Dzielnica biedoty

1
Znajdująca się w północno-zachodniej części miasta masa ciasno pobudowanych drewnianych domów, z przegniłymi dachami i ścianami, gdzie wąskie przerwy między kolejnymi rzędami budynków służą za ulice. Dzielnica znajduje się tuż przy starym, niemal opuszczonym porcie, do którego zawijają teraz tylko najmniejsze statki rybackie. Kradzieże, grabieże, gwałty i mordy są w tym miejscu na porządku dziennym, straży miejskiej nikt tu nigdy nie widział. Sprawiedliwością jest tu argument siły, najczęściej w postaci noża między żebra.
Tutaj też rozkwita działalność przestępcza całego Qerel, przywódcy poszczególnych band walczących ze sobą o wpływy zamieszkują co lepsze i trwalsze domostwa, zdając sobie sprawę, że w tym miejscu są nietykalni. Przez tą brudną i śmierdzącą dziurę przechodzi większość nielegalnego towaru, który jest potem dostępny w bogatszych częściach miasta, tutaj też nielegalny handel morski działa bez problemów.



Rita Quahell, przeciętna, choć piękna młoda kobieta o nieprzeciętnych i zabójczych zdolnościach, tutaj właśnie rozpoczęła swoją działalność po przybyciu do miasta. Najęła się do kilku mniejszych zadań, szybko zdobywając uznanie wśród przestępczego półświatka Qerel. Przyjmowała coraz poważniejsze zlecenia, aż w końcu wiedziała za dużo. Gooster Vas, szef jednej z największych grup przestępczych w mieście i jednocześnie pracodawca Rity od kilku miesięcy, postanowił wyeliminować niebezpieczną kobietę, która znała zbyt dobrze jego plany i cele.

Ktoś jednak puścił farbę, wieść szybko się rozeszła, a Rita postanowiła salwować się ucieczką. Zdążyła spakować swój niewielki dobytek i wyjść z obskurnego i śmierdzącego pokoiku, który wynajmowała od jakiejś starszej kobiety, kiedy na ulicy zobaczyła siepaczy Goostera zmierzających w jej stronę. Niewiele myśląc - dała nogę. Teraz przeciskała się przez wąskie i zatłoczone ulice dzielnicy biedoty, a mordercy deptali jej po piętach. Wiedziała, że nie odpuszcza, póki jej nie zabija.

Re: Dzielnica biedoty

2
Gooster był pracodawcą Rity od dobrych kilku miesięcy,więc wiadome było,że wcześniej czy później uzna,że dziewczyna jest niewygodna i postanowi ją usunąć. Jak widać ten moment nadszedł teraz,jednak Rita wcale nie zamierzała tak po prostu oddać się w ręce rzezimieszków wego pracodawcy. Nie należała do strachliwych,ale wiedziała,że w wąskich uliczkach tej zapchlonej dzielnicy jej szanse na obronę są niemal zerowe. Jedynym wyjściem był port. Na otwartej przestrzeni,jeśli dojdzie do walki,będzie mogła choć trochę się wykazać,co nie znaczy,że zamierzała walczyć. Rita wolała ciche akcje,nie chaotyczne bitki,gdzie nie wiadomo,kto komu przyłożył. Dziewczyna skręciła w kolejny wąski zaułek i już po chwili usłyszała szum morza. Wynajęci zabójcy wciąż deptali jej po piętach,więc jej szanse na ucieczkę były dosyć małe. Pozostała jedynie otwarta konfrontacja. Rita skrzywiła się na tą myśl. W jej arsenał wchodził tylko łuk i sztylety. Musi jej wystarczyć. Mówiąc szczerze,dziewczyna nie miała planu. Musiała improwizować,ale przecież nie nazywałaby się Ritą Quahell,gdyby nie mogła wymyślić jakiegoś wyjścia. W końcu znała się na podstępach i intrygach jak nikt inny. Nie bez powodu chcą ją zlikwidować. Port był coraz bliżej,a wsłuchując się w kroki za uciekinierką,jej prześladowcy także. Gdyby tylko mogła dostać się do konia! Rita sprzeklinała samą siebie za to,że zostawiła go tak daleko od swojego mieszkania,po czym krzyknęła przez ramię:

-Próbujcie dalej mnie złapać,może w innym świecie się wam to uda!

