Więzienie i przystań

1
Niski, podłużny barak, stojący opodal książęcej rezydencji w Qerel, pełni rolę miejskiego mamra. Więzienie mieści w sobie szereg kilkunastu klaustrofobicznych, ciemnych cel, z których każda wygląda niemal identycznie. Zamknięci w nich przestępcy i ci, którzy na karę nie zasługują, oglądają świat zza metalowych krat, które stanowią w zasadzie jedyną przeszkodę dzielącą ich od życia na wolności. Przeszkodę wcale nie-nie do przebycia. Ucieczki z tego karceru zdarzają się wcale często i nikt nie zawraca sobie nimi głowy. A wszystko to z winy podstarzałego, przekupnego dozorcy, który otwiera cele każdemu, kto sypnie szczodrze złotem. Staruszek nie traci swojej ciepłej posadki tylko dlatego, że podobno kiedyś uratował życie księciu Jakubowi, a ten ślepo wierzy w jego niewinność i darzy pryka dużym sentymentem.

Każda ciemnica w tym mamrze wygląda tak samo. Surowy wystrój poszczególnych klitek ma odpowiednio oddziaływać na psychikę przyskrzynionych zbrodniarzy, choć każdy przecież wie, że to się nie sprawdza. Minimalistyczny wystrój wnętrz, ściany zbudowane z zimnych, kamiennych płyt, wyłożona sianem, również kamienna podłoga - i niby to ma wzbudzać w więźniach chęć resocjalizacji.
Za kratami, w rogach pomieszczeń stoją piętrowe prycze, na których mieszczą się trzy materace, stanowiące dom dla całych kolonii wesz, pluskiew i innych robali. Oprócz łóżek, w celach poustawiano wiadra z wodą i przytwierdzone ćwiekami do podłoża stoły. Nikt nie wie, po co te stoły tam są, skoro i tak nikt z nich nie korzysta. No, jeśli jakiemuś skazańcowi zbrzydnie wreszcie życie w zamknięciu, może zawsze walnąć głową w kant stolika, kończąc swoją niewolę.
Tak, powietrze w całym więzieniu śmierdzi desperacją.
Desperacją i gównem, bo wychodka nigdzie tam nie uświadczysz.

[img]http://skyeden.blog.onet.pl/wp-content/ ... _lochy.jpg[/img]

Re: Więzienie

2
Grimber, Cynthia i Zervan wylądowali w jednej celi. Strażnicy wrzucili ich do ciasnej klitki, zatrzaskując kraty. Ich złośliwe śmiechy długo jeszcze rozbrzmiewały w więziennych korytarzach. Cyrkowcy zostali przeszukani i pozbawieni wszelkiej broni oraz kosztowności. Gnom podzielił ich los. Żołdacy byli bardzo ucieszeni, mogąc swobodnie obmacać dziewczynę w czerwonym stroju, na co ona zareagowała cichą obojętnością. Widząc ten nikczemny proceder, uśmiechnięty mężczyzna rzucał się do bicia i krzyczał, obiecując żołnierzom krwawą zemstę. Bluzgi sypały się jak iskry spod kowalskiego młota. Gdy opuści go gniew i złość ostygła, kuglarz usiadł na pryczy, dysząc ciężko, miarowo. Cynthia przysunęła się do niego, kładąc mu głowę na piersi.

Grimber stał na środku pomieszczenia, czując przez stopy chłód bijący od kamiennej posadzki. Nie przejmował się smrodem, który brutalnie wpychał mu się do nozdrzy. Nie przejmował się utraconym majątkiem. W głowie świeciła mu tylko jedna myśl.
Myślał o tym, że jutro rano z przystani odpływa statek, który miał powieść go ku wolności.

