Re: Trakt ku Stolicy

16
Harman gdy dojechał do celu i ujrzał, że jego nemezis w końcu zwiał, odetchnął z lekką ulgą. Jeszcze to wyrównamy Panie. Po czym spojrzał za siebie ku odjeżdzającemu nemezis, słysząc wtedy nagle, że ktoś woła o konia. Ujrzał on dodatkowo swego rycerza, na widok którego promiennie uśmiechnął się pod osłoną. Lecz potem dopiero zwrócił uwagę, że Pan Wasal mości księcia domaga się Skoczka. Skoczka?! Chłopak był strasznie przywiązany do wierzchowca, co zrobi w momencie, gdy jego nowy jeździec jakoś go zrani? Młodemu to kalkulowanie zajęło ledwo chwilę, bo postanowił, że przekaże przyjaciela na tą potyczkę herbowemu. Zeskoczył on dziarsko z prawego boku konika, po czym odsłonił ową część kolczą zasłaniającą usta. Bo chciał rzec szlachatnemu zwierzęciu.
- Powodzenia Skoczek.- Następnie poklepał go po pysku i szybkim ruchem przekazał szlachcicowi. Giermek wierzył, że nic mu się nie stanie.- Jest Wasz, Panie!
Odpowiedział na koniec donośnie przekazując konia. Gdy tylko ruszył on, to blondasek czujnym okiem obserwował przebieg wycieczki. Przy okazji ruszył ki staremu.
- Wybaczcie Sir, ale miałem potyczkę jednym z konnych i nie nadążyłem za wami.- Rzekł do rycerza chowając miecz oraz zauważył, że partner jego nauczyciela jest ranny. Osz Cholewa. Bełty ciężko się wyjmuje. Młodzik wyglądał, że zaraz ruszy opatrzyć konia swego pana, ale był strasznie skupiony wzrokiem na losie swojego własnego. No chyba, że ktoś tutaj zaraz wleci lub atak nadal trwa...to wtedy spróbował ogarnąć sytuację
- Kto to w końcu był, Sir? Wspominał coś?
Młody był w sumie nadal chętny do walki, więc wypatrywał okazji.

Re: Trakt ku Stolicy

17
Jegomość nie szczypał się z podziękowaniami, zrazu natomiast na łęku zawiesił włócznię i chwytając się owego, posadził cztery litery w siodle z niezwykłą, godną podziwu, wprawą. Szybko się okazało, że strzemiona są dla niego nieco za wysoko, bo i przynajmniej o głowę przerastał młodzika, ale nijak to rycerza nie powstrzymało, zaś ruszył on dziarsko do natarcia, kompletnie ignorując tę drobną niedogodność.

Tymczasem staruszek nie marnował czasu na czcze pogaduszki. W końcu prawie przy nich gorzała walka. - Niewiele. Podaj mi tarczę i hełm, chłopcze. - Wskazał na swego rumaka i przytroczone do zadu osłonę oraz przyłbicę. Potem nastawił lewą rękę, prawą już dobywając nie miecza a tasaka.
Niby mieli ten czas, ale rycerz czekać nazbyt nie chciał.

Herbowy na pożyczonym skoczku zaganiał przeciwnika, podczas gdy ten z całych sił próbował mu ujść. Nie było to specjalnie zajmujące widowisko, szczególnie dla kogoś, kto właśnie miał obowiązki.

Tedy... Gdy byli już gotowi, poprowadził. Przepchnął się między walczącymi sojusznikami i związawszy toporek jakiegoś zbrojnego pachołka już w pierwszym rozliczeniu, pchnął weń ile tylko sił, nadziewając nieboraka jak na ruszt. - Za mną! Do boju! - Wrzasnął co sił w starczej piersi. Wrzasnął do Harmana. Wrzasnął do walczących. Wrzasnął, zagrzewając sam siebie.

Młody nie miał wielkiego wyboru. Od prawej swego pana jawiła się możliwość wejścia w akcję.
Tam jakiś żołdak w przeszywanicy i z tasakiem napierał na ich sojusznika (jednego z żołnierzy) - przez tarcze nawzajem próbowali się trafić.

