Re: [Pałac Królewski]

16
Azgurd potarł czoło wpatrzony w stolik pełen ciastek i okruchów. Wyrzucony w przypływie weny plan zdawał mu się z każdym momentem przesypywać między palcami. Szczegóły stawały się mętne, a cele niedookreślone. Kac dalej dawał o sobie znać i choćby nie wiadomo jak starał się skupić i doszukać braków w swoim planie... to nie mógł. Rozmyślając o wspomożeniu żołnierzy zjeżdżał umysłem na zawartość piwnic Baronowej. Próbując zaś wymyślić dobrą, osobistą przykrywkę na swoje trafienie do miasta zaczynał przypominać sobie pijane śpiewy. Samo patrzenie na goblinkę co jakiś czas sprawiało, że zaczynał mieć migawki z pokazu pewnych... specyficznych kobiecych tańców. Kiedy więc ta podała mu kubek pełen czarnego naparu przez chwilę zastanawiał się czy bogowie nie zesłali mu jej na ratunek. Zebrawszy w końcu myśli wysłuchał słów goblinki kiwając ze zrozumieniem na każdy zrozumiany i niezrozumiany fragment jej wypowiedzi.

Oficer zmarszczył następnie czoło głowiąc się nad pytaniami szpiega. Ehhhh... inwigilacja. Tęsknił za czasami gdy miał po prostu wparować do czyjejś chaty, zdzielić gospodarza po głowie pałą, wywlec z domu i przesłuchać. Czemu tak samo nie mogło być z generałami? Bogowie są czasami tak okrutnie niesprawiedliwi. Leje się innych po mordzie całe życie a tu proszę. Każą ci upewnić się, że ktoś zostanie zlany... ale nie dają ci pały ani obstawy. Chędożona polityka. No ale goblinia krew nie pozwalała mu nie spróbować w popisaniu się przed rozmówczynią odrobiną skurwysyństwa i przebiegłości.

- Kontakt można zawsze stworzyć. Jest sporo miejsc gdzie przeciętny żołdak będzie się regularnie włóczył, to i ja się tam mogę zawinąć. Targ, sklep, karczma... a jak więcej prywatności będzie potrzeba to można zawsze jakiś sztuczny interes stworzyć i się pod rzemieślnika podszyć. A może balwierza? Praczkę? Ceny mogą być przystępne by zwabić trochę autentycznej klienteli i zasłona dymna jak się znalazł. Musi to być tylko usługa na którą faktycznie będzie popyt bo inaczej będę wystawał jak ćwiek ze źle zbitego krzesła.

Listy... listy były większym problemem. Pisma były cenne ale noszenie za wielu zbyt go narażało. Może nawet bardziej niż trzymanie przy sobie szpiega. Najrozsądniej byłoby zabrać ze sobą tylko listy które przekaże na początku... ale co jeśli uda mu się pozbyć jednego z generałów szybciej niż zamierzał? Nim zbuduje szacunek i zaufanie? Wtedy pismo poręczające i wyznaczające go na nowego generała byłoby idealne. Oczywiście całą dyskrecję szlak trafi... ale kierowanie dwoma z czterech armii wmieście to prawie sukces i manewrując szpiegami mógłby szybko uszczuplić siły reszty. Tylko... jeśli się nie uda i będzie się wszystko ciągnąć... to gdy ktoś znajdzie ten świstek wszystko będzie stracone. Ahhh... co robić?

- Potrzebuje na pewno papieru który potwierdzi, że jestem tu jako posiłki dla gobliniego generała w mieście i nikogo innego... i drugiego, który poinformuje sympatyzującego z nami generała o prawdziwym celu naszej wizyty. Poza tym... ale potrzebuje bezpiecznego miejsca by trzymać cztery pisma promujące mnie na generałów poszczególnych armii w razie gdyby niektórzy musieli kipnąć dla dobra Baronii... albo cholernie dobrego fałszerza i pewności, że Baronowa nie urżnie mi głowy za fałszowanie jej pieczecie. Jak myślisz? Która z tych dwóch akcji szybciej mnie zabije?