Re: Więzienie

3
Gimber stojąc po środku celi rozglądał się dookoła, za żadne skarby nic nie przychodziło mu do głowy, perspektywy na najbliższą przyszłośc wypadały bardzo blado, z gniewem przypominał sobie straszne zachowanie względem pięknej kuglarki, widząc wściekłość na obliczu olbrzma sam również był wściekły,ale też bezsilny. Jego mózg pracował na najbliższych obrotach, jednak pomysły uciekały od dali, czuł że przeoczył coś bardzo istotnego, coś co pomogły by im w tej tragicznej dla nich sytuacji. Nie mógł się skupic, ponieważ ciągle widział twarz strażnika obmacującego Cynthie... Nagle błysnęło uchwycił się tej myśli, to było to. Przypmniał sobie żołnierza krztyczącego do starca pilnującego lochu.

Zajrzyj później do tej nowej ,widzisz jaka śliczna, chyba jeszcze nie naruszona, może i Tobie na stare lata co skapnie, będzie głodna nie będzie się buntować. POa tym widzisz jaka spokojna, mi pozwala sie nie rzuca. Szkoda że czasu wiency ni ma.


W głowie kreował mu się plan, a gdyby tak użyć kolejny raz iluzji, że obaj w złym stanie, że głodni pobici i obolali, czasu coraz mniej, Mofą po nich przyjść. A może też wystarczy dziada zauroczyc, stary to i pewnie na umyśle słaby, to przecwż kuglarze, znają te swoje sztuczki, jak pomyslał tak postanowił uczynić. Odezwałsie więc cicho do obojoga.

Źle to zabrzmi ale jesteśmy w rzyci. Choć mam pewien plan, zauważyliście tego siwego dziada, co żyje chyba tylko na słowo honoru? A gdyby tak go pokusić troszeczke? Czy macie jeszcze choc odrobinę mocy? Można by mu zaproponować nie obraź się słonko, że pozwolisz mu na trochę więcej, można by zauroczyc by posłuchał i wypuścił, później nawet zapłacić bo przecież zarekwirowane dobra za drzwiami przy wejściu w przechowalni... A może po prostu uda Ci sie jeszcze raz sztuczke z tymi muszelkami zrobic, pusty mieszek to się najdzie ,albo nawet tez zmaterializuje ?

Wiedział że on może gadać ,ale sam by tu nic nie poradził, dlatego też z resztkami nadziei patzył niemal błagalnie w ich oczy.

Re: Więzienie

4
Plan Grimbera był wcale nieskomplikowany. Wydawał się prosty dla kogoś, kto tak sprawnie jak Cynthia potrafił rzucać iluzjami. Gdy gnom przedstawił go swoim towarzyszom, kuglarka wzdrygnęła się na myśl, że miałaby uwodzić tego starego, obrzydliwego dozorcę. Ona też słyszała, co przeszukujący ją żołnierz do niego krzyczał. Widziała jego napalone, zamglone ślepia, rozochocone palce. Na ich wspomnienie przeszły ją ciarki. Przed oczami stanął jej obraz kupca Martelnsa, który przecież jeszcze zeszłego wieczora miał ją posiąść. W duszy wciąż dziękowała Grimberowi, że przerwał handlarzowi jego zboczoną grę. Było jej wstyd. Posunęła się do czegoś takiego, chciała się sprzedać tylko po to, by wydobyć z Martelnsa cenne informacje. Obiecała sobie, że nigdy więcej tego nie powtórzy. Nigdy. Nawet, gdyby to miało oznaczać gnicie w tym cuchnącym więzieniu.

Za to opcja przekupienia starucha nawet jej się spodobała. Kobieta odzyskała już dużo sił, odpoczęła i pewnie dała by radę zamienić kamyczki, którymi usiana była podłoga, w monety. Grimber zdołał się już przekonać, że wychodzi jej to bardzo dobrze. Cynthia zebrała z podłogi kilka odłupków, wydłubanych ze ściany przez jakiegoś zdesperowanego więźnia, najpewniej poprzedniego lokatora tej celi. Podrzuciła malutkie fragmenty skały w dłoni, oceniając ich ciężar i kształt.

- Nadadzą się - powiedziała po chwili. - Zrobię z nich złote monety. Kika gryfów powinno wystarczyć.

Re: Więzienie

5
Gimber z podziwem patrzył jak na dłoni Cynthii pojawiają sie piękne złote monety, to już nie gryfy ta kobieta jest niesamowita myslał widząc to co potrafi zrobić. Wymienił z Zervanem porozumiewawcze spojrzenie ,by upewnic sie że nie wyrwie się z niczym głupim i krzyknął na cały głos.