Re: Trakt ku Stolicy

18
- Rozumiem. Się robi! - Odpowiedział z zapałem Harman i poleciał do konia swego rycerza, by dobyć potrzebnego ekwipunku. Potem pośpiesznie do niego wrócił, trzymając przy lewej hełm, a w prawicy tarczę. Na początku pomógł zamocować tarczę na rękę rycerza, na końcu zostawiając hełm. Gdy rycerz był już uzbrojony do walki, to młodzik rozejrzał się wokół, czy leżą tutaj jakie to inne bronie do podniesienia. Oczywiście sam giermek nie pozostał bezczynny jeśli chodziło o walkę, bo jego obowiązkiem była osłona rycerza. Poprawił on szybko osłonę kolczą na usta, poprawił swoją tarczę oraz dobył ponownie do swej prawicy miecza. Gdy jego pan rycerz zaczął szarżować, to giermek postukał dwa razy mieczem w tarczę, po czym ruszył za nim! Do bojuuuuu! Krzyczał w duchu biegnąc za rycerzem, próbując się przebić do walki. Widząc przeciwnika związanego walką koło swego pana, spróbował to jaki rozbieg na niego nabrać i wyprowadzić uderzenie tarczą w jego bok tarczy po to, by mieć odkryte miejsce co cięcia na głowę, które do ów giermek chciał wyprowadzić znad głowy, żeby to łeb żołdaka rozłupać. Oczywiście nie wbijał on się z tarczy, jeśli nie było to konieczne. Na koniec przyjął on postawę, gdzie miecz trzyma tuż przy tarczy jelcem skierowanym do przeciwnika, ogólnie stając trochę bokiem. Przeciwnik nie był zbytnio dobrze uzbrojony, więc chwilowo zapasów ani sztuczek nie musiał używać. Szybkie i silne cięcie raczej załatwi sprawę w ataku od boku, a tak przynajmniej myślał młody. Sakir!

Re: Trakt ku Stolicy

19
Nie... Przeciwnika miał idealnie wystawionego i zajętego walką - tarczę ów miał od swej lewej, zaś Harman widział prawą. W związku z tym pozostawało chyba tylko wybrać sposób zakończenia tej sprawy.

Potężne cięcie spadło na bezbronny łeb nieszczęśnika niespodzianie i dość było w nim siły z rozbiegu i gniewnej mocy zamachu aby wbiło się kawałek w czaszkę. Kości, niestety dość twarde skurwysyństwa, nie puszczały tak łatwo. Ale oczywiście... zbir cofnął się do tyłu i padł, w tej chwili nie tyle martwy co kompletnie ogłuszony - z dużymi szansami na śmierć po takim urazie głowy.

Gdzieś obok świsnął bełt, rażąc jednego z sojuszników w ramię.

Giermek musiał szybko i gwałtownie wyciągnąć ostrze zakleszczone w czaszce. I wyciągnął... Już spostrzegając, że w odległości niewiele ponad półtora metra zamachuje się na niego, i uderza, zbir z toporem. Ten skurwysyn miał na sobie kolczugę, czepiec i również kapalin. Z tarczą po lewej i toporem po prawej, próbował opuścić źelaziec na łeb młodego giermka z wcale wielką siłą. Czasu było mało... Dość mało, aby nie stało go na gadanie do siebie w duchu czy poza nim. Miejsca do manewrowania też dużo nie było.

Re: Trakt ku Stolicy

20
O kurwa. Dopomógł on sobie nogą w wyciąganiu miecza, po czym szybko obrócił się ku wrogowi z toporem. Ewidentnie chciał trafić młodzika w łeb, więc było trzeba to jakoś skontrować. Przyjął on taką postawę, żeby to od siły uderzenia nie polecieć do tyłu, miecz wisiał nad prawym ramieniem, a samą tarczę uniósł do zasłonięcia głowy i podczas tego wszystkiego stał lekko bokiem. Kiedy jego przeciwnik już runął ciosem, to giermek z prawej strony od swojego ramienia wyprowadził cios mieczem na rękę rywala, która w tym momencie powinna się chyba jeszcze znajdować na tarczy. Chciał żeby machnięcie uderzyło w okolice początku ręki wroga, bo jeśli ręka była wyprostowana, to możliwe, że może coś się jej tam stanie albo uda się wytrącić topór z dłoni. Miecz miał uderzyć miejscem ostrza, gdzie ledwo kończyła się zastawa, bo chciał on wyciągnąć jak największą siłę uderzenia jak kat z mieczem katowskim. Podczas wykonywania tego pochylił troszeczkę tarczę na bok, by jego miecz miał bardziej odsłoniętą rękę rywala, a na dodatek łapa "Kurwa Rabują" podczas uderzenia, powinna od siły polecieć na undo. Po tym wszystkim blondasek cofnął miecz za siebie i spróbował przyjąć postawę obronną z tarczą.

