Dom Qenta Ariandina

1
W bogatej dzielnicy Qerel znajdowała się pewien dom. Nie był on może najokazalszy, ale niektórzy przechodnie zerkali na niego z dużym zainteresowaniem. Bowiem to tutaj mieszkała osoba tak bystra, że aż potrafiące dowieść winy, lub ją zatrzeć. Był nią nie kto inny jak Qent Ariandin. Jego siedziba składała się tylko z trzech pokoi. Najmniejszy z nich - biuro będące jednocześnie z racji swej długości jakby przedsionkiem, znajdowało się zaraz za drzwiami wejściowymi. Naprzeciw drzwi znajduje się okazałe biurko z dębiny, zawalone papierami i kilkoma butelkami po winie i piwie. Wzdłuż ścian stoi kilka półek na książki zawalonych starymi aktami dawnych spraw. W prawej od wejścia ścianie znajdują wąskie drzwi prowadzące do saloniku, czy raczej miejsca libacji. Na środku „saloniku” stoi stolik na sześć osób z tylomaż krzesłami, zawalony butelkami, a w jednym z kątów stoi wygodny fotel z podnóżkiem do kompletu, a obok niego przy ścianie znajduje się długa kanapa. Naprzeciw drzwi od biura stoją następne... wiodące do sypialni. Z lewej strony stoi tu obszerne łóżko, które wydaje się być zrobione dla nawet trzech osób, a w kącie stoi mała miska z czystą wodą. Naprzeciw łóżka stoi szafa z ubraniami, a obok szafy, wysunięty poza dom i znajdująca się za kolejnymi drzwiami, latryna. Cały domek może nie jest zbyt wystawny, jednak daleko mu do skromności.

Ale wróćmy do saloniku. Świt wstawał nad Qerel, a tam w swoim ulubionym fotelu leżał gospodarz. Był zalany i miał na sobie przepocone i brudne ubranie. W ręce trzymał butelkę po wódce, która w znacznej mierze wypłynęła na fotel. Śnił właśnie o tym jak jest otoczony trzydziestoma dziewicami gdy nagle przechylił się do przodu i spadł na podnóżek. Mocno uderzony w głowę obudził się. Mimo iż jego organizm był zdecydowanie "zahartowany" do takich sytuacji to jednak czuł delikatnego kaca... a na dodatek nie pamiętał wczorajszej popijawy mimo iż takowa odbyć się musiała z racji na jego stan. Miał też delikatnie rozmyty wzrok. Rozejrzał się po saloniku z podłogi. Znajdowało się tutaj zdecydowanie dużo więcej butelek niż ostatnio, a kilak krzeseł było przewróconych. Nim jednak zdążył wyciągnąć jakieś wnioski i lepiej przyjrzeć się swojemu salonowi usłyszał jakby warknięcie od strony swej sypialni.
Ostatnio zmieniony 14 sie 2014, 22:28 przez Melawen, łącznie zmieniany 1 raz.
Spoiler:

Re: Dom Qenta Ariandina

2
Qenta bolała głowa. Nie mógł sobie przypomnieć wczorajszego wieczoru, choć bardzo chciał. Skoro jego dom po libacji był w tak opłakanym stanie to na pewno był powód, by rozpaczać za tymi wspomnieniami. Przetarł oczy i chciał wstać z fotela, ale podczas podnoszenia tyłka z wygodnego siedziska usłyszał warknięcie. Pewnie mi się przesłyszało. Wstał, otrzepał się i sprawdził, co ma ze sobą. Broń i pieniądze pewnie umieścił w jednym z ubrań z szafy jak zawsze - kto chce kraść ciuchy? -, ale możliwe, że zapomniał ich tam zostawić zeszłej nocy i nadal są przy nim. Jeśli nie miał ich to podszedł do szafy po sztylet. Wracał myślami do wspomnienia wcześniejszego dziwnego dźwięku.

- Ktoś tu jest? - krzyknął na wszelki wypadek. Nie wierzył, że to było coś więcej niż przesłyszenie, ale jednak chciał się upewnić.