Strażniku dozorco ,drogi przyjacielu znalazłem coś, co cię zainteresuje, podejdź do nas, bardzo proszę, obiecuję że nie pożałujesz, nie często masz okazję obejrzeć cos iele bardziej wartego niż kilka gryfów pensji, zapewniam że to bardziej warte uwagi.

Nie pomylił sie, Jednak ludzi tak jak my gnomy kochają pieniądze myślał uradowany, jego myśli p[rzerywał coraz głośniejszy odgłos niepewnego ostrożnego kroku. Przygarbiny starzec o siwej łysiejącej czuprynie zbliżał się, krok potękował stukot pręta,żelastwo robiło straszny rumor odbijając się od ścian, echo było niezwykłe. Podzedł niemal pod ścianę , Gimber z zadowoleniem zobaczył widok zachytu i błysk w oku dozorcy.

To co starcze, wymiana wchodzi w grę? Masz tu co najmniej swoją roczną pensję. Wzrok cie nie myli tak to prawdziwe złote monety. Spokojnie starczy Ci to by odłożyć zacną sumke na starość, a i kielich sie zapełi, a na pewno masz gdzies skrytke z cieńkuszem, czemu nie wypić czegoś zacniejszego gdy będzie za co ?

Mówiąc to gnom koncentrował się na kluczu zwisającym mu z pasa, jednocześnie zastanawiając się czy dosięgnie starca wystarczająco szybko,jeżeili ten będzie chciałsprawdzic moneę, a nie będzie chciał ich wypuścić.

Re: Więzienie

6
Dozorca zbliżył się do kraty i zza niej obserwował złote, błyszczące monety, które Cynthia wciąż trzymała na dłoni. Trudno byłoby ocenić, co świeciło się mocniej - pieniądze czy oczy staruszka. Mężczyzna, choć miał już wiele wiosen za sobą, do tych głupich nie należał. Długo spoglądał na wykupne, pozostając w bezpiecznej odległości, nim wreszcie zdecydował się przemówić.

- Nie wiem, jak żeście to przemycili - powiedział słabym, ochrypłym głosem - ale zastanawiam się czy powinienem wezwać strażników, żeby ponownie zrobili wam małą rewizję, ten tego, osobistą. Co, ślicznotko? Jak się na to zapatrujesz, hę? - Rzucił do kuglarki, oblizując swoje spękane, wykrzywione wargi.

Dziewczyną aż zarzuciło na te słowa. Wstała z łóżka i w mgnieniu oka dopadła do kraty, poczęła nią trząść, jakby chciała powyrywać żelazne pręty. Dozorca odskoczył do tyłu jak oparzony, potknął się o własne nogi i runął na ziemię. Zervan uniósł tylko głowę, patrząc na to wszystko obojętnym wzrokiem. Cynthia straciła nad sobą kontrolę. Zamachnęła się i rzuciła w starucha garścią... kamieni. Czar przestał działać. Złote monety na powrót przyjęły formę skalnych odłamków, staruszek oberwał nimi po głowie. Jeden z nich trafił go w oko. Starzec zawył i zakrył ranione ślipię dłonią.

- Ty wywłoko! Draniu, pożałujesz tych słów! Ujebię ci język, żmijo! - Krzyczała kuglarka, nie mogąc się uspokoić. Tak rozeźlonej Grimber jej jeszcze nie widział.

Dozorca przeczołgał się w głąb korytarza, rzucając pod nosem jakimiś bluzgami. Wkrótce zniknął za rogiem i tyle było go widać. Nawet jeśli skazańcy wołali go ponownie, nawet, jeśli obiecywali mu góry złota, mężczyzna nie przychodził. Zawszył się w swojej komnacie i ignorował nawoływania.