Re: Dzielnica biedoty

3
Rita wymijała brudne, półnagie dzieci, kobiety w obszarpanych strojach, starców i wychudzone psy, pędziła ile miała sił w nogach, a jednak gonili ją profesjonaliści, co do tego nie miała wątpliwości. Nie ustępowali jej w zwinności, a upór, z jakim za nią pędzili, godny był lepszej sprawy.

W pewnym momencie młoda kobieta wpadła na ulice, która wychodziła bezpośrednio do portu. Puściła się biegiem, jeszcze szybciej niż poprzednio. Potrąciła kobietę niosącą kosz z praniem, wyrzucając jego zawartość na zabłoconą i wilgotną ziemię. Pracza puściła za nią wiązkę przekleństw, ale Rita nawet nie do końca ją słyszała. Biegła dalej, bo od tego zależało jej życie.

W końcu się udało. Wydostała się z ciasnej dróżki na otwartą przestrzeń. Po porcie kręciło się niewielu ludzi. Grupa dzieciaków biegała dookoła, bawiąc się w jakaś dziwną grę. Para starych rybaków łatała niewiele widać młodsze sieci. A na stercie lin siedziało kilku brudnych i obszarpanych marynarzy, którzy natychmiast zmierzyli uciekinierkę wzrokiem. Tutaj kobiety musiały szczególnie uważać.

Rita dotarła do krawędzi utwardzonego pomostu, przed sobą miała już bezkresne morze. Powoli odwróciła się i zobaczyła czterech mężczyzn wychodzących z ciemnych uliczek. Każdy z nich był wysoki, o zaciętej gębie pełnej blizn. W dłoniach trzymali długie noże. Luźne szaty dawały im swobodę poruszania się. Nie było wątpliwości, że zabijanie nie budziło w nich żadnych dylematów moralnych.

Jeden z nich wystąpił naprzód i przemówił.
- Zakończmy tę farsę. Rzuć broń, podejdź do mnie i pozwól się spokojnie związać. Gwarantuje ci, że nawet nie poczujesz, kiedy umrzesz.

Re: Dzielnica biedoty

4
Rita zaśmiała się. To było kompletnie niehonorowe zagranie. Ma dać się związać i po prostu... Zabić? Jednocześnie czuła się wyróżniona,że Vas wysłał za nią aż czterech zabójców. Co nie znaczy,że ma się ot tak dać zabić. Dziewczyna grała na zwłokę,pragnęła złapać oddech przed dalszą ucieczką. W głowie już układał jej się plan,dzięki któremu miała zyskać nieco czasu oraz zlikwidować chociaż jednego z jej prześladowców. Dyskretnie spojrzała za siebie,po czym sprawdziła swój kołczan.

-Mówicie,żebym się poddała? Wiecie,to bardzo niehonorowe zagranie,ale mogłam się tego spodziewać po Goosterze. Założę się,że jeśli uzna,że już nie jesteście mu potrzebni,lub jeśli zepsujecie jakąś robotę... To nie zawaha się was zastąpić. Ostrzegam na przyszłość.

Wyciągnęła łuk udając,że chce go oddać mężczyznom,po czym błyskawicznym ruchem nałożyła strzałę na cięciwę i wypuściła ją w kierunku najbliższego z nich. Nie patrząc,czy trafiła tam,gdzie chciała,Rita skoczyła do lodowatej wody wznawiając swą ucieczkę. W ręce wciąż miała łuk,którego nie zdążyła schować,przez co trudniej jej było płynąć. Miała szczerą nadzieję,że udało jej się spowolnić swój pościg choć na krótką chwilę.

Re: Dzielnica biedoty

5
Mężczyźni popatrzyli po sobie nieufnie, kiedy Rita sięgnęła po łuk, a ich dłonie mocniej zacisnęły się na rękojeści noży. Niepewni, co za chwilę się stanie, powoli podchodzili do dziewczyny, kiedy ta błyskawicznie napięła cięciwę ze strzałą i wypuściła ją w najbliższego zabójcę. Nie czekając na efekt, skoczyła do morza, choć głuche stęknięcie, które usłyszała w locie, upewniło ją, że trafiła celu.