( Cios nie jest dosłownie taki sam jak na filmiku)

Re: Trakt ku Stolicy

21
Czy wyprostowana? Cóż... na tyle na ile mógł, zbir starał się nie tkwić z bronią w miejscu, aktywnie reagując w walce. Tutaj zwyczajnie cofnął rękę po ataku... Pewnie by został trafiony, może nie dokładnie tak jak giermek zamierzał - ale mimo wszystko. Tylko, że gość miał tarczę - trójkątną - i widząc zamach młodego, wypchnął ją do przodu, zderzając się też rant w rant z tarczą giermka, zatrzymał atak - towarzyszył temu niewielki postęp lewej nogi, nadający tarczy rozpędu.

Gość ewidentnie chciał skracać dystans do bardzo bliskiego. Tym razem się nie zamachnął, próbując chyba zahaczyć nogę giermka brodą topora.

To była chwila, gdy młody zobaczył coś, czego nie wyłapał ratując swój łeb: jego przeciwnik miał całkowicie okryte nogi. Łasy cel, niemniej wróg napierał, "nalegając" na taki dystans, że wszelkie akcje na swoje nogi miał szansę zatrzymać tarczą, blokując silną część miecza bądź nawet rękę młodzika - z tym należało sobie najpierw poradzić (z dystansem, może z tarczą - wiele możliwości), należało też nie dać się zahaczyć.

Re: Trakt ku Stolicy

22
Damy radę. Jego przeciwnik chciał bliskiego dystansu? Cóż...giermek teraz zniżył swoją migdałową tarczę, więc powinien być teraz chroniony od ramienia, aż po samo kolano, więc zbicie takiego chwytu tarczą nie powinno być trudne, zwłaszcza, że giermek to nie kukła i jest w ruchu. Na dodatek jego przeciwnik odsłonił się takim atakiem, więc Harman wyprowadził dla niego najsilniejszy cios znad głowy w hełm jaki potrafił, a najlepiej na jednej trzeciej początkowej długości miecza, no chyba, że tarcza przeciwnika jakoś zaszkodziła, wtedy zależało blondaskowi, żeby to w ogóle trafiło w łeb. Na wszelki jakby go chwycił, to młody ruszył krok do przodu nogą, by wyjść z tego czegoś. Następnie głowicą miecza agresywnie spróbował zahaczyć ze rantem tarczy, gdzie wsadził potem swe ostrze, a dzięki temu chciał pozbyć się tarczy przeciwnika z celu jego ataku, czyli nóg. Spróbował on ciachać po nogach tyle razy, na ile to tylko było możliwe. Chciał zrobić z jego nóg istne sito. Tarczą się osłaniał przed ciosami owego przyjemniaczka.

Re: Trakt ku Stolicy

23
Damy radę. Jego przeciwnik chciał bliskiego dystansu? Cóż...giermek teraz zniżył swoją migdałową tarczę, więc powinien być teraz chroniony od ramienia, aż po samo kolano, więc zbicie takiego chwytu tarczą nie powinno być trudne, zwłaszcza, że giermek to nie kukła i jest w ruchu. Na dodatek jego przeciwnik odsłonił się takim atakiem, więc Harman wyprowadził dla niego najsilniejszy cios znad głowy w hełm jaki potrafił, a najlepiej na jednej trzeciej początkowej długości miecza, no chyba, że tarcza przeciwnika jakoś zaszkodziła, wtedy zależało blondaskowi, żeby to w ogóle trafiło w łeb. Na wszelki jakby go chwycił, to młody ruszył krok do przodu nogą, by wyjść z tego czegoś. Następnie głowicą miecza agresywnie spróbował zahaczyć ze rantem tarczy, gdzie wsadził potem swe ostrze, a dzięki temu chciał pozbyć się tarczy przeciwnika z celu jego ataku, czyli nóg. Spróbował on ciachać po nogach tyle razy, na ile to tylko było możliwe. Chciał zrobić z jego nóg istne sito. Tarczą się osłaniał przed ciosami owego przyjemniaczka.

Re: Trakt ku Stolicy

24
Kluczowym jest zapytać: po co? Po co tracił czas na pasywną defensywę?

Bandyta nie miał wielkiego doświadczenia; miał mniejszą tarczę i wolniejszą broń, i odsłonięte nogi - nie mógł przeciągać tej walki. Nie mając więc wielkiego obycia w sztuce robienia toporem i manewrowania, postawił na szybkie zejście do parteru.