Zervan zszedł z pryczy dopiero, gdy strażnik zostawił ich samych. Złapał Cynthię za ramię i przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna nie stawiała oporu, przytuliła się do niego i dopiero wtedy opuściła ją złość. Gnom przypatrywał się temu wszystkiemu z niedowierzaniem. Taki świetny plan, a spalił na panewce. Czyżby ich ostatnia szansa na wolność właśnie utonęła w gównie? Tylko czy to aby na pewno była ostatnia szansa? Może uda mu się... uda im się coś jeszcze wymyślić?
.

Re: Więzienie

7
Gimber usiadł załamany w kącie, jego ostatni pomysł spalił na panewce, nie przychodziło mu już nic do głowy. Skoro stary okazał się sprytniejszy niż myślał, no cóż faktycznie chyba nadszedł sądny dzień dla niego i cyrkowców.

Niech to diabli, co ten skurwiel sobie myśli, będe go straszyć po nocy jeżeli nic nie zrobimy. Zevranie, czy Ty też nie jesteś w stanie zrobić umysłem czegokolwiek z tymi przeklętymi kratami? Ewentualnie oknem, przyjrzyj się dobrze, przecież gdzieniegdzie pojawia się rdza, nowe nie są na pewno, wystarczyła by odrobina mocy, muskuły tym razem zawodą, a umysł mi też nie podpowiada rozwiązań. Może wam coś świta , przechytrzyliście mnie, jesteście inteligentni, diabelnie sprytni i inteligentni. Jedyne co tu mamy to odrobinę wody, sporo drewna i nas samych , gówno spływa owszem ale chyba dopiero po śmierci, nie dostrzegam tu żądnej nawet szpary do ścieku, którą można by powiększyć. Co myślcie, odezwijcie się.

Na koniec jego głos osłabł i sam usiadł w kącie, cezekając na to aż stanie sie cud, w myślach sam do siebie tylko dopowiadał.

Czemu to ja kurwa zawsze muszę myśleć, czy nikt tu nie ma mózgu do wykorzystania...

Re: Więzienie

8
Grimber stracił chyba wszelką nadzieję. Chwytał się każdej deski ratunku, wymyślając różne, często dziwne sposoby na wydostanie się z celi. Desperacja powoli zaczynała brać nad nim górę, tłumiąc głos zdrowego rozsądku, uniemożliwiając mu trzeźwe myślenie. Akcja z dozorcą nie wypaliła, wobec czego gnom sposępniał i zaczął główkować. Dokładał wszystkich starań, aby coś wykoncypować. Niestety, na myśl nie przychodziła mi żadna opcja, która pomogłaby jemu i jego towarzyszom wyjść z tej za ciasnej, więziennej klitki.
Piasek w metaforycznej klepsydrze przesypywał bez przerwy.
Czas uciekał nieubłaganie.

Kuglarze nie słuchali tego, co Grimber miał do powiedzenia. A nawet jeśli słuchali, to reagowali na to milczeniem. Robili tak dość często, pozornie ignorując jego słowa. Ale to była tylko ułuda, bo w rzeczywistości przyswajali je sobie i analizowali - a robili to w ciszy, bo taka już była ich natura.

Sytuacja wyglądała naprawdę kiepsko, ale nadzieja wciąż się tliła. Jeśli nie w gnomie, to na pewno w Zervanie, który nagle jakby dostał olśnienia. Mężczyzna podszedł do kraty, a wcześniej odczepił od swojej czerwonej szarfy maleńką szpilkę. Cynthia z początku myślała, że jej przyjaciel ma zamiar użyć jej niczym wytrycha. Wstała, żeby go powstrzymać - zdążyła dobrze przyjrzeć się kłódce zamykającej kratę i wiedziała, że byle drucik jej nie podoła - ale poniechała tego zamiaru. A nuż mu się uda, a nuż wyprowadzi ich na wolność.
Ale cyrkowiec nie miał zamiaru bawić się we włamywacza, wolał skorzystać ze swojej mocy. Wciąż był zmęczony po ostatnim wybryku, kiedy to, za pomocą magii, odepchnął strażników goniących Grimbera. W każdym razie, postanowił zaryzykować. Uklęknął przy kracie i ją skrobać szpilką po kłódce. Długo się z tym męczył, ale finalny efekt był taki, że wydrapał na obudowie zamka taki oto znak:
Obrazek