Teraz wpadła do błękitnozielonej, lodowatej wody. Wszak panowała już jesień, a morza nigdy nie należały do najcieplejszych zbiorników wodnych. Rita płynęła z trudem, trzymając w jednej ręce łuk, ale nie męczyła się zbyt długo, jedna z większych fal uniosła ją wysoko i po chwili dziewczyna była dość daleko od brzegu, z dala od swoich oprawców, którzy nie kwapili się skakać za nią. Był to jednak jedyny plus. Coraz mniej panowała nad torem swojej podróży, coraz bardziej była to spontaniczna młócka rękami i nogami.

W końcu straciła port z oczu, teraz płynęła wzdłuż skalistego wybrzeża, jednak każda próba podpłynięcia na ląd kończyła się niepowodzeniem. Wiatr przybierał na sile, a Rita z minuty na minutę traciła siły.

Nagle poczuła ostry ból tuż przy kości biodrowej, nie miała jednak pojęcia, co się stało, nie mogła tego sprawdzić. Zamiast tego ujrzała przed sobą stary, drewniany pomost, prowadzący do jakiejś nadmorskiej jaskini. Podjęła próbę podpłynięcia tam i tym razem los był łaskawy. Fale rzuciły nią niemal na drewnianą konstrukcję, po której musiała się wspiąć, aby znaleźć bezpieczny azyl.

Re: Dzielnica biedoty

6
Rita ledwo złapała się jednego z pali podtrzymujących pomost. Z trudem schowała łuk na swoje miejsce i zaczęła wspinać się ku suchej powierzchni. Ostatkiem sił podciągnęła się na górę i położyła na suchej powierzchni,niezdolna do dalszego ruchu. Dziewczyna była przemoczona do suchej nitki,oprócz tego jeszcze wiał wiatr,co spowodowało,że Rita czuła,jakby zaraz miała zamarznąć. Spróbowała przewrócić się na plecy,ale we znaki dała jej się kość. Poczuła przeszywający ból. Krzyknęła zrozpaczona. W tym momencie Rita żałowała,że nie dała się zabić. To było o stokroć gorsze od śmierci. Zapewne jej odczucia były mocno przesadzone,jednak w tym momencie dziewczyna skupiała się tylko na cierpieniu,który zadawał jej chłód i ból. Kiedy już przyzwyczaiła się do przykrego wrażenia,postanowiła,że spróbuje dostać się do jaskini. Nie wiadomo było,co tam czeka,jednak Rita myślała tylko o bezpiecznym schronieniu. Jeśli da radę,zobaczy co jej się stało i postara ogrzać. Jeśli da radę. Zagryzła język i spróbowała wstać,bez powodzenia. Jej wrażliwość na ból w tym momencie znacznie wzrosła,przez co jedyne,co mogła zrobić to powoli kroczyć na czworakach w stronę względnego azylu.

Re: Dzielnica biedoty

7
Nieporadnie, centymetr po centymetrze, Rita niemal pełzła w stronę jaskini. Kiedy wreszcie udało jej się tam dotrzeć, padła na plecy, oddychając głęboko i ciężko. Patrzyła chwile na kamienne sklepienie, ciesząc się zasłużonym odpoczynkiem.

Wewnątrz było sucho, a i wiatr nie wpuszczał tu swoich zimnych podmuchów zbyt mocno. Po dłuższej chwili młoda dziewczyna podniosła się i oparła o ścianę tunelu. Czuła piekący ból przy lewym biodrze, a gdy tam spojrzała, zobaczyła rozerwane spodnie i głębokie cięcie, długie na kilka centymetrów. Najwidoczniej zahaczyła o jakiś podwodny głaz o ostrej krawędzi. Sama rana nie była poważna, ale sól morska sprawiała, że piekło ją to dotkliwie.

Następnie Rita rozejrzała się dookoła. Naprzeciwko niej leżała stara, połamana skrzynia, a kawałek dalej kadłub rybackiej łodzi, mocno zniszczony przez czas i wilgoć. Dalej w tunelu panowała ciemność, żeby cokolwiek zobaczyć, trzeba było wstać i przejść kolejne kilka metrów. Rita analizowała.

Nie odpłynęła bardzo daleko od portu, a zatem musiała znajdować się gdzieś pod obrzeżami miasta, być może nawet na pograniczu dzielnicy biedoty. Jaskinia musiała służyć przemytnikom za bezpieczną przystań, ale czy wciąż była używana, ustalić się nie dało, przynajmniej nie na podstawie widocznych tu przedmiotów. Dłuższy pobyt mógł zatem okazać się zgubny w skutkach. Ale Rita była zmęczona, zziębnięta i lekko rana. Wydostanie się stąd też może nie należeć do łatwych.