Re: Dom Qenta Ariandina

3
Qent nie miał przy sobie broni i pieniędzy. Głośno zapytał czy ktoś szwenda się po jego domu po czym ruszył lekko oszołomiony do sypialni aby sprawdzić czy zostawił je w innym ubraniu. Kiedy wszedł do sypialni od razu skierował się do szafy. Otworzył ją i znalawszy sztylet i pieniądze lekko odetchnął. Sięgnął po sztylet próbując dalej sobie coś przypomnieć jednak daremnie. Lekki kac nie chciał także go opuścić co też nie polepszało sprawy. Zacisnął rękę na sztylecie i nagle znowu usłyszał lekki warknięcie... połączone ze stęknięciem. Wtedy dotarło do niego że słyszy czyjeś chrapanie. Dopiero teraz zerknął na łóżko i pod nieładem pościeli i prześcieradła zdało mu się że widzi zarys dwóch osób...
Spoiler:

Re: Dom Qenta Ariandina

4
Mężczyzna w drodze do sypialni rozglądał się wokół. Szkoda, że tego nie pamiętam. Cholera! Po dotarciu na miejsce odtworzył szafę i wyszukał swoje rzeczy. Mieszek i sztylet schował za płaszczem. Gdy dojrzał parę w łóżku nie zareagował zbyt dużym zaskoczeniem. Po imprezie bywa, że ktoś zostaje by się chędożyć. Nie chciał ich budzić. Nie miał po co. Pewnie nie wiele więcej pamiętają od niego. Starał się obudzić parę najpierw zwykłym "Ej! Obudźcie sie!, potem - gdy nie poskutkowało - szturchnięciem ręką mężczyzny. Gdy się obudzili spytał się:

- Nie powinniście już wracać do domu? - gdy okazało się, że nie zna nikogo z tej dwójki to dodał - Kim jesteście?

Re: Dom Qenta Ariandina

5
Kiedy Qent szturchnął jedno z ciał, te ruszyło się po czym spod kołdry wyłoniła się brodata i zaspana twarz Renthara, przyjaciela Qenta. Krasnolud przez chwilę jakby nie wiedział gdzie jest bo podniósł rękę jakby chciał coś zamówić, a także całkowicie spłynęły po nim pytania człowieka, chwilę potem dostrzegł Qenta i rozkładając ramiona rzekł ironicznie.
- Wiwat mistrz dzielnicy w piciu!- skupił wzrok na gospodarzu po czym na jego twarzy pojawiło się zdumienie połączone z podziwem- Na bogów ty naprawdę stoisz prosto!- Poderwał prześcieradło obok siebie gdzie leżała wtulona w poduszkę naga elfka i klepnął ją w pośladek. Kiedy ta wsparła się na ramieniu i ziewnęła delikatnie ten zapytał ją- Spójrz tylko na niego! Mówiłaś że przez kilka dni będzie ledwo przytomny!
Elfka byłą średniego wzrostu, czarne włosy spływały jej falami do piersi, a delikatne rysy twarzy i szczupła sylwetka sprawiały iż była prawdziwą pięknością. Miała widoczny problem ze skupienie, widać też mocno podpiła. Jednak w końcu wybełkotała wesoło.
- Och... moja diagnoza... znowu zawiodła... ale przecież.... wczoraj... już nie raz... zaskoczył mnie... swoją wytrzymałością.- kiedy skończyła mrugnęła zalotnie do detektywa.
Renthar otrząsnął się w końcu z szoku i znowu się uśmiechnął mówiąc.
- No! Tak to się nie zabawiłem od lat! Wiedziałem że jesteś bystry, ale to co wczoraj zrobiłeś w tej karczmie to było czyste połączenie geniuszu i umiejętności! No i jeszcze...- nie dokończył tylko dyskretnie wskazał głową na elfkę, która właśnie szukając odzieży baraszkowała w prześcieradle.
Spoiler:

Re: Dom Qenta Ariandina

6
- Dzięk... Dziękuję. - odparł niewiedząc za bardzo za co dostał gratulacje.