Szpila złamała się akurat, gdy skończył ryć ostatnią kreskę. Symbol rozbłysł pomarańczowym światłem, gdy Zervan odszedł od kraty i zaczął szybko poruszać ustami, wypluwając z siebie ciche, niewyraźne słowa. Mężczyzna szeptał w zawrotnym tempie, ale nagle zamilkł i przyłożył dłoń do czoła. Przy zamku coś zgrzytnęło. Jakaś drobna zębatka, albo część mechanizmu pękła, albo może przeskoczyła na właściwe miejsce. No, to nie jest istotne. Ważne, że drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem zardzewiałych zawiasów. Rytuał się powiódł.

Zervan widząc to, odwrócił się do swoich kompanów.

- Nie sądziłem, że to zadziała - powiedział cicho. - Taka tania sztuczka, a... - nie dokończył. Zamknął oczy i runął na ziemię, uderzając głową o twardą posadzkę. Stracił przytomność.
.

Re: Więzienie

9
Widząc otwartą drogę na wlonść ,ale zdobytą olbrzymim kosztem Gimber skamieniał, Rzucając sztylet spojrzenie na korytarz i upewniając że hałas ciała nikogo nie zainteresował, upadł obok Zervana i zaczął poklpeywać go po twarzy, mówił do niego cichym głosem.

Przyjacielu , udało ci się, otwóz oczy, musimy się spieszyć, nie ma chwili do stracenia, a TY Cynthio złap cokolwiek znajdziesz i rozpraw sie z tym skurwysynem za nógrze, za to co zrobił i powiedział, jest twój, jak nikt inny zasłużyłaś by załatwić to po swojemu, przy okazji znajdź moją sakiewke ,worek oraz sztylet, oczywiście też wasz ekwipunek, jeżeli będzie tam też cos pożytecnego zajmij sie tym, rozpierdolmy ten depozyt tak by im się wszystkiego odechciało. Ja tym czasem spróbuje dobudzić Zervana i doprowadzic do używalności, strażnicy mogą przyjśc ada chwila, szybciej, nie stój tak.

Gnom ze wstydem przyznał przed sobą, że mimo iż to kobieta, dalece przewyższała go w bojowych zadaniach, oboje przewyższali go cłkoicie w tym temacie. Nie patrzył już na nic, był skupiony wyłącznie na mężczyźnie przed nim. Poklepując po twarzy,sprawdzając puls, oraz układając jego głowę na swoich kolanach, starał się by olbrzym miał jeszcze siły na ucieczkę, Czasu było coraz mniej.

Re: Więzienie

10
Śmiejący się kuglarz leżał nieruchomo jak kłoda. Słowa Grimbera nie docierały do niego, próby ocucenia mężczyzny spełzały na niczym. I choć gnom zareagował niezwykle szybko, bo w mgnieniu oka znalazł się przy Zervanie, to, prawdę mówiąc, niewiele na chwilę obecną mógł zdziałać.

Cynthia była w szoku. Gdy jej towarzysz otworzył kratę, wypełniła ją duma. Znała Zervana od bardzo, bardzo dawna, ale on wciąż potrafił ją zaskoczyć i wprawić w osłupienie. Jednak gdy mężczyzna zemdlał i upadł na ziemię, kobieta przeraziła się nie na żarty. Chciała doskoczyć do niego, jakoś pomóc, podtrzymać jego głowę, ale Grimber ją uprzedził. Z przerażeniem wyrytym na twarzy słuchała jego poleceń. Skupiała się na Zervanie, odrzucając wszystkie inne myśli. Dopiero gdy Grimber wspomniał o tym, że wkrótce mogą przybyć strażnicy, coś w niej drgnęło. Otworzyła szerzej kratę, przeskoczyła nad ciałem kuglarza i pobiegła w prawo - tam, gdzie wcześniej zniknął dozorca.