Tu wybuchnął krótkim i szorstkim śmiechem. Absurd wybiegania tak daleko w przyszłość zawsze go bawił. Życie nauczyło go, że zawsze gdy planuje się na trzy kroki w przód już na drugim napotyka się ścianę i trzeba do tego wszystkiego dodać krok w bok. No ale cóż. Rzucenie się na pałę do Ujścia byłoby równoznaczne z zaczęciem walenia łbem o tą ścianę. Mogło zadziałać... ale chciał jeszcze trochę poużywać swojego czerepu.
Spoiler:

Re: [Pałac Królewski]

17
Sena spożyła ciastko, po czym umoczywszy usta w kawie odetchnęła lekko. Spojrzała na Azgurda, a na jej zielonej twarzy można było zobaczyć cień uśmieszku. Odchrząknęła lekko. Oficer dostrzegł chwilę wahania, po czym usta goblinki otworzyły się ponownie.

- O ile znajdujecie upodobanie w takich przyjemnościach, myślę że najbardziej logicznym rozwiązaniem w mieście pełnym sfrustrowanych żołnierzy będzie otworzenie burdelu. Nawet jeśli w Ujściu są już takie przybytki, na pewno nie jest ich więcej niż żołnierzy, co zapewni nam popyt. Niewolnice to nie problem, wręcz nawet pomogą naszym agentkom lepiej się zlać z otoczeniem. Większym ryzykiem byłoby szepnięcie słówka tu i ówdzie że to wasz pomysł. Mogłoby to zyskać wam przychylność części żołnierzy, a i przeciętnego strażnika darmową egzotyczną pięknością nietrudno przekupić. To jest, o ile nikt nie zacznie niczego podejrzewać. Otwarcie normalnego biznesu będzie nieporównanie szybsze i łatwiejsze w porównaniu z burdelem czy karczmą, jednak muszę z żalem stwierdzić że będąc w Ujściu nie sprawdziłam obecnej sytuacji na rynku, więc będziemy działać na ślepo.

Rozmówczyni Azgurda wzięła długi łyk kawy, i poczekała chwilę, zapewne dając Grettunkowi chwilę czasu na przyswojenie tego co powiedziała. Poprawiła się na sofie i wyprostowała nieco plecy. Wziąwszy drugie ciastko, i przeżuwszy kęs, odpowiedziała na ostatnie pytanie oficera.

- Wielmożna Baronowa uprawniła mnie do używania jakichkolwiek metod aby was wspomóc. W to wchodzi nie tylko fałszerstwo, ale też między innymi aresztowania, tortury, sabotaż, zabójstwa czy kradzieże. Jesteście czyści oficerze. Przynajmniej dopóki celem jest faktycznie zajęcie Ujścia, ja i moi współpracownicy jesteśmy w stanie podrobić nawet akt przekazania wam całej Baronii. Choć uważałabym ten krok za wysoce nierozważny. Jeśli chodzi o przechowywanie pism w bezpiecznym miejscu, proszę zostawić to mi.

Agentka wsadziła połowę resztki ciasta do ust i zagryzła cicho, przez chwilę patrząc na Azgurda z uwagą. Po paru sekundach spuściła wzrok, i znów zaczęła przesuwać wzrokiem po "ciasteczkowym" planie.

Re: [Pałac Królewski]

18
Goblin wysłuchał uważnie słów agentki z niemałym zadowoleniem. Owa karkołomna misja poczęła przybierać całkiem przyjemne kształty. Może trzeba było za młodu pójść do wywiadu a nie do piechoty? Życie by się pewno zabawniej potoczyło.

- Czy znajduję upodobanie w odwiedzaniu burdelu? A czy elf sra w lesie? Co to za pytanie? Oczywiście, że tak. Gdyby było inaczej to nie siedziałbym tu dzisiaj tylko spędzałbym dzień podlewając chędożone kwiatki i oglądając motylki.