Re: Dzielnica biedoty

8
Wystarczył jeden rzut oka,aby już wiedzieć,gdzie Rita jest. Jej tymczasowy azyl był schronieniem przemytników,tak jak teraz jej. Mogłaby zaryzykować i zostać tu na trochę,ale nie wiadomo,co mogłoby się przydarzyć. Trzeba będzie jak najszybciej się stąd wydostać. Dziewczyna nie zwlekała i zajęła się swoją raną. Opuściła spodnie wystarczająco nisko,aby mieć do niej dostęp i wyciągnęła z zamoczonej torby wino. Oderwała z koszuli pojedyncze pasmo materiału i tak powstałą prowizoryczną szmatą zamoczoną w winie oczyściła cięcie. Piekło,ale Rita wytrzymała i zawinęła ranę w bandaże,po czym z powrotem ubrała się i owinęła szczelnie płaszczem. Podeszła do krawędzi jaskini i spojrzała w morze. Wszędzie widać było wodę. Dziewczynie wydawało się,że widzi na horyzoncie zarysy miasta,ale równie dobrze mogły to być majaki spowodowane przemarznięciem. Wiatr cały czas szalał,toteż Rita kuśtykając schowała się z powrotem głębiej. Postanowiła się rozgrzać,toteż podeszła do zniszczonego kadłuba. Wątpiła,by dało się cokolwiek zrobić z mokrym drewnem. Westchnęła zrezygnowana i zaklęła na głos. Widocznie jest w beznadziejnym położeniu i wydostanie się stąd będzie bardziej trudne. Spojrzała w głąb jaskini,ale nie weszła dalej. Było ciemno,a nie wiadomo co tam jest. Być może przepaść albo jakaś pułapka... W tej chwili ryzyko było ostatnią rzeczą,której Rita byłaby chętna spróbować.

Re: Dzielnica biedoty

9
Trzeźwa ocena sytuacji pozwoliła Ricie szybko przejąć inicjatywę. Opatrunek nie należał do najczystszych, ale przynajmniej rana została dobrze przemyta i odkażona, choć dziewczyna musiała zaciskać zęby, żeby nie krzyknąć, a łzy same cisnęły się do oczu.

Drewno ze starej skrzyni faktycznie było wilgotne, jak cała jaskinia zresztą. Nieco zajeżdżało tu solą, normalna rzecz w nadmorskim miejscu. Gdzieniegdzie leżały również martwe ryby, więc i ich zapach dostawał się do nozdrzy Rity, a to wcale nie poprawiało nastroju. Wiedziała, że musi coś zrobić, inaczej grozi jej wyziębienie.

Wtedy, gdzieś z głębi jaskini, usłyszała głuchy trzask. Jakby ktoś zamknął za sobą drzwi, ale daleko od miejsca, w którym dziewczyna przebywała. Nie miała pojęcia, co to oznaczało dla niej, ale serce zabiło mocniej, a ból powoli ustąpił uczuciu coraz mocniejszego strachu. Było prawdopodobne, choć wcale nie takie pewne, że ktoś postanowił nawiedzić tymczasowy azyl Rity.

Re: Dzielnica biedoty

10
Trzask drzwi w głębi jaskini pobudził Ritę do działania. Wyciągnęła sztylet i ukryła się w cieniu. Jej podejrzenia zapewne wydały się uzasadnione. Grota była używana. Dziewczyna schowała się głębiej,tam gdzie światło nie docierało. Istniała możliwość,że ktoś ją zauważy,jednak była niewielka. Modliła się także,aby ten ktoś,jeśli rzeczywiście zmierzał ku wyjściu,był nieuzbrojony,dzięki czemu w razie co mogłaby łatwo się obronić. Szanse na to były małe,przemytnicy na ogół musieli być przygotowani. Gdyby jednak trafił jej się żółtodziób... Zarzuciła kaptur na głowę,aby przykryć twarz i poprawiła uścisk na sztylecie. Czekała z niecierpliwością na to,co może się wydarzyć. Rita słyszała swój własny oddech,przyspieszony przez nadmiar strachu. Spróbowała go uspokoić,jednak z małym powodzeniem. Wbiła wzrok w ciemność wypatrując możliwego nadejścia kogoś,kto otworzył drzwi.