Takie słowa od krasnoluda to nie lada wyróżnienie. Qent cieszył się, że to tylko Renthar, a nie jakiś losowy gość wczorajszej imprezy. Elfki nie rozpoznawał. Przetarł oko by móc lepiej obserwować nagość kobiety, choć wiedział, że przecieranie oczu rzadko kiedy coś daje. Uśmiechnął się lekko robiąc płytki ukłon w stronę elfki. To sobie znalazłeś sztukę, Ren!

- Gdy już pani z moim znajomym się odziejecie zapraszam do salonu. Mam parę pytań odnośnie wczoraj i chciałbym uzyskać na nie odpowiedzi. Nie musicie się śpieszyć. Muszę tam jakoś ogarnąć cały bałagan po poprzednim dniu.

Po tych słowach oddalił się wyciągając jeszcze z szafy czyste ubrania - bardzo podobne do tych co miał teraz na sobie. Hmm... Co miało znaczyć "zaskoczył mnie swoją wytrzymałością"?

Gdy dotarł do salonu szybko się przebrał - zwykle robił to w sypialni, ale tym razem była zajęta przez krasnoluda i jego towarzyszkę. Zdejmując brudny płaszcz wyciągnął z niego stronice papieru wraz węglowy rysikiem. W każdym płaszczu miał czysty pergamin, ale ten mógł być zapisany jakimiś informacjami o niedawnej libacji. Nie czytając co na kartkach jest lub nie odłożył je na stół. Sztylet przełożył do czystego płaszcza (pochwa została "wszyta" pionowo do wewnętrznej strony materiału). Teraz zajął się za zbieranie butelek ze stołu i ustawianie powywracanych krzeseł. Butelki kładł gdzieś w kącie. Jeżeli udało mu się wykonać tę robotę przed przyjściem gości usiadł za stołem na jednym z krzeseł i sprawdził wcześniej wyjęte karty papieru.

Re: Dom Qenta Ariandina

7
Detektyw przebrał się szybko, a potem, kiedy skończył sprzątać stół (a w kącie stała cała wieża z butelek) zajrzał do notatek. Jedyne co tam znalazł to bazgroły i rysunki tak krzywe iż można było je od razu nazwać abstrakcją. W końcu do saloniku weszła elfka i Renthar. Ta pierwsza była ubrana w błękitną szatę i miała świeżo uczesane włosy. Krasnolud rozsiadł się wygodnie, ale elfka usiadła bardzo ostrożnie lekko się przy tym krzywiąc, jednak zaraz na jej twarzy znowu pojawił się zalotny uśmiech. Renthar spojrzał na Quenta i zapytał unosząc jedną brew.
- No? To co chcesz wiedzieć?
Spoiler:

Re: Dom Qenta Ariandina

8
Qent spojrzał na ten abstrakcyjny twór kreatywności piwnej po czym zgniótł papier i chciał rzucić w kąt, ale spojrzał na szklaną piramidę stworzoną jakiś czas temu. Lepiej byłoby jakby rzucił w drugą stronę i tak też zrobił. Gdy Renthar z elfką weszli do salonu wstał i poczekał aż kobieta usiądzie po czym rozsiadł się na krześle.

- No, więc sprawa jest taka, że nie pamiętam nic z zeszłej nocy co świadczy o tym jaka była świetna. Przez to nie pamiętam jakie imię nosi piękna dama i bardzo tego żałuję. - uśmiechnął się - Możecie mi streścić wydarzenia z wczoraj? To jest na tyle na ile pozwoli wam pamięć.