Azgurd przejechał wzrokiem po goblince próbują rozgryźć jej osobę. To z jakim spokojem i obojętnością wyrzucała z ust propozycje technicznej zdrady... nawet jeśli żartem było zdumiewające. Istniało wysokie prawdopodobieństwo, że siedział w pokoju z osobą, która mogła być bezpośrednio zamieszana w niejedną "naturalną" śmierć możnego goblina. Ba może nawet przeciwników politycznych Baronowej. Kto wie czy nie nawet i jej męża... Oficer potrząsnął głową próbując odegnać te myśli. Nie wypadało zaprzątać sobie tym głowy. Nie jeśli chciało się mieć ją na karku. Zmarli to zmarli. Jak odeszli i kto się do tego przyczynił nie ma znaczenia. I tak się już na nic Baronii nie przydadzą. Tak... trzeba było patrzeć na to co przed nim.

- Więc... potrzebuje papieru, który mnie umieści w szeregach gobliniego generała. Byłoby też dobrze by razem z tym do miasta napłynęły plotki o moich "wcześniejszych tendencjach". Coś o naginaniu niewygodnych rozkazów, jakieś niepotwierdzone zgarnianie mamony pod nosem Baronowej. Nie za dużo i nie za głośno ale dość by jedno czy drugie doszło do uszu naszych rzekomych sprzedawczyków by widzieli we mnie kogoś do nich podobnego. Do tego też świstek dla naszego wiernego murarza. Tylko przed wręczeniem potrzebuję by ktoś go jeszcze poobserwował i potwierdził, że faktycznie nic tu nie śmierdzi.


Goblin przeciągnął się na sofie i opadając na nią ze zmęczonym westchnięciem rzucił jeszcze.

- A i jakiś nowy mundur. Nie wiem co wy tam teraz za kroje macie ale na tyłki wszystkich bogów niech gacie nie wrzynają się w rzyć jak ten eksperyment z Piątym Orczym. Do dziś widzę te kalesony w koszmarach. To chyba wszystko... o czymś zapomniałem?

Azgurd podrapał się po głowie. Przykrywka jest. Kostium jest. Papiery są. Burdel w planach. Goblinka z urokliwych charakterkiem u boku. Nic tylko się cieszyć i modlić by wszystko się nie zrypało w najmniej spodziewanym momencie.
Spoiler:

Re: [Pałac Królewski]

19
Goblinka parsknęła cicho, najwyraźniej rozbawiona małą tyradą Azgurda. Uniósłszy leciutko kącik ust, wypiła kolejne parę łyków kawy, słuchając dalszych słów goblina. Następnie wyciągnęła dłoń przed siebie, i zaczęła kolejno wyprostowywać palce, omawiając kolejne szczegóły.

- Mamy parę osób, które za drobną opłatą sprawią że w momencie w którym wpłyniemy do portu, opowieści o panu dotrą nawet do przeciwnej armii, o generałach nie wspominając. O oba pisma natychmiast po naszej rozmowie zapytam wielmożną Baronową. Obserwacja barona jest w toku, gdy tylko wróciłam do pałacu, razem z Panią wysłałyśmy paru zaufanych ludzi aby wtopili się w siły generałów i obserwowali z wewnątrz. Co do munduru... Nawet twórca przyznał że te kalesony były zbrodnią przeciw naturze, dzisiejszy mundur oficerski jest dosyć wygodny, jak na wojskowe standardy.

- Tak więc, jeśli nie macie żadnych preferencji co do generała, do którego macie przynależeć, oraz jakichś osobistych potrzeb poza mundurem, myślę że wszystko już zostało ustalone. Przygotowania zajmą nam około trzech dni, podróż zajmie nam tydzień. Przygotowanie burdelu w najlepszym wypadku zajmie nam dwa tygodnie od przybicia do portu. Jeśli takie ramy czasowe was zadowalają, możemy wdrożyć plan w każdej chwili.