Re: Dzielnica biedoty

11
Ukryta w cieniu Rita po dłuższym czasie usłyszała odbijające się od ścian głosy i kroki. Początkowo wszystko było niezrozumiałe, jednak z czasem docierało do niej coraz więcej słów.

- ...tylko wtedy możesz cokolwiek jej powiedzieć. Do baby trzeba ostrożniej niż z koniem.
- Przecież to jest nienormalne! Chore!
- A co żeś myślał? To nie prosta, wiejska dziewucha, nie wskoczy ci sama do łoża, bo mieszkasz w mieście. Jej ojciec to bogaty kupiec, ona pluje na takich, jak my, nawet, jeśli jesteśmy podobnego stanu.


Rita słuchała tej męskiej wymiany zdań dotyczącej z pewnością jakiegoś dziewczęcia, aż jej oczom ukazały się sylwetki rozmówców. Pierwszy z nich miał na sobie skórzany kaftan, opończę z kapturem narzuconym na głowę i miecz przy pasie. Nadzieję dziewczyny prysły.

Drugi, nieco niższy, miał krótko przycięte włosy, twarz pospolitą, ale z charakterystyczną blizną biegnącą od od czoła do podbródka, a na sobie nosił półpancerz z wyprawionej i usztywnionej skóry. I on nosił przy pasie broń.

O ile Rita mogła ustalić, obaj byli młodzi, niewiele starsi od niej.

- Cholera - rzucił jeden, podchodząc do wylotu z jaskini. - Jesteśmy za wcześnie. Jeszcze ich nie ma.
- Trudno, poczekamy. Masz coś do picia?
- Nie. Ale karty mam.

Po tych słowach jeden z nich zasiadł na większym kamieniu, a drugi na połamanej i wilgotnej skrzyni. Ten z blizną wyjął gdzieś zza pazuchy karty i rozpoczęli partię. Wydawało się, że na coś czekają.

Re: Dzielnica biedoty

12
Rita zamieniła się niemal w kamień,pragnąc pozostać ukrytą. Mężczyzn było dwóch,w dodatku z bronią. Dziewczyna zauważyła,że ostatnio zbyt często trafiają jej się uzbrojeni ludzie. Z początku rozmowa nie była ciekawa,coś o jakiejś paniusi. Typowi faceci, pomyślała Rita,ale nadal słuchała. Mężczyźni dotarli w miejsce jej niedawnego pobytu. Z tego co usłyszała,niedługo mieli pojawić się kolejni. Będzie ich co najmniej czworo. Dziewczyna postanowiła przeczekać,nieznajomi zapewne dokonają wymiany,po czym rozejdą się,każdy w swoją stronę. Wtedy Rita na spokojnie zastanowi się,jak uciec z groty. Może tym wejściem,przez które weszli ci dwoje. Może ich nawet śledzić. Jednak teraz dziewczyna stała ukryta i niezdolna do najmniejszego ruchu z obawy o zdemaskowanie,z ciekawości więc zaczęła obserwować młodzieńców czekających na pozostałych.

Re: Dzielnica biedoty

13
Gra toczyła się w najlepsze. Czasem zdarzało się rzucić parę przekleństw, czasem jakiś sprośny żart, normalna rzecz u facetów. Rita trwała w bezruchu, a jej ciało powoli zaczynało drętwieć, od zimna ledwo powstrzymywała szczękanie zębami, a głowa rozbolała ją potwornie. Z rozmowy mężczyzn dowiedziała się, że "ten ważniak się spóźnia", o kogokolwiek im chodziło. Minęła chyba cała wieczność, kiedy obaj młodzieńcy wstali poruszeni.

Rita ze swojego kąta początkowo tylko słyszała odgłosy cumowania, krótkie, urwane rozmowy. Potem w polu widzenia pojawili się znani jej już młodzi mężczyźni, którzy taszczyli jakąś skrzynie. Za nimi szła wysoka postać w płaszczu z kapturem.

- Zabierzcie to na górę, na wóz i do laboratorium - usłyszała męski, władczy, ale jednocześnie melodyjny ton. - Potem jesteście wolni.

