Re: Pracownia alchemiczna – zioła, eliksiry, perfumy

16
Karol wyglądał na roztrzęsionego, wściekłego i przestraszonego jednocześnie. Wodził spojrzeniem od Jedeusa do jego szczurzego znajomego. To, że ten przenosił zarazy, było raczej pewne, więc nie wolno było się dziwić zachowaniu młodzieńca. Aktualnie także od druida oddzielał go stół, który traktował teraz jako swoją tarczę, przeszkodę. Jakby dla szczura było to jakimkolwiek wyzwaniem.
Usta Karola zacisnęły się w wąską kreskę, gdy odezwał się Jedeus ze swoimi wymaganiami. Młodzian sięgnął po coś do kieszeni i wyciągnął zaraz kartkę od Sylviusa. Wyraźnie się wahał między własnym rozsądkiem a poleceniami mistrza. W końcu szala przechyliła się na jedną stronę i chłopak wskazał mieszańcowi, by ten nawet nie drgnął. Szybko wyszedł z pokoju i zniknął na parę dobrych minut. Bob w tym czasie był jakby zadowolony z tego, jakie wywarł wrażenie na jednym człowieku. Usadowił się wygodniej na ramieniu Jedeusa, trochę bardziej na widoku, po czym jakby nigdy nic począł czyścić pyszczek.
Wrócił Karol, niosąc spore zawiniątko. Postawił to na stole i przesunął w stronę druida z podejrzliwą miną.
To wszystko, czego potrzebujesz. W środku masz prowiant, a teraz z łaski swojej, panie, znikaj stąd z tym paskudztwem — rzekł ponuro, spoglądając z niejakim przestrachem na Boba. Cóż, Jedeusowi nie pozostało nic innego, jak wyjść z tych niegościnnych progów i zająć się o wiele ważniejszymi sprawami. Tak też zaraz zrobił.

Załatwiłeś wszystko, co trzeba? To teraz wracamy na tę łajbę z Eroli. Tylko ostrożnie tam. Pamiętasz drogę? Mam nadzieję, że tak... — szczur schował się w fałdach ubrania krasnoluda, cierpliwie czekając, aż ten wyjdzie z dzielnicy. Wkrótce dotarli do miejsca docelowego.

Do portu
ODPOWIEDZ

Wróć do „Qerel”