Dziewczyna w czerwonym stroju długo nie wracała. Minęło ze dwadzieścia minut i w tym czasie napięcie urosło od ogromnych rozmiarów. Cynthii nie było, Zervan wciąż leżał nieprzytomny na kolanach gnoma, który obawiał się, że w każdej chwili do ich celi mogą wpaść uzbrojeni strażnicy. Grimber był bez broni, nie mógłby nawet stawić im czoła. Na szczęście nikt nie nadchodził. Niczyje kroki nie rozbijały się o kamienną posadzkę. Ponura cisza ogarnęła gnoma. Tylko rytmiczny oddech kuglarza wypełniał więzienną klitkę.

Re: Więzienie

11
Coś musiało się stać, to nie jest możliwe, kurwa czy nic nie może sie udać ?

Przerażony gnom mruczał do siebie, postanowił to sprawdzić, łapiąc garść odłamków ze ściany, których użyła Cynthia, ruszył pędem na górę, myślami był skupiony na nowym celu, musiał sprawdzić co się tam dzieje. Postanowił zobaczyc co i jak i pędem wracać do zostawionego na dole mężczyzny, chyba że coś będzie bardzo nie w porządku. Biegnąc ujrzał pochodnię na ścianie,zdjął ją ,uznał że lepsza taka bron niż kamienie, jednak ich też się nie pozbył, skupiony był na schodach. Absolutna cisza nie była dobrym prorokiem, jednak za wszelką cenę, chciał sie upewnić że na górze wszystko dobrze sie układa, a jeżeli nie, spróbować zainterweniować.

Ten blas pochodni, zdradza mnie , może dostrzec go Cynthia, ale bogowie raczą wiedzieć czy tylko ona tam jest..

To mówiąc starał się trzymać pochodnię za sobą, i szedł niemal po ciemku. Kilka razy omal się nie przewrócił, jednak miał większą szanse że nikt go nie zauważy. W końcu ujrzał blask światła w otwartej komnacie...

Re: Więzienie

12
Pochodnia rzucała słaby poblask na schody, zalewając je pomarańczowym światłem. Gnom schował głownię za plecami, aby rozedrgane płomienie nie zdradziły jego obecności. Musiał przy tym uważać na wysokie stopnie - nie chciał się przecież przewrócić, a już kilka razy był ku temu bliski. Gdy wreszcie zalazł się na piętrze, zobaczył po swojej prawej uchylone drzwi. Solidne, drewniane wrota, wzmocnione stalowymi wstawkami. Na korytarzu nie było innych przejść, żadnych dodatkowych pomieszczeń. To w tej izdebce musiał schronić się dozorca, inszej opcji nie było.

Grimber podszedł do rozświetlonego pokoju bardzo ostrożnie, wciąż dzierżąc w dłoni gorejącą pochodnię. Jeśli zdecydował się zajrzeć do środka, to zobaczył taką scenkę:

Na środku pokoiku stała Cynthia, trzymając oburącz wielki wór. Przed kobietą klęczał stary strażnik, który wyciągał z kieszeni różne rzeczy i pakował je do torby. Miał obitą twarz, krew ciurkiem ulatywała z jego nosa i kącików parchatych ust. Obok kuglarki stały dwa inne, mniejsze worki. Dozorca uwijał się jak w ukropie, wrzucając do sakwy swoje kosztowności. Potem wstał i zaczął zgarniać drogocenne przedmioty z półek, a następnie ostrożnie umieszczać je w torbie. Cynthia stała wciąż w tej samej pozie, wydając mu polecenia. Stary bał się jej i było to widać. Gdy skoczył pracę, kuglarka nagle zwróciła głowę w kierunku wejścia i krzyknęła:

- Grimber, właź! Nie stój tam jak ciołek. Co z Zervanem?

Re: Więzienie

13
Gimber na wezwanie pędem wpadł do środka i zobaczył ostatnią rzecz jakiej mógł się spodziewać w tej chwili.

Cynthia na wszystkich bogów, myślałem że to ja nie umiem oderwać sie od złota,ale to wzbudza mój podziw i zachwyt twoją osobą, ale zostaw te resztki i ubij tego skurwiela. Zervan gdy wychodziłem wciąż był nieprzytomny,ale spokojnie ,miał równy oddech, to kwestia paru chwil. Biorę ten worek i zaniosę go pod schody.