Po zakończeniu swojej małej przemowy Sena wstała z miękkiej kanapy i przeciągnęła się niemrawo, po czym zasłoniła na powrót twarz. Mimo pozorowanej sztywności po długim siedzeniu w miejscu, jej ruchy były płynne i zdecydowane, gdy czekała na odpowiedź Azgurda.

Re: [Pałac Królewski]

20
Azgurd przejechał jeszcze raz wzrokiem po arcydziele jakim był ciasteczkowy plan. A raczej po tym co z niego zostało. Okruchy na stole, podłodze, kanapie, nadzienie pod paznokciami i słodkawy i powoli gnijący posmak w ustach. Tak dobrze, to nawet krasnale nie kryły złota a gnomy podpieprzonych schematów wynalazków. Pełna i profesjonalna konspiracja, ot co! Teraz jeszcze poczekać aż pokojówka załamie ręce i dzieło pełnego utajnienia operacji zostanie dokonane. Z tą radosną myślą goblin wstał by otrzepać swój tyłek. Zaś po prawdopodobnym usmarowaniu spodni większą ilością okruchów niż pierwotnie oficer pokusił się o własne szybkie podsumowanie.

- Załatw to co ustaliliśmy. Im szybciej tym lepiej, ale dyskrecja zapewne jest tu jeszcze bardziej wskazana. A co do generała. To chyba oczywiste, że lezę do goblina w mieście! Przecież już to... hmmm. Mówiłem to? Czy nie? Ugh czemu mi się to miesza? Cholerny kaaaa... ekhem. Tak. Goblin, miasto. Z dala od wody i z dala od ludzkich debili za murami. Tylko ja, korupcja i chędożony ruch oporu nawalający się ze zdrajcami. Co może pójść nie tak!?

Tu goblin podrapał się nerwowo za uchem wyobrażając sobie swoją głowę nabitą na szczyt murów Ujścia. Taaaak. To była doprawdy optymistyczna wizja. Jeśli już tam kipnie to pewnie w jakimś zaułku, pokryty szczynami, obdarty do naga i pewno zeżarty przez bezpańskie psy. Czego nie robi się dla kraju. I pieniędzy. Sporej ich ilości na dodatek. Sama myśl o małej fortunie szybko odwiała z jego umysłu wizje rychłego zgonu. Oczy starszak zaiskrzyły się lekko i w pewnym uniesieniu chwycił łapę goblinki, potrząsnął nią energicznie jak gdyby dobił właśnie z nią jakiegoś interesu i niemal promieniejąc obwieścił.

- No! To do zobaczenia za dziesięć dni w metaforycznym, a za miesiąc w prawdziwym burdelu!

Po czym ruszył w stronę drzwi licząc, że uda mu się wymknąć z pałacu i zamknąć w jakiejś izbie by wytrzeźwieć.
Spoiler:

Re: [Pałac Królewski]

21
Sena uścisnęła dłoń Azgurda, po czym podążyła oczami za jego oddalającą się sylwetką. Najwidoczniej musiała sobie poukładać parę rzeczy, a może myślała o zjedzeniu resztek ciasteczkowego planu, ponieważ nie podążyła za nim od razu. Goblin wyszedł na pusty, ciemny korytarz, rozświetlany tylko gdzieniegdzie przez snopy światła wpadające przez wąskie okiennice. Pora dnia zdążyła się zmienić, i parę godzin po świcie zmieniło się w ciepłe przedpołudnie. Wychodząc z zamku, oficer wielokrotne natykał się na różnych służących i strażników, lecz Ci, jakby zaczarowani, ignorowali go bez wyjątku, co było dla skacowanego goblina istnym zbawieniem.