Re: Dom Qenta Ariandina

9
Renthar spojrzał na Quenta z lekkim rozbawieniem i szturchnął lekko elfkę pod żebro mówiąc przy tym.
- No to miałaś przynajmniej po części racje. Faktycznie nic nie pamięta.
Elfka przewróciła oczyma i rzekła do Quenta wesoło.
- Moje miano? Wątpię by wczoraj też cię obchodziło, ale dobrze... jestem Valiriana z Oros. Wykładowczyni i Uzdrowicielka. Was zeszłej nocy najbardziej obchodziło raczej to ostatnie... no może nie licząc jeszcze jednej rzeczy- na jej twarzy ciągle błąkał się figlarny uśmieszek i widać było że dalej do końca jeszcze nie wytrzeźwiała.
Kiedy elfka się już przedstawiła Renthar zaczął streszczać detektywowi wydarzenia ze wczoraj.
- To wszystko zaczęło się wczoraj w południe. Spotkaliśmy się na ulicy i powiedziałem ci że właśnie dostałem całkiem duże zamówienie na broń i dzięki temu już wkrótce będę rozbudowywał kuźnie. Powiedziałeś że trza to uczcić, a ja nie negowałem. Poszliśmy do najbliższej karczmy i zjedliśmy obiad po czym zaczęliśmy pić. Nie liczyłem ile to trwało, ale po dosyć długim czasie przepijania do siebie nawzajem zapytałem cię kto ma za to płacić. Zmarszczyłeś brwi i waląc kuflem o stół zacząłeś ględzić iż znasz sposób jak nie płacić wcale. Wszedłeś na stół i powiedziałeś że rzucasz wyzwanie największemu opijusowi w okolicy. Szczęśliwym trafem siedział akurat kilka stołów dalej. Mi kazałeś pójść do karczmarza i założyć się że jeżeli ty wygrasz to za nic do końca dnia nie płacimy, a jeśli ten drugi wygra to płacimy podwójnie. No ale się o ciebie trochę bałem więc gdy owa dama siedząca wtedy przy ladzie zaczęła klnąc że po kiego została Uzdrowicielką natchnęło mnie. Powiedziałem że jeśli pomożesz nam wygrać to dołączymy jej rachunek do naszego zakładu z karczmarzem. Ona się zgodziła i przebadała cię w wychodku. Do licha ciężkiego nie wiem sam co tam się działo, ale kiedy wyszła ty byłeś jak nowo narodzony, a ona wreszcie przestała jęczeć o swojej niedoli...
Przez umysł detektywa zaczęły przelatywać obrazy potwierdzające opis krasnoluda... a nawet go uzupełniając. Widział siebie i elfkę w latrynie. Ona podawała mu jakieś zioła i co jakiś czas wzdychała. Nawiązali rozmowę... w ich obecnym stanie umysłu byli bardzo kontaktowi. Elfka wyżaliła mu się o tym jak brat umarł, jak straciła połowę majątku... a on obiecał ją pocieszyć i zaczął już w latrynie... potem wyszli i...
-... no i przy trzynastym kuflu twój przeciwnik zwalił się z nóg i nie musieliśmy płacić! Widać karczmarz cię nie znał. No ale kiedyśmy chcieli złożyć pierwsze zamówienie za darmo najpierw nas ignorował ,a potem pogonił z halabardą - krasnolud zaśmiał się- no toś my przyszli do ciebie, popili, a potem wszyscy poszliśmy do twojego łóżka... reszty się domyślisz. ale widać zioła dalej działały bo robiłeś to non stop przez... no nie wiem... coś ponad godziny? Może dwie? Co to było u kaduka?- zapytał elfki, a ta zachichotał i odrzekła.
- Tajemnica zawodowa... brodaczu.
Krasnolud machnął ręką i kontynuował.
- A potem nagle wstałeś, ubrałeś się i powiedziałeś że musisz rozwiązać ważną zagadkę... mianowicie nie możesz znaleźć swojego kota... próbowałem ci wytłumaczyć że go nie masz... ale... cóż wstałeś, usiadłeś w fotelu, opróżniłeś butelkę do połowy i już nie wstałeś... no a ja nie chciałem marnować czasu.
Renthar siedział wyczekująco, aby zobaczyć reakcje przyjaciela. Jednocześni kiedy elfka się na chwilę odwróciła szukając jakiejś pełnej butelki poruszając niemal bezgłośnie utami wyszeptał.
- Jach ona pojdzie... to jesc cos jeszce.
Spoiler:

Re: Dom Qenta Ariandina

10
- Miło mi znowu poznać uczona panno Valirianno. - przywitał się detektyw.

