Re: Chata Grimbera [zakład jubilerski]

16
Grimber oddelegował posłańca, który na odchodnym zabrał ze sobą pojemniczek z miksturą dla księcia. Nie oglądając się za siebie, dworak pognał w kierunku zamku. Nie zadawał żadnych pytań, nie naprzykrzał się, ale też nie zaoferował swojej pomocy. Po prostu, zostawił gnoma w spokoju.

Mnóstwo czasu zajęło mężczyźnie ogarnięcie bałaganu. Katalogował, opisywał i naliczał straty, jednocześnie złorzecząc i klnąc pod nosem. Noc była już duża, Mimbra i Zarul od dawna zdobiły niebo. Gnom kończył pracę, właśnie zsumował wszystkie koszta... wyszło ponad 600 gryfów. Sporo tego. Los okrutnie potraktował Grimbera. Nie los. Cień. Ten paskudny włamywacz, kimkolwiek był.

Gnom rzucił wszystko i załamał ręce. Zdołał oporządzić tyle, na ile pozwoliły mu umęczone nerwy. Miał tego dnia po dziurki w nosie, opadł z sił. Postanowił przespać się z tym problemem, zostawić zmartwienia na jutro. Jasne, jutro też jest dzień! Przeszedł do sypialni i zaległ na łóżku. Był zmęczony, ale długo nie mógł zasnąć. Po głowie krążyły mu różne wizje...

Winą za kradzież obarczył konkurencję. Niepewny trop. Alchemików było w Qerel tyle, co kot napłakał - nikt nie chciał się w to bawić pod nosem Zakonu Sakira. Parter i warsztat jubilerski zostały nietknięte, więc to pewnie nikt z branży jubilerskiej. A więc kto?

Zanim zasnął, gnom raz jeszcze przeleciał w myślach listę rzeczy, które trzeba będzie jutro dokupić. Stracił dużo sprzętu, trochę notatek... Raz jeszcze, tym razem dokładniej, przypomniał sobie wszystkie papiery, które ocalały z rabunku. Księgi, recepty, przepisy.

Nie było wśród nich zapisków odnośnie Uśmierzacza Codzienności. Tylko one zostały skradzione.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Qerel”