Nie oglądając się za siebie złapał pierwszy wór, niemal uginając sie pod nim, z trudem taszczył go za sobą, ale wiedział że warto. Dopiero teraz drog wydaała mu sie długa, ostatkiem sił dowlókł się na miejsce, i cisnął bagaż. Łapiąc oddech ruszył z powrotem do Cynthii by sprawdzić czy jest już gotowa, czy też dalej mimo przestrogi wyciska z dozorcy ostatni grosz. Mijając kolejne metry zauważył że chyba nic się nie zmieniło, hałas był ten sam. Gdy wszedł do pomieszczenia, dozorca leżał wciśnięty w kąt, a na nim stała Cynthia z ciężką drewnianą,obitą gwoździami pałką, nie zapowiadało się dobrze. Przerwał jej zajęcie z zapytaniem.

Słonko, powiedz mi czy długo jeszcze Ci tu zejdzie? ZAbiorę ten drugi worek i idę do Zervana, będe dalej go wybudzać. Błagam pospiesz się, w ciągu całego dnia na pewno ktoś tu musi zaglądać, a jesteśmy tu juz parę godzin..

Mówiąc to ruszył z powrotem na dół, kolejny raz obciążony,tym razem minimalnie mniejszym ciężarem, oraz swoim sztyletem, który leżał nie spakowany z resztą rzeczy, podobnie jak ekwpiunek kuglarzy. Zapobiegawczo schowałgo tak by był niewidoczny,a jednak mógł szybko go wyjąć, błłogosławił grube robocze ubranie inaczej niechybnie sam by sie ukłuł . Zszedł po schodach, oparł oreko ścianę i ruszył do celi, sprawdzić co tam się dzieje, z góry dotarł do niego tylko bolesny okrzyk starca, wolał tam już nie zaglądać.

Re: Więzienie

14
Kuglarka zaśmiała się ironicznie, słysząc pochwałę z ust gnoma, ale nic nie powiedziała. Gdy Grimber wspomniał o Zervanie, uśmiech szybko zszedł z jej twarzy. Przejęła się tym, że jej towarzysz jest tak długo nieprzytomny, to nie wróżyło nic dobrego. Podsunęła gnomowi worek, a on wyniósł go za drzwi.

W tym czasie Cynthia zdążyła obwiązać ostatnią torbę rzemieniem i powiedzieć dozorcy kilka przykrych słów. Sypnęła długą wiązanką przekleństw, tak dobraną, że niejeden chlejus z portowej tawerny zawstydziłby się na jej miejscu. Strażnik był przerażony, odpełznął w kąt pokoju i stamtąd wsłuchiwał siarczystych bluzg. A cyrkówka nadal pluła jadem i dopiero, gdy Grimber wrócił po schodach na piętro, przerwała swoją zabawę. Podniosła z biurka drewnianą, nabitą gwoździami pałkę i dla pozoru zaczęła nią wymachiwać. Chciała nastraszyć starego pryka jeszcze bardziej. Gnom zajrzał do izdebki i pośpieszał ją, bo faktycznie nie było czasu do tracenia. Zabrał drugi z trzech worów, a potem ponownie zszedł na dół. Cynthia podeszła do dozorcy, a on wierzgał nogami i wciskał się w jeszcze bardziej w róg pokoju - chciał chyba wejść w ścianę, albo coś. W każdym razie, kobieta zdzieliła go po głowie, ale nie nabitą lagą, tylko pięścią. Uderzyła w skroń, celnie, mocno. Staruch padł na podłogę i przestał się szamotać. Żył, zemdlał tylko. Dziewczyna odwiązała pęk kluczy od jego pasa, wzięła ostatnią sakwę w garść i wyszła na korytarz. Zamknęła za sobą drzwi, przekręcając kluczyk w zamku. Po chwili włożyła go (klucz, nie zamek) do kieszeni i zeszła schodami na parter.

- Co z nim? - Powiedziała do Grimbera, widząc go, klęczącego przy Zervanie.

