POST BARDA
Olena potrząsnęła głową. - Nie wiem, kapitanie, ile wytrzymają. - Powiedziała wprost, nie podnosząc głowy. Vera spostrzegła drobne krople skapujące z jej brody na podłogę. - Kto będzie chciał pomóc piratom? Kiedy zobaczą, w jakim są stanie? To będzie budzić podejrzenia. - Tłumaczyła, nie do końca widząc nie tyle sens, co możliwości, jakie przed nimi się rozciągały.
Ashton westchnął, jednak ruch jego klatki piersiowej przerwało kaszlnięcie.
- Aj, kurwa. - Jęknął, ponosząc dłoń do zakrytej rany. - Nic mi nie jest, kapitanie! - Powiedział zaraz, chcąc uspokoić Umberto.
Olena podniosła spojrzenie na kapitan. Zaczerwienione oczy były mokre od łez i wiadomym było, że młoda felczerka, zbyt niedoświadczona w swoim fachu, nie radziła sobie z ogromem cierpienia, jaki prezentowali sobą więźniowie.
- To coś innego niż kilka cięć. - Próbowała się wyjaśnić, jakby jej winą było to, co działo się na pokładzie. - Przepraszam... Przepraszam, jeśli kogoś stracę.
Kapitan nie musiała powtarzać swoim załogantom dwa razy. Wielu zabrało się za pomoc i bez jej ponagleń, szczególnie dziewczęta, które, instruowane wcześniej przez Olenę, zaczęły opatrywać rany potrzebujących. Znaleziono również zapasy słodkiej wody, której można było użyć do obmycia umęczonych ciał.
Na górnym pokładzie panował już spokój. Piraci i byli wzięźniowie rozsiedli się na deskach, rozmawali, pomagali sobie wzajemnie. Szóstka, która została wytypowana jako w najgorszym stanie, wciąż znajdowała się na swoim poprzednim miejscu. Każdego przykryto, jak Vera zauważyła, niebieskim płaszczem. Było to lepsze niż pozwalanie im marznąć w chłodzie poranka. Corin przysiadł przy Erinelu i rozmawiał z nim cicho. Elf nie próbował już siadać.
Kajuta kapitana Speke była o wiele mniejsza, aniżeli ta należąca do Very, również o wiele bardziej zagracona. Znalazła jego dziennik, zestaw ubrań na zmianę, mnogość butelek alkoholu, wypchanego drapieżnego kota, upchanego gdzieś na szafce, parę książek, różne inne drobiazgi... ale żadnych rzeczy, które mogłyby się przydać przy opatrywaniu rannych.