Wracając do holu przed wejściem do sali tronowej Baronowej, usłyszał bardziej niż zauważył mały tłumek bogato ubranych, i klnących jak szewce goblinów zbierających się przed halą, dwóch "dostojnych" orków opierających się o ścianę, a nawet jednego krasnoluda, którego broda była przyozdobiona złotymi pierścieniami. Wszyscy najwyraźniej czekali na audiencję u Baronowej, która z jakiegoś powodu nadal nie była tam gdzie powinna: na swoim obrzydliwie złotym tronie, w obrzydliwie złotej sali, rządząc i sądząc jako władca absolutny.

Wyszedłszy na dziedziniec, Azgurda powitało oślepiające światło i istna kakofonia dżwięków dochodzących z dziedzińca. Szczęk zbroi i mieczy ćwiczących orków, miotane wszędzie obelgi i niezwykle wymyślne przekleństwa, pokrzykiwania strażników i służących, a także niewyraźny szum całego miasta naraz uderzył jego nadwyrężony wczorajszą eskapadą mózg, i dał kowalowi, niemiłosiernie tłukącego młotem wnętrze jego głowy, powód do uderzania szybciej i mocniej niż dotąd. Oficer musiał znaleźć jakieś miejsce aby przeczekać najgorsze, i to szybko. Czy wróci do swojej kwatery w zatłoczonych koszarach, a może do opustoszałego już pewnie przybytku Herzgoda? Gdyby chciał zostać sam, w mieście również nie brakowało karczm i innych... podobnych przybytków.
Spoiler:

Re: [Pałac Królewski]

22
Spoiler:
Azgurd dość bezceremonialnie zawlókł swój zad przez lwią część miasta w poszukiwaniu jednego konkretnego budynku. Publicznej łaźni. Pot zmieszany z perfumami dziewek i alkoholem przestawał bowiem powoli być przyjemny dla gobliniego nosa smrodkiem, a poczynał kaleczyć jego upite zmysły. W prostych słowach - waliło od niego jak od bezdomnego. Liczył też że woda i masaż rozruszają jego zastygłą krew i pomogą mu się zrelaksować oraz rozluźnić. Jedynym problemem jakim widział w tym planie był fakt, że rozluźnieniu mogą poddać się inne podstarzałe części jego ciała. A zostanie wyrzuconym z łaźni za zabarwienie basenu na żółto nie należało do ani przyjemnych ani relaksujących doznań. Ale cóż. Coś się zyskuje a coś się traci.

Po doprowadzeniu się zaś ze stanu "to ten bezdomny żul" do "nawet przyzwoicie wyglądającego goblina" oficer poczłapał do jakiegoś porządnego zajazdu. Gdzie można był osie wyspać, a lokatorzy za ścianą chędożyli się chociaż odrobinie dyskretnie. A nie oparci o ścianę i pierdoląc na całe gardło jak to muszą być cicho i ich miłość jest kurewsko zakazana. No i obsługa klepała cie po ramieniu gdy cie wypraszała a nie wywracała z tobą łóżko, rzucała gaciami w twarz i kazała spierdalać. Co prawda po ustawieniu tak wysokiej poprzeczki goblin wielkiego wyboru nie miał... Nerwowo drepcząc wzdłuż coraz porządniej i schludniej (jak na goblinie standardy) wyglądających budynków Azgurd z każdym krokiem poczynał czuć się coraz bardziej jak za liniami wroga. No ale spędzenie jednej nocy w lepszej dzielnicy nie zrobi przecież z niego snoba. Prawda?
Spoiler:

Re: [Pałac Królewski]

23
Przez następne parę dni Azgurd był często odwiedzany przez Senę, a to aby wręczyć dokument polecający od Baronowej, a to żeby przedstawić owych czterech goblinów, mających być jego strażą przyboczną, którzy nie różnili się od siebie prawie niczym, oprócz różnokolorowych przepasek na nadgarstkach i czołach, i broni jakiej używali. Gdziekolwiek ten nie był, agentka zawsze go znajdowała, i znikała równie szybko jak się pojawiła.

Wreszcie, po krótkim okresie przygotowań i jeszcze krótszym okresie pożegnań, oficer wypłynął na czele małej, dwustatkowej floty w stronę Ujścia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Varulae”