Mężczyzna w czerwonej szarfie wciąż nie kontaktował, choć faktycznie, było z nim już lepiej. Mamrotał coś po chichu i raz po raz otwierał oczy. Nie odzyskał jednak w pełni świadomości. Dopiero gdy Cynthia uklękła obok niego i złapała go za rękę, kuglarz nagle otrząsnął się i usiadł. Grimber wypuścił jego głowę z rąk, bo do tej pory trzymał ją oburącz, próbując mu jakoś pomóc. Cyrkowiec wyprostował się i mocno zaciągnął powietrzem, które przecież okropnie śmierdziało. Zakaszlał tedy i ze zdziwienia zamrugał kilka razy oczami. Wybudził się. Albo może Cynthia go wybudziła, używając jakiejś magii? Kto wie? Równie dobrze Zervan mógł wyczuć obecność swojej ukochanej i samoistnie wyjść z omdlenia. Kuglarka uśmiechnęła się na to wszystko po raz kolejny. Mocniej ścisnęła jego dłoń, ale po chwili spoważniała. Zwróciła lico do Grimbera i powiedziała twardym głosem:

- Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie słoneczkiem, to cię wypatroszę.

.

Re: Więzienie

15
Dobrze słon.. to znaczy Cynthio

Z nową energią i złośliwym uśmieszkiem rzucił Gimber. Mimo że czekała ich teraz trudna sztuka,przekraść się i zdążyć na statek, zaczął wierzyć że może jednak im się uda. Wstał szybko, otrzepał tyłek i i wyjrzał za drzwi by rzucić okiem na worki, zastanawiając się rzekł.

Lepiej byś szybko odzyskał siły, inaczej w życiu sie z tym nie ruszymy, ale spróbować można, na nas już czas, podaj ręke.

Jak powiedział tak zrobił, łapiąc dłoń Zervana pomógł mu wstać i chwiejącego się powoli prowadził, ze zdziwieniem stwierdził ,że mimo swojej mizernej siły, a jego postury, okazał się wcale nie taki ciężki, to pewnie praca i tryb życioa tak na niego wpłynęły. Idąc krok za krokiem krzyknął za siebie.

Może się ruszysz i złąpiesz te przeklęte worki? Przecież nie wezmę tego wszystkiego, masz siłe skakac i śpiewac na codzień, to wykorzystaj to teraz Cynthio

Przezornie pamiętając słowa o patroszeniu użył imienia. Doszli do schodów, zostawił wszystko , postanawiając najpierw wyprowadzić mężczyznę. Idąc odwrócił się i powiedział nieco już ciszej.

Zabierz ze soba worek lub dwa o ile dasz radę, musimy się z tym szybko uwinąć, nie ma czasu wracać po wszystko dwa razy.

Po tych słowach już bez kolejnych przerw szedł aż na górę, tam usadowił Zervana i podał mu wody w kubku, leżała na stole, pewnie należała do dozorcy, w końcuy to jego klitka oprzy wejściu. Zauważalnie wpłynęło to na formę , olbrzym zaczął nabierać koloru i nawet sam próbował powoli wstawać.

Spokojnie, siedź tu i oddychaj, gdy wyjdziemy będziemy musieli być naprawdę szybcy, wtedy będziesz miał okazję zużytkować energię, teraz łap oddech przez podróżą.

Zszedł na dół, kawałek dalej napotkał Cynthie, targała naraz dwa worki, odebrał je od niej i wskazałby przyniosła ostatni. Sam zaczął z mozołem wnosić je na samą góre schodów. Zaledwie dotarł usłyszałza sobą kroki, to kuglarka z najmniejszym workiem bardzo szybko przemieszczała się do góry. Gdy już dotarli ze swoim bagażem na góre, ostatni raz skorzystali z wody ,jaka znaleźli u dozorcy, ostrożnie otworzyli drzwi na zewnątrz, jednak nie widzieli w najbliższym otoczeniu nikogo, łapiąc za worki we dwójke wynieśli je, za nimi wyszedł lekko chwiejnym jeszcze krokiem Zervan, Zamknęli za sobą drzwi i ostrożnie ruszyli w kierunku głównej drogi.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Qerel”