Gdy młodzieniec próbował chronić się przed wychwyceniem, na lewo pożytkując swą tarczę, zbir uderzył od swojej lewej - tak jak chwilę temu miał szansę młodzik uderzyć - i wsadził mu tarczę w nasadę nosa oraz polik, zasłaniając się tym samym przed ciosem klingi. Klingi, która w zasadzie wiele uczynić nie mogła w spotkaniu z hełmem.
Młody oberwał. Popchnęło go do tyłu, a pasek pod brodą w chwili styku ronda kapalinu i rantu górnego tarczy nacisnął na podbródek. Zbir napierał, napierał, uderzając trzonkiem - tym wystającym u dołu zaciśniętej pięści - w tarczę giermka, próbując zahaczyć rant i otworzyć lukę w obronie.

Taka sytuacja zmuszała do instynktownego, niekoniecznie zgrabnego odpowiedzenia nieprzyjacielowi na atak.

Re: Trakt ku Stolicy

25
Młodzieniec był tak skupiony na walce, że nie myślał o niczym innym, niż tylko o wysłaniu tego przeciwnika do piachu, a przynajmniej po części, bo młodzik nie był odporny na akt, gdy ktoś się poddaje. Oberwał...nie jakoś potężnie, ale oberwał. Chuchnął on tylko z bólu i nie zamierzał zostawić coś takiego bez odpowiedzi. Cofnął on się do tyłu, a następnie chlasną go w akcji kontrataku w prawą nogę. Chciał on nabrać tak trochę większego dystansu podczas tej walki, bo miecz miałby podczas tego większą szansę przejścia przez gardę wroga. Pewnie będzie to przypominało typową walkę z placu ćwiczebnego, ale Harman skupił się głównie na zasłonie tarczą oraz słaniu ciosów mieczem ku jego nogom. Jeśli sytuacja na to pozwalała, to wykonał on krojenie w jakąś inną część ciała, która pozwalałby go zranić. Młody najzwyczajniej postanowił cofnąć się, polegać na wymianie ciosów i twardej gadzie....czekając tak trochę na lepszy moment do zadania "nieformalnego" ciosu...bo jego oponent był strasznie narwany. Oby jego pan rycerz do tej chwili dychał.

Re: Trakt ku Stolicy

26
Giermek po przyjęciu ciosu zdecydował się przejść do bardziej defensywnego sposobu prowadzenia walki i licząc na niewielkie zwiększenie dystansu, objął za cel niższe partie nóg przeciwnika. Przeciwnik niestety, wcale nie zamierzał tak łatwo pozwolić na odebranie mu wywalczonego zbliżenia, konsekwentnie podążając za giermkiem i śląc na niego ataki.

W chwili prawdy, ostrze giermka uderzyło częścią w dół tarczy i zahaczyło o udo, bronione niestety zarówno długą przeszywanicą jak i okrywającą ją kolczugą. Ten, niestety niewiele znaczący, cios spłynął po przeciwniku jak woda po kaczce, nie wywierając praktycznie żadnego wrażenia.

Przeciwnik sukcesywnie walczący z obroną giermka, dojrzał lukę w defensywie i zręcznie ją wykorzystał, uderzając toporem na głowę młodego. Obuch broni (nie ostrze) uderzył w hełm z należytą siłą, która byłaby posłała młodego na dechy lub nawet do piachu, gdyby czepiec nie osłabił jej w dużym stopniu. W efekcie Harman i tak solidnie oberwał, a hełm otrzymał nowe wgniecenie.

Teraz zbir skręcił biodrami, postąpił lewą nogą, w tym czasie przyciągając topór do siebie, tak aby zahaczyć górny rant tarczy młodzika brodą broni i jednocześnie posłał mu uderzenie tarczy na twarz.

Efekty:

Z racji ogromnej wytrzymałości:
- tylko (-1) do reakcji w miejscu (użycie tarczy bądź miecza)
- tylko (-2) do reakcji manewrujących (ruch walce)
Efekty z czasem przeminą.

Czyn zbira nie jest dokonany. Zostanie oceniony po reakcji Harmana.

