokończyć z ulgą i szerokim uśmiechem, nadal tak samo, nieco przerażająco wręcz szczera. Jej ciało może i dorosło, ale ile miała dokładnie lat, kiedy straciła kontakt z rzeczywistością? Brak wspomnień nie pomagał w wyczuciu taktu bądź jego braku.
- To co mi się właściwie stało? Ktoś mnie zaczarował? Przez przypadek? - spytała znowu, kręcąc jednocześnie głową na propozycję picia, a później także pytanie dotyczące jej własnego komfortu. - Czy to... Moja wina?