Mężczyźni nie zadali sobie nawet trudu, żeby odpowiedzieć. Ruszyli w głąb jaskini. Tymczasem zakapturzony jegomość zaczął wykonywać w powietrzu dziwne znaki, mruczeć coś pod nosem i nagle przed nim otworzył się owalny portal, uderzający niesamowicie jasnym światłem. Mężczyzna wszedł w przejście, by po chwili zniknąć w nim całkowicie, a sam teleport zgasł chwilę po tym.

Rita została sama. Zdrętwiała, zmarznięta, zdekoncentrowana.

Re: Dzielnica biedoty

14
Przez większą część czasu nie zdarzyło się nic wartego uwagi. Rita traciła już czucie w kończynach i gotowa była ujawnić się,byleby coś się działo,kiedy usłyszała łódź. Mężczyźni poszli przywitać gościa,a dziewczyna w tym czasie zdążyła się ogarnąć i wytężyć zmysły,aby nic nie umknęło jej uwadze. Znajomi już jej młodzieńcy przeszli obok taszcząc jakąś skrzynię,podczas gdy tajemniczy jegomość w płaszczu wydawał im rozkazy. Wszystko,co usłyszała Rita,brzmiała tajemniczo,jednak to było nic w porównaniu z tym,co jegomość w płaszczu zrobił,gdy tamci zniknęli mu z pola widzenia. Rita rzadko miała styczność z magią,toteż zdziwiła się na widok teleportu. Kiedy dziwny mężczyzna zniknął,dziewczyna nadal nie mogła się ruszyć,już nie tyle z odrętwienia,co z zaskoczenia. Po chwili przypomniała sobie po co ma nogi i podeszła chwiejnym krokiem na molo. Tak jak myślała,łódź wciąż stała. Mogła wsiąść na nią i popłynąć z powrotem do dzielnicy chociażby po to,żeby odzyskać konia,ale z tego co usłyszała,skrzynia miała pojechać do jakiegoś laboratorium,czyli że była nie daleko od Qerel,być może tylko w innej dzielnicy. po Viriana zawsze może wpaść po drodze,przy okazji może dowie się,o co chodzi z tamtym magiem i nie napatoczy się na zbirów Goostera,którzy pewnie wciąż grasują po dzielnicy biedoty. Z tym postanowieniem oraz bolącą nogą Rita ruszyła w głąb jaskini szukając drzwi,przez które przyszli tamci mężczyźni.

Re: Dzielnica biedoty

15
Kulejąca Rita rozpoczęła skradanie się. Powoli zagłębiała się w jaskinie, słysząc przed sobą kroki. Wokół było cholernie ciemno, ale instynktownie dziewczyna dawała radę się poruszać. Kilka razy potknęła się lekko, ale zawsze zachowywała równowagę.

Ścieżka pięła się w górę, po dłuższym czasie gdzieś przed nią znowu huknęły drzwi, trzasnął skobel i kroki poprzedzających ją młodzieńców ucichły. Nie zwlekając ani chwili, Rita ruszyła dalej, pewniejszym krokiem, kiedy kilka rzeczy stało się jedna po drugiej w ciągu chwili zaledwie.

Owalny portal otworzył się przed nią, jego blask był oślepiający i faktycznie na chwilę odebrał wzrok uciekinierce. Po tym poczuła paraliżujący ból w całym ciele, jakby wszystkie mięśnie skurczyły się się gwałtownie. Krzyknęła przeciągle, nie mogąc się powstrzymać. A potem portal wciągnął ją i straciła przytomność.

Kiedy się obudziła, leżała na wąskim łóżku, przywiązana za nadgarstki i kostki. Mogła ruszać głową i nawet podnieść ją nieznacznie. Znajdowała się w jakimś obskurnym pokoju, w którym pod ścianą rozstawiony był sprzęt do alchemicznej destylacji, a na półkach ustawiona była cała masa fiolek i menzurek wypełnionych płynami o różnych kolorach. Nie mogła spojrzeć, co ma za sobą, położenie zwyczajnie na to nie pozwalało.

- Dlaczego mnie śledziłaś? - usłyszała dobrze jej znany, władczy głos. Ten sam, który wydawał polecenia w jaskini. - Kto cię nasłał? Komu służysz?

Pytania były zadawane powoli, ale w ich intonacji czuło się cień groźby.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Qerel”