Re: Trakt ku Stolicy

27
Walka na wymianę ciosów ruszyła. Tak po paru sekundach, które wydawały się wiecznością chłopakowi, wykonał on cięcie, które nie było zbytnio efektywne, bo poleciało na kolczugę, a on sam dostał nieźle w hełm. Harman był twardym wojaczkiem, więc utrzymał się na nogach i zacisnął mocniej dłoń na mieczy, by ograniczyć w ten sposób ból jaki odczuwał w głowie...już nie mówiąc o samych szumach. Giermek chuchnął tak nerwowo przez nos, po czym spróbował ruszyć się na lewy bok i spróbować swoją tarczę wyrwać z opresji wrogiego topora, stawiając przede wszystkim cel na wybronieniu się przed ciosem tarczy oponenta. Czyli chciał po prostu mieć pewność, że zablokuje bądź wyminie tym ruchem owy ruch topornika. W odpowiedzi na to zrobił mu pchnięcie celowane w okolice dolnego korpusu.

Giermek chciał po tym ciosie ogarnąć rzeczywistość, więc postawił teraz w większości na obronę przed ciosami, by zyskać tak czas i może trochę wytrwać ten ból głowy. No i oczywiście wydać mu jakieś ostrożne pchnięcie, żeby to "Kurwa rabują" nie czuł się bezkarny.

(Chciałbym przekazać modyfikatory z ataku do rzutu na obronę. O ile się zgodzisz.)

Re: Trakt ku Stolicy

28
Młodzieniec uszedł przed ciosem - choć należało przyznać, że było dość blisko. Niestety, zadając swój cios, miał już mniej szczęścia i ostrze przejechało tylko po oczkach kolczugi, nie sprawiając właścicielowi żadnego bólu, a służąc ewentualnie za czynnik dekoncentrujący.
Młodzik zyskał może dwie sekundy? Może ze trzy... Niewiele.

W odwecie, napastnik ruszył na swoje prawo poprzez krok właśnie prawą nogą, na Harmana. I pchnął mu w twarz dotąd uczepionym tarczy toporem, co bardziej niż śmiertelne mogło się okazać wysoce nieprzyjemne i szkodliwe dla zdrowia. Jego tarcza była teraz gdzieś przy boku, wracając na swoje miejsce.


Efekty jeszcze z nami zostają.

Re: Trakt ku Stolicy

29
Giermek z każdą sekundą walki coraz bardziej zagrzewał się do jej dalszego ciągu. Nie mógł przecież przegrać! A co dopiero zginąć! Ruszył on na swoje prawo wykonując przy tym zasłonę tarczą na jego cios, a podczas samego ruchu w bok zadać mu pchnięcie na lewą nogę. Ból był tak irytujący, że Harman tracił skupienie nad tym, czy powinien być bardziej agresywny, a może pasywniejszy by odczekać owe mroczki. Tak czy siak nadal starał się trzymać w akcji walki i nie zejść na tamten świat! Będzie walczył do końca! Jak na prawdziwego giermka z rodu Derazów przystało! Męstwo Derazów! O tym mówił jego Pan ojciec. Rycerz z ich rodu nigdy nie zwieje z pola walki. Nigdy! Ku chwalebnej walce z jakimś "Kurwa Rabują!". Taka wielka chwała...

Re: Trakt ku Stolicy

30
Najemny drab, zwykła gnida, czy może czyjś pachołek? Nieważne, jako człowiek może nosił w sobie takiej dumy jak młody Deraz, ale z całą pewnością miał równie dobre powody do życia. Miał dobre powody i wszelką motywację, by walczyć.
Los mu dopisał, a ręka pewnie poprowadziła broń. Napastnik uderzył w twarz giermka i spiczastą częścią żelźca utrafił tuż pod lewym okiem. Niestety... broń rozcięła ciało, przemieściła się i trafiła na oko giermka. Pociekła krew, szarpnął częściowo gaszony adrenaliną ból i nagle w trafionym narządzie zapadły ciemności.

Harman ponownie nie miał szczęścia, bo i tym razem ostrze zahaczyło o dolną część tarczy. Ześliznęło się i ledwie drasnęło cel, nie powodując właściwie żadnego znaczącego uszczerbku na zdrowiu.
Młody wojownik przemieścił się, zgodnie z planem, ale...

Jego oponent już szedł z nim w tan, zajść go od lewej i cofając topór nadawał mu sił do zamachu w lewą nogę giermka. Wykorzystywał okazję, skubany...

Efekty -3 do obrony ataków na lewo.

Wróć do „Książęca prowincja”