POST BARDA
Nie patrząc na Leopolda, Krinndar nie mógł dostrzec żadnego z grymasów, jakie wypływały na jego twarz wraz z kolejnymi, bezlitosnymi słowami. Czytanie z tego młodego rycerza naprawdę było zbyt proste. Jeśli naprawdę chciał zakończyć to, cokolwiek było i o ile rzeczywiście w ogóle było między nimi, trzymanie młodzika na dystans wydawało się najlepszą metodą. Zwłaszcza że i tamten wydawał się z tym zgadzać, nie próbując nawet nakłaniać go do zmiany zdania.- Jak sobie życzysz - było jedynym, co otrzymał w odpowiedzi.
Usta Leo lekko wyginały się w kącikach w niemalże melancholijnym uśmiechu, gdy Kiri wreszcie odważył się skierować ku niemu oczy. Mogła być to oczywiście jedynie gra światła, cieni oraz tego, co sam chciał u niego dostrzec.
- Sądząc po dźwiękach muzyki i zapachach, sądzę, że jesteś ostatnią osobą, której wciąż brakuje - poinformował go, czekając usłużnie, aż elf wyjdzie na dobrze oświetlony korytarz, zanim pokierował ich dwójkę w stronę, z której dochodziły przytłumione dźwięki instrumentów. Dobór słów mężczyzny dał Kiriemu do myślenia. Bo skoro był "ostatni", to czy nie oznaczało to, że poza Sebellianem był tam ktoś jeszcze? Cóż, na pewno musiały być osoby umiejące zabawić hrabiego muzyką. Czy jednak ktoś jeszcze? A jeśli tak, to kto? Inni arystokraci? Na myśl o większej ilości znamienitych osobistości w jednym pomieszczeniu z nim oraz hrabią, coś zacisnęło się na wysokości jego żołądka. Całe szczęście nie dane mu było stresować się zbyt długo, ponieważ pomieszczenie, do którego kierował ich Leo, znajdowało się zaledwie pół korytarza dalej.
Zza drzwi, przed którymi stanęli i w które zapukał kilka razy Leo, dochodziły już nie tylko oczywiste dźwięki muzyki, ale również rozmów. W głównej mierze kobiece głosy oraz śmiechy, które przycichły znacząco za sprawą pukania.
Nim doszła do nich odpowiedź, drzwi otworzyła im młoda kobieta w szatach w piaskowym kolorze, przeszytych tu i ówdzie złotymi nićmi. Miała długie, ciemne włosy, a jej twarz, poza delikatną, przezroczystą woalką przyozdabiał szeroki, promienny uśmiech.
- Krinndar? - zaszczebiotała radośnie kobieta, wyciągając ramiona, aby ująć jedną z jego dłoni we własne. - Masz tupet, żeby kazać nam tyle czekać! - skarciła go, choć bez cienia złości. - Śmiało! Wejdź do środka.
Spoiler:
- Drzemka udana, jak sądzę? - zagadnął od wejścia Sebellian, lustrując go wzrokiem od góry do dołu.