Qent wysłuchał opowiadania krasnoluda z zaciekawieniem. Śmiejąc się co chwila z jego wczorajszych działań.

- No, a znalazłem tego kota? - zaśmiał się głośno - Szkoda wielka, że tego nie pamiętam. Należą się pani podziękowania, pani profesor. Tylko, że... - rozejrzał się w koło na porozrzucane butelki i ich świątynie w kącie izby - Renthar pomógłbyś posprzątać mi ten burdel? Nie będę o to prosił damy. Nie wiem co z tymi butelkami jeszcze zrobić. Może ktoś je kupi. Słyszałem, że są tacy.

Pewnie pójdzie sobie do domu. Nie będzie chyba chciała patrzeć jak ktoś sprząta. Jestem ciekaw o czym Ren chce mi powiedzieć.

Re: Dom Qenta Ariandina

11
Elfka widząc że zabawa się już skończyła westchnęła, wstała i mijając Qenta szepnęła mu do ucha.
- Gdybyś kiedyś zahaczył o Uniwersytet... zapytaj o mnie.
Kiedy już wyszła kręcąc pośladkami krasnolud odczekał chwilkę po czym poważnym głosem rzekł.
- Widzisz... teraz kiedy musiałem od nowa to opowiadać przypomniał mi się pewien wątek, który wczoraj wymknął się z mej pamięci... na jakiś czas przed tym jak pozwałeś tego... no jak mu było... z resztą wiesz o co chodzi. To podeszła do nas taka jedna ruda chłopka... biadoliła coś o tym że chce cię wynająć bo jej ojciec jest oskarżony o zabójstwo, ale ona był takim porządnym człowiekiem i za 3 dni zostanie stracony we wsi... Czarno... coś tam. Nie powiedziała do końca bo ty uparcie przy każdym zdaniu częstowałeś ja piwem, aż spadła pod stół... a jak powiedziałeś o tym pomyśle jak nie płacić to i ja żem o niej zapomniał. No i została w karczmie pod kogutem. Wiesz... ona leży tam pijana... nie kontaktuje... a tam się kręcą różni tacy.- krasnolud był wyraźnie zawstydzony tym że na rzecz darmowego napitku zapomniał o kliencie swojego przyjaciela.
Spoiler:

Re: Dom Qenta Ariandina

12
Qent odprowadził uzdrowicielkę do wyjścia przytrzymując jej drzwi. - Napewno skorzystam. - odparł jej gdy wychodziła po czym zamknął za nią drzwi i wrócił do krasnoluda wysłuchując drugiej części opowieści. No to ładnie - pomyślał słysząc o chłopce.

- Skoro tak to należy do niej jak najszybciej wrócić, nie sądzisz? Mamy chyba już tylko dwa dni przed egzekucją nie mylę się? Mam nadzieję, że chłopka ma fundusze na pokrycie tego. A jeśli nie to przynajmniej pomogę damie w potrzebie. - uśmiechnął się lekko po czym ruszył w stronę drzwi dodając jeszcze - Idziesz ze mną?

Re: Dom Qenta Ariandina

13
Renthar spojrzał na detektywa z lekkim zakłopotaniem.
- Wiesz... miałem zacząć dziś wykuwać te miecze do nowego zmówienia...- zaczął jednak ostatecznie poczuł się tak głupio że dokończył-... ale pójdę z tobą do tej karczmy.
Wstał pomacał się po pasie w poszukiwaniu broni i zmarszczył brwi.
- Czy ja nie miałem wczoraj miecza? Zresztą... nieważne.
Mówiąc to ruszył raźno za Quentem, który otworzył drzwi. Opuszczali tym samym dom Qenta i kierowali się do Karczmy pod Kogutem (http://herbia-pbf.pl/viewtopic.php?f=46&t=1703).
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Qerel”